Скачать книгу

ją zmusiło do zastanowienia się… kiedy ostatnio Luke uprawiał seks? Czy robił to z kimś od czasu śmierci Kimberley? Pięć lat wstrzemięźliwości to szmat czasu dla kogoś, kto prowadził wcześniej regularne pożycie. Pewnie tak. Mężczyzna tak przystojny jak Luke Shelverton bez trudu mógłby znaleźć kochankę. Jedno jego spojrzenie i kobiety zleciałyby się do niego jak pszczoły do miodu.

      Usłyszała pukanie. Zasłoniła pierś ręcznikiem i otworzyła drzwi. Luke podał jej pięknie wydziergany sweter w kolorze jego oczu.

      – Wiem, że jest zbyt duży, ale nie mam nic w twoim rozmiarze.

      Abby wzięła sweter i przycisnęła go do ręcznika na piersi. Czuła czysty zapach zmiękczacza do tkanin, a nawet cień jego zapachu.

      – Ella wspominała, że możesz mieć jeszcze trochę ubrań Kimberley.

      Jego spojrzenie stało się zimne jak lód.

      – Czy ta draka z udawaniem narzeczonego to wasz wspólny pomysł?

      Zasłoniła się podarowanym swetrem jak tarczą.

      – Nie. To był mój pomysł, choć ona go popiera. Stwierdziła, że najwyższy czas, byś wyszedł z domu na coś ciekawszego niż inspekcja laboratorium. A ponieważ ty i Ella jesteście jedynymi ludźmi, którzy wiedzą, że nie jestem z nikim zaręczona, czyni to z ciebie jedyną osobę, która naprawdę może mi pomóc.

      – A twoja rodzina? Nie wiedzą o tym?

      Rodzina. Kolejna sprawa, na temat której Abby mocno koloryzowała. Nie powiedziała prawdy nawet Elli. Abby nie miała rodziny. Nie chciała, by jej przyjaciele, a tym bardziej uwielbiający ją czytelnicy, wiedzieli, że dorastała w licznych rodzinach zastępczych z innymi dziećmi w potrzebie, pod opieką przepracowanych, wyczerpanych nerwowo, nieraz apodyktycznych rodziców zastępczych. Ostatnia rodzina, która ją przygarnęła, była najbardziej funkcjonalna, ale nawet oni nie utrzymywali z nią kontaktu, gdy przestała być objęta opieką społeczną.

      Nawet jej nazwisko było zmyślone. Miała więcej trupów w szafie niż ubrań. Nie chciała, by ktokolwiek wpisał w wyszukiwarkę jej prawdziwe nazwisko i powiązał ją z obecnie zmarłą, uzależnioną od narkotyków prostytutką i mężczyzną odsiadującym karę więzienia za napad z bronią w ręku. Nie przeżyłaby tego wstydu ani przypomnienia o tym, że nikt jej nie kochał, nikt jej nie chronił.

      Nikt jej nie chciał.

      Niektóre rzeczy trzeba trzymać w tajemnicy.

      – Oczywiście, że wiedzą. Ale nie bardzo mogą mi pomóc. Jesteś jedyną osobą, którą mogę o to poprosić – odpowiadając, nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy.

      – Przykro mi, Abby. Musisz znaleźć kogoś innego.

      Zapomniała o zasłanianiu zabrudzonego winem stanika i oddała mu sweter.

      – Słuchaj, Luke, wiem, że ostatnie pięć lat było dla ciebie bardzo trudne, ale czy naprawdę nigdy nie miałeś ochoty wyjść wieczorem na miasto, jak robią to normalni ludzie?

      Wzrok na moment zeskoczył mu na jej piersi. Zaraz potem spojrzał jej ponownie w oczy swym błękitnostalowym spojrzeniem.

      – Czy normalne jest udawanie przed światem, że się jest w związku, choć ten nie istnieje?

      Abby podniosła swój sweter z marmurowej umywalki i wciągnęła go na siebie przez głowę tak gwałtownie, że niemal nie rozerwała jednego z rękawów.

      – Powiem ci, co jest normalne – rzuciła, wystawiając głowę ze swetra. Włosy miała w dzikim nieładzie, ale była zbyt wzburzona, by na to zwracać uwagę. – Normalne jest pomagać przyjaciołom, gdy wdepną w szambo. Ale ty odpychasz od siebie wszystkich przyjaciół, od kiedy Kimberley zmarła. Jest to tym smutniejsze, że akurat rodzina i przyjaciele są ci najbardziej potrzebni, żeby uporać się ze stratą. Ty też jesteś im potrzebny, Luke. Ella i wasza mama cię potrzebują, tak jak i ja.

      Mocno zacisnął usta.

      – Myślę, że dość już powiedziałaś.

      Nie da tak łatwo za wygraną. Nie pozwoli, by plan się jej rozpadł. Musi go przekonać, by się zgodził.

      Po prostu musi.

      – Cała moja kariera wisi na włosku. Nie mogę pójść na bal bez partnera. Jestem połówką jednej z najbardziej wpływowych par w Londynie. Od razu mnie zwolnią, gdy odkryją, że wymyśliłam narzeczonego. A ja tak bardzo chcę pomóc zebrać fundusze na tę zbiórkę charytatywną. To moja szansa, by zmienić świat na lepsze. Będą tam sponsorzy gotowi zapłacić setki, a nawet tysiące funtów, byleby zobaczyć mnie z narzeczonym. Musisz mi pomóc, Luke. Musisz tam ze mną pójść. Po prostu musisz!

      Powolnym ruchem głowy zaprzeczył, jakby się starał przemówić dziecku do rozumu. Wyprostował się, ręce skrzyżował na piersi, stanął pewnie na podłodze.

      – Nie.

      Była zdesperowana. Czuła, że pożera ją panika. Tak wielu ważnych ludzi będzie na tym balu. Gwiazdy, celebryci, możni tego świata, także członkowie rodziny królewskiej. Może nawet królowa? Pojawiła się przecież na Olimpiadzie, czemu nie na Balu Wiosennym?

      Ludzie jej oczekiwali. Było nie do pomyślenia, by przyszła na bal sama. Zrujnowałoby to jej szansę, by pomóc dzieciom takim jak ona. Sama myśl o tych biednych maluchach, które ucierpią z powodu porażki jej zbiórki pieniędzy, łamała jej serce.

      Czemu Luke nie chciał wyświadczyć jej tej jednej, małej przysługi?

      Ominęła go, wychodząc z łazienki i skierowała się do salonu, gdzie zostawiła torebkę i telefon.

      – Cóż, dobrze zatem. Miałam cię za przyjaciela, ale, jak widać, się myliłam.

      Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.

      – Twój sweter jest tył naprzód.

      Spojrzała na sweter i z trudem powstrzymała jęk złości. Czemu zawsze musiała robić z siebie taką ofermę i niezdarę w jego obecności? Robienie z siebie pajaca na pewno nie pomogło jej sprawie. Odłożyła telefon i, nie zdejmując swetra, wysunęła ręce z rękawów i przekręciła go na właściwą stronę.

      – Gotowe. Zadowolony, Panie Idealny?!

      Panie Idealny?

      Na moment zerknął na jej usta, zaraz potem wrócił do kontaktu wzrokowego. Zdawał się zmagać sam ze sobą w wewnętrznej walce.

      – Dlaczego nic nie powiedziałaś Elli o tamtym wieczorze?

      – Skąd wiesz, że nic nie powiedziałam?

      – Wspomniałaby o tym, gdyby było inaczej.

      Abby westchnęła długo.

      – Nie chciałam, by wiedziała o tym, że topisz smutki w alkoholu. I tak dość się tobą zamartwia.

      Wyglądał na zaskoczonego.

      – Nie byłem pijany – przerwał na moment. – Miałem migrenę.

      – Migrenę? – Zmarszczyła brwi. – Widziałam pusty kieliszek na…

      – Wypiłem lampkę po pracy, ale wywołała ona migrenę. Miewam je czasami.

      Czy jego siostra i matka wiedziały o tych napadach migreny? Czy ktokolwiek wiedział? Abby nie mogła się powstrzymać przed zerkaniem co chwila na jego usta. Czy wmawiała sobie, że wtedy chciał ją pocałować? Czy chciała, by wtedy ją pocałował?

      No jasne, że tak!

      – Czy pamiętasz coś z tamtego wieczoru? – spytała. – Cokolwiek?

      – Niewiele. – W jego głosie odnalazła jakieś

Скачать книгу