ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
„1) Porozumienie między obydwoma sztabami, zaczynając od czasu pokoju w celu opracowania wspólnego planu akcji i środków akcji.
2) Ograniczone współdziałanie armji litewskiej z armją polską nazewnątrz [sic!] jej własnego terytorjum oraz upoważnienia dla armji polskiej do korzystania z terytorjum litewskiego.
3) Wspólne dowództwo na wypadek wspólnych operacji obu armji pozostawiając jednak gros sił litewskich pod dowództwem litewskim”[65].
Nie było to wiele, ale ustalenia takie mogły stanowić punkt wyjścia pertraktacji, których efektem byłoby wynegocjowanie polsko-litewskiej konwencji wojskowej. Beck zgłosił kilka uwag do tekstu protokołu, trzeźwo podkreślając, że wspólne dowództwo to nie tylko polskie dowództwo, a ograniczenie operacyjnego udziału Wojska Polskiego na terytorium litewskim będzie szkodliwe dla obu armii. Stanowczo opowiedział się przeciwko poprawce wniesionej przez płk. Kleščinskasa, uznając formułę o „ewentualnym współdziałaniu wojsk polskich z wojskami litewskimi na terytorjum Litwy” za niewystarczającą i proponując zastąpienie jej słowami: „upoważnienie dla wojsk polskich do używania terytorjum litewskiego”[66].
Jak widać, Beck prowadził pertraktacje ze starszymi od siebie stopniem i wiekiem oficerami stanowczo, ale z wyczuciem. Twardo obstawał przy polskich tezach, doskonale wyczuwając pełną obaw postawę delegata litewskiego i koncyliacyjne stanowisko płk. Chardigny’ego. Najważniejsze było jednak to, że pomimo diametralnych różnic dzielących Polaków i Litwinów, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej toczyli ze sobą walki, udało się wynegocjować w Brukseli zasady ewentualnej przyszłej konwencji wojskowej. Zostały one zresztą spisane zaraz po rozmowach Becka z płk. Chardignym i płk. Kleščinskasem[67]. 12 maja Beck poinformował przełożonych w Warszawie o zakończeniu obrad ekspertów wojskowych, kładąc nacisk na gotowość strony polskiej do ścisłej współpracy z Litwinami i Ligą Narodów, pośredniczącą w sporze między sąsiednimi krajami. Jako materiał do dyskusji nad kształtem konwencji wojskowej przesłał do Warszawy następujące streszczenie: „Umowa co do wspólnych przygotowań w dziedzinie organizacji i wyszkolenia, wspólny plan obrony, mobilizacji, koncentracji i transportów. Stała współpraca w czasie pokoju. Ograniczenie użycia wojsk litewskich poza granicami Litwy, współdziałanie Wojsk Polskich na Litwie.
Wzajemna używalność baz terytorialnych, kolei i dróg. Jednolite Naczelne Dowództwo w czasie wspólnych operacji przy pozostawieniu gros sił litewskich pod własnym dowództwem”[68].
Dalsze kroki w tej materii były wszak zależne od pertraktacji politycznych, które, jak wiemy, zakończyły się niepowodzeniem, a kością niezgody miała pozostać na wiele lat kwestia przynależności państwowej Wilna i Wileńszczyzny. Polsko-litewskiej konwencji wojskowej nie podpisano, a górę wzięła daleko posunięta wzajemna nieufność. Może jednak rację mają ci, którzy twierdzą, że żołnierzom łatwiej jest się porozumieć niż politykom czy dyplomatom. Albo też Beck i płk Kleščinskas prowadzili tylko grę pozorów wobec opinii międzynarodowej, a zwłaszcza Ligi Narodów, i starali się okazać choć odrobinę dobrej woli w sprawach w gruncie rzeczy drugorzędnych, mając zarazem świadomość bardzo niewielkiej szansy na rozstrzygnięcie podczas negocjacji w Brukseli spraw pierwszorzędnych[69].
W liście z 18 maja 1921 roku adresowanym do mjr. Świtalskiego Juliusz Łukasiewicz zapowiadał wysłanie Becka następnego dnia do Warszawy „z dokładnymi raportami i ustnymi sprawozdaniami”, co miało zapobiec ewentualnym nieporozumieniom podczas posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu Ustawodawczego[70]. Dowodzi to zaufania, jakim cieszył się młody oficer wśród członków polskiej delegacji. Niewykluczone, że Beck wrócił jeszcze do stolicy Belgii. W oczekiwaniu na wyniki brukselskich pertraktacji kilkakrotnie udał się bowiem do Paryża. Nad Sekwaną miał okazję poznać marsz. Ferdinanda Focha, któremu dwa lata później będzie towarzyszył w podróży do Polski, oraz kilku wpływowych polityków francuskich, w tym premiera i zarazem ministra spraw zagranicznych Aristide’a Brianda oraz ministra wojny Jeana-Louisa Barthou[71]. Kontakty te będą owocować w przyszłości.
Zaraz po jego powrocie z misji do Brukseli pojawił się pomysł wysłania Becka na stałą placówkę do stolicy Francji w charakterze pierwszego attaché wojskowego. Bardzo możliwe, że myśl ta wyszła od Wieniawy. Zyskała też aprobatę Piłsudskiego.
Sprawa uzyskania dla Becka agrément władz francuskich, a następnie okoliczności odwołania go z tej placówki były wielokrotnie przedmiotem badań i skrupulatnych dociekań historyków. Działo się tak nie przez przypadek. W gruncie rzeczy chodzi bowiem o ustalenie źródeł animozji pomiędzy Francuzami a Beckiem, nie tylko rzutujących na oceny formułowane nad Sekwaną o polskim oficerze i w przyszłości ministrze spraw zagranicznych, ale też prowadzących do fantastycznych oskarżeń pod jego adresem o działalność agenturalną, które to pomówienia o wiele dziesięcioleci przeżyły bohatera tej książki (i to pomimo że historycy już dawno udowodnili bezzasadność plotek i oskarżeń wymierzonych w Becka, rozbrajając w ten sposób jego czarną legendę). Dlatego też kwestie te zostaną omówione oddzielnie, jako że wiążą się ściśle z pracą bohatera książki w polskim wywiadzie (aczkolwiek bez nadmiernego akcentowania szczegółów dostępnych dla zainteresowanych czytelników w innych publikacjach)[72].
A zaczniemy, odwracając chronologię zdarzeń, pozwoli to bowiem pokazać prawdziwą siłę czarnej legendy Becka.
Pod koniec sierpnia 2009 roku, w przededniu obchodów siedemdziesiątej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej, akredytowani w Moskwie polscy dziennikarze odnaleźli na oficjalnej stronie internetowej Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji