Скачать книгу

rytmu serca wykorzystywane jest głównie do badań nad „systemem sercowo-mózgowym”, ale może być również użyte do zademonstrowania bezpośredniej i natychmiastowej korelacji między sercem a odczuwanymi w danej chwili emocjami. (Rozdział 15 zawiera szczegółowe informacje dotyczące możliwości kupna takiego oprogramowania lub uzyskania fachowej pomocy w jego obsłudze). Komputer nie jest absolutnie niezbędny do osiągnięcia wewnętrznej koherencji. Jeżeli chcesz przekonać się, jak można na niej skorzystać w życiu codziennym, wystarczy, że nauczysz się żyć w zgodzie z własnym sercem, o czym będzie mowa w kolejnym rozdziale.

      4. Życie w zgodzie z własnym sercem

      Mój przyjaciel Ron był „intensywistą”, czyli w żargonie medycznym specjalistą z intensywnej terapii. Pracował w tym samym szpitalu, w którym ja byłem dyrektorem oddziału psychiatrycznego. Poprosił mnie, bym przyjął jednego z jego pacjentów, trzydziestodwuletniego wpływowego konsultanta do spraw zarządzania, który dwa dni wcześniej przeszedł zawał mięśnia sercowego. Mój kolega był zaniepokojony faktem, że człowiek w tak młodym wieku był w tak głębokiej depresji. Chciał, żebym go jak najszybciej zbadał, ponieważ pacjenci po zawale, którzy popadają w depresję, mają fatalne prognozy na wyzdrowienie. Ponadto chory miał bardzo niską zmienność rytmu serca, co świadczyło o tym, że jego stan zdrowia jest poważny. Ron nie wiedział, jaką terapię powinien mu zalecić, ani do kogo mógłby się zwrócić. Ja – wówczas – też nie wiedziałem.

      Problem polegał na tym, że pacjent nie chciał rozmawiać z psychiatrą – to typowa reakcja u ludzi wpływowych, a jednocześnie żyjących pod dużą presją. Wiedziałem, że borykał się z bolesnymi problemami emocjonalnymi, ale skutecznie torpedował moje próby nakłonienia go do rozmowy na temat okoliczności, które doprowadziły go do zawału, albo o jego sytuacji życiowej. Był równie enigmatyczny w kwestiach dotyczących sytuacji zawodowej. Uważał, że stres to zło konieczne, wkalkulowane w naturę jego zawodu, i że jego organizm musi się do tego przyzwyczaić. Poza tym wszyscy jego koledzy byli poddawani jednakowej presji, a mimo to nie dostali zawału. Nie chciał nawet słyszeć, żeby jakiś psychiatra, który w przeciwieństwie do niego nie miał dyplomu z Harvardu, mówił mu, jak żyć.

      Chociaż nasza rozmowa była bardzo wymuszona, dostrzegłem w jego wyrazie twarzy coś kruchego, dziecięcego. Poza tym byłem poruszony jego wielką ambicją, która od dzieciństwa pchała go do przodu, a teraz stała się dla niego – i dla jego serca – ciężarem. Wyczuwałem, że ma wrażliwą naturę, a wręcz artystyczną duszę, która próbowała przebić się przez jego lodowatą fasadę. Wbrew zaleceniom kardiologa opuścił szpital następnego dnia i poszedł prosto do pracy, ponieważ „czekała” na niego. Ze smutkiem dowiedziałem się od Rona, że jego pacjent zmarł sześć miesięcy później na skutek kolejnego zawału. Tym razem nie miał nawet czasu iść do szpitala, tak samo, jak nie miał czasu porozmawiać ze mną o swojej wrażliwości. Żałowałem, tak jak Ron, że nie wiedziałem, jak mu pomóc. Szkoda, że wówczas nie znałem prostej i skutecznej metody, która mogłaby zwiększyć zmienność rytmu serca i jego koherencję, a jednocześnie nie wymagała podejmowania długotrwałej terapii.

Trening koherencji rytmu serca

      Zjawisko koherencji rytmu serca zostało po raz pierwszy opisane w 1992 roku przez fizyka, Dana Wintera i rozpropagowane przez naukowców z Instytutu HeartMath z siedzibą w Boulder Creek w stanie Kalifornia. Wspólnie opracowali zasady jej działania i zbadali, jak można wykorzystać koherencję serca w praktyce. Później w ich ślady poszli naukowcy europejscy, między innymi dr n. med. Alan Watkins z Londynu.

      Trening koherencji rytmu serca opiera się na pradawnej wiedzy i wywodzi z tradycyjnych technik wykorzystywanych w jodze, polegających na świadomej uważności, medytacji i relaksacji. Pierwszy etap wymaga skupienia uwagi na własnym wnętrzu. Na początek należy odłożyć na bok wszelkie osobiste zmartwienia, na chwilę się do nich zdystansować, żeby dać sercu i mózgowi wystarczająco dużo czasu na odzyskanie spokoju i równowagi.

      Najlepiej wziąć powoli dwa długie, głębokie wdechy, które będą jasnym komunikatem dla układu przywspółczulnego, żeby „nacisnął” fizjologiczny „hamulec”. Aby zmaksymalizować terapeutyczny efekt świadomego oddechu, należy skupić się na powolnym wdechu, na końcu zrobić kilkusekundową pauzę, zanim pojawi się następny wdech. Chodzi o to, by wraz z wydechem pozwolić, żeby umysł „otworzył się” i zaczął „dryfować”, aż do następnego wdechu, gdy klatka piersiowa zacznie się swobodnie i łagodnie unosić.

      Wschodnie techniki medytacyjne sugerują, żeby jak najdłużej koncentrować się na oddechu i uwolnić głowę od natrętnych myśli. Aby uzyskać jak największą koherencję rytmu serca, należy skupić myśli na sercu, jak tylko nasz oddech się ustabilizuje. W drugiej fazie wyobrażamy sobie, jak nasz oddech przechodzi przez serce (lub przez środek klatki piersiowej, jeżeli mamy z tym trudności). Nadal oddychamy powoli i głęboko (ale nic na siłę) oraz wizualizujemy – aż rzeczywiście poczujemy – jak każdy wdech i wydech przepływa przez ten kluczowy organ naszego ciała. Oczami wyobraźni widzimy, jak z każdym wdechem tlen odżywia wszystkie komórki naszego organizmu, a z każdym wydechem usuwa z niego wszystko to, co zbędne. Spokojny i łagodny rytm wdechów i wydechów oczyści ciało strumieniem orzeźwiającego, kojącego powietrza, a nasze serce będzie nam wdzięczne za poświęconą mu uwagę i chwilę wytchnienia. Można też wyobrazić sobie, że serce jest jak małe dziecko, które kąpie się w wanience wypełnionej ciepłą wodą i swobodnie we własnym tempie kołysze się i pluska. Pozwólmy sercu być, jak nasze ukochane maleństwo. Obserwujmy, jak „rośnie” w swoim naturalnym żywiole i przez cały czas łagodnie „obmywajmy” je delikatnym strumieniem powietrza.

      Faza trzecia polega na skupieniu się na fali ciepła lub poczuciu „rozrastania się” klatki piersiowej oraz na otaczaniu serca „opiekuńczym” oddechem i „pokrzepiającymi” myślami. Zazwyczaj na osiągniecie tego poczucia trzeba trochę poczekać, ponieważ po latach nadużyć emocjonalnych, serce będzie jak zwierzę, które obudziło się do życia po długim okresie hibernacji. Początkowo, pod wpływem zapachu świeżego wiosennego powietrza, zachowuje się nieśmiało i ostrożne, otwiera jedno oko, potem drugie, i ożywia się dopiero wtedy, gdy upewni się, że łagodna pogoda to nie zrządzenie przypadku. Aby serce mogło czerpać z naszych wewnętrznych zasobów, najlepiej napełnić je poczuciem uznania lub wdzięczności. Ponadto serce wyjątkowo dobrze reaguje na uczucie miłości niezależnie od tego, co jest jej obiektem – drugi człowiek, rzecz, a nawet myśl o tym, jak cudowny jest nasz wszechświat. Niejednokrotnie wystarczy przywołać w myślach obraz ukochanego dziecka, a nawet wizerunek domowego zwierzęcia. Również malowniczy widok na łonie natury może wywołać w nas poczucie wewnętrznej wdzięczności. Albo wspomnienie jakiegoś osobistego osiągnięcia – radości, jaką daje jazda na nartach, idealnego uderzenia w golfie, albo złapania wiatru w żagle na jeziorze. Zdarza się, że w trakcie tego ćwiczenia u niektórych pojawia się łagodny uśmiech, jakby promieniował ze środka klatki piersiowej. To znak, że rytm serca jest koherentny. Ponadto stan koherencji serca charakteryzuje się uczuciem lekkości, ciepła i „rozrastania się” klatki piersiowej.

      Wyniki badań przeprowadzonych przez dr. Watkinsa i jego zespół z HeartMath Institute, opublikowane w „American Journal of Cardiology” sugerują, że sam akt przypomnienia sobie pozytywnego doświadczenia lub wyobrażenie sobie pięknego krajobrazu natychmiast powoduje zmianę rytmu serca i zainicjowanie fazy koherencji53. Stan koherencji rytmu serca, rejestrowany bezpośrednio w mózgu emocjonalnym, daje poczucie stabilności oraz sygnalizuje, że z fizjologicznego punktu widzenia wszystko działa bez zarzutów. W odpowiedzi mózg wysyła sygnał do serca, żeby podtrzymywało ten sam rytm. Ta interakcja, niczym samonakręcający się mechanizm, pozwala osiągnąć stan maksymalnej koherencji między sercem a mózgiem emocjonalnym, który może trwać nawet

Скачать книгу


<p>53</p>

McCraty, R., M. Atkinson, i in., The Effects of Emotions on Short-Term Power Spectrum Analysis and Heart Rate Variability, „The American Journal of Cardiology” 76, nr 14 (1995): 1089–1093.