Скачать книгу

Michałowskiemu spisać notatkę ze spotkania obu mężów stanu. Na podstawie tego, co wcześniej usłyszał od Marszałka, Beck po prostu podyktował tekst Michałowskiemu. Wacław Jędrzejewicz jako wydawca sporządzonego wówczas dokumentu kładł nacisk na „wszelkie cechy autentyczności” zapisu, biorąc pod uwagę fenomenalną pamięć Becka i ledwie dziesięciogodzinny dystans czasowy od zdarzenia. Informacje owe podajemy między innymi dlatego, że doskonale oddają one charakter relacji pomiędzy Piłsudskim a bohaterem książki[78]. Wróćmy jeszcze na chwilę do treści rozmowy, która dotyczyła kluczowych wszak kwestii ówczesnych stosunków polsko-niemieckich. Obaj politycy wyrazili chęć ich uregulowania przez zakończenie trwającej od 1925 roku wojny celnej, a także rozpoczęcie pertraktacji zmierzających do zawarcia układu handlowego, który korzystnie wpłynąłby na rozwój gospodarki po obu stronach wspólnej granicy. Jedną z osi sporu była kwestia mniejszości niemieckiej na terenie województwa pomorskiego, czyli słynnego „korytarza”, by użyć szeroko wówczas stosowanego niemieckiego określenia propagandowego. Stresemann obwiniał władze polskie o wysiedlanie Niemców z tego rejonu Rzeczypospolitej, Piłsudski zaś zaprzeczył owym oskarżeniom i zapewnił szefa niemieckiej dyplomacji, że Polska nie ma żadnych agresywnych zamiarów wobec Prus Wschodnich. Podczas rozmowy podjęto jeszcze kwestię polsko-sowieckiego paktu o nieagresji, ale w kontekście całości granic Rzeczypospolitej, także tych ustalonych traktatem wersalskim, co bardzo Niemców interesowało[79]. Tak oto Beck poznał treść dyskusji prowadzonych na najwyższym szczeblu.

      Warto przywołać kilka dodatkowych szczegółów z pobytu Becka w Genewie. To właśnie on wraz z Anatolem Mühlsteinem zaraz po dotarciu na miejsce rozwoził samochodem wizytówki Piłsudskiego, zapraszając polityków i dyplomatów państw obcych do złożenia polskiemu gościowi wizyty w Hôtel des Bergues, gdzie się zatrzymał. Z kolei wczesnym popołudniem 10 grudnia Beck towarzyszył Piłsudskiemu w krótkiej wycieczce samochodowej nad brzegiem Jeziora Lemańskiego w kierunku Lozanny[80]. Marszałek nie odmawiał sobie drobnych przyjemności, będąc w Szwajcarii, którą poprzednio odwiedził na początku 1914 roku. I wszędzie chętnie zabierał ze sobą Becka.

      W końcu czerwca 1928 roku nasz bohater udał się samolotem do Rumunii, by przygotować wizytę Piłsudskiego, której pierwotny termin został przesunięty z lipca na sierpień. Minister Zaleski prosił poselstwo polskie w Bukareszcie o udzielenie mu pomocy[81]. Marszałek udał się do Rumunii dopiero 19 sierpnia. Towarzyszyli mu Beck i płk dr Marcin Woyczyński. Pobyt w sojuszniczym kraju trwał sześć tygodni i w większości przeznaczony był na odpoczynek, aczkolwiek polski mąż stanu spotkał się z rodziną królewską. Wedle późniejszej relacji Romana Michałowskiego celem wyjazdu było również „głębokie studium rumuńskiego sojusznika”[82]. Dopiero na przełomie września i października Piłsudski odwiedził Bukareszt, gdzie przeprowadził rozmowy z politykami i wojskowymi. Był wśród nich premier Rumunii Vintilă Brătianu. Nie obyło się bez złożenia kwiatów na Grobie Nieznanego Żołnierza i rautu w poselstwie wydanego dla czterystu osób, a przygotowanego przez jego kierownika Jana Szembeka. Wówczas to, w trakcie rozmowy z rumuńskim premierem i ministrem spraw zagranicznych, miał Piłsudski wypowiedzieć znamienne słowa: „Pułkownik Beck – to człowiek, który odegra wielką rolę, o którym mówić będą na świecie”[83]. Nie było lepszego sposobu na zaprezentowanie sojusznikom swojego podkomendnego. Wizyta miała także część wojskową, w tym odwiedziny w rumuńskim Sztabie Generalnym oraz udział w ćwiczeniach lotniczych[84]. Trudno jednak wskazać konkretnie rolę Becka w przygotowaniu podróży. Z Bukaresztu wyjechał on trzy dni po Marszałku, 5 października 1928 roku. Przed odjazdem obiecał Szembekowi, że nadzwyczajne wydatki poselstwa związane z podróżą Piłsudskiego do Rumunii zostaną pokryte. Suma była niebagatelna – 500 tysięcy lei (około 25 tysięcy ówczesnych złotych polskich). W związku z tym szef placówki domagał się natychmiastowej zaliczki w wysokości jednomiesięcznego budżetu, bo „wszystkie fundusze Poselstwa zostały wyczerpane, tak że nawet pensji 1-go października nie mogłem urzędnikom wypłacić”[85]. Kilka dni później dyrektor Gabinetu Ministra Spraw Zagranicznych Marian Szumlakowski poinformował Szembeka, że MSZ wysyła normalny trzymiesięczny budżet dla poselstwa w Bukareszcie[86]. Z korespondencji między placówką bukareszteńską a Warszawą wynika zatem, że kwestie finansowe związane z pobytem Marszałka w Rumunii nie zostały załatwione a priori i sprawiły niemały kłopot Szembekowi.

      Piłsudski wdrażał Becka w problematykę międzynarodową nie tylko podczas zagranicznych podróży. Szef Gabinetu był obecny przy spotkaniach Marszałka z cudzoziemcami, w tym akredytowanymi w Polsce dyplomatami. Tak było na przykład 25 września 1929 roku, kiedy to Beck uczestniczył w rozmowie z generalnym inspektorem francuskich sił lotniczych gen. Josephem-Édouardem Barèsem oraz szefem Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce gen. Victorem Denainem, w styczniu 1930 roku – z ambasadorem Wielkiej Brytanii Williamem Erskinem czy w czerwcu tego roku w trakcie rewizyty u ambasadora USA Johna N. Willysa. 11 czerwca 1930 roku w Druskiennikach Beck i Zaleski byli świadkami dwugodzinnego spotkania Marszałka z szefem włoskiej dyplomacji Dino Grandim[87]. Ambasador Laroche korespondował z Beckiem w sprawie udziału kapitału francuskiego w modernizacji polskiego przemysłu automobilowego[88]. Zdarzało się nawet, że szef Gabinetu Ministra osobiście opiniował kandydatów na stanowiska dyplomatyczne[89]. W niepublikowanym wspomnieniu o Becku cytowany już wyżej dyplomata Władysław Józef Zaleski napisał, że widując go po zamachu majowym od czasu do czasu w kawiarni Europejska, mógł się przekonać o zainteresowaniu bohatera tego tekstu Ministerstwem Spraw Zagranicznych[90].

      W kwietniu 1928 roku Beck z polecenia Piłsudskiego pojechał wraz z ministrem Zaleskim do Włoch. Podróż ta wywołała zaniepokojenie wśród dyplomatów czechosłowackich, którzy zachodzili w głowę, jaki był cel pobytu szefa Gabinetu Ministra Spraw Wojskowych nad Tybrem. Wizytę, podczas której Zaleski spotkał się między innymi z królem Włoch Wiktorem Emanuelem III, papieżem Piusem XI i Benitem Mussolinim, kojarzono z próbą budowy niebezpiecznego dla Małej Ententy bloku łączącego Warszawę z Budapesztem i Rzymem. Historycy polscy są dość zgodni, że wizyta Zaleskiego w Italii nie miała przełomowego znaczenia i chodziło w niej raczej o prestiż. W jej trakcie poruszono przykładowo kwestię podniesienia poselstw obu państw do rangi ambasad, co zostało zrealizowane w 1929 roku. Rozpowszechniane w związku z wizytą pogłoski o budowie bloku polsko-węgiersko-włoskiego nie znajdują potwierdzenia w faktach[91]. Trudno jednoznacznie wskazać, dlaczego Piłsudski posłał wówczas Becka do Rzymu. Być może młody oficer pojechał tam nie w charakterze „oka i ucha” Marszałka czy jak kto woli „przyzwoitki” Zaleskiego, ale po to, by mógł przyjrzeć się z bliska faszystowskiej Italii i poznać stan ówczesnych relacji łączących Warszawę z Rzymem, a także z Watykanem. Włosi przyglądali się z kolei Beckowi. Ambasador w Związku Sowieckim Vittorio Cerruti w telegramie przesłanym do Rzymu określił go mianem „adiutanta [przynależnego do] obozu zaufanych Piłsudskiego”, podkreślając, że o wyjeździe szefa swojego Gabinetu do Italii osobiście i w ostatniej chwili zadecydował Marszałek. Włoski dyplomata fakt wysłania Becka u boku Zaleskiego interpretował jako dowód szczególnego znaczenia, jakie Piłsudski przykładał do podróży szefa polskiej dyplomacji do Wiecznego Miasta, właśnie dlatego, że już w przeszłości powierzał swojemu zaufanemu oficerowi delikatne zadania[92]. Warto przy tym pamiętać, że Beck nie był pierwszym bliskim współpracownikiem Piłsudskiego, który udał się po zamachu majowym nad Tyber. W lutym 1927 roku przebywał tam Wieniawa, przyjęty na prywatnej audiencji przez Piusa XI. Marszałkowi zależało na utrzymywaniu serdecznych relacji z Ojcem Świętym, tym bardziej że nie były one pozbawione praktycznego wymiaru w postaci wymiany informacji na temat zagrożenia wojennego ze strony Związku Sowieckiego[93].

      Poza udziałem lub co najmniej przyglądaniem się polityce zagranicznej Beck był również wprowadzany w sprawy o mniejszym znaczeniu. Jako exemplum można przytoczyć kierowane doń prośby posła polskiego w Rio de Janeiro Tadeusza Stanisława Grabowskiego o pomoc dla Anatola Piłsudskiego, dalszego krewnego Józefa, o którym dyplomata pisał: „Odnalazłem go był tutaj przed blisko dwu laty w

Скачать книгу