Скачать книгу

pacholik!… i osobliwy, bo z takiego można się i przychowku375 doczekać… Sprawiedliwie mówię! Żebym to nie był stary – no! Ale i tak ci powiadam: waruj się376, dziewko, włazić mi w oczy! waruj się!…

      I począł jej przygrażać377 palcem, śmiejąc się, ale patrzył na nią z wielkim upodobaniem, albowiem takiego pachołka nigdy w życiu nie widział.

      Na głowie miała pątliczek378 jedwabny czerwony, na sobie zielony sukienny kubrak, a zaś spodenki buchaste379 przy biodrach, a dalej obcisłe, w których jedna nogawiczka była barwy pątlika, druga w podłużne pasy. I z bogatym kordzikiem przy boku, z uśmiechniętą i jasną jak zorza twarzą wyglądała tak ślicznie, że oczu nie można było od niej oderwać.

      – Boga mi! – mówił rozweselony Maćko. – Alibo cudne jakoweś paniątko, alibo kwiatuszek czy co?

      Po czym zwrócił się do drugiego pachołka i zapytał?

      – A ten tu?… pewnikiem też jaki odmieniec?

      – A wżdy to Sieciechówna – odrzekła Jagienka. – Nieskładnie by mi było samej między wami, bo jakże? To dlatego wzięłam z sobą Anulkę, że we dwie raźniej, i pomoc jest, i sługa. Jej też nikt nie pozna.

      – Masz ci babo wesele! Mało było jednej, będzie dwie.

      – Nie przekomarzajcie się.

      – Nie przekomarzam się ja, ale przecie w dzień każdy pozna i ją, i ciebie.

      – Ba! a po czym?

      – Bo ci kolana k'sobie380 idą – i jej też.

      – Dajcie spokój!…

      – Jużci dam, bo mi nie pora, ale czy i Cztan z Wilkiem dadzą, Bóg wie. Wiesz ty, bąku, skąd wracam? Z Brzozowej.

      – Na miły Bóg! Co też mówicie?

      – Prawdę, jako i to prawda, że Wilkowie będą bronili od Cztana i Bogdańca, i Zgorzelic. No! pozwać nieprzyjaciół i pobić się z nimi łatwo, ale z nieprzyjaciół stróżów własnego dobra uczynić to nie byle cap potrafi.

      Tu Maćko począł opowiadać o swoich odwiedzinach u Wilków, jak ich sobie zjednał i na hak przywiódł381, a ona słuchała z wielkim zdumieniem, a gdy wreszcie skończył, rzekła:

      – Chytrości to Pan Jezus wam nie poskąpił, i miarkuję382, że wszystko tak zawsze będzie, jak chcecie.

      Lecz Maćko począł na to kiwać głową jakby ze smutkiem.

      – Ej, dziewczyno, kiedy by tak wszystko było, jako ja chcę, to ty byś dawno już była gospodynią w Bogdańcu!

      Na to Jagienka popatrzyła na niego czas jakiś swymi modrymi383 oczyma, po czym zbliżywszy się, pocałowała go w rękę.

      – Czegóż mnie boćkasz384? – zapytał stary.

      – Nic!… Mówię jeno dobranoc, bo późno, a jutro trzeba nam do dnia385 ruszyć.

      I zabrawszy Sieciechównę, odeszła, a Maćko zaprowadził Czecha do alkierza386, gdzie ległszy na żubrzych skórach, zasnęli obaj snem mocnym i krzepiącym.

      Rozdział dziesiąty

      Jakkolwiek po zniszczeniu, pożodze387 i rzezi, którą w 1331 r. wyprawili388 w Sieradzu Krzyżacy, Kazimierz Wielki389 odbudował zrównane z ziemią miasto – nie było ono jednak zbyt świetne i nie mogło iść w porównanie z innymi grodami Królestwa. Ale Jagienka, której życie płynęło dotychczas między Zgorzelicami a Krześnią, nie posiadała się ze zdumienia i podziwu na widok murów, wież, ratusza, a zwłaszcza kościołów, o których drewniany krześnieński nie dawał najmniejszego pojęcia. W pierwszej chwili straciła tak dalece zwykłą rezolutność390, że nie śmiała mówić głośno i tylko szeptem wypytywała Maćka o te wszystkie cuda, od których olśniewały jej oczy, gdy zaś stary rycerz upewniał ją, że Sieradzowi tak do Krakowa jako zwyczajnej głowni391 do słońca, uszom nie chciała wierzyć, albowiem wydawało się jej prostym niepodobieństwem, aby mógł istnieć drugi równie wspaniały gród na świecie.

      W klasztorze przyjął ich ten sam zgrzybiały przeor392, który pamiętał jeszcze z dziecinnych lat rzeź krzyżacką i który poprzednio przyjmował Zbyszka. Wiadomości o opacie393 sprawiły im smutek i kłopot. Mieszkał on długo w klasztorze, ale przed dwoma tygodniami wyjechał do swego przyjaciela, biskupa płockiego. Chorzał ciągle. Za dnia, z rana bywał przytomny, ale wieczorami tracił głowę, zrywał się, kazał sobie nakładać pancerz i pozywał na bitwę księcia Jana z Raciborza394. Klerykowie waganci395 musieli go siłą trzymać w łożu, co nie przychodziło bez wielkich trudności, a nawet i niebezpieczeństwa. Przed dwoma dopiero tygodniami oprzytomniał całkiem i pomimo że osłabł jeszcze bardziej, kazał się zaraz wieźć do Płocka.

      – Mówił, że nikomu tak nie ufa jako biskupowi płockiemu – kończył przeor – i że z jego rąk chce przyjąć Sakramenta, a przy tym i testament u niego zostawić. Przeciwialiśmy się tej podróży, jakeśmy mogli, bo był mdły396 bardzo, i baliśmy się, że i mili żyw nie ujedzie. Ale przeciwić mu się niełatwo, więc szpylmany397 wymościli wóz i powieźli go, daj Boże, szczęśliwie.

      – Gdyby był zamarł gdzieś blisko Sieradza, to bylibyście przecie słyszeli – rzekł na to Maćko.

      – Bylibyśmy słyszeli – odparł staruszek – toteż tak myślim, że nie zamarł i że przynajmniej do Łęczycy ostatniej pary nie puścił, ale co się dalej mogło przygodzić398, nie wiemy. Jeśli pojedziecie za nim, to się po drodze dowiecie.

      Maćko zatroskał się tymi wiadomościami i udał się na naradę do Jagienki, która już przez Czecha dowiedziała się, dokąd opat399 wyjechał.

      – Co robić? – spytał jej – i co z sobą uczynisz?

      – Pojedziecie do Płocka, a ja z wami – odrzekła krótko.

      – Do Płocka! – zawtórowała jej cienkim głosikiem Sieciechówna.

      – Patrzcie, jako to się rządzą! Tak ci od razu do Płocka jak sierpem rzucić?

      – A jakoże mi samej z Sieciechówną wracać? Miałabym z wami dalej nie jechać, to lepiej było wcale nie wyjeżdżać. Zali400 nie myślicie, że tamci się gorzej jeszcze rozsierdzili401 i zawzięli?

      – Wilkowie cię przed Cztanem obronią.

      – Boję ja się tak samo Wilkowej obrony jak Cztanowej napaści, a to też widzę, że wy się przeciwicie, byle się przeciwić, ale nieszczerze.

      Maćko

Скачать книгу


<p>375</p>

przychówek – potomstwo. [przypis edytorski]

<p>376</p>

warować się (daw.) – strzec się, chronić się, pilnować się. [przypis edytorski]

<p>377</p>

przygrażać – dziś popr.: wygrażać. [przypis edytorski]

<p>378</p>

pątlik – siatka do podtrzymywania włosów. [przypis edytorski]

<p>379</p>

buchasty (daw.) – bufiasty, szeroki. [przypis edytorski]

<p>380</p>

k'sobie (daw.) – do siebie. [przypis edytorski]

<p>381</p>

na hak przywieść (daw.) – złapać, poskromić, jak psa łańcuchowego. [przypis edytorski]

<p>382</p>

miarkować (daw.) – myśleć. [przypis edytorski]

<p>383</p>

modry (daw.) – niebieski. [przypis edytorski]

<p>384</p>

boćkać (daw.) – całować. [przypis edytorski]

<p>385</p>

do dnia (daw.) – rano. [przypis edytorski]

<p>386</p>

alkierz (daw.) – izba narożna, często reprezentacyjna. [przypis edytorski]

<p>387</p>

pożoga (daw.) – pożar. [przypis edytorski]

<p>388</p>

wyprawić (daw.) – urządzić. [przypis edytorski]

<p>389</p>

Kazimierz Wielki – (1310–1370), ostatni król Polski z dynastii Piastów (od 1333), znacząco poprawił sytuację gospodarczą kraju i standardy cywilizacyjne. [przypis edytorski]

<p>390</p>

rezolutny (daw.) – śmiały, zaradny. [przypis edytorski]

<p>391</p>

głownia – palący się lub spalony kawałek drewna, tu: pochodnia. [przypis edytorski]

<p>392</p>

przeor – przełożony domu zakonnego lub wyższy duchowny. [przypis edytorski]

<p>393</p>

opat – przełożony w męskim zakonie kontemplacyjnym. [przypis edytorski]

<p>394</p>

Jan II Raciborski, zwany Żelaznym – (ok. 1365–1424), książę raciborski od ok. 1380. [przypis edytorski]

<p>395</p>

wagant – śrdw. kleryk lub żak, żyjący w sposób prowokacyjnie swobodny, często zajmujący się twórczością poetycką bądź aktorstwem. [przypis edytorski]

<p>396</p>

mdły (daw.) – słaby. [przypis edytorski]

<p>397</p>

szpylman (z niem.) – grajek, aktor. [przypis edytorski]

<p>398</p>

przygodzić się (daw.) – przydarzyć się. [przypis edytorski]

<p>399</p>

opat – przełożony w męskim zakonie kontemplacyjnym. [przypis edytorski]

<p>400</p>

zali (daw.) – czy. [przypis edytorski]

<p>401</p>

rozsierdzić się (daw.) – rozzłościć się, rozgniewać. [przypis edytorski]