Скачать книгу

więc szedł w jej ślady, tłumiąc nieprzyjemne uczucie w brzuchu.

      Piaszczysty Kolec nie pozwoli, by przytrafiło mi się coś złego – pomyślał.

      Wąsy Wysokiej Łapy wciąż ocierały się o ściany tunelu, co sprawiało, że jego sierść nieustannie przeszywał dreszcz. Nagła przerwa z jednej strony zaskoczyła go, podobnie jak niespodziewany podmuch zimnego powietrza uderzający w jego bok.

      – Ten tunel odbija w stronę wysokiego wrzosowiska – wyjaśnił ojciec.

      – Przez cały czas wiesz, gdzie jesteśmy?

      Wysoka Łapa był zdumiony. Sam czuł się bezradny jak myszka – Miał wrażenie, że w całości został pożarty przez ziemię.

      – Każdy podkopek zna dobrze wszystkie załomy i zakręty – padła odpowiedź. – Możemy stąd dotrzeć do dowolnej części naszego terytorium. I przekroczyć każdą granicę.

      Młody kocur zaczął gorączkowo myśleć. Posiadanie tych tuneli oznaczało, że Klan Wiatru jest w stanie udaremnić każdą inwazję i przechytrzyć dowolnego wroga. Nic dziwnego, że podkopki z taką zawziętością broniły swych zdolności.

      – Czy Wrzosowa Gwiazda była kiedyś w tunelach? – spytał.

      – Raz na jakiś czas przychodzi na patrol – odparł ojciec. – Ale tak naprawdę nie rozumie ciemności i tego, co daje ona wojownikowi. Jest wrzosową sprinterką, więc bardziej docenia polowania i walki na powierzchni.

      – Słyszę ich – powiedziała Mglista Mysz i zwolniła.

      Młody kocur prawie na nią wpadł. Zatrzymując się niezdarnie, wytężył słuch i usłyszał stłumione miauknięcia gdzieś przed sobą. Poczuł, jak Piaszczysty Kolec przeciska się obok.

      – Zrób mi miejsce, Wysoka Łapo.

      Syn przywarł do ściany, by ułatwić ojcu przejście.

      – Kopią już – stwierdził po chwili Piaszczysty Kolec. – Zacznijmy od naszej strony, a spotkamy się w pół drogi.

      Dało się słyszeć, jak kotka nabiera ziemi przednimi łapami. Tunel był tu trochę szerszy, Wysoka Łapa nie czuł, by jego wąsy stykały się ze ścianami. Podkopki mogły więc pracować równocześnie, stojąc obok siebie.

      – Zawsze pracujemy w parach – oznajmił Piaszczysty Kolec, spychając w jego stronę kopczyk ziemi. – Jeśli dojdzie do zawału, nigdy nie zostawiasz kompana; oto najważniejsza zasada kopania tuneli. Życie drugiego kota jest równie cenne co twoje. Nie zapominaj o tym ani na chwilę.

      A kotka dodała:

      – Jeden podkopek umiera – dwóch podkopków przetrwa.

      Wysoka Łapa sięgnął po ziemię przepchniętą w jego stronę.

      – Co z tym zrobić? – spytał. Zostawić ziemię za sobą to chyba głupota?

      – Rozprowadź ją równomiernie – nakazał ojciec. – Tak cienko, jak się da, nawet gdy oznacza to konieczność przepychania ziemi w górę tunelu.

      Młody kot przemieszczał z miejsca na miejsce kolejne porcje gleby, gdy usłyszał toczący się kamień. Poczuł jego twardość, gdy Piaszczysty Kolec zepchnął ku niemu kawałek skały.

      – A co z kamieniami? – zawołał. – Jak się ich pozbyć?!

      – Wsuń go w szczelinę, jeśli jakąś znajdziesz – miauknął ojciec przez bark. – Ale nie za głęboko. Nigdy nie pozbywamy się kamieni, bo przydają się do umacniania ścian.

      Wysoka Łapa pochwycił odłamek. Był większy od tych, na których ćwiczył niegdyś; tamte miały rozmiar wróbla. Zdołał jednak przepchnąć kamień, jęcząc z wysiłku. „Zawsze jesteś silniejszy, niż sądzisz”, powiedział kiedyś ojciec i teraz słowa te wróciły do młodego kota. Okazały się prawdziwe: nawet w ciasnej przestrzeni Wysoka Łapa był w stanie popchnąć odłamek w głąb tunelu. W końcu znalazł w ścianie zagłębienie. Napierając z całej siły, wepchnął tam kamień i wrócił do przemieszczania gleby wykopanej przez nieustannie przebierające łapami koty. Także i on pracował wytrwale, zostawiając za sobą trochę luźnej ziemi.

      Łapy miał oblepione. Kamienny pył zalegał między jego palcami, a w sierści znajdowało się mnóstwo gleby. Walcząc z potrzebą wymycia się, wciąż robił, o co go poproszono, i rozprowadzał wykopany materiał po całym tunelu. Wracając w pośpiechu po kolejne porcje, coraz mocniej wdeptywał w podłoże poprzednie. W pewnym momencie, sięgając po nową kupkę gleby, uświadomił sobie, że zupełnie zapomniał o tym, iż pracuje pod ziemią. Było mu nawet ciepło!

      – Są już blisko! – zawołał podekscytowany Piaszczysty Kolec. – Słyszysz ich, Wysoka Łapo?

      Młody kot szybko usłyszał warczenie Wełnianego Ogona. Hikorowy Nos też zamiauczał, a jego szorstki głos był wyraźnie słyszalny zza ściany.

      Sierść Wysokiej Łapy zafalowała.

      – Czy tunel nie zawali się, gdy go oczyścimy i udrożnimy?

      – Co miało spaść, już spadło – uspokoił go ojciec.

      – Skąd to wiesz?

      – Użyj uszu. – Rudy kocur ponownie zaczął zagarniać glebę, po czym przerwał raptownie i spytał: – Słyszałeś luźną ziemię? Albo spadające kamienie?

      – Nie – odpowiedział syn i odczuł ulgę.

      – Do tego nic już nad nami nie trzeszczy – dodała Mglista Mysz. – Ziemia się utrzyma.

      W tym momencie Wysoka Łapa poczuł powiew świeższego powietrza.

      – Piaszczysty Kolcu! – Pełen radości miauk Wełnianego Ogona odbił się echem po tunelu.

      – Czy Hikorowy Nos jest cały? – spytała kotka.

      – Nic mi nie jest! – zawołał głos z głębi tunelu.

      – Doskonale. – Młody Kocur poczuł, jak ogon ojca śwista mu tuż przy nosie. – Możemy więc wrócić do poszukiwań rozpadliny.

      Wysoka Łapa popróbował powietrza.

      – To wrzosy! – oznajmił, gdy wyczuł słodką woń kwiatów.

      Przed nosem znów świsnął mu ogon ojca.

      – Przed nami otwór powietrzny – wyjaśnił kot. – Pęknięcie w ziemi wiodące przez glebę aż ku wrzosowisku.

      Wysoka Łapa wytężył wzrok i ujrzał w ciemności kilka kształtów, przede wszystkim uszy Hikorowego Nosa na tle grzbietu Wełnianego Ogona.

      Światło! I powietrze! – pomyślał młody kot i poczuł, jak przeszywa go dreszcz ekscytacji.

      – Kierujmy się ku rzece – ponagliła Mglista Mysz.

      – Wciąż próbujecie przebić się przez żyłę gliny, by dotrzeć do rzeki? – spytał Wysoka Łapa, przypomniawszy sobie rozmowę sprzed kilku księżyców.

      – Owszem. – Piaszczysty Kolec pchnął go lekko w ślad za pozostałymi podkopkami. – Trudno mi ocenić dokładnie, na jakiej znaleźliśmy się głębokości, ale wiem, że wczoraj trafiłem na glinę.

      Wysoka Łapa strzelił wzrokiem ku otworowi powietrznemu i zamrugał na widok bladego światła, które jakoś znalazło drogę aż ku podziemiom.

      – Czyli znalazłeś tę żyłę?

      – To przez nią przekopywaliśmy się całą noc – odpowiedział ojciec tonem pełnym entuzjazmu. – Wkrótce powinniśmy się przebić na drugą stronę. Tak się cieszę, że jesteś tu z nami, by móc to zobaczyć: pierwszy podkop z wysokiego wrzosowiska aż ku rzece!

      Wysoka Łapa poczuł, że powietrze dookoła stało

Скачать книгу