Скачать книгу

uwagi? Uwaga stanowi podstawową walutę świata mediów elektronicznych i wirtualnej gospodarki. Facebook, Google, Twitter handlują sekundami uwagi użytkowników – przemnożonymi przez ich miliardy, przemnożonymi przez tysiące godzin spędzanych przez te miliardy przed ekranami i komórkami. Cokolwiek innego robią i produkują owe biznesy, jest tylko dodatkiem do tej fundamentalnej funkcji. Na jej doskonalenie rokrocznie przeznacza się miliardy dolarów w funduszach na badania, rozwój, testy, analizy, komercjalizację. Na opracowywanie coraz skuteczniejszych sposobów przykucia uwagi ludzi, na coraz dłuższe okresy, w coraz silniejszych pętlach uzależnień.

      Kolejni politycy, jak komisarz Unii Europejskiej do spraw konkurencji Margrethe Vestager37, i sponsorzy polityków, jak George Soros38, domagają się wciągnięcia mediów społecznościowych na listę używek uzależniających i zakazania dostępu do nich dzieciom, tak jak zakazuje się im dostępu do narkotyków. Te same mechanizmy neurologiczne odpowiadają bowiem za wytworzenie w nas ich głodu, którego zaspokojenie stanowi potrzebę i cel równie silny, a czasami silniejszy, niż zaspokojenie potrzeb fizjologicznych. (Znane są przypadki graczy w gry komputerowe umierających z wyczerpania).

      Kultura żadnej innej epoki nie powstawała w uścisku i pod regułami inżynierii wartości. Gdzie skuteczność zajęcia człowieka jest mierzona, analizowana i odpowiednio profilowana. Gdzie to, co się nam podoba – jak najszczerzej, jak najintymniej – jest p r o d u k o w a n e.

      Czym jest takie „podobanie” poprzedzające obiekt upodobania? Jest czystą gotowością na wartość; jest destylatem głodu zajętości człowieka pogrążonego w nudzie.

      A kto te wartości tworzy? Wiemy, kto je wykorzystuje na masową skalę, wprowadzając przez swoje globalne biznesy do świadomości i podświadomości ludzi. Są to owe molochy GAFA39 i ich pobratymcy pokroju Netflixa i Tencentu40. Ale kto wartości tworzy, wymyśla, projektuje?

      Ba!, lecz czy można z sensem twierdzić, iż są one tworzone? Czy raczej – odkrywane? Jak na tych wykresach trendów dostarczanych przez Big Data, jak w profilingu konsumenckim, jak w heroicznych wysiłkach antropologów marzących o narysowaniu mapy w s z e l k i e g o  m o ż l i w e g o  c z ł o w i e c z e ń s t w a.

      „Całokształt obyczajów narodu zawsze znamionuje pewien styl: obyczaje tworzą systemy. Jestem przekonany, że te systemy nie istnieją w nieograniczonej liczbie i że społeczeństwa ludzkie tak jak jednostki – w swoich zabawach, marzeniach i szaleństwach – nie tworzą nigdy na nowo w sposób absolutny, lecz ograniczają się do wyboru pewnych kombinacji z idealnego repertuaru, który można by odtworzyć. Inwentaryzacja wszystkich obyczajów zaobserwowanych, jak również wyobrażonych w mitach i przewijających się w zabawach dzieci i dorosłych, w snach ludzi zdrowych i chorych oraz w postępkach patologicznych doprowadziłaby do sporządzenia spisu podobnego do tabeli pierwiastków chemicznych, w którym wszystkie obyczaje istniejące lub po prostu możliwe figurowałyby w grupach rodzin, tak że rozpoznawalibyśmy wśród nich te, które pewne społeczeństwa rzeczywiście przyjęły”41.

      Czy więc w istocie nie istnieje zamknięta pula tych, i tylko tych, rzeczy, które są w stanie r o z e r w a ć  c z ł o w i e k a: na „ja” i na zajęcie „ja”?

      Widzimy, że inżynierię wartości uprawiają obecnie podmioty komercyjne. Lecz w sytuacji bezrobotności już nawet nie masowej, ale powszechnej, gdy będzie ona stanowić raczej normę niż aberrację, raczej trwały i kompletny tryb życia, dostarczanie społeczeństwu zajętości na tyle skutecznych, by utrzymały je ponad poziomem dekadencji i degradacji (jak owe hrabstwa w USA przeżarte przez bezrobocie, beznadzieję i opioidy), stanowić będzie główne zadanie państwa; wręcz rację jego bytu.

      Bo cóż może być bardziej żywotnym zadaniem dla struktury państwowej aniżeli obrona obywateli przed samobójstwem ducha i ciała? Ministerstwa obrony i ministerstwa spraw wewnętrznych, służby specjalne, armie i policje, wszystkie one na nic, jeśli nie mają kogo i po co chronić, komu i po co służyć.

      Ministerstwo Sensu Życia, Ministerstwo Wartości – to kręgosłup każdego rządu epoki post laborem.

      A jego praca – jedyna praca w świecie po pracy: praca nad uprawianiem nudy – musi się zacząć od całkowitej reorientacji systemu edukacji.

      Dotąd bowiem żyliśmy w cywilizacji zbudowanej przez pracę i dla pracy. Hegel postulował wojnę jako moment etyczny definiujący jednostkę: test jej wartości wobec państwa, gdy poświęca ona swoje życie w boju z innym państwem. Od dawna już jednak nie wobec państwa się tak określamy, lecz wobec rynku pracy. On stanowi najlepsze praktyczne przybliżenie metafizycznego „rynku wartości człowieka”. I takim heglowskim momentem etycznym jest dla nas czas bezrobocia.

      Oto ultymatywny test wartości: gdy wystawiam się od nowa na ocenę, rzucam na szalę własną wartość, upadnę lub wzrosnę, będę lub nie będę – „Czym się zajmujesz?”, „Kim jesteś?” – odpowiem lub zamilknę i zniknę.

      Zostaliśmy wychowani do idealnej służby metabolizmowi gospodarki rosnącej z pracy człowieka. Myślimy wartościami zestrojonymi pod maksymalizację efektywności pracy.

      Przedszkole, szkoła podstawowa – ucz się, ucz. Po co? Bo się nie dostaniesz do dobrego liceum.

      A w liceum – bo się nie dostaniesz na dobre studia.

      A co to są „dobre studia”? Te, które gwarantują ci ciekawy i dochodowy zawód, nadającą poczucie wartości karierę, d o b r ą  p r a c ę.

      Mozolnie ćwicząc stawianie pierwszych liter, szczerbaci sześciolatkowie w istocie wdrażają się już w ten kult ostatecznego generatora wartości: w świętość pracy.

      Etyki wielkich religii kultur pasterskich i rolniczych – z jaką czułością pochylają się nad dolą robotnika! Chcesz trafić do nieba? Nie leń się!

      I taka była geneza nowożytnego szkolnictwa: konieczność wykształcenia odpowiednio posłusznych i zdolnych do obsługi maszyn robotników do pracy w fabrykach.

      I dziś też nikt nie ukrywa, co decyduje o doborze przedmiotów nauki, o uruchamianiu kursów, całych kierunków na uniwersytetach. Pracodawcy nie mogą znaleźć pracowników w takich i takich zawodach, z takimi i takimi kompetencjami – no więc musimy im ich dostarczyć.

      Jaki system edukacji winien zastąpić ten stary, podporządkowany najwyższej wartości pracy?

      System edukacji nastrojony pod indywidualne kreowanie i kultywację sensów życia.

      Jego pierwszym przedwidokiem są instytucje kształcenia naturalnych postpracowników – tych wyrzuconych poza pracę przez sam ich wiek – zwane Uniwersytetami Trzeciego Wieku.

      W Polsce UTW wystartował zaledwie dwa lata po pierwszym UTW na świecie, uruchomionym we Francji w 1973 roku. W pierwotnych celach UTW widać dominację myślenia wciąż podporządkowanego pragmatyce pracy. Chodziło wtedy głównie o badanie starości jako przeszkody w zatrudnieniu, o transfer użytecznej wiedzy (doświadczenia) od starszych pokoleń do młodszych, o uwrażliwienie instytucji na wymagania i ograniczenia seniorów. Z czasem pojawia się coraz więcej motywów akceptujących autoteliczność edukacji na UTW: postpracownicy nie uczęszczają tam, by nabyć kompetencje dla takich czy innych zajęć dalszych; aktywność na UTW jest zajęciem samym w sobie, jest zajętością docelową. Jeśli o coś więcej, to idzie raczej o nawiązanie nowych relacji towarzyskich; o odbudowanie poczucia własnej wartości; o rozbudzenie

Скачать книгу


<p>37</p>

https://www.berlingske.dk/internationalt/eu-commissioner-margrethe-vestager-facebook-is-designed-to-create-addiction-like.

<p>38</p>

https://www.theguardian.com/business/2018/feb/15/eu-facebook-google-dominance-george-soros.

<p>39</p>

GAFA: Google, Amazon, Facebook, Apple – tzw. Wielka Czwórka.

<p>40</p>

Tencent Holdings Limited – największa korporacja gamingowa świata, z siedzibą w Shenzhen w Chinach, o rekordowym wzroście wartości akcji (ponad 67 000% od rozpoczęcia notowań w 2004 roku na giełdzie w Hongkongu).

<p>41</p>

Claude Lévi-Strauss, Smutek tropików, tłum. Aniela Steinsberg, Warszawa 2008.