Скачать книгу

oddech. Miała nową fryzurę, delikatny makijaż, zadbane i pomalowane paznokcie oraz nowy strój. Niebieski garnitur z białą koszulą, a do niego niewysokie szpiki, w sam raz, by było elegancko i fachowo, jak na asystentkę przystało.

      Przyglądała się postaci w lustrze, nie mając pewności, czy patrzy na siebie. Hana Swat zupełnie się zmieniła.

      – Nie słyszę oklasków – rzucił Gustaw. W tle rozległy się śmiech i głośne gratulacje. – Lubię takie metamorfozy, zwłaszcza kiedy wychodzą. Podoba ci się? Dziewczyno, mów!

      – Jestem zaszokowana, ale jest dobrze, bardzo dobrze. – Nie sądziła, że w licznych odcieniach blondu będzie jej do twarzy. Nigdy sama nie zdecydowałaby się na taki miszmasz blasków słońca. – Jestem inna.

      – Stałaś się inna po tym, gdy cię oszukano. To tylko ostatni punkt przemiany. Z Lorettą sporo was łączy.

      – Ale w środku zostałam sobą – przyznała.

      – Potrafisz się dostosować, a to rzadka cecha, ale zacznij też wymagać od innych.

      – Dziękuję, Gustawie. Miło było was poznać – powiedziała zaskoczona ciepłymi słowami i zapewnieniami, że wygląda wspaniale.

      – Proszę. – Gustaw podał dziewczynie kartkę z numerem telefonu. – Zadzwoń tu i powiedz o swoim problemie. Oby był w dobrym humorze, choć zazwyczaj jest bardzo poważny.

      – O kim właściwie mówimy?

      – O kimś, kto będzie mógł ci pomóc i to za darmo, musisz go tylko przekonać. To skryty i tajemniczy człowiek, ale o dobrym sercu. Pomaga bezinteresownie, a jego kontakty i możliwości to czysta magia. Nie każdy może się do niego dostać, ale skoro jesteś pod skrzydłami Loretty, należysz do naszego grona. Gdy spyta, skąd masz numer, powiedz, że ode mnie. To ważne, musi to sprawdzić.

      – Zabezpiecza się?

      – Na każdym polu. Nikt nie wie, jak wygląda i jak się nazywa.

      – To jak o nim mówicie?

      – Nie mówimy.

      – Jak nazywacie?

      – Nie nazywamy, poza tym sama się dowiesz, gdy zadzwonisz. Pomógł mi i wielu innym osobom. Czasem to naprawdę były tragedie i sytuacje bez wyjścia. Warto znać kogoś takiego i nie narażać mu się, a przynajmniej dochowywać jego tajemnicy.

      – Spotkałeś go?

      – Zadajesz za dużo pytań, dziewczyno.

      – Jestem tylko ciekawa.

      – Skup się na tym, żeby go skłonić do pomocy. I przypadkiem nie płacz do słuchawki, nie chlip, miej swoją godność i nie rozgaduj się. Zainteresujesz go, to może się zlituje i rozwiąże twoje wszystkie problemy.

      Hana patrzyła na ciąg liczb, zastanawiając się, czy to faktycznie takie proste.

      – Rozumiem, że to mężczyzna – upewniła się. W sferze kontaktów damsko-męskich Hana rzadko potrafiła się odnaleźć. Domyślała się, co może być tego przyczyną. – Zupełnie nie potrafię z nimi postępować.

      – Nie podam ci instrukcji obsługi, ale proponuję nie zamykać się na nowe znajomości. Czasem spotkamy kogoś na chwilę, a ta chwila może odmienić życie.

      – Na przykład zniszczyć.

      – Albo zbudować na nowo. Skup się na nowej pracy, Loretta bardzo cię potrzebuje. Spłać zadłużenie i znajdź oszusta, a później wybierz się do wróżki. Może to, co przepowie, nie będzie prawdą, ale na pewien czas poprawi ci humor, bo uwierzysz, że czeka cię szczęśliwe zakończenie.

      ***

      Objuczona licznymi torbami poszła do samochodu. Bagażnik jej małego auta wszystkich nie pomieścił, więc reszta wylądowała na tylnym siedzeniu. Zastanawiała się, ile Loretta zapłaciła za to dobrodziejstwo. Poczuła wyrzuty sumienia, przyjmując podarunki od nowej szefowej, tym bardziej że jej stanowisko jest tymczasowe. Liczyła, że w trzy miesiące uda jej się odpracować prezenty i odwdzięczyć za otrzymaną szansę, którą jej dano.

      Zadzwoniła do Liwii, z którą umówiła się przy skwerze Kościuszki. Słońce przyjemnie przygrzewało, morska bryza rozwiewała swobodne końce parasoli. Hana wybrała stolik na zewnątrz, delektując się rozkwitem blisko rosnących drzew i dywanów traw, których zieleń nabierała głębi. Wiosna nieśpiesznie wkraczała w uliczki, budziła się z długiego zimowego snu, wzbogacając świat kolorami.

      Hana zobaczyła Liwię i uśmiechnęła się, gdy koleżanka ominęła ją wzrokiem. Poczekała, aż podejdzie bliżej i roześmiała się głośno.

      – Hana!

      – To ja! – Wstała i obróciła się wokoło swojej osi. Zobaczyła zaskoczenie malujące się na twarzy Liwii.

      – Stałaś się blondynką.

      – Nowa ja! A fryzura? – dopytywała, prezentując włosy ścięte powyżej ramion.

      – Bob zawsze jest modny. Wyglądasz zjawiskowo. To dawna Hana Swat. Modna, uśmiechnięta i gotowa do działania.

      – Po kawie na pewno tak będzie.

      – I deserze, musimy to uczcić.

      – Nie wiem, czy cokolwiek zjem, bardzo się denerwuję.

      – Z takim wyglądem nie masz powodu. Ubrania i buty! Twoja szefowa jest bardzo hojna.

      – Pytanie, co mam dać w zamian. Teraz trudniej będzie mi odejść. Przecież to tylko praca przejściowa.

      – Płyń z prądem, Hano, i dostosuj się do nowej sytuacji. Zawsze tak robiłaś.

      – I dokąd mnie to zaprowadziło? Mówią, że tylko zdechłe ryby płyną z prądem.

      – Niemożliwe! Zamieniłyśmy się rolami? To może być bardzo ciekawe. – Liwia zaśmiała się, dostrzegłszy zmianę, jaka dokonała się w koleżance. Wiedziała, że Hana potrzebowała celu i miała nadzieję, że ten, który postawi przed nią Loretta, pobudzi ją do działania.

      – Salon Gustawa jest obłędny, a ludzie z nim pracujący mili – powiedziała i po chwili ze szczegółami opowiedziała o poznanych osobach. – Podzieliłam się z nimi swoją historią i bardzo mnie wsparli.

      – Podrzucili pomysł, jak rozwiązać problem Grześka oszusta?

      – Słysząc jego imię, staję się nerwowa – mruknęła, zajadając się ciastem.

      – To może nazwiemy go OG. Oszust Grzegorz. Lepiej?

      – GG, gnojek Grzegorz, bardziej do niego pasuje. – Hana zaczęła dostrzegać w Liwii pokrewną duszę, dlatego przestała mieć opory w wyrażaniu swoich myśli. – Gustaw dał mi namiary do kogoś, kto może mi pomóc rozwiązać problem… GG i go odszukać. Miałam nikomu nie mówić, ale czy to ma znaczenie. Wydaje się to dziwne i nierealne – przyznała. – Dopiero teraz dostrzegłam to, na co powinnam zwrócić uwagę. Grzesiek nie chciał ze mną nigdzie wychodzić. Jak się poznaliśmy, skupialiśmy się na sobie, ale gdy zamieszkaliśmy razem, nawet to się skończyło. Nie chciał iść ze mną na imprezę firmową ani do klubu na koncert. Miałam ograniczony czas, ale starałam się mu to wynagrodzić, zadbać o romantyczne wyjścia.

      – Co wtedy mówił?

      – Zazwyczaj to samo, że męczy go tłok i hałas. Zawsze sami, nie spotykaliśmy się z moimi znajomymi z pracy, którzy czasem coś organizowali. Nawet z jego znajomymi. To od początku było podejrzane, a ja zupełnie tego nie zauważyłam.

      – Kogo Gustaw ci polecił? – zapytała Liwia, starając się odciągnąć uwagę Hany od smutnych myśli.

      – Nie wiem, brzmi to bardzo tajemniczo – powiedziała,

Скачать книгу