Скачать книгу

ciężej tylko po to, aby biznes mógł rozkwitać. Potrzebują osobistych korzyści – kuszącej wizji zysku mającego dla nich wartość.

      Przeczytałam książkę Collinsa z myślą o małych ludziach mieszkających pod moim dachem. Jeśli to prawda, że ani trochę nie obchodzi ich moja misja (edukacja przygotowująca ich na studia), co mogłoby zmotywować dzieciaki do rozpoczęcia własnej edukacyjnej przygody? Spodobała mi się koncepcja, którą Collins nazywa BHAG (Big Hairy Audacious Goal – Wielki, Włochaty, Tłusty Cel).

      „BHAG zachęca ludzi – chwyta ich i wciąga do środka. Jest wyraźny, energetyzujący i bardzo konkretny. Ludzie «zdobywają go» bezzwłocznie; wymaga niewielu wyjaśnień albo w ogóle ich nie wymaga”[1]. Collins opisuje wpływ BHAG prezydenta Kennedy’ego na program kosmiczny. JFK nie przygotował rozwlekłego wyjaśnienia o wadze odkrywania kosmosu. Rzucił NASA wyzwanie. Wylądujcie na Księżycu! BHAG zapewnił konkret – dostosował wszystkie założenia programu kosmicznego do mierzalnego celu, który łatwo było zrozumieć.

      Szeroko otworzyłam oczy – oto poznałam język, którego szukałam! Chciałam, aby moje dzieci poczuły, że w znacznym zakresie to one kontrolują własną edukację.

      Poprosiłam je o uwagę i zapytałam:

      „Gdyby pieniądze nie stanowiły dla nas problemu i mielibyśmy tyle czasu, ile potrzeba, co chcielibyście robić?”.

      Odpowiedzi mnie oszołomiły! Moja córka Johannah (wówczas jedenastoletnia) oznajmiła, że chciałaby nauczyć się tańców historycznych i pójść na bal, w stylu tego, który wydano w Pemberley w Dumie i uprzedzeniu Jane Austen. Natychmiast poczułam się przytłoczona. Nie moglibyśmy po prostu pooglądać filmików na YouTubie? Niestety wiedziałam, że to nie przejdzie. Wrzuciłam więc właściwy bieg i zgromadziłam trzy elementy, które rodzice mogą zapewnić dzieciakom podejmującym ryzyko:

      ◆ Rozeznanie: Znalazłam szkołę tańca historycznego dla dorosłych, w której prowadzono cotygodniowe lekcje. Zgodzili się przyjąć Johannah i jej brata.

      ◆ Pieniądze: Nie mieliśmy ich. We wspomnianej szkole zapytałam, czy nie zgodzą się na inną formę zapłaty za lekcje. Powiedzieli, że podarują nam osiem dolarów tygodniowo, jeśli w każdy poniedziałek będziemy roznosili ulotki. Co też robiliśmy, w śniegu, w deszczu i w gradzie.

      ◆ Transport: Co tydzień woziłam wszystkie moje dzieci na lekcje tańca, a dodatkowo jeździłam z nimi po całej okolicy, żeby wieszać ulotki na klamkach drzwi.

      Nasze zaangażowanie w naukę tańca było znaczne. Cotygodniowe lekcje w godzinach wieczornych z trójką pozostałych dzieci, którymi też trzeba było się zająć, roznoszenie ulotek przez jedno popołudnie w tygodniu w godzinach szczytu, ćwiczenie kroków między lekcjami – wszystkie te aktywności pochłaniały wiele czasu, którego potem brakowało na inne zajęcia, czasami nawet na tradycyjne przedmioty szkolne.

      Ale zaangażowanie ogromnie się opłaciło. Na koniec roku w szkole tańca zorganizowano wspaniały bal. Pewna kobieta pożyczyła Johannah suknię nawiązującą do właściwej epoki. Nasza rodzina wzięła udział w tej imprezie; oglądaliśmy Noaha i Johannah wykonujących niezliczone tańce, takie jak virginia reel, polka czy walc. Tak świętowaliśmy zrealizowanie przez Johannah jej śmiałego celu!

      Wdrażanie BHAG dziecka to ryzyko. Czas, pieniądze, nakłady środków, wiara w projekt – czasem to wszystko idzie na marne. Zapał Caitrin do nauki gry na skrzypcach metodą Suzuki przygasł, podczas gdy fascynacja Noaha Szekspirem zaowocowała kilkoma latami występów w trupie teatralnej dla nastolatków. Nigdy nic nie wiadomo.

      Pieniądze nie muszą stanowić przeszkody – możemy wynajdywać sposoby, które umożliwią spełnianie marzeń naszych pociech. Wystarczy przekroczyć własne mentalne granice i dołączyć do dzieci snujących fantazje o odważnym, pięknym życiu. Wraz z chęciami często pojawiają się środki.

      Ryzyko zachęca ciebie i twoich uczniów do pielęgnowania marzeń. Niczego nie osiągniemy, jeśli zdamy „nieprawdopodobne wizje” dzieci na łaskę marnych resztek energii, które zostają po uporaniu się z obowiązkami szkolnymi i pracami domowymi. Trzeba działać dokładnie na odwrót. Kiedy wkładamy energię w to, co uwielbiają dzieciaki, zapewniamy im satysfakcję i szczęście, które w razie potrzeby będą je napędzać podczas ciężkiej pracy, jaką muszą włożyć w to, co jest dla nich mniej inspirujące.

      ODWAŻ SIĘ MYŚLEĆ INACZEJ

      Prócz miejsca na śmiałe, brawurowe zadania wygospodaruj przestrzeń również dla ryzykownego myślenia. Kiedy pojawia się nowa perspektywa, poświęć chwilę, aby przeanalizować sprzeczne koncepcje. Dla dzieci coś jest „słuszne”, jeśli „tak robi ich rodzina”. Ale już w szkole średniej nastolatki dostrzegają alternatywę. Zastanów się na przykład, ile istnieje różnych nawyków żywieniowych: własnej rodziny, sąsiadów dbających o koszerność, obywateli Chin czy kuzyna zmagającego się z chorobą Leśniowskiego-Crohna. Wszystkie te postawy i wybory tworzą społeczeństwo ludzi, którzy różnią się od siebie, choć jednocześnie są do siebie podobni. W XXI wieku edukacja ceni ekspansję i inkluzję, przedkładając je nad dziewiętnastowieczny impuls do zawężania i wykluczania. Jedność wynikająca z podobieństwa została zdeklasowana przez jedność wynikającą z wzajemnego zrozumienia.

      Ryzyko oznacza chęć rozważenia tych różnic bez popadania w panikę albo niepokój. Ale to się nam nie uda, jeśli będziemy używali wyłącznie tej metody edukacji, która docenia właściwe odpowiedzi dostarczone nam przez myślicieli, których uznajemy.

      ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA

      Niezależnie od tego, jak bardzo wygodnego i barwnego dzieciństwa pragniemy dla naszych pociech, przyjdzie taki dzień, kiedy opuszczą one bezpieczne kokony swoich domów. A zatem pierwsze ryzyko, jakie podejmujemy, polega na spojrzeniu na własne dzieci z innej perspektywy.

      Ufaj swoim dzieciakom, sobie, procesowi

      Dziecko zaryzykuje i opowie ci o swoich pragnieniach, jeśli uważa cię za wyrozumiałego powiernika. Jeśli jednak wątpi w twoje wsparcie, wszystko zachowa dla siebie.

      Daj dzieciom możliwie jak najwięcej tego, czego potrzebują, a potem wycofaj się i zaufaj procesowi

      Brandon Stanton, fotograf prowadzący szalenie popularnego bloga Humans of New York, zaprezentował historię matki i jej sześcioletniego syna, Rumiego, których poznał w nowojorskim Central Parku[2]. Mały chłopiec siedział na kocu i sprzedawał zabawki, żeby zgromadzić fundusze na kupno konia. Oczywiście jego matka nie tylko wiedziała, że mieszkanie w apartamencie w centrum Manhattanu wyklucza posiadanie konia, ale miała również świadomość, że sprzedaż zabawek nie umożliwi nabycia wspomnianego zwierzęcia. Mimo to wspierała dążenie syna. Tamtego dnia Rumi zarobił jednego dolara.

      Kiedy Brandon natknął się na tę parę, zrobił jej zdjęcie i podzielił się jej historią na swojej stronie internetowej. Jego obserwatorzy byli tak poruszeni, że zapragnęli zrobić coś dla Rumiego. Brandon założył więc konto na GoFundMe, aby móc wysłać całą rodzinę na tygodniowe wakacje na ranczo jego kolegi. Spłynęły pieniądze – ponad trzydzieści dwa tysiące dolarów. Starczyło nie tylko na wakacje, ale i na przekazanie dwudziestu tysięcy dolarów dla New York Therapeutic Riding Center.

      Umożliwiła to matka chłopca, ponieważ uwierzyła w swoje dziecko, wspierała je, a potem zaufała procesowi (uznawszy, że nie przewidzi wyniku zbiórki pieniędzy zorganizowanej w dobrej wierze). Kiedy malec zaczął spełniać swoje marzenie, nadeszła pomoc! Magia!

      Choć na mniejszą skalę, przekonasz się, że kiedy zanurkujesz w marzenia dzieci, pojawią się zasoby, które wcześniej zostały przegapione. Na przykład znajomy chce pozbyć się pianina właśnie wtedy, gdy twoja córka oznajmia, że marzy o nauce gry na tym instrumencie. Zbliżające się urodziny to okazja dla wszystkich członków rodziny, aby wspomóc sprawę (lekcje aktorstwa, wyjazd na obóz, dołączenie do drużyny lacrosse’a). Sąsiad proponuje,

Скачать книгу