ТОП просматриваемых книг сайта:
Dziedzictwo templariuszy. Steve Berry
Читать онлайн.Название Dziedzictwo templariuszy
Год выпуска 0
isbn 978-83-8110-057-1
Автор произведения Steve Berry
Жанр Поэзия
Издательство OSDW Azymut
Dawne instynkty wzięły w Malonie górę – przeczucia i zmysły, które spoczywały w hibernacji od czasu, gdy rok temu przeszedł na emeryturę. Nie przepadał za tymi uczuciami. Ale to one zawsze pchały go do przodu.
Zatrzymał się na krótko przed drzwiami frontowymi antykwariatu i dostrzegł w środku Stephanie rozmawiającą z Hansenem. Oboje przeszli potem w głąb sklepu, zajmującego parter trzykondygnacyjnego budynku. Malone poznał rozkład wnętrza, kiedy w zeszłym roku przeprowadził zwiad w kopenhaskich księgarniach. Niemal wszystkie z nich dowodziły nordyckiej schludności. Zbiory ułożone były tematycznie, książki stały równo na półkach. Hansen był jednak bardziej chaotyczny. Prezentował eklektyczną mieszaninę starego i nowego – w głównej mierze nowego, ponieważ nie należał do ludzi, którzy zapłaciliby każdą sumę za pozyskanie ciekawych woluminów z prywatnych zbiorów.
Malone wsunął się do słabo oświetlonego wnętrza, mając nadzieję, że nikt z pracowników nie zawoła go po nazwisku. Kilka razy zjadł kolację z kierowniczką sklepu Hansena. To od niej się dowiedział, że nie należy do ulubieńców antykwariusza. Na szczęście kobiety nie było teraz w zasięgu wzroku, a tylko jakieś dziesięć osób myszkowało po półkach. Szybko dotarł w pobliże zaplecza, gdzie znajdowały się liczne wnęki i pakamery, zastawione regałami pełnymi książek. Czuł pewien dyskomfort z powodu swojej obecności tutaj – w końcu Stephanie jedynie zadzwoniła do niego i powiedziała, że planuje kilkugodzinną wizytę w mieście i że chciałaby się na chwilę z nim spotkać – ale wszystko to zdarzyło się przed pojawieniem się złodzieja. Teraz zaś Malone był cholernie ciekaw, czego chciał Czerwona Kurtka.
Nie powinno go zaskoczyć zachowanie Stephanie. Zawsze trzymała wszystkie sprawy pod ścisłą kontrolą, niekiedy nawet zbyt ścisłą, co często prowadziło do konfliktów. Czym innym jest bezpieczeństwo w biurze w Atlancie i praca przy komputerze, a czymś zupełnie innym wyjście w teren. Do podejmowania właściwych decyzji zawsze są niezbędne odpowiednie informacje.
Wypatrzył Stephanie i Hansena wewnątrz pomieszczenia bez okien, służącego antykwariuszowi za biuro. Malone zajrzał tu już, kiedy po raz pierwszy usiłował nawiązać przyjazne stosunki z tym idiotą. Hansen był człowiekiem o masywnej budowie, z długim nosem wiszącym nad siwawym wąsikiem. Malone ustawił się za regałem przeładowanym książkami i wziął do ręki jeden z tomów, udając, że czyta.
– Dlaczego przebyła pani tak długą drogę, żeby to zrobić? – zapytał antykwariusz stłumionym, chrapliwym głosem.
– Czy zna pan dom aukcyjny w Roskilde?
Typowe dla Stephanie rzucanie pytaniem na pytanie, żeby uniknąć odpowiedzi.
– Często tam bywam. Oferują dużo książek na sprzedaż.
Malone również znał ten dom aukcyjny. Roskilde znajdowało się o pół godziny drogi na zachód od Kopenhagi. Sprzedawcy zabytkowych książek spotykali się tam raz na kwartał, organizując aukcje, na które zjeżdżali kupcy praktycznie z całej Europy. Malone zarobił blisko dwieście tysięcy euro dzięki czterem książkom, na które natrafił przy okazji sprzedaży podupadłej posiadłości gdzieś w Czechach. Dzięki temu przejście z dobrze płatnej posady w rządowej agencji do egzystencji prywatnego przedsiębiorcy okazało się mniej stresujące. Ale to budziło również zazdrość, a Peter Hansen nie krył zawiści.
– Potrzebuję tej książki, o której rozmawialiśmy. Dzisiaj wieczorem. Stwierdził pan, że nie powinno być problemu z jej kupnem – oznajmiła Stephanie tonem nawykłym do wydawania poleceń.
Hansen zachichotał.
– Amerykanie! Wszyscy jesteście tacy sami. Świat kręci się wokół was.
– Mój mąż powiedział, że potrafi pan znaleźć to, co jest nie do znalezienia. Książka, którą pragnę zdobyć, już została znaleziona. Teraz muszę tylko ją kupić.
– Trafi w ręce osoby, która wylicytuje najwyższą kwotę.
Malone skrzywił się. Stephanie nie znała niebezpiecznego obszaru, w który się teraz zapuszczała. Pierwszą zasadą targów było ukrycie faktu, że się czegoś bardzo pożąda.
– To zapomniana książka, na której nikomu nie zależy – powiedziała.
– Ale najwyraźniej pani na niej zależy. A to znaczy, że znajdą się również inni chętni.
– Zatem dopilnujmy tego, byśmy przelicytowali wszystkich.
– Dlaczego ta książka jest taka ważna? Nigdy o niej nie słyszałem. Jej autor nie jest znany.
– Czy pyta pan o motywy mojego męża?
– Co ma pani na myśli?
– To nie pańska sprawa. Proszę zdobyć dla mnie tę książkę, a ja wypłacę panu uzgodnioną prowizję.
– Dlaczego nie kupi jej pani osobiście?
– Nie mam zamiaru się tłumaczyć.
– Pani mąż był osobą dużo bardziej zgodną.
– On nie żyje.
Chociaż w tym stwierdzeniu nie było emocji, na moment zapadła cisza.
– Czy pojedziemy do Roskilde razem? – zapytał Hansen, najwyraźniej przyjmując do wiadomości przekaz, iż niczego więcej się od niej nie dowie.
– Spotkam się z panem na miejscu.
– Już nie mogę się doczekać.
Stephanie opuściła zaplecze, a Malone wsunął się głębiej za regał, odwracając twarz, gdy przechodziła obok. Usłyszał, jak drzwi biura Hansena zamykają się z trzaskiem i wykorzystał tę sposobność, by przekraść się ku wyjściu.
Stephanie wyszła z ciemnego już sklepu i skręciła w lewo. Malone odczekał moment, po czym ruszył ostrożnie do przodu i obserwował, jak jego była szefowa przemyka między popołudniowymi spacerowiczami z powrotem w stronę Rotundy.
Odczekał nieco i ruszył za nią.
Nie odwróciła głowy ani razu. Zachowywała się tak, jakby nie była świadoma faktu, że ktoś może interesować się jej poczynaniami. A powinna, zwłaszcza po tym, co stało się z mężczyzną w czerwonej kurtce. Malone dziwił się, że Stephanie nie zachowuje ostrożności. Wprawdzie nie była agentem operacyjnym, ale nie była też głupia.
Przy Rotundzie, zamiast skręcić w prawo i ruszyć ku Højbro Plads, gdzie znajdowała się księgarnia Malone’a, Stephanie poszła prosto. Minęła trzy przecznice, a potem zniknęła w holu hotelu d’Angleterre.
Patrzył, jak wchodzi.
Czuł się urażony faktem, że zamierzała kupić książkę w Danii, a nie poprosiła go o pomoc. Najwidoczniej nie chciała go w to angażować. Prawdę mówiąc, po tym, co stało się na szczycie Rotundy, najwyraźniej nie chciała nawet z nim rozmawiać.
Spojrzał na zegarek. Minęła szesnasta trzydzieści. Aukcja książek rozpoczynała się o osiemnastej, a Roskilde było oddalone o pół godziny drogi samochodem. Wcześniej nie zamierzał wziąć udziału w licytacji. W katalogu, który otrzymał kilka tygodni temu, nie znalazł nic interesującego. Teraz jednak sytuacja uległa zmianie. Stephanie zachowywała się dziwnie, nawet jak na nią. A znajomy głos we wnętrzu Malone’a, ten sam, który utrzymywał go przy życiu przez dwanaście lat służby rządowej, podpowiadał mu, że była szefowa będzie go potrzebować.
TRZY
OPACTWO DES FONTAINES
FRANCUSKIE PIRENEJE
17.00
Seneszal