Скачать книгу

dobrą. Wieniawa uzyskał siódmą lokatę[251]. Nie należy zapominać, że większość kursantów należała do elity Wojska Polskiego. Aż siedmiu z nich uzyskało generalskie szlify, dwóch zostało ministrami, wielu zajęło kluczowe stanowiska w armii, polityce i, rzecz jasna, dyplomacji, by wymienić Becka, Wieniawę, rtm. Aleksandra Łubieńskiego, kpt. Aleksandra Ponceta de Sandona czy rtm. Mitkiewicza-Żółłtka. Kursy doszkolenia zyskały potem obiegowe miano „kursów doszkalania ministrów”[252]. Warto podkreślić obiektywizm francuskich wykładowców, członków Francuskiej Misji Wojskowej, której oficerowie wywiadu nie szczędzili Beckowi kilka lat wcześniej surowych, czasami nawet krytycznych, ocen. Oddajmy mu głos: „Komendantem Szkoły Wojennej był austriacki kawalerzysta starej daty, gen. Serda-Teodorski, dyrektorem nauk – francuski profesor, pułkownik, późniejszy generał Faury. Obaj ci panowie znaleźli się od razu w pewnym kłopocie, bo «z góry», z ministerstwa spraw wojskowych dano im do zrozumienia, że grupa piłsudczyków nie jest na przyszłość w sztabie generalnym pożądana. Gen. Faury był nawet zmuszony w pewnym momencie – jak to stwierdził po latach – odpowiedzieć dosyć brutalnie, że jest oficerem kontraktowym, ale że obowiązują go zasady honoru oficera francuskiego. Jakie były rozmowy gen. Serdy – nie wiem, ale obydwaj generałowie zachowali przez cały czas nie tylko stosunek poprawny i obiektywny do wszystkich swych elewów, ale nabrali może nawet trochę sympatii do buńczucznej garstki kawaleryjsko-legionowej. Odmłodzeni adepci wiedzy wojskowej program wykonali. Ani jednego spóźnienia, ani jednego opuszczonego dnia bez istotnej przyczyny, i w rezultacie w końcowej klasyfikacji wszystkie co najczarniejsze charaktery, z Wieniawą włącznie, znalazły się w pierwszej dziesiątce absolwentów”[253].

      W trakcie komersu absolwentów wieńczącego IV kurs doszkolenia, który odbył się w krakowskim hotelu Grand, Wieniawa piękną francuszczyzną podkreślił zasługi, bezstronność i sprawiedliwość płk. Faury’ego[254]. Tym bardziej godne podkreślenia są nadzwyczaj dobre opinie, jakie Beck uzyskał od francuskich wykładowców, z którymi spotkał się w Wyższej Szkole Wojennej. Wskazywali oni wyjątkowe przymioty jego umysłu, inteligencję oraz zdolności, ale i pracowitość. Bardziej powściągliwy był instruktor jazdy konnej, który napisał w swojej notce następujące słowa: „Charakter niełatwy do odszyfrowania – przy tym wielka łatwość adaptacji. Jeśli mowa o kawalerii, wykazuje cechy nieco bojaźliwe”. Była to najsurowsza ocena spośród wszystkich, jakie Beck uzyskał podczas pobytu na kursie. Może właśnie dlatego warto ją przytoczyć dosłownie. Z jazdy konnej Beck otrzymał jednak 17 punktów, a zatem ocenę bardzo dobrą. Wskazując ewentualny przydział po ukończeniu uczelni, podawano, że Beck nadaje się do pełnienia wszystkich funkcji w inspektoracie armii, Sztabie Generalnym lub sztabie armii. Niektórzy spośród profesorów widzieli jego przyszłość w Oddziale III (Operacyjnym) Sztabu Generalnego. W opiniach pojawia się jeszcze jedna szczególna informacja, którą mogli się pochwalić tylko bardzo nieliczni absolwenci. Zarówno profesorowie francuscy (m.in. Faury, Rousseau), jak i gen. Serda-Teodorski napisali, że Beck nadaje się na asystenta w Wyższej Szkole Wojennej. Jako przedmioty, które mógłby wykładać, wskazywano taktykę ogólną albo artylerię. Mówi to samo za siebie i w tym wypadku komentarz wydaje się zbędny[255]. Beckowi nie było jednak dane zostać wykładowcą szacownej wojskowej uczelni. Losy jego potoczyły się zgoła innymi torami.

      Wróćmy jeszcze na chwilę do Wyższej Szkoły Wojennej. Przebywający na kursie piłsudczycy mieli też momenty prawdziwej satysfakcji. Mitkiewicz napisał: „Na zakończenie swoich wykładów poruszył prof. Marceli Handelsman ostatnie lata dyplomacji międzynarodowej w sprawie Polski. Według jego opinii nikt w całym świecie potęg militarnych i politycznych nie dopomógł Polsce do zajęcia tego obszaru, tych granic, które dziś posiadamy. Dzieła tego dokonał sam jeden – bez niczyjej pomocy – Józef Piłsudski i wojsko polskie.

      Po tym wykładzie prof. Handelsmana powstaliśmy, jak jeden mąż, na równe nogi, a delegacja nasza złożona z grupy oficerów legionistów z płk. Wieniawą-Długoszowskim i Boernerem na czele podeszła do profesora Handelsmana i złożyła mu gorące i serdeczne podziękowanie”[256].

      Jeszcze jedna ciekawostka. W dokumentach Becka z Wyższej Szkoły Wojennej znaleźć można informacje o stopniu znajomości języków obcych. Przy jego nazwisku powtarzano: „niemiecki kompletnie, francuski rozumie”[257]. Ocena to może nazbyt surowa dla oficera, który przez niemal dwa lata pracował na stanowisku attaché wojskowego w Paryżu i miał na swoim koncie szereg misji dyplomatycznych, podczas których posługiwał się francuszczyzną. Co ciekawe, w dokumentach polskich z tego samego okresu jednoznacznie wskazywano, że Beck włada biegle w mowie i piśmie językami francuskim i niemieckim[258].

      W trakcie pobytu w Wyższej Szkole Wojennej Beck uzyskał awans do stopnia podpułkownika (z lokatą siódmą w korpusie oficerów artylerii). W „Dzienniku Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych” nominację tę ogłoszono 17 grudnia 1924 roku, ale jako dzień wejścia w życie podano 15 sierpnia tegoż roku. Właśnie z tego powodu w dokumentach personalnych i odznaczeniowych Becka znaleźć można obie daty[259]. Awansowali też inni piłsudczycy frekwentanci IV kursu doszkolenia, w tym Wieniawa-Długoszowski, Stamirowski, Rayski.

      O dalszych losach ppłk. Becka zadecydował gen. Sikorski jako minister spraw wojskowych. Z dniem 15 października 1925 roku absolwentów IV kursu doszkolenia Wyższej Szkoły Wojennej, którzy otrzymali „dyplomy naukowe oficerów Sztabu Generalnego”, skierował on na rozmaite stanowiska sztabowe, liniowe, a nawet naukowe. Beck został odkomenderowany do Oddziału IIIa Operacyjnego Biura Ścisłej Rady Wojennej na stanowisko szefa Wydziału[260].

      Siódmego stycznia 1921 roku Józef Piłsudski podpisał dekret o organizacji najwyższych władz wojskowych. Dotyczył on Rady Wojennej, Ministerstwa Spraw Wojskowych oraz Sztabu Generalnego. W dokumencie określono zadania powołanej do życia Ścisłej Rady Wojennej (ŚRW), która zająć się miała przygotowaniami wojennymi w zakresie planów operacyjnych i planów obrony. Ponadto jej zadaniem było przeprowadzanie inspekcji i oceny jednostek wojskowych, a także kwalifikowanie oficerów, począwszy od dowódców pułku wzwyż. Przewodniczącym ŚRW miał być generał przewidywany na stanowisko naczelnego wodza podczas wojny. W jej składzie znaleźli się ponadto szef Sztabu Generalnego, jego II zastępca, który kierował Biurem ŚRW (w interesującym nas okresie od jesieni 1925 do lata 1926 roku był to płk Tadeusz Kutrzeba), za to był pozbawiony prawa głosu, oraz inspektorzy armii. Biuro, w którym pracował Beck, było „organizacyjno-technicznym zapleczem” ŚRW. Składało się z trzech oddziałów: Oddział IIa zajmował się przygotowaniem planów w zakresie wywiadu ofensywnego, Oddział IIIa – układaniem planów operacyjnych, w tym kwestiami zaopatrzenia materiałowego i komunikacji, oraz planów manewrów wielkich jednostek, Oddział Va zaś sprawami personalnymi. Struktura Biura ŚRW odpowiadała strukturze Sztabu Generalnego, i właśnie dlatego dodano do numerów poszczególnych oddziałów literkę „a”. Ów dualizm jest krytycznie oceniany przez znawców problematyki[261]. Zaletą istnienia biura ŚRW było natomiast funkcjonowanie w czasie pokoju zgranego sztabu naczelnego wodza przygotowanego do działania w warunkach wojennych[262].

      Jesienią 1925 roku Oddziałem IIIa kierował płk Tadeusz Kasprzycki, piłsudczyk, były dowódca Pierwszej Kompanii Kadrowej i oficer I Brygady Legionów, który przejął potem kierownictwo nad całym Biurem ŚRW[263]. Oddział IIIa dzielił się na Wydział Ogólny, Wydział Fortyfikacji, Wydział „Zachód”, Wydział „Wschód”, Referat Lotnictwa, którym kierował kolega Becka z IV kursu doszkolenia Wyższej Szkoły Wojennej ppłk Rayski[264], i Referat Obrony Przeciwlotniczej, z mjr. Marianem Romeyką na czele. W oddziale pracowało wówczas około pięćdziesięciu oficerów. Panowała atmosfera zaufania, powagi, życzliwości i koleżeństwa, w niemałym stopniu wynikająca z postawy płk. Kutrzeby i płk. Kasprzyckiego. Ten ostatni podczas zamachu majowego nie wywierał żadnych nacisków na swoich podwładnych, aby opowiedzieli się po stronie Piłsudskiego, pozostawiając wybór ich własnemu sumieniu[265]. Romeyko w taki oto sposób scharakteryzował bohatera książki w okresie jego pracy w Biurze ŚRW: „płk

Скачать книгу