Скачать книгу

Francję dużo lepiej znali na przykład żołnierze utworzonej tam w 1917 roku Armii Polskiej zwanej potocznie od koloru mundurów „Błękitną”. W grę mógł wchodzić także Wieniawa, który mieszkał przed wybuchem pierwszej wojny światowej w Paryżu, miał tam wcale niezłe kontakty w różnych środowiskach, a w 1919 roku był jednym z wysłanników Naczelnika Państwa obserwujących paryską konferencję pokojową i rozgrywające się wokół niej wydarzenia. Piłsudski ostatecznie przeznaczył jednak dla niego placówkę attaché wojskowego w Bukareszcie. Kluczem do nominacji Becka było docenienie jego zdolności i zaufanie, jakim darzył go Naczelnik Państwa. Beck już na początku lat dwudziestych minionego stulecia należał, jak wcześniej wielokrotnie wspominaliśmy, do grona najbliższych wojskowych i politycznych współpracowników Marszałka, reprezentował jego linię, jego poglądy, jego sposób myślenia – jemu też zawdzięczał kolejne szczeble kariery, po których szybko piął się w górę.

      Paryski attachat był placówką bardzo skromną, choć mogła się ona pochwalić prestiżową lokalizacją na pierwszym piętrze budynku Poselstwa Rzeczypospolitej przy rue de Marignan 12, zatem w samym centrum francuskiej stolicy, niedaleko Champs Élysées. Zajmował dwa pokoje i dwa nieduże pomieszczenia przerobione z korytarzy. Po dokonanej na początku 1922 roku reorganizacji attaché wojskowy jako członek korpusu dyplomatycznego był na etacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych i otrzymywał wynagrodzenie z tego właśnie resortu[124]. Roczne koszty kancelaryjne związane z funkcjonowaniem placówki obliczano na około 1500–1700 franków. Beck postulował zwiększenie tej sumy o 120–150 franków potrzebnych na zakup materiałów specjalnych, opłaty pocztowe i inne drobne wydatki. Niewątpliwą korzyścią było to, że utrzymanie budynku w całości obciążało budżet poselstwa. Nadzwyczaj kosztowne okazało się nadawanie depesz, bo wedle obliczeń pochłaniało około 900 franków miesięcznie, czyli jakieś 10 tysięcy rocznie[125]. Poza Beckiem w attachacie pracował jeszcze na stanowisku pomocnika (zastępcy) attaché starszy od niego o niemal osiem lat rtm./mjr Witold Marian Dowbor, który przebywał we Francji od dłuższego czasu, dysponował nad Sekwaną dobrymi źródłami informacji i miał już spore doświadczenie w pracy dyplomatycznej. Co ciekawe, francuskim władzom wojskowym zależało na pozostawieniu tego oficera w Paryżu, czego nie ukrywano przed stroną polską[126]. Poza tym Sztab Generalny utrzymywał etaty podoficera kancelaryjnego i maszynistki[127]. Wedle informacji zachowanych w źródłach w rzeczywistości w attachacie – poza szefem i jego zastępcą – pracował jeszcze tylko podoficer sierż. szt. Jan Fortuna[128]. Brak własnej maszynistki stanowił poważny problem. Korzystano w tym wypadku z usług poselstwa, które zgodziło się wypożyczyć attachatowi swoją pracownicę na… pół godziny dziennie. Sytuacja taka groziła paraliżem pracy, nie wspominając już o kwestiach tajności korespondencji, aczkolwiek przełożeni z Warszawy przypominali, że pisma należące do tej kategorii winien własnoręcznie przygotowywać attaché lub jego pomocnik. Po kilku tygodniach pobytu w stolicy Francji Beck z niemałą dozą sarkazmu pisał: „Tutejsza placówka posiada najszerszy zakres prac ze wszystkich attaché wojskowych [podkreślenie – M.K., M.W.], pod względem zaś środków jest jedną z najgorzej uposażonych”[129]. Sytuacja materialna pomimo monitów nie uległa poprawie. W lutym 1923 roku Beck skarżył się na drożyznę w Paryżu, która skutecznie uniemożliwia utrzymywanie i rozszerzanie stosunków niezbędnych do wykonywania powierzonych placówce obowiązków. Zwracał uwagę na brak samochodu, przez co wzrastały wydatki na komunikację, oraz na brak funduszu dyspozycyjnego – to z kolei zmuszało go do „pokrywania całego szeregu wydatków służbowych z osobistej gaży attaché lub pomocnika”. Domagał się zatem nie tylko wzrostu uposażenia, ale też obsadzenia etatu maszynistki, wydzielenia funduszu dyspozycyjnego, a ponadto przydziału oficera młodszego do rozmaitych prac pomocniczych, w tym w zakresie szyfrów, administracji, prowadzenia ewidencji polskich elewów francuskich szkół wojskowych i rezerwistów[130]. Do końca misji nad Sekwaną zabiegi te nie przyniosły pożądanych efektów.

      Zarobki pracowników paryskiego attachatu nie były ani oszałamiające, ani mizerne. Jeszcze przed wyjazdem nad Sekwanę Beckowi przyznano miesięczną pensję w wysokości 4500 franków[131]. Jego zastępca otrzymywał 3480 franków, a podoficer kancelaryjny i maszynistka odpowiednio 900 (zmniejszone w lutym 1922 roku do 695 franków) oraz 800 franków. I tak spośród wszystkich wojskowych wypełniających wówczas swoje obowiązki we Francji, w tym członków Polskiej Misji Wojskowej Zakupów, attaché otrzymywał najwyższe wynagrodzenie[132]. Nie było to również mało, jeśli porównamy zarobki Becka z uposażeniem innych polskich attaché wojskowych w tym czasie. Odwołam się do wymownego przykładu. W grudniu 1922 roku zaproponowano Wieniawie objęcie stanowiska attaché w Berlinie z wynagrodzeniem liczonym we frankach francuskich w wysokości 841,5, ustalonym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, plus jeszcze 1000 franków z funduszu dyspozycyjnego Oddziału II Sztabu Generalnego. Łącznie była to kwota o ponad połowę mniejsza od tej, którą otrzymywał Beck w Paryżu. Nic zatem dziwnego, że Wieniawa odmówił ze względu na marne warunki finansowe, bo proponowane wynagrodzenie było trzykrotnie mniejsze niż to, które pobierał jako attaché w Bukareszcie, a z którego i tak był niezadowolony[133].

      Podział obowiązków pomiędzy Beckiem a Dowborem nie był ściśle określony. Z analizy zachowanych materiałów źródłowych wynika, że zastępca attaché w pierwszym rzędzie zajmował się wnikliwą obserwacją różnych odłamów i grup emigrantów rosyjskich oraz ukraińskich przebywających we Francji. Beck nazwał nawet jego obowiązki „Osobnym działem wywiadu rosyjskiego na gruncie paryskim”[134]. Dowbor miał w tym zakresie spore doświadczenie i niemałe osiągnięcia[135]. W te sprawy Beck wnikał rzadko. Donald Cameron Watt bez wskazania źródeł twierdzi, że współpracował on z wydalonym z Polski Borysem Sawinkowem i jego stronnikami[136]. Nie należy tego wykluczać, aczkolwiek i niełatwo tę informację potwierdzić. Jak pamiętamy, w czasie wojny polsko-sowieckiej Beck jako oficer wywiadu nawiązał relacje z tym odłamem emigracji rosyjskiej. W okresie pobytu w stolicy Francji był to jednak zakres działań Dowbora, który faktycznie utrzymywał kontakty ze zwolennikami Sawinkowa[137].

      Pracując nad Sekwaną, Beck zajmował etat podpułkownika. W dokumentach archiwalnych zachowała się wzmianka, najpewniej pochodząca z początku 1923 roku, o tym, że spełniał on warunki awansu na ten właśnie stopień[138]. Do końca misji w Paryżu podpułkownikiem nie został jednak mianowany. Trudno dociec, czy zadecydowała o tym niechęć przełożonych, czy też nie tak szybkie drogi awansu w armii II Rzeczypospolitej.

      Wiadomo, że współpraca attaché i jego zastępcy przebiegała bez zakłóceń, była owocna i zgodna. To samo można powiedzieć o relacjach Becka z pracownikami poselstwa, którym kierował w tym czasie Maurycy Zamoyski. W kontaktach z akredytowanymi nad Sekwaną polskimi dyplomatami attaché chciał „przy ocenie wiadomości, postanowieniach i działaniach poselstwa, być przedstawicielem interesów obrony państwa i dostarczać danych, oświetlających sprawy załatwiane pod wojskowym kątem widzenia”[139]. Zamierzał również uzyskiwać z poselstwa informacje na temat politycznych aspektów podejmowanych przez Francuzów decyzji wojskowych. Przytoczmy pewien drobiazg na temat współpracy Zamoyskiego z attachatem. W marcu 1922 roku poseł ze swego funduszu dyspozycyjnego opłacił maszynistkę pozostającą na usługach attachatu, co w znacznym stopniu umożliwiło jego funkcjonowanie. Beck postawę Zamoyskiego w tej kwestii skomentował jako „najżyczliwszy stosunek do placówki wojskowej”[140]. Zupełnie inaczej odnosił się jednak do jego wyraźnie profrancuskich sympatii skutkujących w oczach piłsudczyków nadmierną ustępliwością wobec gospodarzy, a co za tym idzie, brakiem stanowczości przy pilnowaniu własnych interesów. Niewykluczone, że jakąś rolę w oględnym zresztą formułowaniu tych nieprzychylnych sądów wobec Zamoyskiego, stronnika narodowej demokracji, odgrywały różnice polityczne. Jeszcze surowiej oceniał Beck Konstantego Skirmunta, do czerwca 1922 roku ministra spraw zagranicznych, a potem posła w Londynie[141].

      W sposób szczególny należy podkreślić bliską współpracę attaché wojskowego z sekretarzem placówki Juliuszem

Скачать книгу