Скачать книгу

ale już tylko przez władze krajowe[265]. Faktycznie krok taki był tożsamy z wypowiedzeniem procedur „małego traktatu wersalskiego”, do czego jeszcze wrócimy[266]. Beck sprawę petycji mniejszościowych i sposobu ich wyeliminowania cały czas aktywnie monitorował[267].

      O wiele trudniej było odpierać ataki skierowane przeciwko rządom Piłsudskiego formułowane w niektórych krajach Europy Zachodniej po tym, jak bezpardonowo obóz władzy rozprawił się z Centrolewem i osadził w twierdzy brzeskiej jego liderów. Szczególnie żywo zareagowały wówczas środowiska socjalistyczne we Francji i w Belgii. Przywódca II Międzynarodówki Émile Vandervelde zainaugurował nawet wśród socjalistów kampanię w obronie praw człowieka przeciwko obozowi władzy w Polsce. Wykorzystując swoje kontakty na belgijskiej scenie politycznej, skuteczne przeciwdziałania podjął poseł w Brukseli Tadeusz Jackowski[268]. Swoistym paradoksem było to, że Beck był zaangażowany w zwalczanie opozycji jako wicepremier, a teraz obserwował dalekosiężne skutki tych działań na arenie międzynarodowej jako wiceszef resortu spraw zagranicznych.

      W początkach lat trzydziestych z rosnącą intensywnością prowadzono akcję, której celem była reelekcja Polski do Rady Ligi Narodów. Trzyletni mandat Rzeczypospolitej – podobnie jak Jugosławii i Peru – kończył się w 1932 roku. Dla ministra Zaleskiego ponowny wybór był sprawą priorytetową, nie tylko z powodów prestiżowych, ale też nade wszystko ze względu na możliwość udziału w poznawaniu i rozwiązywaniu wszystkich spraw, którymi zajmowało się to gremium. Myliłby się ten, kto by uważał, że było to zagadnienie obojętne Beckowi – wręcz przeciwnie. W latach 1931–1932 wiceminister aktywnie włączył się w zabiegi o reelekcję, co dobrze oddaje jego afirmatywny stosunek do Ligi Narodów w tym czasie. Już w styczniu 1931 roku rząd portugalski wystąpił z propozycją poszerzenia składu Rady Ligi Narodów z 14 do 15 członków[269]. Początkowo dyplomacja polska odniosła się do tego pomysłu pozytywnie. Po pewnym czasie jednak zdanie zmieniono. Pojawiła się bowiem obawa, że portugalska propozycja wzbudzi nadmierne zainteresowanie samymi regułami wyboru do Rady, a co za tym idzie – może spowodować zmianę obowiązujących do tej pory zasad i w rezultacie utrudnić reelekcję Polski[270]. Ostrożność była tu jak najbardziej wskazana, gdyż kolejną elekcję Rzeczypospolitej w roku 1932 uważano w centrali MSZ za trudniejszą niż trzy lata wcześniej. Trzeci już z rzędu wybór Polski usankcjonowałby bowiem zasadę reelekcji, której przeciwne były na przykład państwa skandynawskie. W 1932 roku zatem należało przede wszystkim uzyskać prawo do ponownego wyboru, a następnie przeprowadzić kandydaturę kwalifikowaną większością dwóch trzecich głosów, gdy tymczasem trzy lata wcześniej wystarczyła zwykła większość głosów; prawo reelekcji ustalone zostało jeszcze w 1926 roku. Nic zatem dziwnego, że już pod koniec 1931 roku w Wydziale Organizacji Międzynarodowych (Władysław Kulski) dokonano skrupulatnej analizy możliwości ponownego wyboru Polski[271]. Liczono jednoznacznie na poparcie Belgii, Estonii, Francji, Japonii, Luksemburga, członków Małej Ententy oraz bloku państw Ameryki Łacińskiej. W tym ostatnim wypadku Polska od lat konsekwentnie popierała wybór trzech krajów, aczkolwiek bez wyraźnego wskazywania konkretnych kandydatur, pozostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia samym zainteresowanym[272]. Zabiegano usilnie o zdobycie poparcia Wielkiej Brytanii wraz z dominiami (łącznie 7 głosów), a także Albanii, Węgier i Włoch. Obawiano się natomiast oporów ze strony Italii z powodu odmiennych koncepcji rozbrojenia, które ujawniły się podczas konferencji w Genewie. Liczono raczej na poparcie Etiopii, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Liberii, Portugalii, Persji i Syjamu. Za trudne, acz możliwe do pozyskania uznawano wsparcie ze strony Bułgarii, Chin (tutaj rzutowało stanowisko Polski wobec konfliktu w Mandżurii), Danii, Holandii, Norwegii, Szwajcarii i Szwecji. Obawiano się poważnie o postawę Łotwy, która wcześniej zawsze popierała Polskę, ale na skutek napięć na linii Warszawa–Ryga mogła zmienić zdanie. Ze względu na stan stosunków bilateralnych zupełnie nie liczono na Niemcy, Litwę i najpewniej Austrię, zwłaszcza po zajęciu przez Warszawę negatywnego stanowiska wobec projektu niemiecko-austriackiej unii celnej. Wydział Organizacji Międzynarodowych już w grudniu 1931 roku sugerował rozpoczęcie niemal natychmiast szerokiej kampanii na rzecz reelekcji do Rady Ligi i wysłanie do placówek odpowiednich instrukcji zawierających argumenty „dostosowane do istniejących między Polską a danym państwem stosunków”. Proponował również, aby w wypadku ponownego wyboru dyplomacja polska podjęła aktywną obronę korzystnych dla Warszawy zasad elekcji, ustalonych jeszcze w 1926 roku, w razie porażki zaś rewizję ówczesnych postanowień w kierunku umożliwienia powrotu do grona członków Rady Ligi Narodów[273]. Akcję na rzecz reelekcji rzeczywiście prowadzono, intensyfikując ją w miesiącach poprzedzających wybory. Uczestniczył w niej również Beck[274]. Zabiegi okazały się skuteczne. 3 października 1932 roku Polska uzyskała najpierw prawo reelekcji (41 głosów za, 6 przeciw i 4 nieważne), a następnie została ponownie wybrana na członka niestałego Rady Ligi Narodów (48 głosów za na 52 kraje biorące udział w głosowaniu)[275]. Był to niemały sukces dyplomacji polskiej i osobiście ministra Zaleskiego.

      Początek lat trzydziestych stał nie tylko w Polsce pod znakiem wielkiego kryzysu gospodarczego. Fakt ten determinował wiele posunięć polskiej dyplomacji. Może najbardziej spektakularnym przejawem działań wymuszonych protekcją rynku wewnętrznego było wprowadzenie z dniem 1 stycznia 1932 roku zakazu przywozu z zagranicy szeregu towarów. Beck w okólniku adresowanym do wszystkich placówek dyplomatycznych tłumaczył ten krok „chaosem monetarnym” i „dezorganizacją rynków międzynarodowych”, a jako podstawę wydania zarządzenia wskazywał tak zwaną klauzulę katastrofową (clause de catastrophe), mającą zastosowanie w szczególnie trudnych okolicznościach[276]. Wprowadzenie zarządzenia niemal natychmiast spowodowało interwencję posła Niemiec Hansa Adolfa von Moltkego, który niedwuznacznie dał do zrozumienia, że jego kraj zastosuje wobec Rzeczypospolitej adekwatne środki w celu wyrównania poniesionych strat wynikających z zamknięcia rynku polskiego dla wielu towarów niemieckich[277]. Ostrzeżenia te nie były gołosłowne i wkrótce Moltke poinformował Becka o wprowadzeniu z dniem 1 marca 1932 roku ceł maksymalnych dla państw, które nie podpisały z Berlinem traktatu handlowego, a zatem także dla Polski[278]. Aby chronić polską gospodarkę, Beck nakazał ambasadzie w Londynie intensyfikację stosunków handlowych z Wielką Brytanią[279]. Inną metodą zapobiegania skutkom wielkiego kryzysu gospodarczego były działania polskiej dyplomacji wspierające poszukiwania rynku pracy dla obywateli RP w Ameryce Łacińskiej. Wysłannik Urzędu Emigracyjnego Stefan Markowski badał na przykład możliwości wyjazdu do Argentyny i Chile polskich osadników, co mogłoby skutkować przynajmniej częściowym rozwiązaniem problemu nadmiaru wolnych rąk do pracy[280]. W wielu wypadkach wysyłanie obywateli RP do krajów południowoamerykańskich kończyło się niepowodzeniem i sprawiało dyplomatom wiele problemów. Dowodziło zarazem słabej organizacji akcji osiedleńczej. Rządy niektórych państw Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza Brazylii, patrzyły na Polaków nieufnie, obawiając się rozprzestrzeniania się za ich sprawą wpływów komunistycznych[281].

      Beck zajmował się z ramienia polskiego MSZ również planem zgłoszonym na początku 1932 roku przez francuskiego premiera i ministra spraw zagranicznych André Tardieu, który przewidywał gospodarczą organizację pięciu państw basenu naddunajskiego zwłaszcza w zakresie rolnictwa. Podsekretarz stanu przypomniał, że już podczas rozmowy z ambasadorem Laroche’em w sierpniu 1930 roku Warszawa sformułowała ideę utworzenia Bloku Rolnego obejmującego Bułgarię, Czechosłowację, Estonię, Finlandię, Jugosławię, Łotwę, Polskę, Rumunię i Węgry – stawiałby on sobie za cel uzyskanie międzynarodowego kredytu rolnego oraz stworzenie dogodnych warunków eksportu przede wszystkim zbóż do Europy Zachodniej. Wyraźnie zaznaczył, że pomysł Tardieu jest niemalże tożsamy, ale obejmuje mniejszą liczbę państw Europy Południowej, co może skutecznie storpedować koncepcję Bloku Rolnego. Postraszył przy tym Francuza widmem powołania do życia „niemieckiej Mitteleuropy ekonomicznej”, ponieważ to właśnie Republika Weimarska miała największe obroty z krajami ujętymi planem Tardieu, a także wykluczeniem zeń Bułgarii, co z kolei mogło skutkować

Скачать книгу