Скачать книгу

chwiejnie, rozmasowując ramiona, pod powiekami czuła łzy. Karim także wydostał się z samochodu.

      – Udało się. Ale kazałem ci się cofnąć. Na drugi raz pomyśl, zanim zaczniesz działać.

      – A ty? – spytała zaczepnym tonem.

      – Powinnaś być ostrożniejsza, mogło być więcej ofiar. Felicity skrzywiła się, gdy krew napłynęła do jej zdrętwiałych ramion. Popatrzyła na brudne, przemoczone ubranie. Miała mokre włosy i twarz, czuła, że zaraz się rozpłacze. Chyba to dostrzegł, bo zmienił swój oschły ton.

      – Wróć do hotelu – polecił Karim. – Zaraz tam przyjdę i porozmawiamy.

      – Nic mi nie jest… – zaczęła Felicity, ale urwała, bo Karim i tak jej nie słuchał, skupiony na tym, co działo się na miejscu wypadku.

      Felicity rozejrzała się dokoła. Na ulicy roiło się od strażaków i ratowników. Sprawne ręce przenosiły niemowlę wraz z fotelikiem do bezpiecznego wnętrza karetki. Ktoś okrył jej drżące ramiona kocem, ona zaś stała nieruchomo i patrzyła. Karim zachowywał się zupełnie inaczej. Mimo obecności strażaków i lekarzy krążył po miejscu wypadku, wydając polecenia.

      Felicity nie mogła się napatrzeć na tę scenę. Kim był ten niesamowity mężczyzna?

      Dopiero gdy zatrzasnęły się drzwi karetki, gdy radiowóz policji z jękiem syreny ruszył przodem, żeby wyprowadzić ambulans z tłumu, gdy nie było już nic więcej do zrobienia, Karim podszedł do Felicity i bez słowa zaprowadził ją do hotelu.

      Dokładnie tego się po nim spodziewała.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Siedzieli w luksusowej hotelowej kafeterii, Felicity otulona kocem i drżąca, Karim władczy, wołający kelnera. Po chwili na stoliku stała parująca filiżanka czekolady. Przemoczona i zziębnięta, zupełnie nie pasowała do tego olśniewającego przepychem miejsca, lecz skoro Karim się tym nie przejmował, ona także postanowiła się nie martwić. Na razie.

      Posłał jej ciepły uśmiech. Przyszło jej na myśl, że siedzi, popijając czekoladę, w towarzystwie mężczyzny, który przewija się w pobliżu niej przez cały dzień, a przecież postanowiła go unikać.

      Miała prawo do zdenerwowania!

      Zerknęła na swojego towarzysza – był doprawdy najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu widziała. Kelner zdjął z niego płaszcz, a jej oczom ukazał się doskonale uszyty czarny garnitur, który, mimo wilgotnych mankietów prezentował się nienagannie. Krótkie czarne włosy mężczyzny były mokre i lśniące, krawat i kołnierzyk koszuli poluzowane. Mógłby tu przyjść prosto z posiedzenia zarządu. Krój garnituru podkreślał długość jego nóg, podobnie jak śnieżna biel koszuli oliwkową cerę. Czarne oczy patrzyły łaskawie, ale nie były przyjazne. Miał w sobie coś nieuchwytnego, czego Felicity nie potrafiła sprecyzować. Pewien rodzaj wyższości, który sprawiał, że porzuciła nadzieję, iż uda jej się rozluźnić w jego towarzystwie.

      – Pozwól, że ci się przedstawię… jestem Karim. Nadzoruję rekrutację personelu szpitala i uniwersytetu.

      Felicity zmarszczyła brwi.

      – Jesteś lekarzem? – spytała. Umiał postępować w nagłych wypadkach, kontrolował sytuację nawet po przybyciu karetki ratunkowej. Z pewnością był kimś więcej niż konsultantem do spraw rekrutacji, tego była pewna.

      – Chirurgiem – potwierdził Karim. – Teraz jednak rzadko praktykuję. Moją działką jest rekrutacja. A ty jesteś Felicity Anderson – zmienił temat. – Wykwalifikowana położna, która ma już wszystkie dokumenty i jest gotowa do wyjazdu.

      – Skąd wiesz? – zdziwiła się.

      – Dowiedziałem się od Noor.

      – Och! – To pewnie za sprawą gorącej czekolady zarumieniła się aż po korzonki włosów.

      – Poprosiłem, żeby wyłowiła zgłoszenia położnych i pielęgniarek intensywnej opieki medycznej. Potrzebujemy ich szczególnie.

      – Rozumiem. – Felicity skinęła głową. Więc dlatego na nią patrzył. Resztę dopowiedziała jej wyobraźnia.

      Siedziała dziwnie osowiała, czując ogarniające ją znużenie, gdy opadła już popychająca ją do działania adrenalina.

      – Dobrze sobie poradziłaś. – Karim patrzył na nią z aprobatą, ale, jak sobie ze smutkiem uświadomiła, miał na myśli wyłącznie jej kwalifikacje pielęgniarskie. – Bez twojej pomocy dziecko wykrwawiłoby się na śmierć.

      – Mam nadzieję, że zrobiłam to, co trzeba, tak szybko, jak trzeba.

      – Później zadzwonię do szpitala i się dowiem – odrzekł Karim, zachwycony perspektywą: może będą mogli zatelefonować z jego apartamentu! – Czy mieszkasz w Londynie?

      – Niestety, nie.

      – Niestety? – powtórzył pytająco.

      – Mieszkam na północy, a właśnie odwołali pociągi. – Pomyślała ze znużeniem, że trzeba będzie znaleźć jakiś nocleg. Karim nieoczekiwanie się rozpromienił.

      – Więc przenocuj tutaj, w hotelu.

      – To się chyba nie uda! – odparła z uśmiechem.

      Chętnie by tu została, zdjęła wreszcie przemoczone ubranie i otuliła się puszystym szlafrokiem, zamiast człapać ulicami w poszukiwaniu taniego pokoju. Jednak było to niemożliwe, kropka, koniec! Nagle zabrzęczał jej telefon. Nie chcąc być niegrzeczna, nie odebrała, na co Karim zmarszczył lekko brwi.

      – To moja mama! – rzuciła tonem wyjaśnienia.

      – Czemu z nią nie porozmawiasz?

      – Niedawno rozmawiałyśmy – odrzekła Felicity, po czym dodała: – Martwi się o mnie. Zadzwonię do niej, gdy już znajdę nocleg.

      – Właśnie go znalazłaś – oznajmił z mocą Karim. – Będziesz naszym gościem.

      – Jak to naszym?

      – Gościem miasta Zarakua! – Powiedział to takim tonem, jakby miasto było osobą. – Zaprosiliśmy cię na sesję informacyjną, a ty przez to spóźniłaś się na pociąg i w dodatku uratowałaś życie rannemu niemowlęciu. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie ci bezpiecznego powrotu do domu. Skoro musisz przenocować w Londynie, to tak właśnie będzie.

      – Ależ ja nie mogę.

      – Tak będzie – powtórzył Karim. – Przepraszam na moment.

      Felicity patrzyła za nim, podobnie jak reszta gości. Był tak niezwykłym mężczyzną, że zwracał na siebie powszechną uwagę.

      – Proszę. – Karim wręczył jej cienki granatowy folder. – Wszystko załatwione.

      Otworzyła folder, w którym znajdowały się karta magnetyczna i numer pokoju. Ledwie mogła w to wszystko uwierzyć. Nie nawykła do takiej opieki, zazwyczaj to ona występowała w tej roli… To ona opiekowała się innymi. Usiłowała słabo protestować.

      – Nie wiem, czy powinnam…

      – Nie możesz jechać do domu w mokrych rzeczach. Oddaj je do pralni, idź sobie do spa… Zasłużyłaś na odpoczynek.

      Tak właśnie myślał. Kobieta, która ocaliła życie dziecka, nie powinna się pętać po całym Londynie. Powinno się ją rozpieszczać. Karim usiłował przekonać samego siebie, że zrobiłby to dla każdego, ale w głębi ducha wiedział, że Felicity mu się spodobała. Umieścił ją wysoko na swojej skali. Nagle sobie przypomniał, że ta kobieta tuż przed wypadkiem odwróciła się,

Скачать книгу