Скачать книгу

oraz przyznał uprawnienia mniejszości węgierskiej i niemieckiej zamieszkującej Rumunię. Węgrzy natomiast mówili o przyznaniu Rzeczypospolitej rejonów Spiszu i Orawy, o które toczyły się targi, i wyrazili zamiar podjęcia negocjacji gospodarczych[49]. Piłsudski odpowiedział na list Horthyego dopiero 10 lipca. Odniósł się w nim w zasadzie tylko do kwestii unormowania stosunków węgiersko-rumuńskich. Podkreślił, że zbliżenie Polski, Węgier i Rumunii winno służyć sprawie pokoju[50].

      Niebagatelną rolę w kształtowaniu bilateralnych relacji polsko-węgierskich odgrywał stosunek obu państw do Czechosłowacji, ze szczególnym uwzględnieniem Słowacczyzny jako terenu interesującego Budapeszt, bo zamieszkiwanego przez mniejszość węgierską. Była to zaledwie uwertura do dalszych rozmów, które prowadzono zarówno drogą oficjalną, jak i za pośrednictwem specjalnych wysłanników. Ze strony węgierskiej funkcję taką pełnił płk Sztabu Generalnego Géza Dormándy. W końcu września 1920 roku otrzymał on szczegółową instrukcję dotyczącą misji w Warszawie. Zasadnicza treść instrukcji sprowadzała się do tego, by uzyskać odpowiedź na pytanie o ewentualne aktywne wystąpienie Wojska Polskiego przeciwko Czechom w razie konfliktu węgiersko-czechosłowackiego. Na początku października 1920 roku płk Dormándy odbył serię rozmów z przedstawicielami polskiej armii, których przebieg nie okazał się dla Węgrów pomyślny. Szef Sztabu Generalnego gen. Tadeusz Jordan Rozwadowski jednoznacznie wykluczył zaangażowanie się Wojska Polskiego w konflikt przeciwko Czechosłowacji i odradzał otwarte rozwiązanie tego problemu przez Węgry. Nie wykluczał natomiast wsparcia w postaci dostaw broni i amunicji dla powstania antyczeskiego wywołanego na Słowacji. Pułkownik Dormándy udał się również do Białegostoku, gdzie przebywał wówczas Piłsudski, z którym rozmawiał nocą 5 października w znanej nam już salonce. Niewiele jednak wskórał, gdyż usłyszał tylko ponowne niejasne zapewnienia o polskim wsparciu na wypadek wybuchu powstania na Słowacji, z absolutnym wykluczeniem udziału Rzeczypospolitej w konflikcie zbrojnym przeciwko Czechosłowacji co najmniej do czasu zakończenia wojny z Sowietami. Piłsudski zadeklarował stanowczo, że Polska nie przyłączy się do Małej Ententy tworzonej przez Czechosłowację, Rumunię i Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, którą państwa te zawiązały między innymi z obawy przed węgierskim rewizjonizmem. Swój raport płk Dormándy zakończył w sarkastycznym tonie: „W związku z dalszymi pertraktacjami zwracam uwagę, że nie możemy już więcej zgłaszać się do Polaków z obietnicami czy propozycjami służącymi celom naszej sprawy bez idących za tym czynów”. Najpewniej miał na myśli węgierskie legiony, które do Polski nigdy nie dotarły pomimo oczekiwań Warszawy[51].

      Ten krótki przegląd relacji i rozmów polsko-węgierskich stanowi szersze tło oraz punkt wyjścia, dzięki którym łatwiej zrozumieć, na czym polegała istota misji Becka w Budapeszcie. Najpewniej we wtorek 26 października 1920 roku Piłsudski udzielił mu szczegółowych instrukcji na temat rozmów z Węgrami. Wyprawa była skrywana przed opinią publiczną[52]. W stosunku do propozycji zgłaszanych kilka tygodni wcześniej przez płk. Dormándyego oferta wyłożona w liście Piłsudskiego do Horthyego, któremu ów list miał zawieźć Beck, występujący w charakterze osobistego emisariusza Naczelnika Państwa, była raczej umiarkowana. Dotyczyła zacieśnienia współpracy na linii Warszawa–Budapeszt oraz pośrednictwa w relacjach węgiersko-rumuńskich, a zatem kwestii już wcześniej podejmowanych przez obie strony.

      Beck przybył do Budapesztu 29 października 1920 roku. Zgodnie z otrzymanymi instrukcjami miał zapewnić przyjmujących go sojuszników o przyjaznych uczuciach Piłsudskiego i całego narodu polskiego wobec Węgier, a także podziękować za wsparcie ofiarowane przez Madziarów w trakcie zagrożenia bolszewickiego. Następnego dnia o godzinie 12.30 został przyjęty na prywatnej audiencji przez Horthyego. W trakcie rozmowy, która miała „cechy serdeczności”, wręczył list Piłsudskiego, ale i wysłuchał słów regenta o jego niezachwianej wierze w przyszłość Węgier wyrażanej wbrew bardzo trudnemu położeniu tego państwa na arenie międzynarodowej. Admirał zaznaczył, że wrogie stanowisko Węgier wobec wszystkich sąsiadów byłoby z politycznego punktu widzenia nieracjonalne i właśnie dlatego zadeklarował się jako zwolennik porozumienia z Rumunią. Liczył też na pośrednictwo Polski w ułożeniu stosunków na linii Budapeszt–Bukareszt. W odpowiedzi usłyszał od Becka, że polska dyplomacja „zawsze działała w tym duchu”. Horthy bez ogródek oświadczył, że niezbędne jest ustanowienie wspólnej granicy między Rzecząpospolitą i Królestwem Węgier, która „uniezależniłaby stosunki węgiersko-polskie od wrogich wpływów”. Na zakończenie spotkania z uznaniem wypowiedział się też o niedawnym zajęciu Wilna przez wojska dowodzone przez gen. Lucjana Żeligowskiego. Według niego był to „przykład zwycięstwa prawdziwych dążeń ludności nad papierową polityką”. Jak widać, w przeciwieństwie do większości elit mocarstw zachodnioeuropejskich, Horthy pozytywnie oceniał inspirowany przez Piłsudskiego tzw. bunt Żeligowskiego. Beck zaznaczył w swoim raporcie, że rozmowa z regentem rozpoczęła się po francusku, ale z inicjatywy przywódcy państwa węgierskiego zaraz przeszli na lepiej mu znany niemiecki[53].

      Więcej szczegółów przyniosło spotkanie Becka z ministrem spraw zagranicznych hrabią Imre Csákym. Doszło do niego podczas prywatnego obiadu wydanego przez delegata rządu polskiego w randze radcy poselstwa w Budapeszcie Jana Szembeka (w przyszłości jednego z najbliższych współpracowników ministra Józefa Becka). Szef węgierskiej dyplomacji pokrótce zarysował przed polskim emisariuszem ówczesną sytuację międzynarodową Węgier. Oznajmił, że porozumienie z Rumunią wbrew wszelkim trudnościom jest konieczne, liczył więc na wsparcie Warszawy, która miała wywierać na Bukareszt odpowiednią presję. Nie zgłaszał nawet obiekcji, by to Rzeczpospolita gwarantowała nienaruszalność granicy węgiersko-rumuńskiej. Ze swej strony sugerował możliwość oddziaływania rządu w Budapeszcie na Madziarów zamieszkujących Siedmiogród w kierunku ich bardziej pojednawczej postawy wobec władz rumuńskich. Za dobry prognostyk do dalszej współpracy uznał bliskie nawiązanie oficjalnych stosunków dyplomatycznych między Budapesztem a Bukaresztem, inspirowane zresztą przez Francuzów. Krótko przedstawił problem Słowacji i Rusi Zakarpackiej oraz ewentualnego udziału Polski w pracach komisji delimitacyjnej, za czym optowali właśnie Węgrzy. Nie krył przed Beckiem i Szembekiem, że dyplomacja węgierska będzie dążyła do zapewnienia autonomii dla tych rejonów Czechosłowacji, choć jest świadoma sprzeciwów Pragi. Csáky wyraził przy tym przekonanie, że: „Głównymi agitatorami czeskimi są Rusini galicyjscy, zwerbowani w Galicji Wschodniej przez agentów czeskich”. Może chciał w ten sposób zagrać na wspólnych antyczeskich nutach władz węgierskich i polskich. Sporo uwagi podczas spotkania z Csákym poświęcono kwestii niemieckiej. Madziar nie ukrywał, że w razie pogorszenia się stosunków francusko-węgierskich i niepowodzenia polskich wysiłków zmierzających do poszerzenia własnych wpływów w tym rejonie Europy czołowe miejsce zajmą tam Niemcy, którzy będą zyskiwać coraz większe wsparcie za pośrednictwem Wiednia[54]. Ta ostatnia uwaga miała być najpewniej elementem zachęcającym Polaków do większego zaangażowania się w sprawy węgierskie, rzecz jasna, po stronie Budapesztu.

      Beck wrócił do Warszawy po kilku dniach, a 8 listopada napisał sprawozdanie ze swojej podróży adresowane do Adiutantury Generalnej Naczelnego Wodza. Z perspektywy późniejszego rozwoju wydarzeń działania polskie, których elementem był pobyt bohatera książki w Budapeszcie, trudno uważać za udane. Do zbliżenia węgiersko-rumuńskiego nie doszło, mimo że oba kraje postrzegano już wówczas w Warszawie jako potencjalnych sojuszników. Nie można także mówić o zatrzymaniu wpływów niemieckich na Węgrzech. Możliwości dyplomacji polskiej były w tym zakresie ograniczone. Z drugiej strony wyjście naprzeciw oczekiwaniom Madziarów co do zaangażowania Polski w konflikt zbrojny przeciwko Czechosłowacji nie leżało w interesie Warszawy, z czego zresztą jesienią 1920 roku, po nieudanej misji płk. Dormándyego, Węgrzy doskonale zdawali sobie sprawę.

      Krótki, bo ledwie kilkudniowy, pobyt Becka w stolicy Węgier na pewno nie był kluczowym wydarzeniem w jego dyplomatycznej karierze. Nie należy jednak tej wyprawy zupełnie bagatelizować. Beck i wcześniej, i później miał dla Węgrów wiele sympatii. Teraz nadarzyła

Скачать книгу