Скачать книгу

się obudziłeś! – powitał go Jesionowe Futro. – Nasze przyszłe zdobycze zdążyły już pewnie zestarzeć się i umrzeć!

      – No to łatwiej nam będzie je złapać – odburknął Lwia Łapa.

      – Wiem, że jesteś zmęczony – przyznał Jesionowe Futro. – Ale Oblodzona Łapa już nie może się doczekać swojego pierwszego wyjścia do lasu. Obiecałem Białemu Skrzydłu, że pójdziemy dziś z nimi.

      Lwia Łapa dopiero w tym momencie zauważył Oblodzona Łapę. Młoda uczennica skakała po polance niczym zając w porze nowych liści, nachylając się, obracając i polując na niewidzialne zdobycze. Za to sama Oblodzona Łapa, ze swoim błyszczącym białym futrem i świecącymi błękitnymi oczami, z pewnością nie była niewidzialna. Być może to dlatego Ognista Gwiazda wyznaczył na jej mentorkę Białe Skrzydło. Biała kotka doskonale wiedziała, jak to jest rzucać się w oczy jak śnieg w porze zielonych liści. Będzie w stanie nauczyć Oblodzoną Łapę kilku specjalnych technik skradania. A tej małej przyda się porządna nauka – pomyślał Lwia Łapa. Obserwując jak kotka niezdarnie rzuca się na zmyśloną zwierzynę, zamruczał cichutko; przypominał sobie własną ekscytację przed rozpoczęciem pierwszych treningów.

      Białe Skrzydło przeszła przez polanę, zerkając na uczennicę.

      – Możemy już ruszać?

      Lwia Łapa zauważył, że czubek jej ogona nerwowo drga. Oblodzona Łapa była jej pierwszą uczennicą. Czy Białe Skrzydło martwiła się, że nie poradzi sobie z tak energiczną kotką? A może obawiała się, że ich identyczne białe futra odstraszą wszelką zwierzynę, kiedy tylko postawią łapy między drzewami?

      – Gdzie chciałabyś zacząć? – zapytał Jesionowe Futro.

      Białe Skrzydło zmierzyła Oblodzoną Łapę wzrokiem, kiedy ta wpadła przypadkiem w stertę liści, rozrzucając je na wszystkie strony.

      – Myślisz, że lepiej poradziłaby sobie obok Sędziwego Dębu czy starej Drogi Grzmotu?

      Lwiej Łapie zaburczało w brzuchu. Zerknąwszy szybko w stronę sterty zdobyczy, zauważył na samym jej szczycie smakowitą, pulchną mysz. Nie mógł jednak się posilić aż do momentu, kiedy zostanie nakarmiony cały klan. Była to pierwsza zasada, której musieli nauczyć się uczniowie. Pierwsza i najtrudniejsza.

      – Więcej zdobyczy jest zwykle przy Dębie – zasugerował Lwia Łapa.

      Ignorując jego słowa, Jesionowe Futro skinął głową do Białego Skrzydła.

      – To twoja decyzja.

      Lwia Łapa poczuł lekkie rozdrażnienie. Po co w ogóle go budzili, skoro najwyraźniej wcale nie są zainteresowani jego opinią? Poza tym nawet nie spytali go o góry! Rozejrzał się z gniewem po obozie. Żaden kot nie wydawał się zainteresowany jego powrotem. Mysie Futro wylegiwała się w słońcu przed legowiskiem starszyzny. Paprotkowa Chmura i Szczawiowy Ogon dzieliły się gołębiem pod Wysoką Półką; ich polowanie musiało już się zakończyć. Liściasta Sadzawka wchodziła do żłobka z liśćmi w pysku. Czy naprawdę nikt nie chciał posłuchać o jego przygodzie?

      – Hej, Lwia Łapo! – zawołała do niego Oblodzona Łapa. – Dobrze to robię? – Skradała się właśnie w pozycji łowieckiej, ale przez cały czas wymachiwała przy tym ogonem.

      – Jasne – zamruczał nieprzytomnie złocisty kot, zastanawiając się, dlaczego nikt się nim nie interesuje.

      – Nie możesz poruszać ogonem, Oblodzona Łapo – pouczył uczennicę Jesionowe Futro.

      Lwia Łapa ze zdziwieniem podniósł wzrok na swojego mentora. Wcześniej wydawało mu się, że jasnoszary kocur nie zwraca uwagi na uczniów.

      Jesionowe Futro podchwycił jego spojrzenie i zmrużył powieki, a potem odwrócił się w kierunku Oblodzonej Łapy.

      – Jeżeli zahaczysz ogonem o liście, twoje przyszłe zdobycze usłyszą to i będą wiedziały, że są w niebezpieczeństwie – miauknął. Najwyraźniej uważał, że to Lwia Łapa powinien był wytknąć uczennicy jej błąd.

      Dlaczego jednak oczekiwał, że jego uczeń będzie instruował uczennicę innej kotki? Przecież to obowiązek Białego Skrzydła! Lwia Łapa poczuł, jak futro jeży mu się z gniewu, ale zaraz z ukłuciem wyrzutów sumienia przypomniał sobie, jaki był wdzięczny Burzowemu Futru i Szarej Prędze, kiedy delikatnie wytykali mu błędy.

      Zamiast się złościć, przydreptał więc szybko do młodszej kotki.

      – Patrz, pokażę ci, co ma na myśli Jesionowe Futro. – Przykucnął obok. – Trzymaj grzbiet niziutko, o tak. Im bardziej płasko się położysz, tym mniejsza szansa, że cię zauważą.

      – W taki sposób? – Oblodzona Łapa przycisnęła ciało do ziemi.

      – Dokładnie.

      – Dziękuję, Lwia Łapo! – Zamrugała do niego z wdzięcznością oczami koloru nieba. – Wiesz, bardzo się denerwuję przed pierwszym polowaniem.

      Lwia Łapa przejechał czubkiem ogona po jej grzbiecie.

      – Dasz sobie radę – zapewnił. – Po prostu naśladuj naszych mentorów i nie oczekuj, że złapiesz coś za pierwszym razem. Ja sam zrozumiałem, co mam robić, dopiero po czasie – dodał, na co Oblodzona Łapa pokiwała głową z wielkim zapałem. Lwia Łapa polizał ją w ucho. Czy właśnie tak czują się mentorzy? – zastanawiał się. Podobało mu się uczenie młodego kota tego, co sam już wiedział na temat polowania i walki. Pomyślał sobie, że pewnie miło jest obserwować, jak uczeń dorasta i powoli zmienia się z niezgrabnego kociaka w silnego wojownika.

      A jeśli z powodu przepowiedni nigdy nie będzie mógł zostać normalnym wojownikiem, szkolić młodych uczniów i wykonywać codziennych klanowych obowiązków? Patrząc w błyszczące oczy Oblodzonej Łapy, Lwia Łapa poczuł się tak, jak gdyby proszono go o rezygnację z przyszłości, której perspektywa bardzo mu się podobała.

*

      – A tutaj? Czy możemy zapolować tutaj? – spytała po raz kolejny Oblodzona Łapa. Rwała się do polowania na każdej polanie, którą mijali w drodze do Sędziwego Dębu. Teraz jednak, kiedy stali pod gałęziami ogromnego drzewa, pośród opadłych liści i żołędzi, jej nadzieje w końcu miały się spełnić. Na skraju polany rosły paprocie. Wyrastały wszędzie tam, gdzie promienie słońca zdołały przebić się między gałęziami.

      Białe Skrzydło spojrzała na Jesionowe Futro.

      – Może powinniśmy iść dalej, nad jezioro? – zapytała. – Przy brzegu powinno być sporo zwierzyny.

      Jesionowe Futro milczał jak zaklęty.

      Lwia Łapa zastanawiał się, dlaczego jej nie pomaga? Spróbował skrzyżować z nim wzrok, kiedy Białe Skrzydło rozglądała się po polanie.

      – Nie, tu będzie dobrze – zadecydowała. – Może tam, w tych paprociach?

      Lwia Łapa zauważył, że jej ogon znów zaczyna drżeć. Uznał, że skoro jego mentor nie zamierza jej pomóc, to może on sam na coś się jej przyda.

      – Z tamtej strony są krzewy jeżyn i…

      Jesionowe Futro przerwał mu w pół słowa, zakrywając mu pysk swoim szarym ogonem. Skinął głową do Białego Skrzydła.

      – Zaufaj swoim instynktom – polecił.

      – Paprocie. – Białe Skrzydło poprowadziła uczennicę w kierunku liściastych zarośli.

      Jesionowe Futro nachylił się nad uchem swego ucznia.

      – Wiem, że chcesz jej pomóc, ale Białe Skrzydło musi sama nabrać pewności siebie. – Obserwowali, jak biała kotka trąca Oblodzoną Łapę, nakazując jej przykucnąć, a następnie koryguje jej postawę dotykiem pyska. – Dobrze sobie radzi.

      Paprocie

Скачать книгу