Скачать книгу

niepokojącą i zarazem ostrą fazę, ale też przy okazji przeprowadzenie rozmów z całym szeregiem wybitnych polityków europejskich, z ministrami spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii – odpowiednio Aristide’em Briandem, Gustavem Stresemannem i Austenem Chamberlainem – oraz sekretarzem generalnym Ligi Narodów Erikiem Drummondem na czele.

      W ramach przygotowań do genewskiej podróży Piłsudskiego Beck został najpierw wysłany do Paryża, gdzie miał przyszykować grunt pod spodziewane rozmowy z Briandem. Podążył śladem Zaleskiego, który we wrześniu 1927 roku omawiał nad Sekwaną problemy konfliktu polsko-litewskiego z Briandem i Chamberlainem. Ten ostatni nie krył przed polskim ministrem obaw o wybuch konfliktu zbrojnego między Rzecząpospolitą a Litwą, przestrzegając przed jego daleko idącymi konsekwencjami. Tymczasem Zaleski, który kierował się szczegółowymi instrukcjami Piłsudskiego, podkreślił „niebywałą cierpliwość” strony polskiej w konflikcie z Litwinami, akcentując, że dalszej tolerancji od Warszawy nie należy już oczekiwać[68]. Nad Wisłą spodziewano się nacisków mocarstw na Kowno, by odstąpiło ono od antypolskiej polityki i retoryki. Beck z kolei miał oddziaływać na francuskie kręgi wojskowe, w tym odbyć poufną rozmowę z ministrem wojny Paulem Painlevém „dla omówienia spraw, które Marszałek zamierzał poruszyć podczas osobistej rozmowy z Briandem w Genewie”[69]. Uczestniczył też w konferencji z szefem Sztabu Generalnego gen. Marie-Eugènem Debeneyem. Nie chodziło bynajmniej tylko o zagadnienia litewskie. Piłsudski chciał sprecyzować zasady funkcjonowania sojuszu polsko-francuskiego od strony wojskowej – także na polu technicznego współdziałania obu aliantów na wypadek wybuchu konfliktu zbrojnego z Niemcami. Zadanie, jakie Beck otrzymał, nie było łatwe, ponieważ w tym czasie Francuzi wyraźnie dążyli do rozluźnienia sojuszu z Polską, który uwierał ich coraz bardziej, nade wszystko z powodu zbliżenia z Republiką Weimarską po podpisaniu paktu reńskiego w Locarno. Dostosowanie polsko-francuskiej konwencji wojskowej z 1921 roku do zobowiązań przyjętych przez Francuzów wobec Niemców nie było niczym innym jak polityczną i dyplomatyczną ekwilibrystyką. Ambasador Laroche jeszcze w Warszawie poinformował Becka o kierunkach zmian planowanych przez stronę francuską. Sojusznicy zamierzali wyeliminować z konwencji klauzule polityczne, zwłaszcza definiujące potencjalnego agresora, czyli Niemcy. Planowali ponadto wprowadzić zmiany do postanowień dotyczących kwestii technicznych. Zmierzało to w gruncie rzeczy do znaczącego osłabienia aliansu w jego militarnym wymiarze. O szczegółach pobytu Becka w stolicy Francji niewiele wiemy. Symptomatyczne, że celu misji szefa Gabinetu Marszałka nad Sekwaną, rozpoczętej 20 października, nie znał nawet tamtejszy attaché wojskowy, płk Juliusz Kleeberg[70]. Zapewne był to efekt zaleceń Piłsudskiego, chętnie powierzającego swoim najbliższym oficerom misje dyplomatyczne utrzymywane w tajemnicy. Po opuszczeniu Paryża bohater tej książki udał się, najpewniej na krótko, do Londynu. Celu wizyty nad Tamizą nie znamy. Jak wynika z notatek adiutanta Belwederu, 5 listopada Beck był już z powrotem w Warszawie[71]. W dniach 17–19 listopada 1927 roku Beck, obok Piłsudskiego, generałów Tadeusza Piskora i Tadeusza Kutrzeby oraz płk. Wieniawy, uczestniczył w rozmowach z marsz. Louisem Franchetem d’Espereyem. Dotyczyły one postulowanych zmian w konwencji wojskowej, na które strona polska nie przystała przy kategorycznej postawie Piłsudskiego. W trakcie konferencji podniesiono jeszcze kwestie funkcjonowania Francuskiej Misji Wojskowej oraz Francuskiej Misji Morskiej w Polsce[72]. Gabinet Ministra zajmował się zresztą organizacją wizyty marsz. Francheta d’Espereya i jego świty w Polsce[73]. Beck problemy relacji polsko-francuskich znał zatem dogłębnie i był z nimi au courant.

      W drugiej połowie lat dwudziestych dyplomacja polska podjęła starania zmierzające do uzyskania rekompensaty za przedterminową ewakuację Nadrenii, okupowanej przez wojska ententy na mocy traktatu wersalskiego. Pomimo niewywiązywania się przez Niemcy ze zobowiązań określonych po zakończeniu Wielkiej Wojny mocarstwa zachodnioeuropejskie: Francja, Wielka Brytania i Włochy wyraziły zgodę na wcześniejsze wycofanie wojsk okupacyjnych. Był to wielki sukces dyplomacji niemieckiej i zarazem dowód coraz większej ustępliwości Paryża, Londynu i Rzymu wobec Berlina, świadczący o postępującym rozkładzie porządku wersalskiego. Działo się to zarazem na fali pojednania francusko-niemieckiego, którego symbolem byli ministrowie spraw zagranicznych obu państw – Aristide Briand i Gustav Stresemann. Podejmując decyzję o wcześniejszej ewakuacji Nadrenii, politycy państw zachodnich nie postawili Republice Weimarskiej żadnych warunków, traktując to jako wyraz dobrej woli z ich strony i gotowości do przełamywania barier między państwami walczącymi jeszcze niedawno przeciwko sobie na frontach wojny światowej. Dyplomacja polska zamierzała tymczasem przekonać francuskiego alianta, przy jednoczesnym uzyskaniu aprobaty Wielkiej Brytanii i Włoch, do postawienia Berlinowi warunku w postaci zapewnienia nienaruszalności wschodniej granicy Niemiec. Nawiązywano w ten sposób do układów lokarneńskich, w których Niemcy dobrowolnie zobowiązały się do nienaruszalności granicy z Francją i Belgią. Z tej też przyczyny zabiegi dyplomacji polskiej nazywane były niekiedy Locarnem wschodnim. Nie przyniosły one pożądanych przez Warszawę rezultatów, co rzucało cień na polityczną wartość sojuszu polsko-francuskiego. Poza działaniami w sferze polityki strona polska podjęła również starania o uzyskanie od Francji – jako innego rodzaju rekompensaty za bezwarunkową i przedterminową ewakuację Nadrenii – dostaw materiału wojskowego i pożyczki przeznaczonej na rozbudowę armii. Traktowano to zagadnienie jako sprawdzian tym razem militarnej wartości aliansu z Francją. Polskie władze wojskowe, nawiązując zresztą do rozmów prowadzonych z Francuzami już wcześniej, podjęły starania o założenie na terenie Rzeczypospolitej francuskich magazynów artyleryjskich wraz z materiałem wojennym, urządzenie wspólnej bazy lotniczej w Wielkopolsce i zacieśnienie współpracy lotniczej, wreszcie uzyskanie pożyczki w wysokości miliarda franków w formie sprzętu dla Wojska Polskiego oraz dodatkowo w kwocie pół miliarda franków na zakup materiału zbrojeniowego produkowanego nad Wisłą[74]. Z ramienia Piłsudskiego negocjacje ze Sztabem Generalnym armii francuskiej dozorował Beck. Były one zresztą utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Na przełomie kwietnia i maja 1930 roku do Paryża udał się w sprawie realizacji polskich postulatów płk Wieniawa-Długoszowski. Zabiegał on o uzyskanie wiążącej odpowiedzi od szefa Sztabu Generalnego gen. Maxime’a Weyganda. Strona francuska ociągała się jednak z podjęciem decyzji[75]. Zabiegi zakończyły się niepowodzeniem. Beck napisał do Wieniawy telegram, dobrze oddający atmosferę prowadzonych w Paryżu rozmów, ale również sposób działania Piłsudskiego i jego zaufanych współpracowników: „Jeżeli wyczuwasz tendencyjne zwlekanie odpowiedzi przez niechęć do jasnego postawienia sprawy, to możesz wracać nieczekając [sic]. Ostateczna data powrotu ósmy maja. Wobec nieoficjalnego charakteru misji nie angażuj attaché wojskowego [płk. Jerzego Ferka-Błeszyńskiego – M.K., M.W.] w tę sprawę”[76]. Była to kolejna gorzka pigułka dla Warszawy. Odrzucenie polskich propozycji źle wróżyło sojuszowi polsko-francuskiemu i pogłębiało frustrację piłsudczyków, w tym Becka, wywołaną postawą Paryża.

      Beck – podobnie jak Piłsudski ubrany w cywilne ubranie, aby nie drażnić wojskowymi mundurami licznie zgromadzonych nad Jeziorem Lemańskim zwolenników pacyfizmu – udał się do Genewy bodaj po raz pierwszy w życiu. Później, już jako szef polskiej dyplomacji, miał tam wracać jeszcze wielokrotnie. Aby ominąć Berlin, podróż do granicy szwajcarskiej zaplanowano przez Saksonię, powrót zaś przez Wiedeń, gdzie wyznaczono kilkugodzinny postój. Piłsudskiemu i Beckowi towarzyszyli mjr Próchnicki z Gabinetu Ministra oraz dyplomaci polscy, w tym poseł w Bernie Jan Modzelewski, który witał i żegnał Marszałka na granicy Szwajcarii. Najważniejsze było wszakże to, że 10 grudnia Beck był obecny wraz z Piłsudskim i ministrem Zaleskim na specjalnie zwołanym posiedzeniu Rady Ligi Narodów z udziałem premiera Litwy Augustinasa Voldemarasa. Zajął miejsce w drugim rzędzie loży prasowej bezpośrednio za plecami Marszałka. Przy stole obrad siedział Zaleski. Przy okazji omawiania rezolucji, która miała doprowadzić do nawiązania przez Polskę i Litwę stosunków pokojowych, Piłsudski wymusił na Voldemarasie deklarację, że jego kraj nie znajduje się w stanie wojny z Rzecząpospolitą. Spotkanie to jednak zasadniczego przełomu w obustronnych relacjach nie przyniosło. Droga do nawiązania stosunków dyplomatycznych między Warszawą a

Скачать книгу