Скачать книгу

Beck zdążył nawet poinformować Warszawę, że nowy francuski chargé d’affaires, który udawał się do Helsingforsu, otrzymał polecenie popierania polskich planów[199]. Rychło się jednak okazało, że jest zgoła inaczej. Beck przedstawił sprawę zawarcia konwencji z Finami gen. Weygandowi, który miał ją konsultować z marsz. Fochem[200]. Francuzi najpierw zasugerowali, że należałoby odłożyć negocjowanie konwencji do czasu zakończenia konferencji genueńskiej. Później proponowali podpisanie umowy sztabowej jako rzekomo lepszej formy układu niż konwencja wojskowa. Nie mieli natomiast nic przeciwko umowie politycznej pomiędzy Warszawą a Helsingforsem. W połowie marca 1922 roku Weygand nie krył przed Beckiem, że konwencja wojskowa byłaby korzystna tylko dla Finlandii. Zasadnicze przyczyny niechętnego stosunku francuskich kół wojskowych i politycznych w tym wypadku tkwiły gdzie indziej. Chodziło przede wszystkim o obawy przed reakcją Rosji Sowieckiej na ewentualną polsko-fińską konwencję wojskową, na którą niechętnie patrzyła też zresztą Wielka Brytania[201]. Francuzi nie chcieli w tak oczywisty sposób prowokować sowietów, bo mogłoby to wciągnąć ich samych w jakąś awanturę na Wschodzie, czego w Paryżu nikt sobie nie życzył. Beck przekazał do Warszawy frazes krążący w siedzibie francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na Quai d’Orsay: „My (Francja) mamy konwencję wojskową z Polską. Jeżeli Polska zwiąże się wojskowo z Bałtami, awantura wojskowa jakiejś Estonii może nas wciągnąć do wojny”[202]. Z różnych przyczyn, których omówienie wykracza poza ramy tego tekstu, polsko-fińskiej konwencji wojskowej nie zawarto[203]. Beck musiał być jednak rozczarowany stanowiskiem francuskich sojuszników, chociaż ich obiekcje określał mianem taktycznych[204]. Postawa Francuzów zapewne utwierdzała go w przekonaniu, które przedstawił wiele lat później, że w stosunkach z Paryżem w gruncie rzeczy nie było nieporozumień w odniesieniu do spraw niemieckich, ale były właśnie na tle spraw sowieckich[205].

      W okresie swojej służby nad Sekwaną nasz bohater nie oderwał się od problemów litewskich. W drugiej połowie 1922 roku mjr Beck wyrażał zastrzeżenia wobec pomysłu wysłania do Kowna Francuskiej Misji Wojskowej, która byłaby niezależna od swojej odpowiedniczki w Warszawie. Jego punkt widzenia był zgodny ze stanowiskiem gen. Sikorskiego. W tej sprawie sondował francuskie władze wojskowe, które nie miały na nią zresztą sprecyzowanego i jednolitego poglądu. Co ciekawe, Beck zgłosił w formie hipotezy sugestię, że za inicjatywą wysłania do Kowna misji wojskowej stoją czynniki polityczne, pozostające pod wpływem sowieckim z jednej strony oraz antybolszewickiej emigracji rosyjskiej – z drugiej. Nie wykluczał nawet możliwości współdziałania w tym zakresie sowietów z „białymi” Rosjanami[206]. Polski attaché wojskowy był do tej idei ustosunkowany więcej niż sceptycznie: „Z tutejszego punktu widzenia obawiam się, że misja pomyślnych rezultatów nie da. Spodziewać się można, że będzie ona przede wszystkiem narzędziem polityki litewskiej, a przynajmniej pośrednikiem w kolportowaniu antypolskiej propagandy.

      Chcąc pozyskać sympatie litewskie, można to robić na nasz rachunek”[207].

      Plan zainstalowania w stolicy Litwy Francuskiej Misji Wojskowej ostatecznie upadł po aneksji przez Litwinów Kłajpedy w styczniu 1923 roku, co stało się wygodnym pretekstem dla Paryża, aby wycofać się z tego pomysłu[208]. Beck znalazł się wówczas w niełatwym położeniu. W Kownie własne agresywne kroki tłumaczono opinii międzynarodowej między innymi nazbyt korzystnymi dla Polski rozstrzygnięciami, jakie wcześniej podjęto w sprawach spornych między Rzecząpospolitą a Litwą. Zajęcie Kłajpedy spowodowało, że na Quai d’Orsay pojawiły się plotki o rzekomo przygotowywanym ataku polskim przeciwko Litwinom, a co za tym idzie – o możliwości zbrojnej reakcji Sowietów. Francuzi znów obawiali się, że ich kraj zostanie wciągnięty przez Polskę w jakąś awanturę na Wschodzie. Beck starał się te plotki dementować, wskazując ich źródło, czyli propagandę niemiecką[209]. Sytuację w jakiejś mierze uspokoił dopiero telegram Piłsudskiego jako szefa Sztabu Generalnego adresowany do Becka, który to telegram sprawę przedstawiał jednoznacznie: „Żadnych zamiarów napadu Polski na Litwę, a tym bardziej przygotowań wojskowych nie ma. Opinia rządu i Szt. Gen. jest tu najzupełniej zgodna, iż w sytuacji obecnej wystąpienie agresywne burzące pokój przyniosłoby szkodę w pierwszej mierze napadającemu”[210]. Beck tę odpowiedź Piłsudskiego przekazał Francuzom.

      W sprawach litewskich Beck prowadził 23 lutego 1923 roku konsultacje z gen. Buatem, który zapewniał, że antypolskie wystąpienia i prowokacje Litwinów wywoływały oburzenie we francuskim Ministerstwie Wojny[211]. Sugerował wszak, aby Polacy zachowali się roztropnie i w tym trudnym momencie odwołali się do międzynarodowego arbitrażu. Jeśli polubowny sposób rozstrzygnięcia sporu zostanie przez stronę litewską odrzucony, to tym samym odpowiedzialność Kowna stanie się ewidentna[212]. Trzeba przyznać, że powściągliwa i stonowana reakcja strony polskiej na stanowcze kroki litewskie wymierzone przecież nie tylko w interesy Warszawy, ale też w prawo międzynarodowe, została dobrze przyjęta na zachodzie Europy. Nie pozostało to z kolei bez wpływu na podjętą w marcu 1923 roku decyzję o uznaniu przez europejskie mocarstwa granicy wschodniej Rzeczypospolitej ustanowionej dwa lata wcześniej w Rydze.

      Sprawy sowieckie interesowały Becka głównie w wymiarze międzynarodowym, zwłaszcza pod kątem polityki Francji. Już na samym początku swojej misji sformułował bardzo trafną zasadę. W liście do Świtalskiego pisał: „Opinia francuska w żywotnych interesach polskich dyktowana jest przypadkowemi fluktuacjami polityki angielsko-francuskiej, a nie zasadniczem stanowiskiem względem samego zagadnienia.

      W tych warunkach uzgodnienie naszej działalności na wschodzie z Francuzami może powodować zawsze niespodzianki”[213].

      Stąd już niedaleko było do przekonania, że dużo łatwiej układać relacje z francuskim aliantem w sprawach niemieckich niż w sprawach sowieckich. Ten sposób myślenia będzie Beckowi towarzyszył także i w latach trzydziestych. Kierowany przez niego attachat skrupulatnie badał wszelkie informacje czy nawet pogłoski na temat stosunków francusko-sowieckich, w tym o planowanej wizycie Herriota w Rosji Sowieckiej, do której to podróży rzeczywiście doszło – wiązać się z nią miały poufne rozmowy gospodarcze[214]. Beck donosił też do Warszawy, że docierające nad Sekwanę na przełomie lat 1922 i 1923 wiadomości o możliwej agresji Sowietów na Polskę lub Rumunię były interpretowane przez francuski resort spraw zagranicznych jako pogłoski rozpuszczane przez Niemców w celu zniechęcenia Paryża do interwencji w Zagłębiu Ruhry[215].

      Jak już wspomnieliśmy, na gruncie paryskim działaniami emigrantów z terenów byłego imperium Romanowów zajmował się Dowbor. Attachat zbierał skrupulatnie wszelkie informacje, nawet pogłoski czy plotki, o wewnętrznym i międzynarodowym położeniu Związku Sowieckiego i przekazywał je do Warszawy. W orbicie zainteresowań Becka były na przykład problemy związane z amerykańską pomocą żywnościową dla Sowietów[216]. Matuszewski z kolei przesyłał informacje uzyskane przez wywiad polski na temat sowieckiego Dalekiego Wschodu, stanu zbrojeń, kondycji Armii Czerwonej, działań Kominternu w Azji[217]. Beck wysyłał do Warszawy dane francuskiego wywiadu o formowaniu oddziałów sowieckich w Turkiestanie, Bucharze i Chiwie. W komentarzu dodał jednak, że środek ciężkości działań sowieckich przesuwa się ponownie ku Zachodowi, co tłumaczył podbudowanymi przez ostatnie wydarzenia w Europie nadziejami sowietów na polepszenie perspektyw rozprzestrzeniania się komunizmu[218]. W pierwszym rzędzie miał zapewne na myśli nieudaną okupację Zagłębia Ruhry i rosnącą falę rewolucyjną w Niemczech. Jego diagnoza była trafna, czego dowodziła choćby misja sowieckiego dyplomaty Wiktora Koppa do Polski[219].

      Ze źródeł tureckich Beck otrzymywał wiadomości o stosunku zwolenników Mustafy Kemala, który niebawem miał stanąć na czele Republiki Turcji, do Sowietów oraz odnośnie do polityki prowadzonej przez Kreml w Azji Mniejszej. Z jednej strony aktywność Moskwy w tym rejonie i poparcie udzielone przyszłemu Atatürkowi oraz jego stronnikom Beck tłumaczył powrotem do utartych metod dawnej rosyjskiej dyplomacji, polegających na wypieraniu z Turcji konkurencyjnych wpływów

Скачать книгу