ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Tem samem zostaje lista uprawnionych do przejścia kursu doszkol[enia] W[yższej] S[zkoły] Woj[ennej] raz na zawsze zlikwidowana i kursy takie nie będą w przyszłości otwierane.
Zabraniam zatem wnoszenia jakichkolwiek podań i próśb w tej sprawie”[243].
Ewentualna rezygnacja z rocznego szkolenia skutkowała utratą tytułu oficera Sztabu Generalnego, którym posługiwali się absolwenci skróconych kursów przeprowadzonych jeszcze podczas walk o granice oraz osoby zajmujące stanowiska sztabowe w czasie działań wojennych. Jak pamiętamy, Beck ukończył wojenny kurs Szkoły Sztabu Generalnego w 1919 roku. W relacji przekazanej po latach Konradowi Wrzosowi nie ukrywał, że po otrzymaniu decyzji o skierowaniu do Wyższej Szkoły Wojennej zwrócił się z pytaniem, co ma dalej czynić, do Piłsudskiego, odwiedzając go po raz wtóry w Sulejówku. To najlepszy dowód potwierdzający, że za opuszczeniem przezeń wojska w 1923 roku krył się nieprzychylny stosunek do tych, którzy spowodowali, że Piłsudski wycofał się z czynnego życia politycznego, co bynajmniej nie oznaczało, że całkowicie wycofał się z polityki. Konsekwentnie należało więc trzymać się obranej linii. Mógł to zmienić tylko i wyłącznie sam Marszałek. Tymczasem ten ostatni nie miał nic przeciwko dokształcaniu się bliskich mu oficerów, wręcz życzył sobie tego. Zdecydował więc, że Beck, Stamirowski, Ścieżyński i Wieniawa mają iść na kurs[244].
Łącznie zorganizowano cztery roczne kursy doszkolenia dla oficerów Sztabu Generalnego w latach 1921–1925. Było to wymuszone istniejącą sytuacją, bowiem po Wielkiej Wojnie i wojnach o granice w armii znalazło się wielu oficerów, nade wszystko wywodzących się z formacji paramilitarnych, Legionów i POW, którzy z jednej strony posiadali wysokie stopnie, a z drugiej – nie mieli odpowiedniego wykształcenia wojskowego. Również z tego powodu nie respektowano limitu wieku. Na normalne dwuletnie kursy do Wyższej Szkoły Wojennej przyjmowano oficerów do 35. roku życia. W wypadku doszkolenia odstąpiono od tej zasady – na przykład Boerner w momencie rozpoczęcia nauki miał 49 lat, a Wieniawa 43 lata. Kursy były bardzo intensywne, jako że w ciągu roku realizowano program dwuletniej nauki odpowiadający kursom normalnym. Przed Beckiem i jego kolegami otworzyła się szansa uzyskania wyższego wykształcenia wojskowego w skróconym czasie. Dodajmy, że szansa ostatnia, bo jak wynika z treści cytowanego wyżej rozporządzenia gen. Sikorskiego, w przyszłości nie zamierzano już więcej organizować rocznych kursów doszkolenia, a jedynie kształcić oficerów w trybie dwuletnim[245].
Komendantem Wyższej Szkoły Wojennej w latach 1922–1925 był gen. Aureli Serda-Teodorski, kawalerzysta wywodzący się z armii austro-węgierskiej. Jej funkcjonowanie w niemałym stopniu opierało się na doświadczeniach francuskiej École Supérieure de Guerre. Trudno się temu dziwić, skoro uczelnię organizowali oficerowie Francuskiej Misji Wojskowej, z płk. Louisem Faurym na czele. On też był dyrektorem nauk, bo tak oficjalnie brzmiała nazwa tego stanowiska przeniesiona z języka francuskiego (directeur des sciences). Obok niego wykładowcami byli oficerowie francuscy (m.in. mjr dr Paul Baron, ppłk Auguste Béraud, płk Henri Domenech de Cellès, ppłk Eugène Jordan, płk Jean Juillard, płk Henri Rousseau), a ich asystentami oficerowie polscy mający wyższe wykształcenie wojskowe, najczęściej absolwenci École Supérieure de Guerre oraz Wyższej Szkoły Wojennej z poprzednich lat (m.in. ppłk dr Roman Abraham, ppłk Józef Jaklicz, płk Józef Kreuzinger, ppłk Stanisław Kuźmiński, płk Wacław Stachiewicz, ppłk Tadeusz Zieleniewski)[246]. Warto nadmienić, że do szkoły zapraszano także wybitnych uczonych, takich jak Marceli Handelsman, Ludwik Krzywicki, Marian Kukiel czy Wacław Tokarz, oraz praktyków, jak gen. Jakub Krzemieński. Od wzorców francuskich odchodzono stopniowo w następnych latach. Nauka na IV kursie doszkolenia Wyższej Szkoły Wojennej trwała niemal dokładnie rok (3 listopada 1924–15 października 1925). W pierwszym półroczu prowadzono studia na szczeblu niższym, a zatem dywizji piechoty lub dywizji kawalerii, a także poszczególnych rodzajów broni i służby Sztabu Generalnego. W drugim półroczu podniesiono poprzeczkę. Studia dotyczyły bowiem grupy operacyjnej piechoty lub kawalerii, a dalej armii oraz grupy armii. Jeśli chodzi o przedmioty wojskowe, to do najważniejszych zaliczano taktykę ogólną i służbę Sztabu Generalnego. Zajęcia prowadzono z taktyki piechoty, kawalerii, artylerii, lotnictwa, saperów, ponadto z telegrafii i radiotelegrafii, topografii oraz jazdy konnej. Frekwentanci, bo tak określano słuchaczy, uczyli się języków obcych: francuskiego, niemieckiego i rosyjskiego. Było to ważne i z tego powodu, że niemała część wykładów odbywała się po francusku ze względu na kadrę nauczającą. Nie zaniedbywano przedmiotów z wiedzy ogólnej, jak chociażby terenoznawstwa, geografii wojskowej, przemysłu wojennego, prawa międzynarodowego czy historii dyplomacji. Oceny stawiano z częstych kontrolnych prac pisemnych oraz podróży taktycznej, którą przeprowadzono w lecie 1925 roku. Sporo jeżdżono po Polsce. Kursanci odwiedzili Gdynię, Poznań, Polesie, okolice Baranowicz i Trembowli, Zakopane. Zajęcia odbywały się od poniedziałku do soboty włącznie od 8.00 do 15.00, a w razie konieczności dłużej. Dbano o przestrzeganie przepisów i regulaminu szkolnego. W wypadku ich naruszenia groziło odkomenderowanie do macierzystej jednostki, co było równoznaczne z opuszczeniem szkoły. Skierowani na kurs piłsudczycy trzymali się razem. Beck wraz z Wieniawą i Stamirowskim siedzieli na zajęciach obok siebie w ostatnim rzędzie[247].
W obszernej relacji z pobytu na kursie ówczesny rtm. Leon Mitkiewicz-Żółłtek zanotował: „Główny nacisk w nauczaniu nas kładł płk Faury na obronę na każdym szczeblu. Płk Faury – «papa Faury» – dobrze pojął szczególne położenie wojskowe i strategiczne (geopolityczne jakbyśmy dziś powiedzieli) Polski, położonej między dwoma mocarstwami, znacznie przewyższającymi ją liczebnością mieszkańców i swoimi przemysłami oraz przestrzenią – słowem potencjałem wojennym. Dlatego też przy byle okazji podnosił on duże znaczenie koalicji w wojnie Polski. Widział ją płk Faury w związaniu się Polski z Małą Ententą tj. Czechosłowacją, Rumunią i Jugosławią. Szczególnie bił on mocno w sojusz wojskowy Polski z Czechosłowacją, mówiąc że przy pomocy Francji i W. Brytanii jest to układ sił niezwyciężony, mając oczywiście na myśli Niemców”[248].
Beck uzyskiwał bardzo wysokie noty podczas IV kursu doszkolenia w Wyższej Szkole Wojennej. Po siedmiu tygodniach pobytu w uczelni wystawiono mu następującą ocenę: „Inteligentny, ma wprawę w ujmowaniu myśli w ścisłą formę elaboratu”. Po dziewięciu tygodniach zanotowano: „Pracuje wybornie, z wprawą i inteligencją”. Po trzynastu tygodniach ograniczono się do krótkiego stwierdzenia: „Postępy stałe”[249]. Przed komisją egzaminacyjną, składającą się z francuskich i polskich wykładowców, z gen. Claude’em Spire’em na czele, bohater tej książki uzyskał następującą liczbę punktów: taktyka – 54,64; organizacja – 57,75; sztab generalny – 55,20; artyleria – 44,40; kawaleria – 40,50; język francuski – 15,00; topografia – 31,50; historia – 50,25; geografia – 29; kryptologia – 12. W sumie dawało to 390,24 (w dokumencie być może na skutek zaokrąglenia widnieje 390,20). Dla porównania podajmy, jakie oceny uzyskali inni prymusi kursu: ppłk Stamirowski otrzymał z egzaminów łącznie 365,95 punkta, a ppłk Maciej Bardel 364,55[250]. Podane liczby to średnia ocen cząstkowych wystawianych przez każdego z członków komisji. Dla jasności należy dodać, że liczba oceniających była zmienna w zależności od wykładanych przedmiotów. Niekiedy ocena z danego przedmiotu była po prostu sumą (a nie średnią) ocen cząstkowych, na przykład z geografii Beck uzyskał od jednego członka komisji notę 14, a od drugiego 15, co razem dawało 29. Cyfra 14 była równoznaczna z oceną dość dobrą (assez bien). System oceniania