ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Sposób postrzegania Francji i prowadzonej przez nią polityki został zdefiniowany przez przedstawicieli obozu belwederskiego, zanim Beck przyjechał nad Sekwanę jako attaché wojskowy. Czy starał się poglądy skrystalizowane uprzednio w otoczeniu Piłsudskiego na miejscu weryfikować? Zapewne nie, bo jako duszą i ciałem piłsudczykowi nie wydawało mu się to konieczne. Obserwując politykę sojuszniczki z paryskiej perspektywy, raczej szukał potwierdzenia znanych mu już wcześniej opinii – i owo potwierdzenie znajdował. Niewykluczone, że takie podejście w gruncie rzeczy utrudniało mu zrozumienie Francuzów i ich stosunku do Europy Środkowo-Wschodniej, w tym roli Polski na arenie międzynarodowej.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wiele poglądów, które głosił w latach 1922–1923, starał się wcielić w życie w latach trzydziestych, będąc szefem polskiej dyplomacji i jednym z najbardziej prominentnych polityków II Rzeczypospolitej. W tym wypadku trudno odmówić mu konsekwencji.
Poza głównym nurtem
We wrześniu 1923 roku Oddział V (Personalny) Sztabu Generalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych interesował się oficerami przydzielonymi do Oddziału II, a zatem wywiadu i kontrwywiadu. Kierujący od niedawna tym ostatnim oddziałem płk Michał Bajer, który zastąpił wysłanego do attachatu wojskowego w Rzymie Matuszewskiego, przekazał do Sztabu Generalnego dokumenty personalne kilku oficerów pracujących w wywiadzie, w tym na stanowiskach attaché wojskowych. Przeważali wśród nich zdeklarowani piłsudczycy – ppłk Bolesław Wieniawa-Długoszowski, mjr Wacław Jędrzejewicz, mjr Kazimierz Kierzkowski, rtm. Karol Dubicz-Penther i Beck. Co ciekawe, interesowano się nawet osobami, które w tym momencie znajdowały się już poza służbą czynną, jak Wieniawa przeniesiony 1 sierpnia 1923 roku w stan nieczynny na rok czy będący wówczas w rezerwie Kierzkowski[231]. Trudno stwierdzić, dlaczego wówczas właśnie skierowano uwagę na wskazaną wyżej grupę piłsudczyków. Można co najwyżej domniemywać, że planowano ruchy personalne z ich udziałem, do czego zresztą doszło. Odwołajmy się do wybranych tylko przykładów. Wieniawa zdecydował się na przejście w stan nieczynny najpewniej z własnej woli, opuszczając służbę czynną śladem Piłsudskiego, który w lipcu 1923 roku wycofał się w zacisze Sulejówka. Wieniawa-Długoszowski nie wyobrażał sobie pracy w wojsku pod rozkazami politycznych przeciwników Marszałka, którzy teraz przejęli władzę nad armią (generałowie: Stanisław Haller, Władysław Sikorski, Stanisław Szeptycki), a decyzję o jego odejściu do cywila ogłoszono drukiem już w czerwcu 1923 roku[232]. Nie był jedynym zaufanym i bliskim współpracownikiem Piłsudskiego, który tak postąpił. W październiku 1923 roku na własną prośbę do rezerwy przeszedł mjr Janusz Jędrzejewicz, w listopadzie 1923 roku w stan nieczynny na pół roku został przeniesiony inny wybitny, a dziś nieco zapomniany piłsudczyk mjr Kazimierz Stamirowski, w grudniu tego roku również na własną prośbę do rezerwy trafił ppłk Walery Sławek[233]. Wedle relacji przekazanej nam przez Konrada Wrzosa po powrocie z Paryża Beck zameldował się u szefa Sztabu Generalnego, gen. Stanisława Hallera, i poprosił o przeniesienie w stan nieczynny[234]. Nie ma powodów, aby podważać ów przekaz. Inicjatywa porzucenia na jakiś czas munduru wyszła zatem od samego Becka, który nie chciał skorzystać z oferowanej mu możliwości skierowania do Wyższej Szkoły Wojennej. Również Jadwiga Beckowa po latach pisała wprost, że to Piłsudski nakazał jej mężowi „podać się do dymisji”[235].
Wycofanie się z armii Piłsudskiego i całego grona jego stronników wpisywało się w szerszy kontekst. Wedle Wacława Jędrzejewicza była nim po prostu „czystka”, którą polityczni przeciwnicy Marszałka w generalskich mundurach przeprowadzali wśród piłsudczyków, ze wskazaniem na osoby pracujące w Oddziale II. Nie zawsze polegała ona na usuwaniu z szeregów wojska. Czasami – tak było w wypadku Jędrzejewicza, który trafił do Japonii, czy Schaetzla skierowanego do Ankary – wysyłano ich daleko od Warszawy na stanowiska attaché wojskowych[236]. „Czystka” to chyba jednak słowo zbyt mocne, chociaż sowiecki przedstawiciel dyplomatyczny w Warszawie Piotr Wojkow jeszcze w listopadzie 1925 roku raportował do Moskwy o wytruwaniu, tępieniu lub jak kto woli – wyszczuwaniu (bo i tak można tłumaczyć rosyjskie słowo вытравливание) piłsudczyków z armii przez prawicę[237]. Władze wojskowe, a zapewne i polityczne, nie chciały stronników Marszałka na kluczowych stanowiskach w wywiadzie i kontrwywiadzie wojskowym. Stąd też chętnie przystawano na ich prośby o przeniesienie do rezerwy, choć częściej w stan nieczynny, z którego łatwiej można było wrócić do szeregów. W odniesieniu do tych, którzy próśb takich nie składali, znajdowano rozwiązanie inne, już wyżej wspomniane: wysłanie na zagraniczne placówki nie tak znowu drugorzędne czy błahe, bo przecież Rzym, Tokio czy Ankara były miejscami znaczącymi dla polskiej dyplomacji. Beck znalazł się w tej pierwszej grupie, podobnie jak Wieniawa, wybierając stan nieczynny. W spisanych po latach wspomnieniach ujmował sprawę lapidarnie: „Ludzie najbliżsi Marszałkowi uważani są za «podejrzanych» i trzymani zdala [sic] od poważniejszej pracy. Atmosfera polityczna jest duszna, a poczucie wytworzonego absurdu nieznośne”[238].
Powrócił do służby czynnej 1 października 1924 roku z równoczesnym odkomenderowaniem do oddziału macierzystego, czyli 5. Dywizjonu Artylerii Konnej, którego miejscem stacjonowania był wówczas krakowski Zakrzówek i z którym Beck faktycznie niewiele miał wspólnego[239]. Poza wojskiem spędził zatem jedenaście miesięcy.
Pozbawiony oficerskiej gaży Beck musiał poszukać sobie zatrudnienia. Przydała się wiedza zdobyta w wiedeńskiej Akademii Eksportowej. Podjął pracę w charakterze buchaltera w warszawskiej filii Banku Wileńskiego, gdzie odpowiadał też za prowadzenie korespondencji. Trudno wskazać, o jaki bank tu dokładnie chodzi, ponieważ w tym czasie aż trzy placówki tego typu posiadające swoje filie w stolicy miały w nazwie przymiotnik „wileński”. Były to Wileński Bank Kredytowy SA, Wileński Bank Rolniczo-Przemysłowy SA oraz Wileński Prywatny Bank Handlowy SA. Pierwszy z nich był małym bankiem spekulacyjnym postawionym w stan likwidacji już we wrześniu 1924 roku i jest mało prawdopodobne, aby był on miejscem zatrudnienia Becka. Drugi także nie należał do firm zbyt wielkich. Istniał w latach 1920–1926, a jego prezesem był kresowy ziemianin Antoni Jundziłł. Spośród wymienionych wyżej placówek największym kapitałem akcyjnym dysponował Wileński Prywatny Bank Handlowy SA (w 1922 roku 202 miliony marek, w 1923 roku 2 miliardy marek, w 1925 roku milion złotych). Cieszył się on też największą tradycją i renomą. Powstał w 1873 roku, a kres jego istnieniu przyniosły druga wojna światowa i powojenne zmiany. W interesujących nas latach dwudziestych Wileński Prywatny Bank Handlowy SA miał oddziały w Suwałkach, w Lidzie i właśnie w Warszawie. Ten ostatni należał do grona członków stołecznej Giełdy Pieniężnej. Na czele banku stali w latach 1921–1925 Leonard Bobiński jako prezes oraz Stanisław Riedel i Władysław Schmidt jako dyrektorzy[240]. Z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić można, że to właśnie w tej firmie zakotwiczył na kilka miesięcy Beck[241].
Pozostając w stanie nieczynnym, bohater książki sporadycznie kontaktował się z Piłsudskim. Okazją do spotkania była praca Marszałka nad głośnym dziełem Rok 1920. Beck został zaproszony do Sulejówka w celu skonfrontowania z autorem informacji na temat stanu wiedzy sztabu polskiego o ostatniej sowieckiej ofensywie[242]. Tym samym miał swój skromny raczej udział w powstaniu tego opracowania.
Dwunastego sierpnia 1924 roku ukazało się rozporządzenie ministra spraw wojskowych gen. Sikorskiego o przeniesieniu i odkomenderowaniu