ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Trudno dokładnie określić, kiedy Beck powrócił z Jass do Kijowa. Najpewniej było to na przełomie pierwszej i drugiej dekady października 1918 roku. I tym razem nie zagrzał długo miejsca w stolicy Ukrainy. Z rozkazu kpt. Kuli został wysłany do Odessy, aby – jak to napisał Wrzos – „«wziąć w ręce» wszystko, co się da z materiału ludzkiego zebrać, i odprowadzić ten oddział do Płoskirowa, a stamtąd już wracać do kraju”[159]. Rychło miało się okazać, że to nowe zadanie także nie było łatwe do wykonania. Dlaczego Odessa? Po pierwsze, miasto to stało się jesienią 1918 roku jednym z ważniejszych ośrodków aktywności POW, która miała tam na koncie niemałe sukcesy, a obszar jej działalności sięgał Kaukazu i południowej Rosji. Polakom udało się ulokować swoich wywiadowców w sztabie jednej z dywizji rosyjskich wchodzących w skład Armii Ochotniczej pod dowództwem gen. Antona Denikina. Założono w Odessie agencję prasową, a także agencję handlową pod nazwą „Pol.-Rus.”, która za oficjalny cel postawiła sobie nawiązanie stosunków gospodarczych pomiędzy Polską a Wschodem, faktycznie zaś pośredniczyła w kontaktach z Anglikami i Francuzami, jak również infiltrowała agenturę niemiecką w Rostowie nad Donem oraz wśród Tatarów krymskich[160]. Po wtóre, w październiku 1918 roku wyraźne były już oznaki rozkładu wojsk austriackich stacjonujących na Ukrainie i w południowej Rosji. Dotyczyło to także wchodzących w skład armii Habsburgów pułków polskich, które znajdowały się w czworokącie Bałta–Kamieniec Podolski–Płoskirów–Winnica. Pierwsza z wymienionych miejscowości znajdowała się niedaleko Odessy. Spodziewano się, że powtórzy się scenariusz z rozkładem armii rosyjskiej i powstaniem złożonych z Polaków korpusów na Wschodzie – tym razem miały to być oddziały polskie tworzone na gruzach armii austro-węgierskiej. W związku z tym jeszcze 11 października „Śmigły” podpisał w Kijowie umowę z ppłk. Leonem Bobickim o objęciu przez tego ostatniego, także z ramienia POW, komendy naczelnej nad wojskiem formującym się na Ukrainie[161].
Beck, wciąż posługujący się pseudonimem „Halicki”, ruszył z Kijowa do Odessy na przełomie października i listopada 1918 roku. Otrzymał dodatkowo zadanie porozumienia się z ppłk. Bobickim odnośnie do jego umowy ze „Śmigłym”, jako że nie bardzo się on palił do realizacji jej postanowień[162]. Beck nie był jedynym przedstawicielem POW obarczonym misją przekonywania rodaków z armii austro-węgierskiej do tworzenia oddziałów narodowych, a był to główny cel jego podróży na wybrzeże Morza Czarnego. Z ramienia KN 3 na tym samym kierunku działał ppor. Leon Jarząbkiewicz (ps. „Krystyn”)[163]. 2 listopada powstał w Odessie Sztab Polski, w którego skład weszli płk Czesław Rybiński (ps. „Grochowski”) jako komendant rejonu odeskiego, kpt. Józef Gigiel („Melechowicz”) w charakterze szefa sztabu, por. Beck jako kierownik oddziału operacyjnego, ppor. Jarząbkiewicz i ppor. Alfred Mielecki (ps. „Lebiocki”). Poza płk. Rybińskim wszyscy wymienieni byli żołnierzami Legionów o piłsudczykowskiej orientacji. W zachowanym raporcie opracowanym przez Miedzińskiego zadanie Sztabu Polskiego określono precyzyjnie: „skoncentrowanie i przeprowadzenie do kraju oddziałów polskich armji austr[iackiej] dyslokowanych w gub[erni] podolskiej”[164].
Czwartego listopada podczas posiedzenia Sztabu Polskiego postanowiono rozesłać zaufanych oficerów łącznikowych i kurierów do pułków austriackich, w których służyli Polacy, a zatem do Bałty, Hajsyna, Humania, Jampola, Kamieńca Podolskiego, Mohylewa, Płoskirowa i Wapniarki. Sam sztab miał się przenieść do Płoskirowa, aby dozorować koncentrację formowanych oddziałów i ich marsz na Tarnopol oraz Husiatyn. Wydrukowano specjalną odezwę adresowaną do rodaków z armii austro-węgierskiej, rozdano orzełki i wysłano do Kijowa emisariusza z informacjami o powziętych decyzjach i dalszych planach. Członkowie sztabu w oczekiwaniu na przybycie ppłk. Bobickiego, formalnie stojącego na czele całego przedsięwzięcia, mieli 6 listopada wyjechać pociągiem pospiesznym z Odessy do Płoskirowa[165]. Tak się też stało, aczkolwiek w cytowanym wyżej raporcie Miedziński napisał o „nieudałej próbie” realizowania zadań wyznaczonych przez POW na terenie guberni podolskiej[166]. Wedle relacji Sokolnickiego wynikało to z braku funduszy nie tylko na akcję formowania oddziałów polskich, ale też na potrzeby samego sztabu. Po wydaniu kilkunastu tysięcy rubli na ekspedycję oficerów łącznikowych i kurierów oraz na druk odezwy nie pozostało nic innego, jak pożyczyć 5 tysięcy rubli, by pokryć koszty przetransportowania samego sztabu z Odessy do Płoskirowa. Uczynił to płk Rybiński na własną odpowiedzialność. Nie wiadomo, kto był wierzycielem. Być może sympatycy POW wśród odeskiej Polonii. Niemało problemów stwarzała także radykalizacja, a konkretnie bolszewizacja postaw wśród samych żołnierzy z armii austro-węgierskiej, idąca w parze z ogólnym rozprężeniem i niechęcią do wykonywania rozkazów. Sztab Polski również nie był sprawnym instrumentem. Ludziom takim jak płk Rybiński czy ppłk Bobicki nie można było co prawda odmówić patriotyzmu i dobrych chęci, ale nie mieli serca do pracy organizacyjnej i najchętniej stanęliby od razu na czele karnych, zdyscyplinowanych oddziałów. To między innymi Beck i Mielecki „wlewali życie, dawali ducha ciału sztabowemu”[167]. Jak widać, w nadzwyczaj trudnych warunkach na niewiele się to zdało. Sam Beck pozostawił pisane kilkanaście lat później wspomnienie z ostatniego etapu swojej misji na Wschód. Oddajmy mu głos: „Spędziłem w Odesie [tak w tekście] parę dni. Niewiele pamiętam z tego pięknego miasta. Mieszkałem gdzieś w fabrycznej dzielnicy, na poczciwej «otomanie», w stołowym pokoju jakiegoś nie mniej poczciwego «sympatyka». Łącznie z mjr. Giglem-Mellechowiczem [tak w tekście], gen. Rybińskim i por. Hildtem [właśc. Aleksander