ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Marszałek powtarzał: „Widzę wyraźnie kilka prostych zasad: najważniejszym zagadnieniem są bezpośrednie stosunki z sąsiadami. Reasekuracją dla tych stosunków są alianse. Potem w kolejności idą sprawy dziejące się w pobliżu Polski [i] dopiero potem cała reszta. [Następna wreszcie zasada <to ta>, że trzeba się przede wszystkim trzymać swego] i nikomu nie należy się kłaniać bez potrzeby!”[43]. Hierarchia zagadnień jest tu szczególnie istotna. Beck przejmował od Komendanta owe założenia jako swoje.
Generalnie przed nowym ministrem spraw zagranicznych stały dwa duże zadania: po pierwsze, chodziło o poszukiwanie jakiejś formy ugody z Niemcami, po drugie – o emancypację Polski spod wpływów Francji. Z pewnością nie mogły mu być nieznane poglądy Piłsudskiego, ujęte tak, jak Marszałek przedstawił je ambasadorowi Wysockiemu w lipcu 1933 roku. Wydawały się one jasne: przymierze z Francją pozostaje fundamentem polskiej polityki zagranicznej a Wschód Europy należy ustabilizować[44]. Oczywiście pozostawał jeszcze w mocy plan likwidacji spraw zaległych, obciążających konto Polski na arenie międzynarodowej, tak jak ustalił to Piłsudski w grudniu 1931 roku. Co wszakże najistotniejsze – Polska nie chciała aspirować do rangi wielkiego mocarstwa, bo nie miała na to potencjału ani interesów światowych, ale pragnęła prowadzić aktywną politykę regionalną, na obszarze Międzymorza.
Nowy minister spraw zagranicznych nie rozpoczął swej działalności na tym stanowisku od spektakularnej ofensywy. Nie rozwinął natychmiast jakiejś szczególnej aktywności na arenie międzynarodowej. Pod koniec listopada 1932 roku złożył – jak wszyscy jego poprzednicy – pierwszą roboczą wizytę w Paryżu, gdzie rozmawiał z ówczesnym premierem i ministrem spraw zagranicznych Herriotem, stwierdzając duże napięcie i zaniepokojenie z powodu wyczuwalnego zagrożenia pokoju[45]. Pierwszą znaczącą wypowiedzią naszego bohatera na stanowisku ministra było oświadczenie podkreślające, że zmieniająca postanowienia traktatu wersalskiego deklaracja mocarstw z 11 grudnia 1932 roku nie wiąże Polski i godzi w prawo międzynarodowe.
Dystansowanie się od poczynań Francji stanowiło znamienny kierunek działań dyplomacji Becka. Nie wynikało ono jednak z chęci pustej demonstracji czy antyfrancuskich uprzedzeń, ale stanowiło następstwo jego troski o pomyślność zabiegów na rzecz pokoju. Polski minister kategorycznie opowiadał się przeciw rewizji traktatów na drodze porozumienia jakiejś grupy państw bez udziału wszystkich stron zainteresowanych[46]. Wyraźnie stawiał postulat równości państw suwerennych w obliczu prawa międzynarodowego.
Ambasador francuski w Warszawie Jules Laroche usłyszał od Becka znamienne słowa zapowiadające plan „licytacji Polski wzwyż”. Minister – jak mówił – odniósł wrażenia, że uważa się Polskę w Europie Zachodniej za kraj, który jest „państwem amorficznym, w jakiejś mierze niedorozwiniętym”[47]. Nic dodać, nic ująć.
Beck twierdził, że Europa i świat weszły w „okres przemian”. Był to w jego przekonaniu „okres rewizji systemów i metod”, który trwa. „Od tego, jak dojdziemy do końca tego okresu i do jakichś nowych form układu stosunków światowych, zależeć może na bardzo długo pozycja międzynarodowa Odrodzonej Polski”[48]. Związek Sowiecki i Rzesza Niemiecka to organizmy „dalekie od stałości wewnętrznej. Ich przeobrażenia trwają i rezultatów ich w formie i czasie przewidywać nawet niepodobna”[49]. Polska może liczyć tylko na siebie. Z ładu międzynarodowego nie jest ona w stanie wyciągnąć dla siebie żadnych skutecznych gwarancji bezpieczeństwa. I polską odpowiedź na postępującą destabilizację ładu wersalskiego miała stanowić dewiza Polonia fara da se (Polska da sobie radę), którą Laroche przypisał Beckowi[50].
Debiut nowego ministra nie był łatwy. Obejmował to stanowisko z opinią „niebezpiecznego człowieka”. Przypominano jego rzekomy udział w aferze zabójstwa gen. Zagórskiego i w sprawie uwięzienia z rozkazu Piłsudskiego posłów w Brześciu, kiedy pełnił urząd wicepremiera de facto. Powróciła oczywiście pogłoska o zakończonej rzekomym skandalem szpiegowskim służbie na stanowisku attaché wojskowego w Paryżu[51]. Osobowość Becka „wzbudzała niepokój”. Pisma francuskie, takie jak „Le Figaro” albo „Populaire”, powtarzały opinię o nim jako „frankofobie”, chociaż ambasador w Polsce Laroche nazwał to w jednym ze swych raportów absurdem[52]. Oskarżenia zagraniczne były w dużej mierze echem polskich oszczerstw i konfliktów wewnętrznych. Cóż – jeśli jakiś kraj usiłuje wybić się na podmiotowość, to oskarżenia i dyskredytujące pomówienia są użytecznym środkiem dla tych, którzy do tej emancypacji nie chcą dopuścić.
Sprawa wojny prewencyjnej przeciwko Niemcom
Po raz pierwszy od roku 1920, trzynaście lat później, za sprawą domniemanej inicjatywy w sprawie wojny prewencyjnej przeciw Niemcom nadszedł drugi bardzo szczególny moment w historii europejskiej, kiedy Polska Odrodzona znalazła się w centrum uwagi zagranicy. 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler przejął kierownictwo rządu niemieckiego. Dynamicznie ruszył proces budowania w centrum Europy totalitarnego państwa o aspiracjach zaborczych i potencjalnie zbrodniczej ideologii. Nowy kanclerz – w wywiadzie dla prasy brytyjskiej z 12 lutego – publicznie postawił żądanie zwrotu Niemcom terytoriów, które Polska uzyskała na mocy traktatu wersalskiego. Między 12 lutego a 2 maja 1933 roku na linii Warszawa–Berlin panował dziwny stan „ni pokoju, ni wojny”[53]. I właśnie wówczas gabinety dyplomacji światowej obiegła fala pogłosek o domniemanej koncepcji wojny prewencyjnej przeciw Niemcom. Pojęcie to, znane już od dziesięcioleci i przypisywane marsz. Helmutowi von Moltkemu (starszemu) jako jego twórcy, powróciło do języka polityki międzynarodowej.
Operację miał zaproponować Francji Józef Piłsudski. Jak obliczał historyk Wacław Lipiński, przewaga Polski nad rozbrojonymi od 1919 roku Niemcami była w roku 1933 niewątpliwa, gdyż te ostatnie zdołałyby wystawić do walki 21 niepełnowartościowych dywizji naprzeciw 36 polskim[54]. Historycy jednak spierają się do dzisiaj o to, czy propozycja ta została faktycznie wysunięta. Pojawiają się wciąż nowe dokumenty, które wszakże tylko poświadczają rozmaite pogłoski i echa tej sprawy, ale nikt nie znalazł rozstrzygających dowodów. Powojenne francuskie zaprzeczenia dotyczące tej inicjatywy polskiej nie muszą być wiarygodne, bo przecież z perspektywy czasu jawi się ona jako rzadki moment, kiedy dałoby się powstrzymać Hitlera bez nowej wojny światowej.
Do zagadnienia tak wiele razy podejmowanego przez historyków nie można już chyba wnieść nic nowego. Trudno nie powtórzyć za Włodzimierzem Suleją, że w tej sprawie „pozostajemy wciąż w sferze domniemań oraz hipotez”[55]. Tadeusz Kuźmiński i Marian Wojciechowski dowodzili, że planu wojny prewencyjnej nie było[56]. Od czasu formułującego sąd całkowicie przeciwny artykułu Wacława Jędrzejewicza sprzed ponad pięćdziesięciu lat (1966) niewiele zdołano dodać do naszego stanu wiedzy, jeśli nie liczyć tekstu Henryka Bułhaka[57]. Faktem jest, że dyplomaci tak znacznego formatu jak Robert Vansittart (podsekretarz stanu w Foreign Office) albo ambasador francuski w Berlinie André François-Poncet nie podawali w wątpliwość polskich planów akcji prewencyjnej[58]. Tych opinii nie można jednak uznać za rozstrzygający dowód.
Pisząc biografię Józefa Becka, nie można tej zawiłej kwestii pozostawić bez paru słów komentarza. Przypomnijmy przede wszystkim, że nasilenie pogłosek o tajnych planach Piłsudskiego przypadło na okres napięcia, jakie wywołała Polska, wzmacniając na drodze