ТОП просматриваемых книг сайта:
Józef Beck. Mariusz Wołos
Читать онлайн.Название Józef Beck
Год выпуска 0
isbn 9788308071274
Автор произведения Mariusz Wołos
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
.
Drugiego listopada 1932 roku Józef Beck przejął kierownictwo dyplomacji polskiej, ale niekoniecznie ster polityki zagranicznej. Pracował wciąż Józef Piłsudski, chociaż pozostało mu jeszcze tylko dwa i pół roku życia, a jego stan zdrowia był coraz gorszy[1]. Jawił się zagranicy jako „człowiek, który reprezentuje Polskę i jest główną siłą Polski”[2]. Najważniejsze decyzje strategiczne musiały jednak być z nim uzgadniane. Nie traciła mocy przede wszystkim teoria dwóch „kanonów” w polityce zagranicznej państwa polskiego: pierwszym było dążenie do normalizacji stosunków z wielkimi sąsiadami, drugim – zachowanie sojuszów. Zasady polityki polskiej nie ulegały żadnej zmianie, ale nastąpiło odwołanie się do „mniej ustępliwych form naszej polityki” – to zasadnicza myśl, jaka była motywem zastąpienia Augusta Zaleskiego Beckiem, mimo że Marszałek dostrzegł, iż Zaleski „potrafi zdobyć sobie znaczniejsze stanowisko zagranicą”[3].
Okres między listopadem 1932 a majem 1935 roku to doniosły przewrót w europejskiej polityce – a jego najbardziej zasadniczym momentem stało się powstanie w centrum kontynentu totalitarnych Niemiec. Jak wiele w międzynarodowym układzie sił zależało w tym czasie od Polski? Czy była ona tylko przedmiotem, czy też w jakiejś mierze również podmiotem polityki międzynarodowej? Przede wszystkim zaś – w jakim stopniu jej decyzje miały wpływ na stosunki międzynarodowe w Europie?
Położenie międzynarodowe Polski (koniec 1932 roku)
Niezbędne jest krótkie résumé sytuacji międzynarodowej – jako rodzaj „bilansu otwarcia” dla naszego bohatera jako ministra spraw zagranicznych. Najważniejsze było to, że pokonane Niemcy nie pogodziły się z klęską i tracił znaczenie system lokarneński z powodu załamania się od wewnątrz Republiki Weimarskiej. I chociaż Polska nie była jego beneficjentem – to jego upadek niósł Europie tylko destabilizację. Upadek francusko-niemieckiego „odprężenia” (détente) wypracowanego w dobie Locarna był znamienny, mimo ustępstw, które zdyskontowały Niemcy[4]. Jak bowiem przypomina dzisiaj najlepszy znawca dyplomacji francuskiej XX wieku Georges-Henri Soutou, w lokarneńskiej polityce Francji chodziło w pierwszym rzędzie o porozumienie z Niemcami, chociaż za cenę pewnego osłabienia traktatu wersalskiego i przywództwa Francji w szczególności w Europie Wschodniej[5].
Japońska akcja zbrojna przeciw Chinom w Mandżurii w październiku 1931 roku dowiodła klęski Ligi Narodów, która w żaden sposób nie była w stanie ukarać agresora[6]. Pierwsze z grona mocarstw rzuciło społeczności międzynarodowej wyzwanie. Niepowodzenie spotkało konferencję rozbrojeniową. Deklaracja pięciu mocarstw z 11 grudnia 1932 roku o przyznaniu Niemcom prawa do równości w zbrojeniach była aktem obejścia traktatów. Doszło w ten sposób do próby stworzenia „specjalnego organu międzynarodowego ponad czy poza Ligą”[7]. Celem był powrót Niemiec do niej. I tak się stało, lecz tylko na chwilę. W 1927 roku brytyjski minister spraw zagranicznych Austen Chamberlain oświadczył, że nie może istnieć na świecie państwo, które prowadziłoby politykę tak, jakby Ligi Narodów nie było[8]. W roku 1932 albo 1933 nikt już jego słów by nie powtórzył.
Destabilizacja wewnętrzna Niemiec w latach 1930–1933 wzmogła radykalizm żądań terytorialnych wobec Polski, gdyż polityka zagraniczna Rzeszy stała się przedmiotem bezwzględnej rywalizacji wewnętrznej. Ze strony mocarstw zachodnich ujawniła się gotowość do poparcia tych pretensji.
Bezprecedensowy kryzys ekonomiczny nasilił walkę o rynki zbytu między państwami, przyniósł reglamentację handlu zagranicznego i międzynarodowych obrotów finansowych. Okres względnej prosperity na świecie z drugiej połowy lat dwudziestych należał już do przeszłości. Nastąpił koniec pięciolecia spokoju w Europie, który prognozował Piłsudski w roku 1926.
Geopolityczne położenie państwa polskiego nie ulegało zmianie – położenie owo jest konsekwencją stanu stosunków niemiecko-rosyjskich, a właściwie niemiecko-sowieckich. Rzeczywistą zmianę przyniósłby tylko rozkład ZSRR albo Niemiec, albo obu tych państw. „Polska jest na granicy dwóch światów” – mówił Beck, mając na myśli sąsiedztwo swego kraju z ZSRR i III Rzeszą[9]. I nic tego nie mogło zmienić.
Najbardziej znaczącym osiągnięciem dyplomacji polskiej było podpisanie 25 lipca 1932 roku polsko-sowieckiego paktu o nieagresji – bez pośrednictwa Francji i bez jakichkolwiek zobowiązań co do pomocy wzajemnej. Układ ten dopełniała konwencja o koncyliacji z 23 listopada tegoż roku. Pokojowe stosunki z Sowietami zostały oparte na systemie nieagresji, który jawił się jako kompletny i precyzyjny[10]. Na ugodę poszedł Stalin – kierowany obawami przed uwikłaniem się w wojnę z Japonią na Dalekim Wschodzie[11]. Nie bez znaczenia pozostaje to, że pakt z ZSRR negocjowany był na własną rękę, bez udziału Francji i bez jakiegokolwiek protektoratu z jej strony. „Szczęśliwą i podnoszącą wartość tego układu jest okoliczność, że analogiczne umowy zawarte zostały równocześnie między ZSRS a trzema państwami bałtyckimi”[12]. Warto przypomnieć, że rozmawiając z „teoretykiem-idealistą” Arthurem Hendersonem, przewodniczącym Konferencji Rozbrojeniowej, Beck użył pojęcia „sfery naszego bezpośredniego zainteresowania”, która rozciąga się między Niemcami a Rosją[13].
Piłsudski zasadniczo nie wierzył w efektywność traktatów zawieranych z Rosją Sowiecką, a pakt o nieagresji uważał „za poważną formę deklaracji politycznej raczej niż instrument jurydyczny”[14]. Pojmował go tylko jako narzędzie aktualnej rozgrywki dyplomatycznej. Minister August Zaleski dowodził zaś, że Rosja Sowiecka pozostanie neutralna w obliczu ewentualnego konfliktu polsko-niemieckiego jedynie wówczas, gdy będzie bardzo słaba albo skłócona z Niemcami[15]. Nie ma powodów sądzić, że obejmując stanowisko ministerialne, Beck myślał odmiennie.
Do 1931 roku żadne porozumienie o normalizacji stosunków z Polską nie było Sowietom potrzebne, gdyż mieli specjalną „linię Rapallo” z Niemcami. Obydwa „zdegradowane mocarstwa” przygotowywały się do czynnej walki z systemem wersalskim. Wiązało je niepisane porozumienie co do tego, że nie wchodzi w grę zawieranie z Polską żadnych umów, które potwierdzałyby jej granice. Założenia te zostały jednak jakby uchylone czy też zawieszone, kiedy Stalin wprost zmusił Litwinowa do finalizacji starań o podpisanie paktu z Warszawą[16]. Po stronie sowieckiej nie wygasła wszakże podejrzliwość wobec kierownictwa polityki polskiej. „Piłsudski szuka zbliżenia z nami, ale to ściera się z jego zaangażowaniem w koncepcję federacyjną” – pisał wicekomisarz spraw zagranicznych ZSRR Boris Stomoniakow do posła sowieckiego w Polsce Antonowa-Owsiejenki 29 listopada 1932 roku[17].
W bilansie dyplomacji polskiej u progu ministerialnej kadencji Becka wymienić należy odnowienie sojuszu z Rumunią[18]. Ponieważ jednak nie doszedł do skutku sowiecko-rumuński układ o nieagresji, między Warszawą a Bukaresztem pojawił się zgrzyt osłabiający ich alians[19]. Nowy polski szef dyplomacji miał o to pretensje do Francji[20]. Minister spraw zagranicznych Rumunii Nicolae Titulescu, którego antypatia do Becka jest znana (i vice versa), miał mu za złe, że chciał narzucić się jako mediator w sporze z ZSRR, podczas gdy Rumunia dostała ofertę takiej mediacji ze strony Francuzów[21]. Rządowi polskiemu chodziło o utrwalanie status quo w Europie Wschodniej, a sojusz z Rumunią jawił się jako jeden z głównych instrumentów tej polityki, chociaż zarówno Piłsudski, jak i Beck mieli świadomość jego słabości i problematycznej wiarygodności[22].
Konferencja rozbrojeniowa, obradująca w Genewie od 2 lutego 1932 roku, przyniosła dyplomacji polskiej okazję do rozmaitych inicjatyw – w tym koncepcji „rozbrojenia moralnego”. Ale dała też sposobność do zamanifestowania samodzielności względem Francji. Beck przede wszystkim uważał, że należy odżegnać się od maksymalizmu i działać na rzecz realizacji ograniczonych postulatów. Oznaczało to