ТОП просматриваемых книг сайта:
Bezsenność. Monika Siuda
Читать онлайн.Название Bezsenność
Год выпуска 0
isbn 9788363842338
Автор произведения Monika Siuda
Жанр Зарубежные детективы
Издательство PDW
– Nie zaprzeczę, że też jestem zaskoczona wyglądem tego miejsca.
– Słuchaj, zdradzisz mi może tajemnicę, w jaki sposób chcesz zdobyć informację, po którą tu przyjechałyśmy? – zapytała Lidia, nie odrywając oczu od piętrzących się samochodów albo raczej czegoś, co niegdyś było samochodami, nie mogąc wyjść z podziwu dla ładu panującego w tym miejscu.
– Myślałam, że ty coś wymyśliłaś.
– Skądże. Sądziłam, że może ty… – Lidia w końcu zdołała przestać patrzeć na sterty złomu, za to obdarzyła przyjaciółkę spojrzeniem pełnym paniki.
– Spokojnie. – Iga uśmiechnęła się. Wyglądała na zadowoloną z siebie.
– To może zdradzisz mi sekret?
– Powiem, że jestem dziennikarką i że zbieram materiały do artykułu o zabitym. Proste, prawda? I nawet nie skłamię.
– A jeśli to zawiedzie?
– Wtedy ty będziesz zmuszona uruchomić kreatywne myślenie, bo ja żadnego innego pomysłu nie mam.
– Czy panie się zgubiły? – zapytał stojący w pobliżu bramy mężczyzna.
Nie zauważyły go wcześniej, choć przyglądał się im już od jakiegoś czasu.
– Dzień dobry – przywitała się Iga, zachowując zimną krew, chociaż facet bardzo ją wystraszył. Nie wiedzieć czemu, poczuła się, jakby ktoś przyłapał ją na robieniu czegoś niedozwolonego.
– Dzień dobry – odpowiedział mężczyzna.
– Jestem dziennikarką i zbieram materiały do artykułu. – Celowo się nie przedstawiła. Zamierzała za wszelką cenę prowadzić rozmowę tak, aby uniknąć podania swoich danych, a ponad wszystko nie wymienić tytułu czasopisma, do którego pisze. Odpowiedzi na pytania dotyczące tych kwestii nie mogłyby zawierać prawdziwych informacji, a ona naprawdę nie lubiła kłamać, a przede wszystkim nie potrafiła tego robić.
– A odkąd prasa zajmuje się złomowiskami?
– Nie o to chodzi. – Iga podeszła bliżej mężczyzny, dając znak Lidii, żeby zrobiła to samo.
– Więc o co? – Mężczyzna wyglądał na zbitego z tropu.
– O kogoś, z kim być może się pan kolegował, a kto stracił wczoraj życie.
– Ach! Chodzi o Wojtka.
– Dokładnie. – Iga pomyślała, że zachowanie tego człowieka sugeruje, że chętnie z nimi porozmawia. Miała nadzieję, że się nie pomyliła.
– Może się panie napiją czegoś ciepłego? Zimno dzisiaj i chyba zaraz zacznie padać. – Mężczyzna spojrzał wymownie na spowite ciężkimi chmurami niebo.
– Bardzo chętnie. – Iga pchnęła przodem Lidię, która sprawiała wrażenie, że nie zamierza się ruszać z miejsca, choćby jechał na nią czołg.
– Co panie chcą wiedzieć? – zapytał mężczyzna, który okazał się właścicielem całego interesu, a co za tym idzie także szefem Wojtka.
– Wszystko – przyznała zgodnie z prawdą Iga.
– Niewiele wiem. – Kubki z gorącą kawą stanęły przed Lidią i Igą.
– Zadowolona? – Iga nie mogła przestać się uśmiechać.
Już dawno nie bawiła się tak dobrze, jak tego dnia. Szef Wojtka okazał się niezwykle rozmowny. I choć uprzedził, zgodnie z prawdą, że niewiele wie na temat swojego pracownika, to nie zataił niczego, co było mu wiadome. Przynajmniej takie wrażenie odniosły.
– Jeszcze pytasz? – Lidia nie mogła wyjść z podziwu, jak Idze udało się tak sprawnie wmanewrować tego faceta w rozmowę. Mężczyzna był skłonny powiedzieć wszystko, co wiedział. Lidia zastanowiła się, czy Iga nie byłaby w stanie wyciągnąć z niego, oczywiście gdyby tylko miała taki kaprys, szczegółów dotyczących jego życia intymnego. Okazało się, że jej przyjaciółka ma niebywały talent do skłaniania ludzi do szczerości. Ciekawe, czy z każdym poradziłaby sobie tak łatwo?
– Jedziemy tam od razu? – Iga miała na myśli mieszkanie Wojtka.
– Nie. Uważam, że powinnyśmy najpierw się do tego przygotować.
– A w jaki sposób?
– Nie mam pojęcie – przyznała zgodnie z prawdą Lidia. – Przynajmniej dajmy sobie czas na przygotowanie się mentalne do tego, co zamierzamy. Nie wiem jak ty, ale ja jeszcze nigdy nie włamywałam się do czyjegoś mieszkania.
– Nie nazwałabym tak tego?
– A jak byś określiła to, co zamierzamy zrobić?
– Powiedziałabym, że chcemy wejść do mieszkania nieżyjącego faceta i robimy to bez jego zgody, bo już nie możemy go o nią poprosić.
– Naprawdę niezła jesteś.
– A czego się spodziewałaś po kimś, kto pisze do gazet? – roześmiała się Iga.
ROZDZIAŁ 20
– Dobry wieczór. – Lidia weszła do gabinetu Kuraka. Odczuwała niemałe skrępowanie tym, że został dłużej w pracy tylko z jej powodu.
– Dobry wieczór. – Kurak siedział za biurkiem, porządkując akta pacjentów, którzy tego dnia odwiedzili jego gabinet. – Proszę usiąść. – Wskazał Lidii kanapę naprzeciwko fotela, w którym siadał, rozmawiając z pacjentami.
– Czy stało się coś złego, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni? – Przyglądał się badawczo Lidii, siadając na wprost niej.
– Iga uparła się, abym spotkała się z panem wcześniej, niż to zostało umówione – odpowiedziała wymijająco Lidia.
– I zupełnie bez powodu doszła do takiego wniosku? – dał Lidii do zrozumienia, że domyśla się, że nie mówi mu całej prawdy.
– Nie do końca. – Lidia czuła, że coraz trudniej prowadzi się jej tę rozmowę.
– Więc jednak coś się wydarzyło?
Lidia uświadomiła sobie właśnie, że ten człowiek nie ma pojęcia, w co zeszłego dnia uwikłał ją los. Policja rzeczywiście stanęła na wysokości zadania i ani jej nazwisko, ani fotografia nie zostały opublikowane w żadnym z dostępnych środków przekazu. Wiedziała, że głównym powodem uporu Igi, aby tu dzisiaj przyszła, jest nowy element, który pojawił się w jej śnie. Jednak czy jego wystąpienie nie zostało w jakiś sposób zainicjowane wydarzeniami, w których przyszło jej odegrać tę zagadkową rolę? Tego nie mogła wiedzieć na pewno, ale przypuszczała, że w istocie mogły mieć coś wspólnego ze zmianą przebiegu jej koszmaru. A jeśli tak było, to oznaczało, że konieczne jest opowiedzenie o nich terapeucie.
– Ten sen, o którym już mówiłam. Ten, który jest z dużym prawdopodobieństwem źródłem moich problemów, zmienił się – zaczęła opowieść Lidia, spodziewając się, że nie o tym będzie się jej mówić najciężej.
– Domyślam się, że zmiana nastąpiła wczorajszej nocy? – Według Kurka poranny telefon od Igi nie miał prawa sugerować niczego innego.
– Dokładnie. Jednak wczoraj stało się coś jeszcze… – Lida uznała, że skoro już tu jest i w dodatku siedzi przed nią człowiek, który zawodowo zajmuje się słuchaniem o problemach i znajdowaniem sposobu na ich rozwiązanie,