Скачать книгу

pomysł na pracę. – Wyciągnęła telefon i napisała coś.

      Greg zagapił się na jej dłonie. Miała przepiękne ręce. Tego dnia jej paznokcie były pomalowane na intensywnie niebieski kolor. Odcień lakieru pasował do obcisłego niebieskiego swetra, który miała na sobie. Starał się nie gapić…

      – Słuchasz mnie?

      – Przepraszam, tak?

      Greg znał Kimberly od siedmiu lat, ale był pewien, że przez ten czas wymienili najwyżej kilka słów. Zawsze, gdy nadarzała się okazja, by z nią porozmawiać, jego mózg zamieniał się w galaretkę. Teraz mieli razem pracować, ale nie wiedział, jak z nią rozmawiać.

      – Myślę, że powinniśmy napisać, jak REG-i wpływają na wielkie światowe katastrofy.

      Rany. Ona o tym wiedziała?

      W tym momencie mógłby się w niej zakochać, gdyby nie zrobił tego już wcześniej.

      – Tak – przyznał. – Doskonały pomysł.

      – Znasz ten temat? – Spojrzała na niego.

      Greg zsunął się z krzesła na wyłożoną beżowymi kafelkami podłogę, by lepiej widzieć koleżankę. Zaskoczony jej pomysłem zupełnie zapomniał, że się denerwował.

      – Tak, od kilku lat interesuję się wykorzystaniem generatorów zdarzeń losowych do badania siły umysłu.

      – Ale super! – Kimberly posłała mu szeroki uśmiech.

      W odpowiedzi uśmiechnął się jak idiota.

      Był tak podekscytowany jej pomysłem, że nie martwił się, iż Kimberly lepiej sobie radziła z generatorem niż on. Bez względu na to, jak bardzo się skupiał, wyniki generatora wykraczały jedynie trochę poza średnią.

      – Próbowałam rozmawiać o tym z rodzicami – powiedziała Kimberly. – Są dość otwarci na nowości, ale mama stwierdziła, że to zbyt dziwne, a tata powiedział, że na pewno ustawia się maszyny tak, żeby dawały wyniki, jakich oczekują ludzie. Ale to nieprawda!

      Kimberly nachyliła się bliżej, oczy jej lśniły.

      – Wiem. – Greg także się nachylił.

      – A wiesz, że robią testy przed wielkimi imprezami sportowymi?

      Chłopak zawahał się sekundę, po czym powiedział:

      – Słyszałaś o Clevie Backsterze?

      Kimberly mrugnęła.

      – Nie. Kto to?

      – Uczył prowadzenia przesłuchań w CIA, a także szkolił z wariografów.

      – Aha. – Kimberly oparła łokcie na kolanach, wsłuchana w słowa Grega.

      Chłopak nie mógł uwierzyć, że skupił całą jej uwagę. Starał się nie rozproszyć zapachem jej brzoskwiniowych perfum.

      – No i co w związku z tym? – zapytała Kimberly.

      Greg odchrząknął.

      – Cóż, zaczął eksperymentować wariografem na roślinach i odkrył, że rośliny wyczuwają nasze myśli.

      – Mama śpiewa swoim roślinkom, bo mówi, że dzięki temu szybciej rosną.

      Greg skinął głową.

      – I pewnie tak jest.

      – Dlatego zdziwiłam się, że nie wierzy w generatory.

      – Myślę, że ludzi to przeraża – odparł Greg.

      Kimberly skinęła głową.

      – Wiesz coś jeszcze o tym facecie od wariografów?

      – Tak. Backster sprawdzał reakcje roślin na jego działania. Na przykład przypalał roślinę i obserwował reakcję. I to nie tylko tej podpalonej rośliny. Inne rośliny w pobliżu też reagowały! A potem po prostu myślał o przypalaniu roślin i w tym samym momencie wariograf rejestrował reakcję roślin. Jakby rośliny czytały mu w myślach.

      – Rany!

      Greg skinął głową tak gwałtownie, jakby miał czaszkę na sprężynce.

      – No właśnie! – Uśmiechnął się od ucha do ucha. – Większość ludzi nie wierzyła Backsterowi, gdy opublikował swoje wyniki, ale on dalej prowadził badania, nie tylko na roślinach, ale też na ludzkich komórkach, i dowiódł, że komórki mogą wyczuwać myśli. Mają świadomość.

      Kimberly nawinęła na palec pukiel swoich lśniących włosów.

      – To skoro komórki mają świadomość, czemu tak trudno przyjąć, że nasze mózgi mogą wpływać na maszyny?

      – No właśnie!

      – Powinniśmy to opisać w naszej pracy – stwierdziła Kimberly. – To naprawdę ciekawe.

      – No właśnie. Tak mnie to zainteresowało, że postanowiłem przeprowadzić własne doświadczenia. Wujek kupił mi wariograf. Próbowałem różnych eksperymentów z moimi roślinami. I to działa. Wiedzą, co myślę… No, przynajmniej takie proste rzeczy.

      – Super!

      – No. Próbowałem też czegoś innego… – Greg zawahał się.

      Czy powinien jej mówić?

      – Czego? – zapytała.

      Greg przygryzł wargę. A właściwie czemu nie? Przysunął się bliżej i ciszej powiedział:

      – Pamiętasz, co pan Jacoby mówił o polu punktu zerowego? Że cała materia we wszechświecie jest połączona subatomowymi falami, które spajają wszystkie elementy wszechświata ze sobą?

      – No jasne.

      – Czytałem o tym polu w czasie wakacji i bardzo mnie to zainteresowało. Badacze uważają, że może ono wyjaśnić wiele spraw, których do tej pory nie byliśmy w stanie zrozumieć, jak energia życiowa Qi czy telepatia i inne zdolności parapsychiczne.

      – Moja kuzynka ma takie umiejętności – odezwała się Kimberly. – Zawsze wie, kiedy będą mieli w szkole klasówkę. – Dziewczyna roześmiała się. – Starałam się ją namówić, żeby mnie tego nauczyła.

      Greg uśmiechnął się szeroko.

      – W takim razie to zrozumiesz.

      – Co takiego?

      – No wiesz, w moim życiu jest wiele dobrego, ale też mnóstwo tego, czego nienawidzę. Na przykład mój tata i… cóż, inne sprawy. Więc postanowiłem nauczyć się wykorzystywać pole. Komunikować się z nim. Mówić mu, czego chcę, żeby ono mi mówiło, co mam robić. Ćwiczyłem na moich roślinach, bo widziałem, że reagują na moje zamiary, a potem zacząłem się po prostu skupiać na tym, czego pragnąłem, i obserwowałem, czy w mojej głowie pojawiają jakieś pomysły, no wiesz, jakby…

      – Wskazówki?

      – Tak.

      Kimberly powoli pokiwała głową.

      – Rozumiem, co starasz się osiągnąć. – Zmarszczyła idealny nosek. – Tylko zastanawiam się, czy taka próba zmuszenia pola do działania nie przypomina trochę uczenia małpy pilotowania samolotu. Przecież go rozbije, zanim zdąży zrozumieć, jak to działa.

      Greg próbował nie dać po sobie poznać, że jej słowa były niczym kopniak w żołądek. Przynajmniej jednak rozumiała, o co mu chodzi.

      – Nie mówię oczywiście, że jesteś małpą. Po prostu fizyka kwantowa jest trudna. Mnie też to interesuje, starałam się o tym czytać, ale tego nie rozumiem. Nie do końca.

      – Hej! – Do sali wpadł Trent White. – Obśliniacie się tutaj czy co?

      Kimberly

Скачать книгу