ТОП просматриваемых книг сайта:
Schwytać szczęście. Dorota Milli
Читать онлайн.Название Schwytać szczęście
Год выпуска 0
isbn 978-83-8195-330-6
Автор произведения Dorota Milli
Жанр Любовно-фантастические романы
Издательство OSDW Azymut
Zatrzymała potok mrocznych myśli, stwierdzając, że towarzystwo Liwii źle na nią wpływa. Praca asystentki, bez względu na to, dla kogo miała pracować, mogła jej pomóc wykaraskać się przynajmniej z problemów finansowych, więc musiała ją zdobyć.
Zapukała i chwilę odczekała, nasłuchując, ale nikt nie otworzył. Z ciężkimi obawami nacisnęła klamkę i weszła w wąski korytarz, w oddali słysząc głosy. Miękka wykładzina wyciszyła jej niepewne kroki. Minęła kilkoro drzwi i poszła w kierunku ostatniego i otwartego pomieszczenia na końcu korytarza.
Głosy się nasiliły, a gdy minęła róg ściany, umilkły. Pomieszczenie było przestronne, a duże okna do ziemi wpuszczały promienie słoneczne, rozświetlając jasne ściany. Na środku stał duży owalny stół z ustawionymi w równych odstępach krzesłami. Najbardziej zaskakiwały puste regały i blaty szafek umieszczone pod ścianą, a jeszcze bardziej dwójka osób zupełnie od siebie różnych, choć każde z nich było nad wyraz osobliwe.
– Mamy kolejną kandydatkę na asystentkę – powiedział mężczyzna o wysokim głosie, lecz niskim wzroście, z modnie przyciętymi włosami i wąsikiem. Ubrany był w granatowy garnitur. Stał i trzymał rękę na oparciu krzesła, na którym siedziała kobieta.
– Dziwna, tylko stoi i patrzy – powiedziała kobieta w różowym garniturze z białą koszulą, ze związaną pod szyją turkusową wstążką. Wyczesane blond włosy błyszczały, wijąc się falami na ramionach. Perfekcyjny makijaż podkreślał jej urodę, a niezliczona ilość biżuterii – zamożność. Trudno było określić wiek, mogła mieć zarówno ponad czterdzieści, jak i trzydzieści lat.
– Dzień dobry – rzuciła Hana, z uśmiechem podchodząc bliżej stołu. – Staram się o stanowisko asystentki.
– Wygląda jak nieszczęście – powiedział mężczyzna z niesmakiem, nawet nie ściszając głosu.
– Ubrałam się na różowo, jak było w ogłoszeniu.
– Koszmar, nic gustu. Poza tym sweter nie jest różowy – dodał. – To lawenda.
– Tylko to znalazłam, ale mam różowe rajstopy i spódnicę. – Hana nie zrażała się, wciąż się uśmiechając.
– Tanie rzeczy kompletnie niepasujące do siebie. Nic dziwnego, że szukasz pracy.
– Czy mogę dowiedzieć się czegoś o stanowisku, o które się staram? W ogłoszeniu nie było zbyt wiele. – Hana chciała przejść do ważniejszych spraw. – Nie ma nic o wymaganiach i doświadczeniu.
– Wymagania to poświęcenie, otwartość i ogromne zaangażowanie – odrzekła kobieta ze spokojem, przyglądając się kandydatce bez wyraźnych emocji. – Teraz powiedz, co umiesz i jak chcesz mnie przekonać do tego, żebym cię zatrudniła.
– Jestem punktualna, pierwsza przychodzę i ostatnia wychodzę, sto procent zaangażowana. Lubię pracować w grupie i tworzyć wspólne projekty, ale i na jednoosobowym stanowisku wywiązuję się z każdego przydzielonego mi zadania – zapewniła lekko i z przekonaniem w głosie.
– Jakie projekty?
– Każde, wszystkie i nawet niemożliwie do zrealizowania – szarżowała z uśmiechem. – Jestem pełna poświęcenia i oddania, a takiej osoby pani szuka.
– Ma gadane. – Mężczyzna zmierzył kandydatkę wzrokiem, lecz wciąż był nieprzekonany.
– Nie mam męża, dzieci, psa, więc jestem dostępna o każdej porze dnia i nocy. Mogę nadzorować zespół, podejmować istotne decyzje i działać. Budowanie wizerunku i strategii firmy, planowanie jej rozwoju, cokolwiek będzie potrzebne, ja to zrobię. – Skinęła głową na podkreślenie swoich słów, w które wkładała optymizm i energię.
– Prezentujesz się okropnie, jak możesz budować wizerunek firmy, jeżeli siebie nie potrafisz zaprezentować? – Mężczyzna miał na twarzy wyraźną niechęć. – I te włosy… i kolor, a raczej jego brak – kontynuował zniesmaczony. – Na pewno ciebie nie przyćmi – zwrócił się do kobiety. – Ale jeśli ma ci towarzyszyć, to zaszkodzi, raczej nie pomoże.
– Wydaje się żywiołowa – powiedziała kobieta, unosząc jedną brew.
– Desperatka szukająca pracy, kto wyszedłby tak na ulicę? – przekonywał mężczyzna.
– Różowy nie jest moim kolorem, ale obiecuję, że popracuję nad wizerunkiem. – Hana mówiła z przekonaniem, nie zwracając uwagi na krytykę.
– Jesteś gotowa na poświęcenie? – zapytała kobieta.
– Oczywiście, lubię być elementem całości, tworzyć i dawać coś od siebie. Jeśli będzie mi dana szansa, udowodnię, że idealnie nadaję się na stanowisko asystentki, zawsze przygotowanej i zawsze na czas. Nie zawiedzie się pani, obiecuję. Jestem sumienna, uczciwa, a w naszym świecie to rzadkość. Cechuje mnie dokładność i operatywność…
– Zatrzymaj się, zaraz wymienisz całą encyklopedię – jęknął mężczyzna i przyłożył rękę do czoła, robiąc minę, jakby rozbolała go głowa. – Jest zbyt energiczna, pochopna, mówi bez oddychania.
– Masz ze sobą jakieś dokumenty? – Kobieta popatrzyła na teczkę w dłoni kandydatki.
– Proszę. Przepraszam, powinnam się przedstawić.
– Twój strój już nam wiele o tobie powiedział. Nie sądzę, by dane to zmieniły. – Mężczyzna odebrał teczkę i podał kobiecie. – Ale śmiało, nasza umiłowana szefowa chętnie pozna twoje imię.
– Hana Swat, bardzo mi miło. Hana przez jedno „n”. Mój tata je wybrał, imię japońskie, które znaczy „kwiat” – mówiła, by rozładować stres spowodowany oczekiwaniem. Nie potrafiła niczego wyczytać z twarzy kobiety.
– Masz duże doświadczenie. – Kobieta przeczesała dłonią włosy i, odkładając dokumenty, zadźwięczała biżuterią zawieszoną na dłoni. – Ale nie jako asystentka.
– Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.
– Dlaczego nie pracujesz w swoim zawodzie?
– Pracowałam do niedawna. To stało się dość niespodziewanie.
– Co się wydarzyło?
Hana zawahała się, ale postanowiła powiedzieć prawdę.
– Nie docenili mnie. Poświęcałam się i bardzo starałam, udało się, zdobyliśmy główną nagrodę. Miałam dostać awans i swój zespół, ale stanowisko zgarnęła córka właściciela. Zielona i niedoświadczona, zaraz po studiach.
– Uniosłaś się dumą? – Mężczyzna po raz pierwszy popatrzył na nią przychylnie.
– Odeszłam, a teraz… jestem tutaj.
– Pokazuje waleczność – dodał mężczyzna z uśmiechem. – Ma szansę być pożyteczna. – Zerwał się z miejsca i podszedł do dziewczyny.
Hana znieruchomiała, gdy mężczyzna zaczął dotykać jej włosów. Uwolnił z gumki i rozsypał na plecach.
– Myślę, że jest potencjał.
– Przepraszam, kim pan jest?
– Fryzjerem – odpowiedział zaskoczony. – Przecież to rzuca się w oczy. Widać, że nie zna się na ludziach – rzucił do kobiety.
– Z tym niestety muszę się zgodzić – mruknęła Hana.
– Moja firma działa od tygodnia i mam wobec niej ogromne ambicje – powiedziała kobieta, wstając i podchodząc bliżej. – Muszę niektórym udowodnić, że znam się nie tylko na właściwym doborze zastawy na kolację. Czy jesteś w stanie mi w tym pomóc, Hano?
– Oczywiście,