Скачать книгу

Brukseli, ale został wydalony za zrobienie kilku niefortunnych gaf”[84]. Nic więcej.

      Do wyjaśnienia została jeszcze jedna, acz kluczowa kwestia. Jakie były źródła wielkiej niechęci oficerów wywiadu Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce i jej szefa gen. Niessela do Becka? Jest to zarazem odpowiedź na pytanie o pochodzenie oskarżeń, domniemań i plotek z nim związanych, o których pisali w raportach. Aby znaleźć praźródło, musimy znów cofnąć się do 1920 i początków 1921 roku. Jak pamiętamy, Beck służył wówczas w wywiadzie wojskowym i zajmował się sprawami sowieckimi. W kwietniu 1921 roku znany nam już szef służby wywiadowczej Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce mjr Marinot skierował do Paryża szereg pism, w których skarżył się swoim zwierzchnikom na brak współpracy wywiadu polskiego, a nawet utrudnianie Francuzom gromadzenia informacji o Rosji Sowieckiej. Beck znalazł się w samym centrum krytyki jako odpowiedzialny za wszelkie zło. Polskiemu oficerowi zarzucano, że wydał osobiście rozkaz przechwytywania wysyłanych do Rosji agentów francuskich, aresztowania ich, odbierania im posiadanych dokumentów i pieniędzy. Podawano przy tym wcale liczne przykłady takich incydentów, wymieniając nazwiska. Polski wywiad miał odpieczętowywać i otwierać listy adresowane nawet do szefa służby wywiadowczej Francuskiej Misji Wojskowej. Nadto tak zwani specjaliści Becka prowadzili akcję dezinformacyjną, fabrykując dokumenty na temat Armii Czerwonej i posyłając je następnie Francuzom. Marinot, odnosząc się do treści meldunków poświęconych tym sprawom, z dużą dozą prawdopodobieństwa wskazał dwie przyczyny postępowania Polaków: łatwe i tanie gromadzenie wiadomości kosztem wywiadu francuskiego oraz zamiar pozbawienia Francuskiej Misji Wojskowej własnych, niezależnych źródeł informacji, co musiało ją skazywać na łaskę i niełaskę polskiego partnera. Nie wykluczał, że obie te sprawy współgrają ze sobą[85].

      Czy rzeczywiście tak było? Wedle starej łacińskiej maksymy audiatur et altera pars („niech będzie wysłuchana i druga strona”) powinniśmy wsłuchać się w argumenty strony polskiej. Źródeł na ten temat jest jednak niewiele, a zbadanie kwestii współpracy, a może braku współpracy, na odcinku wschodnim wywiadów polskiego i francuskiego w czasie działań wojennych w latach 1919–1920 oraz po ich zakończeniu czeka jeszcze na swojego historyka. Wiadomo jedynie, że w pierwszych dniach marca 1921 roku, zatem tuż przed podpisaniem traktatu ryskiego, Beck poinformował Francuzów o swoim rozkazie odprowadzania do biura wszystkich agentów powracających z Rosji, aby uchronić Polskę przed napływem szpiegów bolszewickich[86]. Może Francuzów po prostu drażniła niezależność młodego stażem, acz bardzo aktywnego na Wschodzie polskiego wywiadu wojskowego? Może trudno im było pogodzić się z myślą, że Polaków stać na wypracowanie własnych, skutecznych sposobów zdobywania informacji o Sowietach? Dodajmy, że animozje pomiędzy wywiadami polskim i francuskim w zakresie działania na kierunku sowieckim wzmogły się zaraz po podpisaniu przez oba kraje sojuszu politycznego i konwencji wojskowej w lutym 1921 roku, choć jeszcze przed formalnym wejściem aliansu w życie. Warto też przypomnieć słowa Piłsudskiego, który podkreślał, że w okresie wojny polsko-bolszewickiej po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wiedzieliśmy więcej o przeciwniku niż on o nas.

      Strona polska rozpoczęła aktywne działania w celu przełamania oporu Francuzów wobec kandydatury Becka na stanowisko attaché wojskowego. Zadanie to powierzono między innymi oficerowi łącznikowemu Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego przy Sztabie marsz. Focha kpt. Ludwikowi Hieronimowi Morstinowi, który w październiku 1921 roku poruszył tę sprawę w Paryżu podczas rozmowy z szefem francuskiego Sztabu Generalnego gen. Edmondem Buatem. Przebywający w stolicy Francji polski oficer „stwierdził naocznie, że istnieje intryga misji francuskiej” przeciwko Beckowi, niepozostająca bez wpływu na stosunek Ministerstwa Wojny do kandydatury polskiego oficera. Oddajmy mu głos: „W rozmowie ze szefem Sztabu wyjaśniłem, na czem polega ta nieufność do majora Becka misji francuskiej dzięki informacjom, które od majora dostałem w Warszawie. Starałem się wytłómaczyć [sic], że tak błahy zatarg o przepustki wydawane agentom, nie powinien źle usposabiać Ministerstwa dla oficera, który dzięki znajomości wszystkich naszych strategicznych planów, dzięki swojej fachowości, może oddać wielkie usługi tutejszym kołom wojskowym i przyczynić się do zacieśnienia sojuszu polsko-francuskiego.

      Sądzę, że zostało to zrozumiane, bo odpowiedziano mi, że trudności robić nie będą majorowi w wykonywaniu służby na nowej placówce.

      Zaznaczam, że rozmowy prowadziłem nieoficjalnie i proszę o dyskrecję wobec misji wojskowej w Warszawie”[87].

      Kapitan Morstin z pewnością przyczynił się do przełamania francuskich oporów wobec Becka. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że strona polska całą sprawę sprowadziła tylko do kwestii przepustek wydawanych agentom kierowanym na Wschód, gdy tymczasem był to ledwie jeden z elementów zatargu. Ani Warszawie, ani Paryżowi nie zależało wszak na drążeniu niewygodnego problemu.

      Pracujący wówczas w Poselstwie Rzeczypospolitej w Paryżu Juliusz Łukasiewicz w liście do mjr. Świtalskiego z 19 listopada 1921 roku wskazywał jeszcze inną przyczynę blokowania przez Francuzów agrément dla Becka. „Kamieniem obrazy” miał być list Wieniawy, który gen. Maxime Weygand pokazał polskim dyplomatom pracującym w stolicy Francji. Łukasiewicz pisał: „W liście tym płk Wieniawa zapytuje, w sposób bardzo kategoryczny, kiedy nareszcie zostanie odwołany Niessel. Forma zapytania tak dalece dotknęła gen. Weyganda, że zreferował ten list ministrowi wojny Barthou, a sam czuje się obrażony. Aczkolwiek Weygand powiada, iż nie przypuszcza, aby list płk. Wieniawy był napisany, przynajmniej co do redakcji, za wiedzą Komendanta, jednak niewątpliwie w nastroju Weyganda jest pewna nutka żalu do Komendanta.

      Wszystko to utrudniło bardzo i pokrzyżowało starania o agrément dla Becka. Dziś jesteśmy już prawie pewni, że pomimo wszelkich trudności agrément otrzymamy, nie rozwiązuje to jednak w zupełności sytuacji, która się stworzyła.

      Historja z listem płk. Wieniawy zostawi nieprzyjemny i szkodliwy dla stosunków w przyszłości osad, a Beck będzie miał niewątpliwie pewne trudności, aczkolwiek jego osoba nie była w niczem w te nieporozumienia zamięszana.

      Można by złemu łatwo zaradzić, gdybyśmy byli upoważnieni powiedzieć przy okazji Weygandowi, że Komendant nie znał redakcji listu pułk. Wieniawy – dałoby mu to najzupełniejsze zadośćuczynienie.

      Pozwalam sobie wyrazić przekonanie, iż takie załatwienie sprawy byłoby jak najbardziej wskazane. Muszę przy tem z całą sumiennością skonstatować, że poselstwo zrobiło ze swej strony wszelkie możliwe wysiłki, by agrément dla Becka uzyskać, nie może więc być mowy o jakiejś ubranej intrydze czy nielojalności. Mogę również zapewnić Pana, że płk. Beck będzie przez poselstwo jak najlepiej przyjęty i ma zapewnioną z jego strony jak najlojalniejszą pomoc i poparcie”[88].

      Przyczyna problemów z uzyskaniem agrément wskazana przez Łukasiewicza nie wyklucza pretensji zgłaszanych wobec Becka przez oficerów francuskiego wywiadu. Raczej jest dopełnieniem napięcia, jakie istniało wówczas między Piłsudskim i jego otoczeniem z jednej strony oraz szefem Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce i jej wywiadem z drugiej. Można dodać, że gen. Niessel nie pozostawał Wieniawie dłużny. W piśmie do przełożonych oskarżał go o intrygi i sugerował, że jest on ożeniony z Żydówką uwikłaną w kontakty z bolszewikami, chcąc go w ten sposób zdyskredytować w Paryżu[89]. Do walki z przeciwnikiem używał zatem insynuacji jak z endeckiego brukowca. W rzeczywistości Bronisława Wieniawa-Długoszowska – de domo Kliaczkina, primo voto Berenson, występująca pod przybranym nazwiskiem jako Jeanne-Liliane Lalande – w okresie pierwszej wojny światowej była agentką wywiadu francuskiego w Rosji, działającą przeciwko bolszewikom, a jej bezpośrednim przełożonym był wspomniany wyżej, a ożeniony z jej siostrą oficer Deuxième Bureau kpt. Pierre Laurent[90]. O tych powiązaniach gen. Niessel mógł nie wiedzieć. Wiedzieli o nich zapewne jego zwierzchnicy.

      Po dość stanowczych naciskach ze strony Warszawy Beck uzyskał zgodę na wyjazd do Paryża. Zastępujący ministra spraw zagranicznych wicepremier Laurent Bonnevay 30 listopada 1921 roku wystosował telegram do poselstwa

Скачать книгу