Скачать книгу

pytał znów Zaćwilichowski.

      – Chwedko: I dostawi, jakem Czapliński.

      – A ja waci mówię, że nie dostawi. Chmielnicki zasadzki uszedł i na Sicz146 podążył, o czym trzeba pana krakowskiego147 dziś jeszcze zawiadomić. Z Chmielnickim nie ma żartów. Krótko mówiąc, lepszy on ma rozum, tęższą rękę i większe szczęście od waci, który zbyt się zapalasz. Chmielnicki odjechał bezpiecznie, powtarzam waci, a jeśli mnie nie wierzysz, to ci to ten kawaler powtórzy, który go wczoraj na stepie widział i zdrowym go pożegnał.

      – Nie może być! nie może być! – wrzeszczał targając się za czuprynę Czapliński.

      – I co większa – dodał Zaćwilichowski – to ten kawaler tu obecny sam go salwował i waścinych148 sług wygubił, w czym mimo listów hetmańskich nie jest winien, bo z Krymu z poselstwa wraca i o listach nie wiedział, a widząc człeka przez łotrzyków, jak sądził, w stepie oprymowanego149, przyszedł mu z pomocą. O którym to wyratowaniu się Chmielnickiego wcześniej waci zawiadamiam, bo gotów cię z Zaporożcami150 w twojej ekonomii151 odwiedzić, a znać nie byłbyś mu rad bardzo. Nadtoś się z nim warcholił. Tfu, do licha!

      Zaćwilichowski nie lubił także Czaplińskiego.

      Czapliński zerwał się z miejsca i aż mu mowę ze złości odjęło; twarz tylko spąsowiała mu zupełnie, a oczy coraz bardziej na wierzch wyłaziły. Tak stojąc przed Skrzetuskim puszczał tylko urywane wyrazy:

      – Jak to! waść mimo listów hetmańskich!… Ja waści… ja waści…

      A pan Skrzetuski nie wstał nawet z ławy, jeno wsparłszy się na łokciu patrzył na podskakującego Czaplińskiego jak raróg152 na uwiązanego wróbla.

      – Czego się waść mnie czepiasz jak rzep psiego ogona? – spytał.

      – Ja waści do grodu ze sobą… Waść mimo listów… Ja waści Kozakami!…

      Krzyczał tak, że w izbie uciszyło się trochę. Obecni poczęli zwracać głowy w stronę Czaplińskiego. Szukał on okazji zawsze, bo taka była jego natura, robił burdy każdemu, kogo napotkał, ale to zastanowiło wszystkich, że teraz zaczął przy Zaćwilichowskim, którego jednego się obawiał, i że zaczął z żołnierzem noszącym barwę153 Wiśniowieckich.

      – Zamilknij no wasze154 – rzekł stary chorąży. – Ten kawaler jest ze mną.

      – Ja wa… wa… waści do grodu… w dyby! – wrzeszczał dalej Czapliński nie uważając już na nic i na nikogo.

      Teraz pan Skrzetuski podniósł się także całą wysokością swego wzrostu, ale nie wyjmował szabli z pochew, tylko jak ją miał spuszczoną nisko na rapciach, chwycił w środku i podsunął w górę tak, że rękojeść wraz z krzyżykiem poszła pod sam nos Czaplińskiemu.

      – Powąchaj no to waść – rzekł zimno.

      – Bij, kto w Boga!… Służba! – krzyknął Czapliński chwytając za rękojeść.

      Ale nie zdążył szabli wydobyć. Młody namiestnik obrócił go w palcach, chwycił jedną ręką za kark, drugą za hajdawery155 poniżej krzyża, podniósł w górę rzucającego się jak cyga156 i idąc ku drzwiom między ławami wołał:

      – Panowie bracia, miejsce dla rogala157, bo pobodzie!

      To rzekłszy doszedł do drzwi, uderzył w nie Czaplińskim, roztworzył i wyrzucił podstarościego na ulicę.

      Po czym spokojnie usiadł na dawnym miejscu obok Zaćwilichowskiego.

      W izbie przez chwilę zapanowała cisza. Siła, jakiej dowód złożył pan Skrzetuski, zaimponowała zebranej szlachcie. Po chwili jednak cała izba zatrzęsła się od śmiechu.

      – Vivant158 wiśniowiecczycy159! – wołali jedni.

      – Omdlał, omdlał i krwią oblan160! – krzyczeli inni, którzy zaglądali przeze drzwi, ciekawi, co też pocznie Czapliński. – Słudzy go podnoszą!

      Mała tylko liczba stronników podstarościego milczała i nie mając odwagi ująć się za nim, spoglądała ponuro na namiestnika.

      – Prawdę rzekłszy, w piętkę goni161 ten ogar162 – rzekł Zaćwilichowski.

      – Kundys163 to, nie ogar – rzekł zbliżając się gruby szlachcic, który miał bielmo na jednym oku, a na czole dziurę wielkości talara, przez którą świeciła naga kość. – Kundys to, nie ogar! pozwól waść – mówił dalej zwracając się do Skrzetuskiego – abym mu służby moje ofiarował. Jan Zagłoba herbu Wczele, co każdy snadno poznać może choćby po onej dziurze, którą w czele kula rozbójnicka mi zrobiła, gdym się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarował.

      – Dajże waść pokój – rzekł Zaćwilichowski – powiadałeś kiedy indziej, że ci ją kuflem w Radomiu wybito.

      – Kula rozbójnicka, jakom żyw! W Radomiu było co innego.

      – Ofiarowałeś się waść do Ziemi Świętej… może, aleś w niej nie był, to pewna.

      – Nie byłem, bom już w Galacie164 palmę męczeńską otrzymał. Jeśli łżę, jestem arcypies, nie szlachcic.

      – A taki breszesz i breszesz165!

      – Szelmą jestem bez uszu166. W wasze ręce, panie namiestniku!

      Tymczasem przychodzili i inni, zawierając z panem Skrzetuskim znajomość i afekt mu swój oświadczając, nie lubili bowiem ogólnie Czaplińskiego i radzi byli, że go taka spotkała konfuzja. Rzecz dziwna i trudna dziś do zrozumienia, że tak cała szlachta w okolicach Czehryna, jak i pomniejsi właściciele słobód167, dzierżawcy ekonomii168, ba! nawet ze służby Koniecpolskich, wszyscy wiedząc, jako zwyczajnie w sąsiedztwie, o zatargach Czaplińskiego z Chmielnickim, byli po stronie tego ostatniego. Chmielnicki bowiem miał sławę znamienitego żołnierza, który niemałe zasługi w różnych wojnach położył. Wiedziano także, że sam król się z nim znosił169 i wysoce jego zdanie cenił, na całe zaś zajście patrzono tylko jak na zwykłą burdę szlachcica ze szlachcicem, jakich to burd na tysiące się liczyło, zwłaszcza w ziemiach ruskich. Stawano więc po stronie tego, kto sobie więcej przychylności zjednać umiał, nie przewidując, by z tego takie straszliwe skutki wyniknąć miały. Później dopiero zapłonęły serca nienawiścią ku Chmielnickiemu, ale zarówno serca szlachty i duchowieństwa obydwóch obrządków170.

      Przychodzili tedy do pana Skrzetuskiego z kwartami mówiąc: „Pij, panie bracie! Wypij i ze mną!

Скачать книгу


<p>146</p>

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

<p>147</p>

pan krakowski – Mikołaj Potocki, zwany Niedźwiedzia Łapa, herbu Pilawa (ok. 1593–1651), kasztelan krakowski, hetman wielki koronny w latach 1646–1651. [przypis redakcyjny]

<p>148</p>

waścin a. waściny – należący do waszej miłości; dziś: pana, pański. [przypis redakcyjny]

<p>149</p>

oprymować (z łac.) – napaść. [przypis redakcyjny]

<p>150</p>

Zaporożcy – Kozacy z Zaporoża. [przypis redakcyjny]

<p>151</p>

ekonomia – dobra ziemskie, z których dochód przeznaczony był na osobiste potrzeby króla i dworu; tu: dzierżawiony przez Czaplińskiego majątek. [przypis redakcyjny]

<p>152</p>

raróg – ptak drapieżny z rodziny sokołowatych, ceniony w sokolnictwie, zwany dawniej sokołem polskim a. sokołem podolskim. [przypis redakcyjny]

<p>153</p>

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

<p>154</p>

wasze – tu: pan; skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

<p>155</p>

hajdawery – szerokie, bufiaste spodnie, typowy element stroju polskiej szlachty w XVII w.; szarawary. [przypis redakcyjny]

<p>156</p>

cyga a. fryga – wirująca zabawka dziecięca, podobna do bąka. [przypis redakcyjny]

<p>157</p>

rogal (pogard.) – rogacz, zdradzony małżonek. [przypis redakcyjny]

<p>158</p>

Vivant – niech żyją. [przypis redakcyjny]

<p>159</p>

wiśniowiecczyk – żołnierz księcia Wiśniowieckiego. [przypis redakcyjny]

<p>160</p>

oblan – dziś: oblany. [przypis redakcyjny]

<p>161</p>

gonić w piętkę – coraz gorzej sobie radzić, tracić zdolność logicznego myślenia i działania. [przypis redakcyjny]

<p>162</p>

ogar – pies gończy, tu pogard. o krewkim Czaplińskim. [przypis redakcyjny]

<p>163</p>

kundys – kundel. [przypis redakcyjny]

<p>164</p>

Galata – dziś dzielnica Stambułu, położona po europejskiej stronie cieśniny Bosfor, dawniej osobne miasto tureckie. [przypis redakcyjny]

<p>165</p>

A taki breszesz i breszesz (ukr.) – No właśnie kłamiesz i kłamiesz a. No właśnie szczekasz i szczekasz; ukr. brechaty – kłamać (o człowieku); szczekać (o psie). [przypis redakcyjny]

<p>166</p>

Szelmą jestem bez uszu – aluzja do zwyczaju obcinania uszu skazańcom. [przypis redakcyjny]

<p>167</p>

słoboda – nowa osada, której mieszkańcy są początkowo zwolnieni od opłat na rzecz właściciela. [przypis redakcyjny]

<p>168</p>

ekonomia – dobra ziemskie, z których dochód przeznaczony był na osobiste potrzeby króla i dworu. [przypis redakcyjny]

<p>169</p>

znosić się z kimś (daw.) – spotykać się z kimś. [przypis redakcyjny]

<p>170</p>

duchowieństwa obydwóch obrządków – tj. księży katolickich i prawosławnych. [przypis redakcyjny]