Скачать книгу

nie ma innych rozmówców, ksiądz Jankowski zawsze jest do dyspozycji.

      Chętnie staje przed mikrofonem i kamerą. Nie zna angielskiego, mówi za to, choć nie najlepiej, po niemiecku. Wie, że dla dziennikarzy ważna jest rozpoznawalna twarz i dyspozycyjność. Kapelan Lecha Wałęsy. Spowiednik Wałęsy. Dziennikarze mnożą przymiotniki, aby go jakoś podpisać.

      Krzysztof Wyszkowski:

      – Później, kiedy Wolna Europa przedstawiała księdza Jankowskiego jako spowiednika Wałęsy, przekazałem informację, że to nieprawda, że on nie jest na tyle zaufanym człowiekiem.

      Ksiądz Jankowski lubi ugościć, nakarmić, napoić. Wykształca się więc grono stałych bywalców parafii: związkowcy, dziennikarze. Jednak przychodzą tu nie tylko oni.

      Na przykład taka sytuacja.

      Przed południem dzwonek do drzwi. Ksiądz nie jest zdziwiony przyjściem gościa, sam otwiera. Prosi kogoś o zniesienie herbaty lub kawy do gabinetu na parterze. Siadają. Któryś z ministrantów lub ktoś z kuchni przynosi poczęstunek.

      Rozmawiają bez świadków.

      Gdy gość wychodzi, wychowanek księdza pyta domowników plebanii:

      – Kto to był?

      – Pan major Berdys z SB – słyszy w odpowiedzi.

      – Zawsze się najpierw zapowiadał – opowiada nam wychowanek księdza. – Nigdy nie było tak, żeby przyszedł bez zapowiedzi.

      – Telefonicznie?

      – Chyba tak. Telefonicznie czy inaczej. Jak miał przyjść, ksiądz zawsze też rozmawiał z biskupem.

      – Ksiądz Jankowski, zanim porozmawiał z Berdysem, uprzedzał o tym biskupa?

      – Nawet kiedyś było tak, że biskup wcześniej przyjechał i powiedział, że przyjedzie ten Berdys – potwierdza wychowanek Jankowskiego.

      – Biskup specjalnie przyjechał i zapowiedział przyjazd Berdysa? – dopytujemy zaskoczeni.

      – Tak.

      – I jak wyglądały jego wizyty?

      – Ksiądz mówił: „Proszę nie przeszkadzać, bo przyjdzie ubek”. Więc nie wchodziliśmy.

      – Długo siedział?

      – Pół godziny. A jak tylko pojechał, to ksiądz w samochód i jechał do kurii.

      – Do biskupa?

      – Tak, do biskupa. Chociaż ja tego nie widziałem, bo nie wchodziłem z nim. Ale mówił mi, że do biskupa Kaczmarka.

      – Wiadomo, że ksiądz Jankowski spotykał się z Ryszardem Berdysem w czasie legalnej „Solidarności” i jeszcze przez jakiś czas w stanie wojennym. Czy później też go pan widywał na plebanii?

      – Tak, w stanie wojennym, a nawet później. Wydaje mi się, że może był jeszcze w 1983, 1984 roku.

      – Na pewno tak późno? Z tego okresu nie ma już żadnych raportów.

      – Mogę się mylić. Ale mam wrażenie, że pamiętam tego Berdysa również w tym okresie.

      – A kiedy ostatni raz był na plebanii?

      – Mógł być to rok 1984. Według mnie wizyty Berdysa skończyły się ze śmiercią biskupa Kaczmarka.

      Mariusz Popielarz, były ministrant księdza, dziś dziennikarz twierdzi, że jeden esbek nawet mieszkał na plebanii. Dostał pokój od księdza.

      – Pamiętam, bo domownicy plebanii na co dzień jedli w kuchni – wspomina Popielarz. – Truda52 podawała wtedy jedzenie. Pytam się, kto to jest, bo ten je zupę, a Kazienko mi mówi, to esbek i tu przychodzi na obiady. To była połowa lat osiemdziesiątych.

      – Berdys? – z uporem maniaka usiłujemy ustalić nazwisko esbeka.

      – Ja nie wiem kto – odpowiada Popielarz. – Mi powiedzieli tylko, że to jest esbek jakiś.

      Majora Ryszarda Berdysa pamięta też Marek Mężyk: „Mówił, że jest w wydziale do spraw wyznań czy jakoś tak, przydzielonym do oficjalnych kontaktów. Kiedy tylko się zjawiał, prałat nakazywał, by ktoś z nas siedział przy nim i patrzył mu na ręce, czy jakiejś pluskwy nam nie montuje. Czy rozmawiał z nim? On z każdym rozmawiał”53.

      Wreszcie o esbeku mieszkającym na plebanii wspomina sam Jankowski w wywiadzie z Barbarą Szczepułą:

      „– Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że ksiądz mógł nie zdawać sobie sprawy, że SB zarejestrowało księdza jako kontakt operacyjny. Ale nieświadomie mógł ksiądz udzielać informacji.

      – Jak to nieświadomie?

      – Na przykład szefowi gdańskiej bezpieki Ryszardowi Berdysowi.

      – On tu mieszkał. Na plebanii parafii świętej Brygidy.

      – Esbek mieszkał na plebanii?!

      – Tak jest. Na parterze po lewej stronie, a ja po prawej. On tu już mieszkał, gdy ja się sprowadziłem.

      – To tym bardziej musiał ksiądz z nim rozmawiać.

      – O tyle o ile. O niczym konkretnym.

      – A wiedział ksiądz, że to esbek?

      – Wiedziałem. Natomiast jego żona była lekarką.

      – Skąd ksiądz wiedział?

      – Od sióstr, które były tu wcześniej.

      – Nie wypytywał o nic księdza?

      – Nie. Ja unikałem kontaktów.

      – Kiedy się wyprowadził?

      – W stanie wojennym”54.

      Jednak trzeba pamiętać, że udzielając wywiadu w 2009 roku, ksiądz był już bardzo chory. Niewykluczone, że myli Ryszarda Berdysa z Edmundem Benterem, wicedyrektorem Muzeum Stutthof, który rzeczywiście mieszkał w budynku plebanii, gdy Jankowski się do niego wprowadził.

      – Pierwsze piętro zajmowały siostry, natomiast na parterze mieszkał esbek, ale to nie był Berdys – twierdzi z kolei jeden z byłych ministrantów, wychowanek księdza.

      Jak się w takim razie nazywał? Mówi, że nie pamięta.

      SAMOBÓJSTWO EWY

      Wielokrotnie próbujemy się skontaktować z panią Barbarą. Po pierwszych nieprzyjemnych doświadczeniach udaje nam się uzyskać jej zapewnienie, że w kwietniu 2019 roku będzie w Polsce i wtedy będziemy mogli się spotkać.

      Kobieta przylatuje do kraju, bo chce się zobaczyć z przedstawicielami Kurii Metropolitalnej Gdańskiej. To do nich w styczniu wysłała list, w którym oskarżyła księdza Henryka Jankowskiego o molestowanie.

      Kościół wyznacza termin spotkania z Borowiecką na 15 kwietnia, ale do rozmowy nie dochodzi, bo kobieta do kurii nie dociera. Gdy wraz ze swoim partnerem Markiem Kuligowskim ląduje w Polsce (lot prosto z Buenos Aires, gdzie odpoczywali na wakacjach), już na płycie lotniska towarzyszy im dziennikarka stacji TVN. Po sfilmowaniu odbioru bagażu pani Barbara zaprasza ekipę telewizji do swojego domu w Gdańsku.

      Wreszcie razem idą do kamienicy przy Łąkowej 62, w której ksiądz Jankowski miał molestować dzieci.

      Przed domem, w którym spędziła dzieciństwo, Borowiecka opowiada: „Pod tym budynkiem są piwnice, które mają takie odnogi, tam się chowaliśmy. Jak nam się udało uciec, to na ogół na klatkę schodową i do domu. Nie zawsze

Скачать книгу


<p>52</p>

Gertruda Białk – kucharka księdza.

<p>53</p>

D. Abramowicz, Mężykowie o 40-letniej znajomości z ks. Jankowskim, dz. cyt.

<p>54</p>

B. Szczepuła, Ks. Jankowski: szef SB mieszkał u mnie na plebanii, „Polska Times”, 25.03.2009, www.polskatimes.pl/ks-jankowski-szef-sb-mieszkal-u-mnie-na-plebanii/ar/98279, dostęp 21.05.2020.