ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Chaos panujący w Rosji i na Ukrainie, zwłaszcza na terenie okupacji austriackiej, sprzyjał polskiej działalności konspiracyjnej i wywiadowczej. Wiosną 1918 roku czołowi piłsudczycy skupieni w Konwencie Organizacji A, a zatem kolegialnym ciele, które kierowało akcją niepodległościową tej orientacji politycznej, postanowili rozwinąć aktywną działalność na Wschodzie, zwłaszcza wśród żołnierzy z trzech korpusów stanowiących trzon polskich sił zbrojnych stacjonujących na Białorusi i Ukrainie. Należało podjąć działania zmierzające do przeorientowania tych formacji w kierunku antyniemieckim i antyaustriackim, ale także przekonywać możliwie szerokie rzesze służących tam Polaków do koncepcji czynnej walki o niepodległość ojczyzny pod sztandarami Piłsudskiego. Konkurentem i zarazem partnerem była w tym wypadku narodowa demokracja, której wpływy przeważały w organie politycznym, czyli Radzie Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego. Warto zaznaczyć, że w tym okresie dziejów intencje piłsudczyków i endeków w wielu kwestiach były jeśli nie tożsame, to co najmniej zbieżne. Jedni i drudzy dostrzegali teraz w Niemcach, na drugim zaś miejscu w Austriakach, głównych przeciwników sprawy polskiej. Rosja i Ukraina mogły stanowić również pomost do kontaktów z przedstawicielami ententy, nade wszystko z Francuzami oraz Brytyjczykami, których należało przekonać do antyniemieckiej i antyaustriackiej orientacji piłsudczyków. Nie było to zadanie łatwe, zważywszy na to, że od początku Wielkiej Wojny walczyli oni przeciwko Rosji, sojuszniczce Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Stanów Zjednoczonych. Tereny byłego Imperium Rosyjskiego dawały szanse nie tylko na zdobycie licznej rzeszy ubranych w polskie mundury stronników dalszej walki zbrojnej o niepodległość, ale też na pozyskanie nowych źródeł finansowania tejże akcji. O pieniądze można się było starać u rodaków przychylnych orientacji piłsudczykowskiej, których nie brakowało wśród byłych poddanych Mikołaja II, a także u reprezentantów ententy po uprzednim przekonaniu Francuzów oraz Brytyjczyków do proalianckiego kursu POW. W tym drugim wypadku kartą przetargową była znajomość zaplecza państw centralnych i samych armii niemieckiej oraz austro-węgierskiej, co zawsze stanowiło łakomy kąsek dla wywiadu czy to francuskiego, czy brytyjskiego. Była wreszcie jeszcze jedna istotna kwestia. POW miało możliwości utworzenia własnej siatki wywiadowczej w Rosji i na Ukrainie. Trzeba przyznać, że z szansy tej skrupulatnie skorzystano, budując struktury wywiadowcze i dywersyjne, które potem przejęło odrodzone państwo polskie. Do wykonania wyliczonych wyżej w dużym skrócie zadań trzeba było ludzi, i to najlepszych. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że takich właśnie pewnych, zaufanych, inteligentnych i skorych do niebezpiecznych eskapad emisariuszy POW posłano na Wschód wiosną 1918 roku. W zdecydowanej większości wywodzili się oni z kadry oficerów legionowych[94]. Znalazł się wśród nich i Józef Beck.
Początki POW na Ukrainie sięgały jeszcze 1914 roku. Niemałe zasługi w powołaniu do życia i funkcjonowaniu organizacji położył Józef Bromirski (ps. „Jot”)[95]. W marcu 1918 roku, przy aktywnym udziale działającego z inspiracji władz w Krakowie znanego nam już kpt. Barthela de Weydenthala (ps. „Barta”), powołano do życia Komendę Naczelną 3 POW-Wschód (KN 3). Rozwijała się ona szybko, dzieląc się na oddziały i okręgi. Siedzibą KN 3 był Kijów, który też stał się centrum operacyjnym aktywności piłsudczyków na Wschodzie. To tam splatały się nici działalności niepodległościowej, tam przybywali kurierzy z Krakowa i ze Lwowa, tam planowano konkretne akcje, a emisariusze jeździli po rozkazy i dyspozycje, składając relacje z własnej działalności. Terenem działania KN 3 były cała Ukraina, pas czarnomorski i Krym, wreszcie ziemie kozackie i Kaukaz aż po Gruzję i Azerbejdżan. W 1918 roku organizacja miała dwadzieścia dziewięć placówek, w których działało około stu osiemdziesięciu pięciu ludzi, nadto dysponowała oddziałem partyzanckim w sile około dwustu żołnierzy. Liczbę sympatyków wspierających aktywnie jej działania szacowano na jakieś sto osób[96]. Ogółem w działalność POW, w tym KN 3, w latach 1914–1921 zaangażowanych było około dwóch i pół tysiąca ludzi[97]. Trudno te liczby uznać za imponujące, ale też nie były one pozbawione znaczenia.
Beck nie trafił jednak od razu do Kijowa. Władze zwierzchnie POW skierowały go do III Korpusu stacjonującego wówczas w okolicach Starej Sieniawy, a zatem na północny wschód od Płoskirowa. Nie miał zbyt wiele czasu na przygotowania do powierzonej mu misji. Wedle zachowanych dokumentów archiwalnych służbę w III Korpusie rozpoczął już 19 marca 1918 roku, czyli niespełna trzy tygodnie po opuszczeniu armii austro-węgierskiej[98]. Beck szykował się do wyprawy na Wschód krótko, ale solidnie. Przede wszystkim wybrał sobie pseudonim, a właściwie pseudonimy. Najważniejszym z nich był „Halicki” lub „obywatel Halicki”. Takie nazwisko panieńskie nosiła jego babka ze strony matki, Julia (Julianna) Łuczkowska de domo Halicka pochodząca z Chełma. Rzadziej posługiwał się Beck drugim pseudonimem – „Michał”[99]. Wedle pamiętnikarskiego przekazu pobierał „lekcje” symulowania epilepsji, także w postaci silnych ataków choroby łącznie z drgawkami i innymi objawami. Nauczycielem w tym wypadku był zamordowany potem w Katyniu dr Marcin Zieliński, były lekarz legionowy i wybitny znawca epilepsji, który pracował w Klinice Psychiatrycznej przy ulicy Kopernika w Krakowie. Udawanie epileptyka mogło być przydatne, gdyby podczas niebezpiecznej wyprawy w nieznane miejsca Beck dostał się w ręce zrewoltowanych chłopów czy bolszewików[100]. Brak jednak informacji, aby musiał korzystać z nabytych u dra Zielińskiego umiejętności. Miał do pokonania jeszcze jeden, niebagatelny wszak problem. Nie znał języków rosyjskiego i ukraińskiego oraz panujących na Ukrainie czy w Rosji stosunków[101]. Tym większym hazardem była cała ta wyprawa. Nie bardzo mógł nawet udawać miejscowego Polaka, a co najwyżej oswobodzonego z rosyjskiej niewoli jeńca austriackiego lub niemieckiego. Pobyty pod Wawelem, a może i na Wawelu, gdzie w mieszkaniu prof. Adolfa Szyszko-Bohusza mieściła się Komenda Główna POW, świadczą o mobilności Becka podróżującego w tym czasie między Krakowem a Lwowem. Czy ktokolwiek przygotowywał go do wyprawy pod względem politycznym? Nie ma na ten temat wzmianek. Schaetzel w swojej autobiografii napisał, że „o ogólnej sytuacji politycznej” poinformował go Jędrzej Moraczewski, w nieodległej już przyszłości premier niepodległej Rzeczypospolitej, a w tym okresie jeden z liderów Konwentu Organizacji A[102]. Być może stało się to również udziałem Becka. Albo też otrzymał on instrukcje we Lwowie jedynie od Stachiewicza.
Decyzję o wysłaniu „Halickiego” i innych emisariuszy na Wschód podjął osobiście komendant główny POW Edward Rydz (ps. „Śmigły”). Ich cele i zadania wyznaczył w sposób zwięzły: „nawiązanie łączności z polskiemi wschodniemi formacjami, ustalenie wspólnej wojskowej i politycznej akcji z frontem zwróconym przeciw mocarstwom centralnym, tj. Niemcom i Austrji”[103]. Wykonaniem rozkazu zajął się we Lwowie Stachiewicz. Ze względów bezpieczeństwa i dla zachowania zasad konspiracji posłał on trzema różnymi drogami na Wschód grupę peowiackich emisariuszy: Becka „Halickiego”, „Bartę”, Leopolda