Скачать книгу

efektowne sample, trochę energicznej elektroniki – no i te bębny: ciężkie, tętniące wypracowanym i autorskim stylem. W grudniu 2004 roku ukazał się debiut duetu Małolat/Ajron. Producent nagrywający z młodszym z braci Kaplińskich nie był tylko tłem dla świetnego MC. Produkcje Ajrona miały charakter i z czasem zaczęli o nie pytać tacy artyści jak Eldo, Włodi czy Pezet. Pomimo tego, że beatmaker od nastoletniego wieku był częścią warszawskiego środowiska hiphopowego i z czasem zaczął tworzyć podkłady na najważniejsze dla gatunku płyty, po liceum postanowił iść w ślady ojca i spróbować sił w roli operatora filmowego. Nowa droga zawiodła go na plan Stevena Spielberga, studia filmowe w Los Angeles oraz do pracy w najróżniejszych zakątkach świata. Ile osób może powiedzieć, że współpracowało zarówno z Sokołem, jak i z Demi Moore? Ajron zdecydowanie nie próżnował w przeciągu ostatnich piętnastu lat.

      Jak.

      Pomimo tego, że Ajron jest obecnie bardzo zajętą osobą, która ciągle podróżuje po świecie, umówienie się z nim na wywiad poszło bardzo sprawnie. Wymieniliśmy kilka maili i parę dni po jego powrocie z Kapsztadu mroźnym wieczorem pod koniec listopada spotkaliśmy się w restauracji na Żoliborzu. Rozchwytywany trzydziestoparoletni filmowiec, który spędził młodość na robieniu bitów, nie sprawiał wrażenia zmęczonego; rozmawialiśmy przez dobre trzy godziny. Szkoda, że znów musiał gdzieś lecieć w następnych dniach, bo o jego przygodach można by rozmawiać w nieskończoność.

      Will Smith kiedyś powiedział, że nie ma lepszego uczucia od tego, gdy jest się w liceum i słyszy się swój kawałek w radiu. Miałeś okazję to uczucie poznać, bo single z płyty „W pogoni za lepszej jakości życiem” trafiły na rotację kilku stacji radiowych. Czy twoi rówieśnicy mieli tego świadomość?

      Nie bardzo. Nie mam poczucia, że ten album jest jakiś wyjątkowy, choć z czasem rzeczywiście zyskał opinię klasyka. To niesamowite, że kilkanaście lat później ktoś tego słucha. Latem 2017 roku kręciłem klip dla Ostrego do singla „Miami” – Adam mnie nie poznał, ale Tytus nas sobie przedstawił i wtedy tamten wykrzyknął: „No co ty?! Zajechałem tę waszą płytę z Małolatem na maksa! Była tak zdarta, że nie można już było jej słuchać” (śmiech). Nie ukrywam, że zdziwiło mnie, że ktoś mógł mieć tyle pasji dla czegoś, co my z Małolatem robiliśmy czysto hobbystycznie. Nasz album był naiwny i świeży; zupełnie nie myśleliśmy, że może się komuś spodobać…

      …tymczasem twoja ksywa stała się nawet częścią powszechnie znanego powiedzenia w warszawskim środowisku rapowym: „Ajron na bicie, to jest życie”.

      Tak; to cytat z utworu „Pieprzyć szary beton” z pierwszej składanki JuNouMi. Pezet nawinął te słowa na początku kawałka.

      Jak to się stało, że zacząłeś nagrywać z jego bratem, Małolatem?

      Michał [Małolat – przyp. red.] nagrywał z Ciechem i Deną projekt Żądło. Pracowali na raty i jakoś im nie szło, bo – oprócz pisania i nagrywania – każdy z nich zajmował się też innymi tematami. Małolat prowadził swoje interesy, Ciech też „biegał”, przez co szło to wszystko powoli. Ich płyta była już w zasadzie nagrana, aż w końcu stwierdzili, że materiał się zestarzał. Nagraliśmy wtedy z Małolatem jeden wspólny numer „Wkurwiam się” – Ciech też miał się do niego dograć, ale ostatecznie tak się nie stało. Nie wiedzieliśmy, czy ten kawałek jest dobry, ale zawsze jak puszczaliśmy ten numer w studiu 33 Obroty [dawne studio NOONa na warszawskich Jelonkach – przyp. red.], wszyscy się nim jarali: „Fajny, ciężki bit”, „Bardzo świeże flow”… Stwierdziliśmy, że warto nagrywać dalej, skoro ewidentnie jest między nami chemia.

      Po „Wkurwiam się” jakoś pod koniec 2002 roku nagraliśmy z Małolatem „Przestępcze myśli” i „Rap z boiska”. Te kawałki były dość intensywnie odtwarzane w stołecznych furach – zostały przegrane na tak wiele płyt i miało je tak wiele osób, że aż dziwne, że nie wyciekły do internetu aż do premiery albumu dwa lata później. Nasza płyta powoli już zaczynała nabierać kształtów i zaproponowaliśmy naszemu znajomemu Mateuszowi „Konkretowi” Mazurowi, żeby ją wydał. On wtedy zajmował się organizowaniem imprez – dziś już historycznych, wszyscy się na nich spotykali! – w klubie Paragraf 51 i nie miał jeszcze swojego labelu [pierwsza płyta pod szyldem Konkret Promo – „Historie z sąsiedztwa” zespołu Płomień 81 – ukazała się w 2005 roku – przyp. red.], więc się nie zgodził. Na tyle jednak zajarał się tym materiałem, że przekazał go do Sokoła. Po jakimś czasie Wojtek napisał do nas, że nasza demówka – było na niej pięć czy sześć numerów – bardzo mu się podoba. Umówiliśmy się na spotkanie i po nim stało się jasne, że nasz debiut ukaże się nakładem Prosto.

      Zanim tam trafiliście, zwiedziliście po drodze inne wytwórnie.

      Mieliśmy dużo kontaktów przez Pezeta i NOONa. Poszliśmy do różnych wytwórni na spotkania, choć wiedzieliśmy, że niektórzy nie będą chcieli nas wydawać. Byliśmy między innymi w EmbargoNagrania, czyli labelu, który znani w środowisku Wujlok i Piotrek Sadowski prowadzili pod korporacyjnymi skrzydłami ITI Film Studio.

      Pojechaliśmy tam na rozmowę o kontrakcie z płytą wypaloną na CD-ROM-ie. Na spotkaniu był jakiś marketingowiec z ITI – w modnej na tamten czas skórzanej marynarce – i już na dzień dobry powiedział, że najlepiej by było, gdyby Małolat nagrywał „jakieś hitowe utwory, tak jak brat Pezet” (posłużył się przy tym konkretnie przykładem „Seniority”). Michał zrobił się cały czerwony; strasznie się zagotował. Puściliśmy parę naszych kawałków – gość z ITI przestraszył się tego, że Małolat rapował o handlu herą, i zrobił im (Wujlokowi i Piotrkowi Sadowskiemu) awanturę. Wyjaśnił, że jeśli chcemy u nich wydać album, musimy go ugrzecznić i usunąć wszystkie gadki o handlu narkotykami. Wyszliśmy z ITI na pętlę autobusową i Małolat, niemożliwie wkurwiony, stwierdził, że ma swoje zasady, swoją wizję i nie będzie się przed nikim płaszczył.

      Idąc na to spotkanie, byliśmy mądrzejsi o historie krążące w środowisku od lat. Molesta, WWO i inne zespoły – oni wszyscy przejechali się na swoich pierwszych kontraktach. Pamiętam, że zanim zaczęliśmy chodzić po wytwórniach, Włodi wypisał nam na kartce listę rzeczy, na które albo powinniśmy uważać w zapisach kontraktowych, albo które powinny być zawarte, żebyśmy byli zabezpieczeni. Na początku jednak w ogóle nie myśleliśmy o żadnych wytwórniach i przez pierwszy rok robiliśmy materiał dla siebie i dla ziomów; nie zastanawialiśmy się, co się z nim później stanie. Nielegal, self-publishing czy znany wydawca – to nie miało dla nas znaczenia.

      A ty co sądziłeś o rapie Małolata?

      Byłem zajarany jego stylem – charakterystyczne powtórzenia, emocje w głosie, flow ponad techniką… Osiedlowy feeling, mający znamiona osobowości autora. To wszystko sprawiało, że Michała na mikrofonie nie można było zapomnieć.

      W wywiadzie ze mną pisarz Jakub Żulczyk opowiedział o najlepszych jego zdaniem storytellingach w polskim rapie. Stwierdził między innymi, że „świetny był utwór Małolata «Ostatnia szansa»; w ogóle ta płyta Małolata z Ajronem to było coś. Jak jej słuchałem, to miałem wrażenie, że raper się przebije zaraz pięścią przez głośnik, wejdzie przez tę dziurę do domu i mi wpierdoli”. Ty słuchałeś tego na żywo. Jak Małolat opowiadał historie?

      Miło usłyszeć, że Kuba Żulczyk tak mówił o tej płycie. Kiedyś umieścił ją nawet w zestawieniu najbardziej wpływowych albumów w krótkiej historii polskiego hip-hopu – kto by pomyślał… po tylu latach…

      Tak jak już mówiłem, to był nasz czas. Nasze historie – trochę wspólne, trochę każdego z osobna – którymi ten album nasiąkł. Jak się słuchało tych nagrań w studiu i widziało Małolata stojącego przy mikrofonie, nie można było być obojętnym – tyle było w tym emocji, wkurwienia, melanżu i marzeń, że to coś zmieni. Obu nam zależało na tym, żeby album był przepełniony

Скачать книгу