Скачать книгу

mnie na weekend do Paryża, gdzie wynająłeś apartament w idiotycznie drogim hotelu. Kazałeś rozrzucić po łóżku świeże płatki róż i rozstawić świeże kwiaty we wszystkich pokojach – zaczęła. – Był też szampan w lodzie i truskawki moczone w czekoladzie, w kryształowej misce przy łóżku.

      – I? – Luke czuł, że cała opowieść zaraz się rozwinie. Paryż, szampan i truskawki mieściły się w kanonie rzeczy wyobrażalnych. Wiedział, że Abby to nie wystarczy.

      – Cóż… – Sposób, w jaki przeciągnęła sylabę, zjeżył mu włosy na karku. – Uklęknąłeś na jedno kolano i powiedziałeś, że wśród wszystkich kobiet na ziemi jestem tą jedyną, że kochasz mnie ponad własne życie. Wyciągnąłeś pudełko z pierścionkiem i spytałeś, czy cię poślubię.

      Luke nie wyobrażał sobie, by kiedykolwiek miał powiedzieć coś podobnego.

      – Miałeś łzy w oczach – odparła. – Masę łez. Rozpłakałeś się. Oboje płakaliśmy, bo byliśmy tacy szczęśliwi…

      – Na litość boską! – wykrztusił. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałem.

      – Wiem, że część mężczyzn ma poważne trudności z wyrażaniem emocji, ale co z utratą Kimberley? Nie płakałeś wtedy?

      – Nie.

      Spojrzała nań zmartwiona.

      – Och…

      Luke’a pożerało wtedy poczucie winy. Do tego stopnia, że nie był zdolny do innych emocji. Gdy powiedziano mu o wypadku Kimberley, poczuł się całkowicie odrętwiały. Nie wydawało mu się możliwe by kobieta, która była w jego domu zaledwie parę godzin wcześniej, nie żyła. Odłożył komórkę po rozmowie z jej rodzicami i sięgnął po szklankę z nadal widocznymi śladami szminki. Jak mogła nie żyć? Dla dobra jej zdruzgotanej rodziny rzucił się w wir działań, pomagał w organizowaniu pogrzebu i informowaniu ludzi spoza rodziny o jej śmierci. Wszystko to robił mechanicznie, jak robot. Mówił, co trzeba, robił, co należało, ale cały czas miał wrażenie, że od świata odgradzała go gruba, szklana bariera.

      Po pięciu latach bariera nie zniknęła.

      – Jej rodzina dostatecznie dużo wycierpiała w związku z jej odejściem, nie chciałem im sprawiać dodatkowych problemów – odparł. – Musiałem wziąć się w garść. Dla nich.

      Poczuł na sobie jej wzrok. Wpatrywała się w niego jak w skomplikowaną łamigłówkę.

      – A gdy zostałeś sam? Nie płakałeś wtedy?

      – Nie każdy płacze, gdy przydarzają się smutne rzeczy – wycedził przez zęby. – Są też inne sposoby, by wyrażać smutek.

      – Ale wypłakanie się bardzo pomaga – odparła. – Wyzwala hormony i w ogóle. Nie powinieneś się wstydzić płakać tylko dlatego, że jesteś mężczyzną. Luke stanął w sznurze samochodów czekających na parkingowych przed wejściem do hotelu.

      – Dobra, Kopciuszku. Coś jeszcze muszę wiedzieć o sobie, zanim wejdziemy?

      Zarumieniła się.

      – No, jest jeszcze jedna rzecz…

      Włosy na karku zjeżyły mu się jeszcze bardziej.

      – Mów dalej.

      – Mówisz, że mnie kochasz cały czas. Także publicznie.

      Luke nie przypominał sobie, kiedy ostatnio powiedział matce bądź siostrze, że je kocha, nie wspominając o innych. Słowa nie były jego żywiołem. Dla niego liczyły się czyny, nie słowa. Nie był jak jego ojciec – setki słów i obietnic bez pokrycia.

      – No, dobra…

      – I używasz mnóstwa pełnych miłości określeń. Mówisz do mnie: skarbie, kochanie, kotku.

      Kolejna rzecz nieleżąca w jego naturze.

      – Zrozumiano.

      – I całujemy się. Ciągle.

      Zrobiło mu się gorąco. Już na sam widok jej ust wariował. Co się stanie, jeśli faktycznie ją pocałuje?

      – Nie jestem zwolennikiem publicznego okazywania uczuć.

      – Cóż, teraz już jesteś.

      Cholera.

      – Naprawdę nie masz nic przeciwko temu, bym cię całował? – spytał, nachmurzony.

      Przyjrzała się jego wargom.

      – Może powinniśmy to przećwiczyć, żeby nie wyglądało sztucznie?

      Teraz to on patrzył na jej usta.

      – Gdzie mielibyśmy to przećwiczyć? Tu, w samochodzie?

      – Mamy czas, zanim dojdzie do nas parkingowy – odparła i wskazała głową na stojące samochody. – Kolejka jest długa.

      – Czy to naprawdę konieczne?

      Nachyliła się ku niemu. Była tak blisko, że czuł jej oddech na twarzy.

      – Pocałuj mnie, Luke.

      Przesunął dłonią po jej policzku. Przyspieszyło mu tętno. Doznał silnej erekcji. Zbliżył się ku niej i delikatnie dotknął ustami jej ust. No już, muśnij jej usta i uciekaj. Odsunął się, ale jej usta przywarły do niego jak magnes. Wdychał jej zapach, smakował owocową szminkę. Wargi miała miękkie i puszyste. Wydała z siebie cichy dźwięk, po czym otworzyła się na pieszczoty jego języka. Nie chciał, by ten pocałunek kiedykolwiek się skończył. Mógłby ją tak całować do rana.

      Objął jej kark, by ułatwić dalsze pogłębienie pocałunku. Ona również splotła palce na jego karku i wydawała z siebie odgłosy zadowolenia. Nigdy wcześniej żaden pocałunek tak go nie podniecił. Miękkie usta reagowały na jego ruchy, perfumy otumaniały jego zmysły. Czuł jej piersi naciskające mu na tors…

      Od przeżywania chwili oderwały go wulgarne okrzyki dobiegające z zewnątrz samochodu. Błyski fleszy paparazzich oślepiły go jak rozbłysk błyskawicy podczas letniej burzy.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAIBAQEBAQIBAQECAgICAgQDAgICAgUEBAMEBgUGBgYFBgYGBwkIBgcJBwYGCAsICQoKCgoKBggLDAsKDAkKCgr/2wBDAQICAgICAgUDAwUKBwYHCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wgARCAUAAyYDASIAAhEBAxEB/8QAHQAAAAcBAQEAAAAAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICf/EABsBAAIDAQEBAAAAAAAAAAAAAAABAgMEBQYH/9oADAMBAAIQAxAAAAHEB0vd8FonScmg4AaDpCbS6QmicA2g4GNhYabS6kaCcIbZOATZOEQbJwpJsnSjJkOCTaJ0gZJ5MhkOgGkukJoOkk2ThA2l0mNk4Qmw4Q0BYikIdEhonUtNhwmmycIiglhtBOJGklhNBLCEBRJESikkhREUksiSUuEpoJwgSTgkINRtINRoSlwRGycJDZOEDJPIkICibSSg4oJZAkKJMgYR0snRlsYTISxg3CY2TpDaJ0k2idIbYcBFonQJknkttE4BtB0hNpdBW0l9Di0TpOxonCJoJwnFsnSY0TocmidCi0TpA0l8k2ESEuLIdS02TpMbJwRbQcKSQTgItE4QNk4G2idSN

Скачать книгу