Скачать книгу

Nigdy nie radził sobie sam…

      Już zacząłem się zastanawiać, jak to od niej wyciągnąć, kiedy dokończyła sama:

      – Od kilkunastu lat to ja byłam jego rękami przy najważniejszych tekstach. To ja jestem skarbnicą wiedzy wszystkich jego ostatnich dziennikarskich dochodzeń.

      W lodowatej atmosferze prosektorium dochodziło do mnie, że informacje, które zostawił jej ojciec, zapewne stanowiły coś w rodzaju polisy na życie. Miała chronić jego córkę i pozwalała jej wytrzymać na sobie śmiertelnie groźne spojrzenie służb. Mało tego, Donica mogła wykorzystać choćby część tych wiadomości do śledztwa, które rozpoczął jej ojciec, a my mamy dokończyć. Fragmenty układanki, którą zostawił po sobie leżący między nami Krzysztof Oliwa, powoli łączyły się w logiczny plan.

@@@

      Przyjechała do Warszawy dwanaście godzin przed naszym spotkaniem. Dzięki urządzeniom elektronicznym, z których korzystała, mogłem później prześledzić niemal każdy jej krok. Wynajęła dwuosobowy pokój w najdroższym stołecznym hotelu Bristol, z którego wcześniej korzystali brytyjska królowa Elżbieta II czy piłkarze Realu Madryt.

      Duża szklanka finlaggan old reserve. To była pierwsza rzecz, jaką zamówiła po odebraniu kluczy do pokoju. Sądząc po impulsach elektrycznych, jakie na bieżąco rejestrował jej garmin, wychyliła ją jednym haustem. Dopiero później poszła do pokoju i wzięła prysznic. Między godziną 18.21 a 18.44 żadne z jej urządzeń elektronicznych nie odnotowało aktywności. Niewykluczone, że po wyjściu z łazienki oddała się masturbacji. Kiedy o 18.44 założyła smartwatch, miała nienaturalnie przyspieszone tętno. O 19.01 zamówiła taksówkę. Zajęło mi trzy i pół minuty, żeby doprecyzować lokalizację. Odwiedziła grób matki. Czuwała przy nim godzinę i trzydzieści dwie minuty. Nie kontaktowała się w tym czasie z nikim. Miała wyłączony telefon i komputer. Prawdopodobnie płakała.

      Wyobraziłem sobie, jak stoi nad grobem matki idealnie wyprostowana i zimna jak grobowa płyta.

      – Zaczynasz czy będziesz tak stał i modlił się nad ciałem starego?

      Donica wybiła mnie z rozmyślań swoim niskim głosem. W przeciwieństwie do niej nie nałożyłem lateksowych rękawiczek. Położyłem rękę na nagim brzuchu jej ojca. Był twardy i sztywny jak manekin z dębowego drewna. Albo nawet jak jedna z kamiennych figur w nawach mojego kościoła. Miałem wrażenie, że jest jednym wielkim twardym dyskiem nabitym gigabajtami ważnych informacji. Podniosłem prawą rękę podobnie jak podczas najważniejszego momentu mszy świętej. Tylko zamiast Hostii miałem w ręku skalpel. Kładąc lewą rękę w okolicy jego mostka, zrobiłem pierwsze cięcie.

      ZACZĘŁO SIĘ OD NIEWINNEGO MARKETINGU. REKLAMY SAME ZACZĘŁY SZUKAĆ LUDZI. POTEM OKAZAŁO SIĘ, ŻE MOŻNA POZNAĆ WIĘCEJ NIŻ ICH PREFERENCJE ZAKUPOWE. TAKŻE PRZEKONANIA POLITYCZNE, ORIENTACJĘ SEKSUALNĄ, I W KOŃCU EMOCJE. CZĘŚĆ OKAZAŁA SIĘ PUBLICZNIE DOSTĘPNA W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH, CAŁA RESZTA, OKAZUJE SIĘ, BYŁA TYLKO O KROK DALEJ.

      Był rozczochrany i nieogolony. Miał podkrążone oczy, a może to światło z komputera i podświetlanej klawiatury jego macbooka nadawało mu demoniczny wygląd. Kamera, która tkwiła w obudowie monitora, miała dość szeroki kąt. Widać było przedmioty w jego najbliższym otoczeniu, między innymi leżącą tuż obok paczkę ginatesów bez filtra, po którą właśnie sięgnął. Rozdzielczość kamery i dobrze zaprojektowane światło sprawiły, że już w pierwszej chwili zaczęły mnie rozpraszać tytuły niektórych książek upchanych na regale za jego plecami. Na chwilę przestał mówić, włożył papierosa do ust. W tym momencie zauważyłem charakterystyczną srebrną zapalniczkę na biurku. Oliwa, jakby wyczuwając mnie, sięgnął po nią, nie odrywając wzroku od monitora. Kłąb siwego dymu przesłonił na chwilę jego twarz, ale nie dało się ukryć, że jest nietrzeźwy. Podobnie jak miliony Polaków regularnie śledziłem jego występy w programach publicystycznych, ale teraz, bez make-upu, zmęczony alkoholem i ostatnimi wydarzeniami, wyglądał jak zombie.

      OBAWIAM SIĘ, ŻE POGŁOSKI O MOJEJ ŚMIERCI NIESTETY NIE SĄ PRZESADZONE. JEŻELI KTOKOLWIEK DOTARŁ DO TEGO PLIKU, OZNACZA TO, ŻE ZMARŁEM ŚMIERCIĄ NAGŁĄ. NAJPRAWDOPODOBNIEJ SPOWODOWANĄ CZYNEM PRZESTĘPCZYM.

      Zapewne miał w komputerze włączone kilka programów w osobnych oknach. W tle słychać było transmisję meczu, równolegle skądś sączył się dźwięk jazzowego freestyle’u. Nagle wszystko ucichło. Pewnie jednym kliknięciem wyłączył głośnik w komputerze. Cisza, która nastała, dodała grozy całemu przekazowi. Trwała dobre trzydzieści sekund, a Oliwa siedział nieruchomo z papierosem w kąciku ust i oczami wbitymi w ekran tak sugestywnie, aż uciekłem wzrokiem. W końcu się odezwał.

      JEŻELI RZECZYWIŚCIE NIE ŻYJĘ, PROSZĘ POTRAKTOWAĆ TO JAKO MOJĄ SPOWIEDŹ.

      W tym momencie ponownie się zaciągnął, wypuścił wielką chmurę dymu z ust i nosa, po czym zgasił niedopałek prawdopodobnie w popielniczce, którą zasłaniał niewielki stos papierów przy komputerze.

      Moja pierwsza w życiu spowiedź. I ostatnia.

@@@

      Spowiedź to najtrudniejszy ze wszystkich sakramentów. Chrzest nie ma prawa się nie udać, nawet jak bachor narobi w gacie i będzie wył, jakby szatan napił się wody święconej. Ślub może się nie udać, ale to zazwyczaj wychodzi po latach, a ksiądz akurat nie ma na to żadnego wpływu. Ale spowiedź… Spowiedź zawsze pozostanie najbliższym kontaktem z wiernym. I najintymniejszym. Z zewnątrz nie wygląda to spektakularnie. Po prostu siedzi sobie portier w kiosku – mówimy między sobą. Siedzi i czeka, żeby „wypukać” całą kolejkę grzeszników. Ale z drugiej strony kratki wygląda to dramatycznie. I oczywiście czasami piekielnie ciekawie. Przychodzą ludzie, żeby w ukryciu przed całym światem odsłaniać ciemną stronę swojej duszy. Mówią o rzeczach, które nie powszednieją. Ujawniają tajemnice, które poza tym miejscem nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Dopiero po latach doświadczenia dobry spowiednik uczy się dostrzegać w tych mrocznych tajemnicach zalążki przyszłej siły tych grzeszników. Wielu księżom nigdy to się nie udaje.

      Moim pierwszym penitentem był człowiek, który już nigdy więcej nie wrócił do mojego konfesjonału. Homoseksualista. Nie był w stanie wybaczyć sobie zdrady, jakiej dopuścił się wobec swojego partnera po ponad dwudziestu latach wspólnego związku. Miał silne poczucie winy i, jak mówił, był na granicy samobójstwa.

      – Przez kilkanaście lat w mojej duszy drzemał demon, który w końcu się obudził.

      Później, po przemyśleniu jego słów, sposobu mówienia i tego, co mi powiedział, nabrałem przekonania, że to był ksiądz. Musiał przyjechać tu z daleka, żeby skutecznie odciąć się od dekonspiracji w swoim środowisku. Turystyka konfesjonalna to powszechny zwyczaj w naszym zawodzie. Miał ledwo wyczuwalny śląski akcent, więc pewnie jechał do mnie kawał drogi. Długo trwało, zanim mu odpowiedziałem.

      – Kochasz?

      – Bardzo – powiedział natychmiast, bez wahania.

      – Kochaj dalej. To twoja pokuta i nadzieja.

      Żeby uniknąć przykrego zapachu z ust – nieodłącznego elementu spowiedzi – kapłani oddzielają się od swoich wiernych dodatkową barierą. Przeważnie jest to plastikowa półprzeźroczysta folia. Ale wyobraźnia zawsze robi swoje. Wydawało mi się, że miał bardzo przenikliwe oczy i pełne, wykrzywione w grymasie usta. Czułem, że boleśnie wbija we mnie spojrzenie przez dębową kratkę w konfesjonale. Po „pukanku”, jak określamy w księżowskim slangu moment rozgrzeszenia, kiosk nie zaskrzypiał. Kiedy w końcu zdecydowałem się wychylić i spojrzeć na niego po drugiej stronie, nikogo już nie było. Zniknął tak szybko, jak się pojawił.

      Po

Скачать книгу