Скачать книгу

czasu, gdyś się ty zjawił? Zawiść ku tobie zniweczyła mnie! —

      Tak oto powiedział młodzieniec i zapłakał gorzko. Zaratustra jednak objął go ramieniem i uwiódł63 ze sobą.

      Czas jakiś szli tak społem, wreszcie Zaratustra rozpoczął w te słowa:

      – Serce mi tym rozdzierasz. Wymowniej niźli twe słowa wypowiedziały mi twe oczy całe twe niebezpieczeństwo.

      Nie jesteś jeszcze wolny, ty szukasz dopiero wolności. Bezsennie czuwającym i nadczułym w nieustannej jawie uczyniło cię to poszukiwanie.

      Ku wolnej garniesz się wyżynie, gwiazd łaknie twa dusza. Lecz i twe złe skłonności łakną również swobody.

      Twe dzikie psy rwą się na swobodę; ujadają po twych piwnicach w ochocie szalonej, widząc jako twój duch burzy wszystkie więzienia.

      Jeszcześ mi jest więźniem, co o wolności marzy: och, przebiegłą staje się dusza u tych więźni64, lecz zarazem wykrętną i nikczemną.

      Oczyścić winien się jeszcze wyzwolony duchem. Wiele z więzienia i zatęchlizny pozostało w nim jeszcze: oko jego czystym stać się winno.

      O tak, znam ja niebezpieczeństwo twoje. Lecz na miłość moją i nadzieję mą zaklinam cię, bracie: nie odrzucaj precz miłości i nadziei twej!

      Szlachetnym czujesz się jeszcze, szlachetnym czują cię jeszcze i ci nawet, co głuchą niechęć i złe spojrzenia ślą za tobą. Wiedz, iż wszystkim stoi szlachetny na zawadzie.

      Nawet i dobrym stoi szlachetny na zawadzie: a jeśli go nawet dobrym zowią, to pragną go tym właśnie z drogi usunąć.

      Rzecz nową pragnie tworzyć szlachetny i nową cnotę. Starego pragnie dobry i aby stare zachowane było.

      Lecz nie to jest niebezpieczeństwem szlachetnego, iż się dobrym uczyni, lecz że się stanie zuchwalcą, szydercą i burzycielem.

      Och, znałem ja szlachetnych, co stracili swą najwyższą nadzieję. I oto spotwarzać poczęli wszystkie nadzieje.

      I oto żyją czelnie65 w krótkich rozkoszach, i poza granicę dnia jednego nieomal że nie wyrzucają już swych zamierzeń.

      „I duch jest rozpustą” – wygłosili. I wonczas połamali skrzydła duchowi swemu: i oto pełza wszędy i plugawi wszystko dogryzaniem.

      Niegdyś marzyli, żeby zostać bohaterami: lubieżniki są to dzisiaj. Bohater jest dla nich grozą i utrapieniem.

      Lecz na miłość i nadzieję moją zaklinam cię, bracie: nie wyrzucaj bohatera z twej duszy! Dzierżyj święcie twą najwyższą nadzieję! —

      Tako rzecze Zaratustra.

      O kaznodziejach śmierci

      Bywają kaznodzieje śmierci: a ziemia jest przepełniona takimi, których by należało nawoływać do odwrotu od życia.

      Pełna jest ziemia zbytecznych, zepsute jest powietrze od tych nader licznych. Niechże ich „żywotem wiecznym” z życia tego precz wywabią.

      „Żółci”: tako zwą kaznodziejów śmierci, lubo też „czarni”. Ja zaś pokażę wam ich w innych jeszcze barwach.

      Okrutnicy to są, co drapieżne zwierzę w sobie kryją i żadnego już nie mają wyboru prócz chuci i samoudręczenia. Lecz nawet ich chuci są tylko rozszarpywaniem się za żywa66.

      Oni jeszcze ludźmi nawet się nie stali, okrutnicy ci: niechże nawołują do odwrotu od życia i niech się sami precz wynoszą.

      To są suchotnicy na duszy: ledwie zrodzeni i już umierać poczynający i roztęsknieni ku naukom znużenia i samozaparcia.

      Pragnęliby nie żyć, zaś my mamy przytakiwać tej ich woli! Miejmy się na baczności i nie budźmy tych trupów, nie uszkadzajmy tych żywych trumien.

      Napotyka ich schorzały, starzec lub trup, wnet rzeką67: życie jest pokonane.

      Lecz to oni jedynie są pokonani oraz te ich oczy, co tylko jedno oblicze bytu widzieć są w stanie.

      Otuleni w grubą osmętnicę68 udręki, chciwi tych drobnych wydarzeń, które śmierć wiodą: tako oczekują, zacisnąwszy zęby.

      Lub też chwytają się błahostek i szydzą przy tym ze swego dzieciństwa: zawieszają się na kruchej słomce swego życia i drwią, iż oto na słomce tylko wiszą.

      Ich mądrość brzmi: „Głupiec, kto żyje, lecz tak bardzo jesteśmy bezmyślni, że przy życiu trwamy! I to jest właśnie największym nierozsądkiem życia!”

      „Życie jest tylko cierpieniem” – mówią inni i nie kłamią przy tym: baczcież więc, abyście sami żyć przestali. Baczcież, aby ustało to życie, które jest tylko cierpieniem.

      Tako więc niech brzmi cnoty waszej nauka: „powinieneś samego siebie zabić! Powinieneś samego siebie z życia wykraść!”

      „Rozpusta jest grzechem”, – powiadają jedni z tych kaznodziejów śmierci – „usuńmy się przeto i nie płódźmy dzieci!”

      „Rodzenie jest mozolne, – mówią inni – i po cóż jeszcze rodzić? Rodzi się wszak tylko nieszczęśliwych!” I ci są kaznodziejami śmierci.

      „Litość jest potrzebą niezbędną – wołają inni. – Bierzcie, co posiadam! Bierzcie nawet i to, czym jestem. Tym mniej wiązać mnie będzie życie!”

      Gdyby ci ludzie z głębi ducha swego litościwi byli, obmierziliby69 raczej życie swym bliźnim. Złym być – oto jak by im nakazywała ich prawa dobroć.

      Oni jednak pragną usunąć się od życia: cóż ich to obchodzi, że swymi łańcuchy i dary70 wiążą innych tym mocniej.

      Lecz i wy, dla których życie jest wściekłą pracą i niepokojem: czyście wy nie umęczeni życiem? Czyście wy nie dojrzeli do kaznodziejstwa o śmierci?

      Wy, coście umiłowali pracę gwałtowną oraz wszystko, co prędkie, nowe, obce, – samych siebie wy znieść nie możecie, wasza pilność jest klątwą i chęcią zapomnienia o samym sobie.

      Gdybyście życiu więcej ufali, nie oddawalibyście się na pastwę chwili. Nie macie jednak dosyć treści w sobie, aby móc czekać, – nie dość nawet, by móc próżnować!

      Zewsząd rozlegają się głosy tych, co o śmierci każą71: a ziemia jest pełna takich, którym o śmierci kazać należy.

      Lub „o życiu wiecznym”: co mi na jedno wynosi72, – obyż tylko czym prędzej precz się wynieśli! —

      Tako rzecze Zaratustra.

      O wojnie i o ludzie wojennym

      Przez naszych najlepszych wrogów oszczędzani być nie pragniemy, zarówno jak i przez tych, których umiłowaliśmy z głębi duszy. Zezwólcież mi zatem prawdę wam rzec!

      Bracia moi w wojnie! Umiłowałem was z głębi duszy, byłem i jestem waszym człowiekiem. Jestem też i najlepszym wrogiem waszym. Zezwólcież mi zatem prawdę wam rzec!

      Nieobca mi nienawiść i zazdrość serca waszego. Nie jesteście mi dość wielcy, aby nienawiści i zazdrości nie znać. Bądźcież mi więc dosyć wielcy, aby się ich nie wstydzić!

      A

Скачать книгу


<p>63</p>

uwiódł – tu: powiódł, poprowadził. [przypis edytorski]

<p>64</p>

więźni – dziś popr. forma D. lm: więźniów. [przypis edytorski]

<p>65</p>

czelnie – śmiało, zuchwale. [przypis edytorski]

<p>66</p>

za żywa – za życia a. na żywca. [przypis edytorski]

<p>67</p>

rzeką (daw.) – mówią; por.: rzec. [przypis edytorski]

<p>68</p>

osmętnica – melancholia. [przypis edytorski]

<p>69</p>

obmierzić – obrzydzić. [przypis edytorski]

<p>70</p>

łańcuchy, dary – dziś popr. forma N. lm: łańcuchami, darami. [przypis edytorski]

<p>71</p>

kazać – wygłaszać kazanie; tu forma 3 os. lm cz. ter.: każą. [przypis edytorski]

<p>72</p>

co mi na jedno wynosi – dziś: co mi na jedno wychodzi. [przypis edytorski]