ТОП просматриваемых книг сайта:
Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie. Piotr Derlatka
Читать онлайн.Название Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie
Год выпуска 0
isbn 9788381698696
Автор произведения Piotr Derlatka
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство PDW
Tuż przed wybuchem wojny, w 1938 roku, rodzina Kaftalów mieszkała przy ulicy Sosnowej 4, która przed wojną łączyła ulicę Chmielną ze Śliską. Nieopodal mieściło się Technikum Kolejowe. Zdjęcia przedwojennej Warszawy ukazują Sosnową jako okazałą ulicę z zadbanymi mieszczańskimi kamienicami. W przedwojennej książce telefonicznej znajdujemy numer telefonu inżyniera Leopolda Kaftala: 20693. O ile w latach dwudziestych Kaftalowie, jak się zdaje, radzili sobie finansowo wcale nieźle, o tyle w kolejnym dziesięcioleciu, kiedy Leopold stracił firmę i nie miał stałego miejsca zatrudnienia, rodzina znalazła się w trudnym położeniu.
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Leopold miał zaledwie pięćdziesiąt cztery lata. Wraz z żoną i córką pozostał w Warszawie, choć prawdopodobnie Mietek nalegał, by szukali schronienia gdzie indziej. Z dokumentów zachowanych w Żydowskim Instytucie Historycznym wynika, że w 1940 roku Leopold, najprawdopodobniej wraz z rodziną, przebywał w getcie. Stamtąd pisał listy z prośbą o pomoc do Sary Tenenbaum. Kim była? Nie udało się tego ustalić. Nie wiadomo też, co się z nimi stało. Nie przeżyli wojny.
Frajdla Syma (Franciszka) z domu Mintz
matka Mieczysława, babcia Jonasza
Długo nie wiedziałem, kim jest Franciszka z ufundowanego przez Eugenię Stimm rodzinnego grobu Kaftalów i Stimmów na cmentarzu żydowskim przy Okopowej. Zmyliło mnie to polskie imię, a przecież już od schyłku XIX wieku w środowisku asymilujących się Żydów nadawane dzieciom imiona hebrajskie figurowały tylko w dokumentach, na co dzień używano przede wszystkim form spolszczonych (dla przykładu: w oficjalnych dokumentach figurowało imię Mojżesz, a w życiu codziennym Maurycy, Sara była Salomeą, Chil – Hipolitem, a Ryfka – Reginą). „Dosyć często zdarzało się, że nadawano dziecku dwa imiona. Jedno przy rejestracji – rabini nie chcieli wpisywać do ksiąg metrykalnych polskich imion – i drugie, które było powszechnie używane, nie tylko w domu, ale także w dokumentach. Pod tym imieniem zapisywano dziecko do szkoły, na takie imię wystawiano maturę, paszport. W okresie międzywojennym była to bardzo częsta praktyka”22 – pisze Landau-Czajka. Oficjalnie więc Franciszka nosiła imiona Frajdla Syma, ale najprawdopodobniej nie używała ich w życiu codziennym.
Indeks firm, lata 20.
Była córką Oscara Mintza. Urodziła się w 1888 roku w Warszawie i najpewniej pochodziła z rodziny inteligenckiej, która – co charakterystyczne dla inteligencji żydowskiej – przywiązywała dużą wagę do tego, by wykształcone w rodzinie były także dziewczęta. Franciszka i jej siostra Eugenia ukończyły Cesarski Uniwersytet Warszawski, z wykształcenia były dentystkami – zawód ten stanowił wtedy jedną z nielicznych możliwości kariery zawodowej dla kobiet ze zasymilowanych rodzin żydowskich. Frajdla miała swój gabinet przy ulicy Łuckiej 2, przyjmowała także na Twardej 11/15.
Franciszka również nie przeżyła wojny. Nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach zginęła.
Adam Mintz
brat Franciszki
Był bratem Franciszki, Eugenii, Jakuba i Henryka. Nie znam daty jego urodzenia, wiem natomiast, że z zawodu był projektantem (dziś powiedzielibyśmy: designerem), ponoć zaprojektował butelkę znanych przed wojną perfum. Mieszkał na Nowym Świecie pod numerem czternastym. Ożenił się z Melanią (z Bramsów) i miał z nią syna Tadeusza (urodzonego w latach dwudziestych, nie znam dokładnej daty), który poślubił Izabelę (powiła dwie córki; jedna mieszka w Izraelu, druga w Filadelfii, w Stanach Zjednoczonych). Podczas wojny Adam, podobnie jak jego siostra Eugenia, znalazł się na Syberii. Gdzie dokładnie? Nie wiadomo. Pracował w lesie. Nie przeżył. Jego żona Melania po wojnie wyjechała z Tadeuszem do Izraela.
Jakub Mintz
brat Adama, Henryka, Franciszki i Eugenii
Prawie nic o nim nie wiem. Z wykształcenia był, jak siostry, dentystą. Potwierdzają to wycinki prasowe – Jakub regularnie ogłaszał się w prasie. W 1912 roku przyjmował na Chłodnej 24, a trzy lata później – na Nowym Świecie 25, tuż obok gabinetu i mieszkania siostry Eugenii. Czy założył rodzinę? Miał dzieci? Nie wiadomo. Na zdjęciu rodzinnym z 1921 roku stoi za Franciszką i Leopoldem zamyślony, jakby osobny.
Estera (Eugenia) Stimm z domu Mintz
siostra Franciszki, strażniczka pamięci
Urodziła się cztery lata po Franciszce, w 1892 roku. Naprawdę miała na imię Estera, o czym – jestem przekonany – nie wiedział nikt poza najbliższą rodziną. I podobnie jak ona studiowała stomatologię na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim. Zanim wyszła za mąż i przeprowadziła się na Nowy Świat, prowadziła własny niewielki gabinet stomatologiczny przy Sosnowej 12/6. W rodzinie Jonasza mówi się, że jako jedyna znała język żydowski, choć nie mamy pewności, czy to prawda – jest spore prawdopodobieństwo, że posługiwali się nim także inni członkowie rodziny, choć w środowisku zasymilowanej żydowskiej inteligencji panowała niechęć do jidysz wynikająca z przeświadczenia, że jest to żargon, „gorsza” odmiana języka. „W rodzinach inteligenckich jidysz był nie tylko nieużywany, ale nawet nie chwalono się jego znajomością. Co charakterystyczne, dzieci z inteligenckich domów potrafią zazwyczaj powiedzieć z całą pewnością, kto z rodziny żydowskiego nie znał – a więc musiano o tym wspominać, natomiast rzadko umieją udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto ten język znał, choć sporo wiedzą o znajomości innych, obcych języków”23 – pisze Landau-Czajka. Na pewno Eugenia i jej siostra Franciszka świetnie mówiły po polsku. Rodziny inteligenckie zazwyczaj dbały o to, by ich dzieci mówiły bezbłędnie, dlatego – paradoksalnie – jednym z wyróżników zasymilowanych Żydów często była hiperpoprawność językowa.
Eugenia Mintz (później Stimm), lata 20.
Eugenia wyszła za mąż za Maksymiliana Stimma. Zamieszkali przy Nowym Świecie. Tam mieścił się również jej ogromny gabinet dentystyczny. Maksymilian był protetykiem i szczycił się, że ma bogatych i sławnych klientów (ponoć jedną z jego klientek była aktorka Lidia Wysocka). Pracowali razem i byli zamożnymi ludźmi, dla swoich synów – Ryszarda i Janka – zatrudniali nawet nianię. W rodzinie mówiło się, że mąż babci Gieni, najprawdopodobniej tuż przed wybuchem wojny, uciekł przed antysemityzmem i wyjechał z Polski do Palestyny, a może do Stanów Zjednoczonych. Miał zamiar ściągnąć