Скачать книгу

Chodźmy stąd – rozkazał nieoczekiwanie i odwrócił się do pozostałych agentów oraz sir Henry’ego.

      Brill, zdziwiony, zajrzał przez okno do lokalu. Szybko zrozumiał sytuację. Miał wrażenie, że wylano mu na głowę wiadro zimnej wody. Stolik w głębi był wolny, jednak wszystkie pozostałe zostały zajęte przez wysportowanych młodych ludzi, którzy chyba wcale nie czytali menu. Hiram odwrócił się pośpiesznie i dołączył do Duncana.

      – Chodźmy dalej – rozkazał szef eskorcie.

      – Co się dzieje? – zapytał cicho sir Henry.

      – W lokalu jest pełno agentów bezpieczeństwa Sybilli – wyjaśnił Hiram. Zerknął na Duncana, żeby potwierdził, a ten skinął głową. – Zostawili stolik z tyłu wolny, ale z pewnością wszędzie podłożyli pluskwy. Każda rozmowa będzie na podsłuchu.

      Minęli kilka ulic, nim znaleźli kolejną restaurację. Gdy podchodzili do drzwi, od grupy przechodniów oderwało się dwóch młodzieńców. Brill z zaskoczeniem rozpoznał ciemnookiego kelnera z lokalu, w którym jedli kolację poprzedniego dnia. Chłopak spojrzał wprost na Hirama, na pewno nie był to przypadek, a potem sięgnął do kieszeni marynarki. Brill widział to wielokrotnie, ten sam ruch bardzo często wykonywali gwardziści królowej Anny.

      – Broń! Broń! – wykrzyknął, a czteroosobowa eskorta zerwała się do akcji.

      Duncan chwycił sir Henry’ego za ramiona i pchnął bezceremonialnie w ramiona Mirandy, która odciągnęła go z linii strzału. George i Susan wyjęli broń i odsunęli się na boki. Duncan strzelił i jeden z napastników cofnął się, szukając osłony. Hiram rzucił się na chodnik i zaczął czołgać do sir Henry’ego.

      Wtedy pojawił się trzeci napastnik. Wyrósł za plecami Mirandy i strzelił jej w głowę. Kobieta upadła jak marionetka, której odcięto sznurki. Sir Henry, zbryzgany krwią i kawałkami mózgu funkcjonariuszki, zaskoczył jednak zabójcę – i zapewne też siebie – bo rzucił się na niego i przytrzymał. Mężczyzna przeklinał i próbował się wyrwać, żeby wycelować, ale stary dyplomata podciął mu nogi i obaj zwalili się na ziemię.

      Hiram dotarł do ciała Mirandy. Starał się nie myśleć o jej pustych oczach oraz otwartej czaszce. Bez rezultatu. Miranda zawsze pyszniła się swoimi rudymi włosami, żal było patrzeć, jak te ogniste sploty leżały na brudnych płytach trotuaru.

      George i Susan razem natarli na drugiego zamachowca, który próbował podejść z boku, żeby mieć dobrą pozycję do strzału w sir Henry’ego. Niedoszły zabójca nie zdążył nawet wymierzyć, kiedy dwoje funkcjonariuszy eskorty go powaliło.

      „Na pewno nie wojskowy” – pomyślał Hiram, gdy nerwowo macał ziemię obok zwłok Mirandy. „Nie zawodowiec”.

      Kelner z rodzinnej restauracji wystrzelił cztery razy z pistoletu igłowego. George zatoczył się i upadł na kolano. Susan Peterson uniosła broń soniczną oburącz i ze spokojem trafiła zamachowca w ramię, w udo, a potem w tułów. Wszystko to w mniej niż w sekundę.

      Hiram w panice szukał broni Mirandy. Gdzie ją nosiła?

      – Chroń sir Henry’ego! – krzyknął Duncan, który już biegł na pomoc dyplomacie, szarpiącemu się z zamachowcem.

      Trzeci napastnik uderzył sir Henry’ego łokciem w skroń. Starszy mężczyzna odtoczył się z jękiem. Zamachowiec usiadł niezdarnie i podniósł broń, jednak nie wymierzył jej w Duncana, choć to on stanowił największe zagrożenie, lecz w ambasadora.

      Hiram i Duncan strzelili jednocześnie. Zamachowiec padł na chodnik. Duncan podbiegł do leżącego.

      – Sir Henry? – Przesunął dłońmi po ciele ambasadora, szukając ran.

      Hiram, gdy upewnił się, że sir Henry’emu nic się nie stało, podszedł sztywno do kelnera. Młodzieniec leżał w kałuży krwi. Susan Peterson stała nad nim z bronią w gotowości. Brill przykląkł przy rannym. Z tyłu usłyszał pisk opon pojazdów naziemnych i tupot stóp – zapewne nadjechała policja.

      – Kim jesteś? – zapytał Hiram ochryple.

      Kelner tylko na niego spojrzał.

      – Dlaczego próbowałeś nas zabić? Nie jesteśmy żadnym zagrożeniem dla Sybilli!

      Z ust kelnera pociekła krew. Zakasłał, przymknął oczy.

      – Głupcy! – wycharczał. – Nie ufajcie im!

      – Komu? – dopytywał się Brill. – Powiedz mi!

      Wtedy jakiś mężczyzna odepchnął Hirama, a potem przystawił rannemu lufę do czoła i strzelił. Ciało kelnera drgnęło, po czym znieruchomiało na zawsze.

      Hiram bez słowa przyglądał się bezgłowemu ciału kelnera. W głębi duszy dręczyło go pytanie, co by odpowiedział, gdyby mu tak brutalnie nie przerwano.

      – Przepraszamy za to zajście, panie Brill – odezwał się funkcjonariusz z Sybilli i schował blaster do kabury. Jednak Susan, jak zauważył Hiram, stanęła między nim a policjantem i wciąż nie opuściła broni. – Mieliśmy już kłopoty z tymi terrorystami, ale tego się nie spodziewaliśmy. Na szczęście przybyliśmy w samą porę.

      Susan Peterson ryknęła ostrym śmiechem.

      – Mówi pan, że w samą porę? Chyba już rozumiem, dlaczego macie tyle problemów z terrorystami.

      Sybillińczyk posłał jej zimne spojrzenie. Susan nie odwróciła wzroku.

      Sir Henry z pomocą Brilla podniósł się z ziemi.

      – No to ustalone – wydusił. – W tej restauracji nie jemy.

      Potem wszyscy zostali zapakowani do pojazdów i zawiezieni z powrotem do siedziby kanclerza. Zaraz po przyjeździe sir Henrym oraz George’em zajął się wezwany personel medyczny. Kilka fleszetek, które przebiły pancerz ochroniarza, usunięto ostrożnie i zaszyto niewielkie rany.

      – Mówiłam ci, żebyś założył cięższą kamizelkę – wypomniała mu Susan. George spojrzał na nią miażdżąco, po czym wyrzucił zniszczoną kamizelkę do śmieci.

      – Tak, mamo, mówiłaś, mamo, następnym razem posłucham, mamo – odgryzł się.

      Susan uśmiechnęła się i zrobiła krótki gest, zapewne wulgarny, którego Hiram nie rozpoznał.

      Wkrótce potem przyniesiono poczęstunek z kuchni i grupa zasiadła przy dużym stole w jadalni. Sir Henry westchnął, rozejrzał się po meblach i suficie.

      – Panie Duncan, jeśli można? – rzucił.

      Duncan skinął głową, a potem wstali razem z Susan i ustawili osiem metalowych trójnogów, podtrzymujących małe kule. Duncan położył na stole dwa nieduże metalowe pudełka, a wszystkim rozdał ciężkie medaliony, które musieli założyć na szyję. Na koniec wyciągnął tablet i wpisał kod. Pomieszczenie wypełnił cichy szum, a Hiram poczuł, jak medalion na jego piersi zaczął lekko wibrować.

      – To powinno wystarczyć – stwierdził Duncan. – Każdy z systemów ma stanowić samodzielną barierę dla podsłuchów. Działają niezależnie od siebie i na bazie różnych metod zakłócania, więc istnieje szansa, że tutejszym nie uda się pokonać wszystkich trzech.

      – Dobrze – zgodził się sir Henry. – Co się stało? Kim byli ci napastnicy i co to oznacza dla naszych negocjacji z Sybillą?

      Okazało się jednak, że nikt nie ma pojęcia. Po prostu brakowało informacji. Trzech mężczyzn wyłoniło się z tłumu i próbowało ich zabić, ale sami stracili życie.

      Hiram nie był zadowolony.

      – Ostatni z tych zamachowców powiedział mi, że jesteśmy głupcami.

Скачать книгу