Скачать книгу

na nią znikąd. Oderwała wzrok od ekranu i z przerażeniem spojrzała na Zaorskiego. Ostatnim, czego się spodziewała, było nawiązanie do tego, co wydarzyło się pół roku temu w Żeromicach.

      – Czytaj dalej – powiedział cicho Seweryn.

      „Nie potrzebujesz listów. Przyda ci się jednak ten, który je pisał”.

      – Co takiego? – rzuciła Burza. – Co to ma być?

      – Ewidentne nawiązanie do…

      – Widzę. Kurwa mać, widzę – przerwała mu. – Ale jak to możliwe? Kto miałby… i dlaczego…

      Potrząsnęła głową, jakby dzięki temu jej myśli mogły się poukładać. Jeszcze raz popatrzyła na wyświetlacz, a potem oddała komórkę Sewerynowi.

      – Nie wierzę – powiedziała. – Po prostu nie wierzę.

      Zaorski się nie odzywał.

      – Jakim cudem to wraca?

      – Nie mam pojęcia.

      Znów energicznie pokręciła głową.

      – Wiem za to, że musimy spotkać się z twoim ojcem – dodał szybko Zaorski. – Bo najwyraźniej wie o czymś, co może nam pomóc.

      – Nie ma mowy.

      – Sama widziałaś, co napisał Fenol.

      Widziała, ale nie miała zamiaru przyjmować tego do wiadomości. Nie istniał żaden logiczny związek między tym, co się teraz działo, a listami ojca. Nie było żadnych punktów stycznych. Sprawy były zupełnie niezwiązane.

      – To jakaś manipulacja – odezwała się. – Przecież to nie ma żadnego sensu.

      – Może ma.

      – Jaki?

      Seweryn wzruszył ramionami.

      – Nie dowiemy się, dopóki nie porozmawiamy z twoim ojcem.

      Burzyńska dopiero teraz zreflektowała się, że ewentualna wizyta Zaorskiego u jej ojca nie będzie pierwszą. Był już u niego dwukrotnie i wciąż nie dowiedziała się, w jakim celu.

      Może tu należało upatrywać jakiegoś powiązania?

      – Ty miałeś już okazję z nim pogadać – rzuciła. – I to nie raz.

      – Tak – przyznał. – Ale rozmawialiśmy o…

      Urwał, kiedy podniosła rękę i popatrzyła na niego w sposób, który jasno informował, że nie ma zamiaru tego słuchać.

      – Jeśli chcesz mydlić mi oczy, to lepiej nie mów nic.

      – Chciałem tylko powiedzieć, że to było bez związku – odparł Seweryn. – Moje rozmowy z twoim ojcem nie miały nic wspólnego z tym, co się dzieje.

      – Okej.

      Wyjaśnienie właściwie niewiele jej powiedziało. Potwierdzało tylko, że gdyby pozwoliła Zaorskiemu mówić, usłyszałaby więcej wykrętów niż prawdy. Już jakiś czas temu uznała, że nie będzie drążyła – ojciec nie należał do jej życia. Seweryn również nie. Mogli robić, co im się żywnie podobało. Ich spotkania z pewnością odbywały się pod czujnym okiem administracji więziennej, nie mogły przynieść jej żadnych kłopotów.

      Powtarzała to sobie, od kiedy tylko Korolew doniósł o widzeniach. Burzy niełatwo było poradzić sobie z ciekawością i irytacją, ale ostatecznie odsunęła je na bok. Może ze względu na to, że prawdy od Zaorskiego i tak by się nie dowiedziała.

      Czy teraz sytuacja się zmieniła? Nie, chyba nie, mimo że ojciec z jakiegoś powodu został wciągnięty w sprawę zabójstw dzieci.

      – Rozmawialiśmy głównie o tobie – odezwał się Seweryn.

      – Mhm.

      – Pytałem go o przeszłość.

      Kaja się nie odzywała. Wciąż nie wiedziała, czy powinna drążyć – a jeśli nawet, to jak to zrobić, by usłyszeć prawdę.

      – Zresztą sam może ci o tym powiedzieć – dodał Seweryn.

      – Nie wybieram się do niego.

      – Ale…

      – Nie obchodzi mnie, w co gra Fenol. Nie zamierzam dać się w to wciągnąć.

      Kotłowanina myśli była tak duża, że Burza nie wiedziała nawet, czy brzmi wiarygodnie. Popatrzyła na wejście do komisariatu i uznała, że najlepiej będzie, jeśli zajmie się tym, co w tej chwili najistotniejsze. Rozważania o złożeniu ojcu wizyty musiały poczekać.

      – Co znaczy ta wiadomość po niemiecku? – spytała.

      Zaorski przez chwilę jej się przyglądał, a potem lekko skinął głową, jakby musiał formalnie odnotować porzucenie poprzedniego tematu.

      – Trzydzieści tysięcy dzieci – odparł.

      – A konkretniej?

      – Konkretniej nie wiem.

      – Miałeś całą noc na sprawdzanie tego. I z pewnością nie robiłeś niczego innego.

      – Piłem też trochę whisky – odparł. – Ale z mojego sprawdzania niewiele wynikło. To tytuł jakiegoś dokumentu o dzieciach, które uciekają z niebezpiecznych rejonów Azji i Afryki. I liczba uczestników tak zwanej krucjaty dziecięcej z tysiąc dwieście dwunastego roku. Trzydzieści tysięcy dzieciaków poszło wtedy do Ziemi Świętej, żeby czystością swoich serc wyzwolić ją spod panowania muzułmańskiego.

      – Aha.

      – Padły trupem, choć czystość serca to potężny oręż – dorzucił Zaorski. – Oprócz tego odkryłem, że trzydzieści tysięcy to też orientacyjna liczba zabawek dla dzieciaków na niektórych portalach zakupowych. No i w Kanadzie jest trzydzieści tysięcy dzieci czekających na przysposobienie. Oprócz tego armia bojowników w Ugandzie, BAO, porwała taką liczbę dzie…

      – Czyli nie znalazłeś nic pomocnego?

      – Nic – przyznał. – A w połączeniu z poprzednimi wskazówkami obraz jest równie mętny.

      Burzyńska zaklęła w duchu. Miała wrażenie, że wszystko zostało zaprojektowane tak, by jednak musiała udać się do ojca. O ile rzeczywiście miał jakieś odpowiedzi.

      – Z wiadomości jasno wynika, że nie mamy co liczyć na kolejne okruchy – dodał Seweryn. – Fenol jest przekonany, że z tych, które mamy, możemy złożyć cały obraz.

      Kaja przysiadła na masce jego samochodu, a potem przez moment obserwowała policjantów wchodzących do budynku i z niego wychodzących. Od kiedy przyjechała, nie zauważyła żadnego poruszenia, a więc albo kolejnej ofiary nie było, albo nikt jeszcze o niej nie wiedział.

      – Wszystko kręci się wokół dzieci – odezwała się cicho.

      Zaorski usiadł obok, a samochód pochylił się nieco do przodu.

      – Dzieci są ofiarami, dzieci czytają te wiadomości, dzieci zostały teraz bezpośrednio wymienione…

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно

Скачать книгу