Скачать книгу

chociaż zdarzało się, że okręt nie wracał nawet przez dziewięć miesięcy lub dłużej, ponieważ albo natrafił na coś interesującego, co wymagało dłuższej obserwacji, albo czaił się długo przy wlocie do tunelu czasoprzestrzennego, aby przemknąć się niezauważenie. Załoga sowy liczyła jedenastu ludzi, których kajuty znajdowały się od siebie jak najdalej, aby dać im choć odrobinę prywatności, zwłaszcza podczas nocnych, dyskretnych wizyt, koniecznych podczas tak długich misji. Członków załogi wybierano bardzo starannie spośród obu płci i zwykle byli mniej więcej w tym samym wieku. Oprócz niezbędnych kwalifikacji zawodowych wszyscy załoganci w klasie Visby musieli charakteryzować się trzema głównymi cechami osobowości – zdolnością do dzielenia tej samej przestrzeni z tą samą grupą przez wiele miesięcy, poczuciem humoru i cierpliwością. Zwłaszcza cierpliwością, ponieważ okręt szpiegujący mógł skradać się tygodniami i miesiącami w poszukiwaniu cennych informacji, a na dodatek stale groziło mu wykrycie. Okręty szpiegowskie toczyły zupełnie inną wojnę, wymagającą od załóg dojrzałości i wytrzymałości na nieustanny stres. Nic dziwnego, że średnia wieku na takich jednostkach była o dziesięć lat wyższa niż na zwyczajnych okrętach.

      – Jakieś wieści z Floty? – zapytała Zahiri oficera łączności.

      – Żadnych, kapitanie – odpowiedział służbistym tonem Dennie Hod. Nieśmiało podniósł wzrok. – Myślisz, że przebili się do Azylu? Od ostatniej wiadomości minęło siedem tygodni.

      Sadia starała się, aby jej głos brzmiał radośnie.

      – Nie ma się co martwić, Dennie. Chroni ich cała Flota Ojczysta. Dotarli do Azylu, to pewne. Nie mamy wieści, bo musiałyby pokonać dwa tunele czasoprzestrzenne, a dron temu nie podoła, potrzebny byłby statek.

      Drony komunikacyjne mogły wytrzymać jedno przejście przez tunel czasoprzestrzenny, kolejne kończyło się raczej żałośnie. Dlatego kapitan Zahiri podjęła trudną decyzję. Miała pod rozkazami dziesięć okrętów szpiegowskich w sektorze Dominium. „Sowa Śmieszka” czaiła się nad kosmodromem Herzberg, w pobliżu największej bazy militarnej Timora, a pozostałejednostki uformowały sieć wokół planety, aby monitorować ruch na orbicie. Tyle tylko, że od wielu dni nie było żadnego ruchu. Siedem tygodni temu wyruszyła stąd flota licząca z osiemdziesiąt jednostek i skierowała się do tunelu czasoprzestrzennego, wiodącego do sektora Victorii, potem nadleciały frachtowce z ojczyzny, niosąc wieść o inwazji.

      Wiadomość zaskoczyła wszystkich. Dominium i Tilleke podstępnym atakiem pokonali Victorię! Królowa Anna prowadzi do Azylu tych, którzy ocaleli… Anna? Co się stało z królową Beatrice?

      A potem żadnych wieści.

      Sadia musiała zdecydować, czy wysłać jedną z sów w długą i niebezpieczną podróż do Azylu, aby nawiązać kontakt z resztą Floty. Właściwie nie było wyboru, na okrętach kończyły się zapasy żywności. Sowy miały zaopatrzenie na siedem miesięcy, a przebywały z dala od domu już pół roku. Kapitan Zahiri zmniejszyła racje i pewnie będzie musiała znowu to zrobić, ale za osiem, dziewięć tygodni i tak skończy się prowiant.

      Po dłuższym namyśle postanowiła wysłać jednak dwie sowy do Azylu. Dzięki temu mogła zabrać żywność z obu jednostek i zyskać cztery dni dla pozostałych, które pozostaną nad Timorem. Może potem wszystko się wyjaśni.

      – Kapitan Zahiri! Okręt z Herzberga! – zameldowała Fatima Binissa, specjalistka od detekcji.

      – Identyfikacja?

      – Mam. To statek „Tartar”. Duży, może z milion ton masy. Zbliża się.

      Sadia zmarszczyła brwi. „Tartar”? Już słyszała tę nazwę…

      – Merlinie?

      – Pani kapitan.

      – „Tartar”, jednostka Dominium. Szczegóły na jej temat poproszę.

      – Jednostka „Tartar” została skonstruowana w roku dziewięćset trzydziestym po przełomie, w stoczni imienia Potęgi Ludowej. Miała być transportowcem, ale nigdy nie wypełniała tego rodzaju funkcji. Na rozkaz Rady Sztabu Wywiadu Dominium została przekształcona w statek więzienny i od tamtej pory na jej pokład wysyłani są więźniowie polityczni, których z różnych względów rząd nie chce przetrzymywać na planecie Timor. „Tartar” może przyśpieszyć maksymalnie do…

      – Dość! – przerwała Sadia. Więźniowie polityczni? Och. Przesunęła dłonią po policzku w głębokim zamyśleniu. Jacy jeszcze więźniowie mogą przebywać na pokładach? Czy ten statek właśnie wyruszał na Kornwalię, przenosząc tam jeńców wojennych wysokiej rangi?

      – Eskorta?

      – Żadnej nie wykrywam, pani kapitan – zapewniła Binissa. – Ale tak głęboko w sektorze Dominium pewnie dowódca czuje się bezpieczny.

      „Słusznie” – pomyślała Sadia.

      – Dobrze, Fatimo. Czy ten statek przejdzie przez kontrolę orbitalną?

      Binissa skinęła głową.

      – Za czterdzieści minut zgłosi cel lotu i dostanie pozwolenie na opuszczenie orbity.

      – Dennie, namierz go bardzo dokładnie. Musisz przechwycić wszystkie transmisje audio i wideo między „Tartarem” i kontrolą orbitalną.

      Dennie Hod pochylił się nad oknem komend i zaczął wpisywać polecenia.

      – Nie powinno być problemu, kapitan Zahiri.

      Już dawno ustawili drony zwiadowcze w odległości dwóch tysięcy mil od stacji kontroli orbitalnej. Na polecenie Hoda skierowały swoje czułe detektory na „Tartara”.

      Po czterdziestu trzech minutach drony wychwyciły i nagrały transmisje.

      – Kontrola orbitalna, tu „Tartar”, ID 3941-545, prosimy o pozwolenie na lot do celu o kryptonimie Alfa 3-100-X.

      – Kontrola do ID 3941-545, macie pozwolenie na lot do Siegestora. Szerokiej drogi.

      – Merlinie, wyszukaj dane o celu pod kryptonimem Alfa 3-100-X i Siegestor – rozkazała Sadia. Spodziewała się, że Merlin jak zwykle od razu zacznie udzielać odpowiedzi. Jednak minęło pięć sekund, potem dziesięć. Kapitan uniosła brwi. Wreszcie sztuczna inteligencja odpowiedziała:

      – Brak informacji w wiktoriańskich bankach danych, do których mam dostęp. Jednak moja baza danych jest przestarzała o siedemdziesiąt dziewięć dni. Zalecam aktualizację…

      – Dość! – przerwała kapitan. Gdzie, do cholery, znajdował się Siegestor? I dlaczego leciał tam statek więzienny?

      – Kapitan Zahiri? – w głosie Binissy zabrzmiał niepokój i Sadia spojrzała na nią ostro. – „Tartar” nie kieruje się do tunelu na Victorię, lecz skręca w głęboką przestrzeń kosmiczną.

      Sadia sprawdziła holo. Na schemacie „Tartar” zmierzał dokładnie w przeciwną stronę niż zaznaczony wlot do tunelu czasoprzestrzennego.

      – Merlinie, oblicz potencjalny kurs „Tartara” z Timora. Co znajduje się w zasięgu sześćdziesięciu dni lotu ze średnią prędkością?

      – Dwa pola asteroid, pierwsze w zasięgu około dwudziestu dni lotu z planety, drugie około pięćdziesięciu dni lotu. Nie zostały oznakowane jako istotne. Nie ma tam żadnych placówek wydobywczych ani innych konstrukcji wykonanych przez ludzi. Jednak moja baza danych jest przestarzała o…

      – Dość.

      Sadia zastanawiała się często, czy SI mówiłaby nieprzerwanie, gdyby nie rozkaz, aby zamilkła.

      Jednak jaki jest sens wysyłać więźniów politycznych głęboko w kosmos?

      – Fatimo, przeczesz ten statek falami ELF – rozkazała specjalistce od

Скачать книгу