Скачать книгу

przebiegłe „ja”, ja bezmiłosne, co swej korzyści w pożytku wielu szuka: ono nie jest początkiem trzody, lecz jej zanikiem.

      Miłujący to byli zawsze i twórcy, co stwarzali dobro i zło. Płomię81 miłości goreje w imionach cnót wszystkich i ogień gniewu.

      Wiele krain widział Zaratustra i ludów wiele: większej na świecie potęgi nie znalazł Zaratustra ponad dzieła miłujących: „zło” i „dobro” to ich imiona.

      Zaprawdę, potworna jest potęga takiego chwalenia i przyganiania. Powiedzcież mi, bracia, kto ujarzmi tę potęgę, kto temu zwierzęciu zarzuci jarzmo na tysiąc jego grzbietów?

      Tysiąc celów było dotychczas, gdyż i narodów było tysiące. Brak jeszcze tylko jarzma dla tego grzbietów tysiąca, brak jednego celu.

      Powiedzcież mi jednak, bracia: jeśli ludzkości celu jeszcze brak, zali nie brak jeszcze – jej samej?

      Tako rzecze Zaratustra.

      O miłości bliźniego

      Tłoczycie się koło bliźnich i macie piękne słowa na to. Ja zaś powiadam wam: to wasze ukochanie bliźnich jest złym umiłowaniem samego siebie.

      Pierzchacie ku bliźnim przed samymi sobą i pragniecie cnotę z tego uczynić: przezieram na wskroś tę bezlicowość waszą.

      Starsze jest „ty”, niźli „ja”, nadto „ty” uświęcone już zostało, „ja” zaś czeka wciąż jeszcze na uświęcenie: i oto tłoczy się człowiek ku bliźniemu.

      Wzywałżbym ja was ku miłości bliźniego? Wolę stokroć podmawiać was ku ucieczce od najbliższych i umiłowaniu najdalszych.

      Ponad umiłowaniem najbliższych stoi miłość ku najdalszym i przyszłym; a bardziej jeszcze, niźli umiłowanie człowieka, waży mi ukochanie rzeczy i upiorów.

      Upiór, co przed tobą majaczy, o bracie mój, jest stokroć piękniejszy od ciebie; czemu ty ciała i krwi swojej jemu nie oddasz? Lecz ty oto lękasz się widma swego i pierzchasz ku bliźniemu.

      Z samymi sobą podołać nie zdołacie, siebie nie dość umiłowawszy, i oto pragniecie zwieść bliźniego ku ukochaniu was i ozłocić siebie tym jego zbałamuceniem.

      Pragnąłbym, abyście wreszcie ścierpieć nie mogli żadnych bliźnich ani ich sąsiadów, tak oto musieli byście przyjaciela dla się we wnętrzu swym stworzyć i jego serce pałające.

      Zapraszacie sobie świadka, ilekroć dobrze o sobie mówić pragniecie, a gdyście go podeszli i zwiedli ku temu, że dobrze o was sądzi, mniemacie i wy dobrze o samych sobie.

      Kłamie nie tylko ten, kto wbrew własnej wiedzy mówi, czyni to stokrotniej, kto przeciw swej niewiedzy głosi. Lecz tako głosicie o sobie w stosunkach z ludźmi i tako okłamujecie sobą sąsiada.

      Rzecze sowizdrzał: „stosunki z ludźmi psują charakter, zwłaszcza gdy się go wcale nie posiada”.

      Jeden idzie do bliźniego, ponieważ siebie szuka; drugi, ponieważ siebie zatracić pragnie. Zła miłość wasza ku sobie czyni wam samotność więzieniem.

      Dalsi to płacą za waszą miłość tu bliższym; gdzie bodaj pięciu z was znajdzie się w gromadzie, tam szósty umrzeć musi.

      Nie lubię was, ani uczt waszych: zbyt wielu aktorów zastawałem przy nich i zbyt wielu widzów nawet o zachowaniu aktorskim.

      Nie bliźniego więc wskazuję ja wam, lecz przyjaciela. Przyjaciel niech wam będzie ucztą tej ziemi i przeczuciem nadczłowieka.

      Pouczam was o przyjacielu i jego sercu rozlewnym. Należy jednak umieć być gąbką, jeśli się przez wezbrane serce kochanym być pragnie.

      Pouczam was o przyjacielu, w którym świat skończony na was czeka: czara dobra wszelakiego, – twórczego wskazuję przyjaciela, który ma zawsze skończony świat w sobie do rozdania.

      I jako się komu świat rozpierzchł i niby motek rozwinął, tako zwija się znowu pierściennymi nawroty82, stawaniem się dobra przez zło, stawaniem się celu przez przypadek.

      Przyszłość i dale co najodleglejsze niech ci będą przyczyną twego dziś, w przyjacielu twym będziesz kochał nadczłowieka jako twoją przyczynę.

      Bracia moi, nie ku miłości bliźnich i bliskich wzywam ja was: wołam ku umiłowaniu dalekich i co najdalszych!

      Tako rzecze Zaratustra.

      O drogach twórcy

      Chcesz więc, bracie mój, w osamotnienie iść? Chcesz drogi ku samemu sobie szukać? Uczyń zwłokę krótką i posłuchaj mnie.

      „Kto szuka, łatwo sam się gubi. Każde osamotnienie jest przewinieniem”: tak oto mawia trzoda. A tyś długo należał do trzody.

      Głos trzody długo odzywać się w tobie jeszcze będzie. I gdy nawet mówić poczniesz „nie mam już z wami wspólnego sumienia”, będzie to głosem skargi i bólem twym.

      I oto patrz: ten ból nawet porodziło owo wspólne sumienie: tego sumienia ostatnie przebłyski żarzą się jeszcze w twym smętku.

      Lecz ty chcesz drogą tego smętku pójść, jako iż jest to droga do ciebie samego. Pokażże mi więc twe prawo i twe siły ku temu!

      Czyś jest nową siłą i nowym prawem? Czyś jest nowym ruchem? Z siebie toczącym się kołem? Czy możesz zmusić gwiazdy, aby wokół ciebie krążyły?

      Ach, tyle jest pochutliwości ku wyżynom! Bywa tyle pokurczy próżności! Pokaż mi, żeś nie jest z pożądliwych a próżnych!

      Ach, jest tyle wielkich myśli, co są jako miechy tylko: nadymają i jeszcze bardziej pustymi czynią.

      Zwiesz się wolnym? Myśl, co tobą włada, usłyszeć pragnę nie zaś, iż z jarzma jakiego umknąć się zdołałeś.

      Czyś jest z tych, którym z jarzma umykać się wolno? Niejeden ostatnią swą wartość precz odrzucił, gdy odrzucił swą służebność.

      Wolny – od czego? Lecz cóż to Zaratustrę obchodzić może! Jasno niech mi twe oczy zwiastują: ku czemu wolny?

      Zali83 zdołasz nadać sobie swe zło i dobro i zawiesić wolę swą nad sobą jako zakon84? Zali potrafisz sędzią być sobie i mścicielem własnego zakonu?

      Straszne jest to sam na sam z sędzią i mścicielem własnego zakonu. Tako zostaje wyrzucona gwiazda w przestrzeń pustą i w lodowate tchnienie osamotnienia.

      Dziś jeszcze cierpisz z powodu wielu, ty jeden: dziś jeszcze masz całkowitą otuchę i nadzieje wszystkie.

      Lecz przyjdzie czas, gdy cię umęczy samotność, gdy się twa duma nagnie, a otucha trzeszczeć pocznie. Wówczas krzyczeć będziesz: „Jestem sam!”

      Przyjdzie czas, gdy nie dojrzysz twej wybujałości, zaś na twą niskość zbyt bliskim okiem patrzeć poczniesz; nawet twa wzniosłość straszyć cię będzie niby upiór. I krzyczeć będziesz kiedyś: „Wszystko jest fałszem!”

      Są uczucia, co samotnika zamordować pragną; gdy im się to nie udaje, wówczas same zamrzeć muszą! Zali zdobędziesz się na to, zdołasz być mordercą?

      Zali poznałeś już, bracie mój, słowo: „wzgarda”? Oraz męczarnię twego poczucia słuszności, gdy zechcesz być sprawiedliwym dla tych, co tobą gardzą?

      Zmuszasz wielu, aby, zbywszy dawnych o tobie mniemań, uczyli się ponownie sądzić ciebie: ciężko ci to policzą. Zbliżyłeś się do nich i minąłeś ich: tego ci nigdy nie wybaczą.

      Wschodzisz

Скачать книгу


<p>81</p>

płomię (daw.) – dziś r.m.: płomień. [przypis edytorski]

<p>82</p>

nawroty – dziś popr. N. lm.: nawrotami. [przypis edytorski]

<p>83</p>

zali (daw.) – czy. [przypis edytorski]

<p>84</p>

zakon (daw.) – prawo. [przypis edytorski]