ТОП просматриваемых книг сайта:
Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Читать онлайн.Название Wspomnienie o przeszłości Ziemi
Год выпуска 0
isbn 9788380629103
Автор произведения Cixin Liu
Жанр Научная фантастика
Серия s-f
Издательство PDW
Cheng Xin doskonale zrozumiała, co Sofona ma na myśli, i pojęła prawdziwe znaczenie ceremonii herbaty.
Następne spotkanie przywołało Cheng Xin do otaczającej ją skomplikowanej rzeczywistości.
Na drugi dzień po wizycie u Sofony odwiedziło ją sześciu mężczyzn z ery powszechnej. Byli to kandydaci na następcę Luo Ji na stanowisku Dzierżyciela Miecza. Mieli od trzydziestu czterech do sześćdziesięciu ośmiu lat. Z hibernacji wychodziło teraz mniej ludzi niż na początku ery odstraszania, ale nadal tworzyli osobną warstwę społeczeństwa. Wszystkim im trudno było się z nim zintegrować. Świadomie lub nie, większość mężczyzn z ery powszechnej starała się sfeminizować swój wygląd i zachowanie, ale tych sześciu, którzy stanęli przed Cheng Xin, uparcie się trzymało swojej anachronicznej męskości. Gdyby Cheng Xin spotkała ich kilka dni wcześniej, dodałoby to jej otuchy, ale teraz czuła tylko, że wywierają na nią presję.
Nie widziała w ich oczach promyka słońca; ich twarze wyglądały jak maski skrywające prawdziwe uczucia. Miała wrażenie, że stoi przed murem zbudowanym z sześciu zimnych, twardych głazów. Wygląd tego muru, stwardniałego z upływem lat, zmroził ją, poraził swym ogromem i zdawał się sugerować śmierć oraz rozlew krwi.
Cheng Xin najpierw podziękowała kandydatowi, który zawiadomił policję o zamachu na nią. Zrobiła to szczerze – w końcu uratował jej życie. Ten czterdziestoośmioletni mężczyzna nazywał się Bi Yunfeng i był kiedyś głównym projektantem największego na świecie zderzacza cząstek. Podobnie jak ona został wysłany w przyszłość z nadzieją, że gdy ludzkość wyrwie się z blokady postawionej przez sofony, zderzacz ten będzie można ponownie uruchomić. Niestety, do ery odstraszania nie przetrwał żaden ze zderzaczy cząstek zbudowanych za jego czasów.
– Mam nadzieję, że nie popełniłem błędu – powiedział.
Być może chciał, by zabrzmiało to zabawnie, ale ani Cheng Xin, ani nikt z pozostałych się nie roześmiał.
– Przyszliśmy tu przekonać panią, by nie ubiegała się o stanowisko Dzierżyciela Miecza – przeszedł od razu do sedna inny z mężczyzn.
Nazywał się Cao Bin, miał trzydzieści cztery lata i był najmłodszym z kandydatów. Na początku ery kryzysu był fizykiem, kolegą słynnego Ding Yi. Gdy się okazało, że sofony założyły blokadę na badania podstawowe, myśl o tym, iż fizyka zamieniła się w matematyczną grę oderwaną od podstawy eksperymentalnej, skłoniła go do wejścia w hibernację i czekania na zdjęcie tej blokady.
– A myślicie, że wygram, jeśli zgłoszę się do konkursu? – zapytała. Od powrotu z domu Sofony bez przerwy o tym myślała. Nie dawało jej to spać.
– Prawie na pewno – odparł Iwan Antonow.
Przystojny Rosjanin był najmłodszym z kandydatów po Cao Binie, miał czterdzieści trzy lata. I imponujący życiorys: kiedyś został najmłodszym wiceadmirałem marynarki wojennej Rosji, potem został awansowany na zastępcę dowódcy Floty Bałtyckiej. Zdecydował się na hibernację z powodu nieuleczalnej choroby.
– Posiadam wystarczającą siłę odstraszania? – zapytała z uśmiechem Cheng Xin.
– Nie brak pani kwalifikacji. Służyła pani w PAW. W kilku ostatnich stuleciach agencja ta zebrała niezwykłą ilość informacji o Trisolaris. Przed bitwą w dniu Sądu Ostatecznego ostrzegła nawet ziemskie floty o nieuchronnym ataku kropli, ale zignorowano to ostrzeżenie. W obecnych czasach PAW otoczona jest legendą, a to na pewno przysporzy pani punktów. W dodatku jest pani jedyną osobą, która posiada inny świat, dzięki czemu może pani ocalić nasz świat… Nieważne, że jest to błąd logiczny; tak postrzega panią ogół…
– Pozwolą państwo, że przejdę do rzeczy – przerwał mu łysy mężczyzna. Nazywał się A.J. Hopkins, a przynajmniej tak się przedstawił. Zaginęły wszelkie informacje o jego tożsamości sprzed hibernacji, a on sam nie chciał niczego o sobie powiedzieć ani nie starał się stworzyć sobie żadnej legendy. Wskutek tego trudno mu było zostać obywatelem nowego świata, chociaż z drugiej strony jego tajemnicza przeszłość dawała mu pewną przewagę nad innymi kandydatami. Uważano, że on i Antonow zapewnią największą moc odstraszania. – W oczach opinii publicznej idealny Dzierżyciel Miecza powinien przerażać Trisolarian, ale nie ludzi. Ponieważ takie połączenie cech nie jest możliwe, ludzie będą się skłaniać ku komuś, kto nie przeraża ich. Pani na pewno ich nie przerazi, bo jest pani kobietą, a w ich oczach kobieta jest istotą anielską. Te mięczaki są jeszcze bardziej naiwne niż dzieci w naszych czasach – ulegają pozorom… Myślą, że wszystko układa się wspaniale i że jesteśmy o krok od powszechnego pokoju i miłości. Odstraszanie nie jest już tak ważne, więc chcą, by miecz dzierżyła łagodniejsza ręka.
– A nie jest tak? – zapytała Cheng Xin. Zirytował ją pogardliwy ton Hopkinsa.
Żaden z sześciu mężczyzn jej nie odpowiedział, ale wymienili między sobą spojrzenia. Wyraz ich oczu stawał się coraz bardziej ponury i coraz zimniejszy. Stojąca między nimi Cheng Xin miała wrażenie, jakby pogrążała się w studni. Zadrżała.
– Dziecko, nie nadajesz się na Dzierżyciela Miecza. – Ten, który wypowiedział te słowa, miał sześćdziesiąt osiem lat i był najstarszym z kandydatów. Przed hibernacją był ministrem spraw zagranicznych Korei Południowej. – Jest pani młoda, nie ma żadnego doświadczenia politycznego, zdolności właściwej oceny sytuacji i cech psychicznych niezbędnych Dzierżycielowi Miecza. Pani jedyne cechy to dobroć i poczucie odpowiedzialności.
Po nim zabrał głos ostatni kandydat, doświadczony adwokat:
– Nie sądzę, by naprawdę chciała pani zostać Dzierżycielką Miecza. Musi pani wiedzieć, jakiego wymaga to poświęcenia.
Po tej ostatniej wypowiedzi nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Pojęła, co musiał przechodzić Luo Ji w erze odstraszania.
Kiedy mężczyźni wyszli, AA powiedziała:
– Moim zdaniem życie Dzierżyciela Miecza jest nie do zniesienia. To gorsze niż piekło. Dlaczego ci mężczyźni z ery powszechnej tego pragną?
– Dla niektórych mężczyzn z tamtej ery możliwość decydowania o losie ludzkości jest bardzo pociągająca. Niektórzy poświęcą całe życie dla zdobycia takiej władzy. Stało się to ich obsesją.
– Hm, ty też masz taką obsesję?
Cheng Xin nic nie odpowiedziała. Sprawy nie były już takie proste.
– Trudno wyobrazić sobie tak ponurego, szalonego, zdemoralizowanego człowieka – powiedziała AA. Miała na myśli Wade’a.
– On nie jest najgroźniejszy.
Była to prawda. Wade nie ukrywał swojej nikczemności. Warstwy przebrań, pod którymi ludzie ery powszechnej ukrywali swe prawdziwe zamiary i uczucia, były dla AA i jej współczesnych czymś niewyobrażalnym. Kto wiedział, co kryje się za zimnymi, pozbawionymi wyrazu maskami, które nosiło tych sześciu mężczyzn? Kto wiedział, czy jeden z nich nie może się stać drugą Ye Wenjie albo drugim Zhang Beihaiem? I, co bardziej przerażające, czy wszyscy nie byli tacy? Piękny świat ukazał Cheng Xin swą kruchość – był jak śliczna bańka mydlana płynąca przez krzaki jeżyn.
Tydzień później Cheng Xin przybyła do siedziby ONZ, by wziąć udział w ceremonii przekazania dwóch planet z układu DX3906.
Potem rozmawiał z nią przewodniczący ROP. Poprosił ją w imieniu ONZ i Floty Słonecznej, żeby zgłosiła kandydaturę na stanowisko Dzierżyciela Miecza. Wyjaśnił,