ТОП просматриваемых книг сайта:
Ciężar nieważkości.. Mirosław Hermaszewski
Читать онлайн.Название Ciężar nieważkości.
Год выпуска 0
isbn 9788324232482
Автор произведения Mirosław Hermaszewski
Жанр Биографии и Мемуары
Издательство OSDW Azymut
W tym czasie ojciec wraz z innymi członkami grupy samoobrony wsi próbowali odpierać ataki zdziczałych rezunów. Udało się rozerwać pierścień okrążenia i przez powstałą wyrwę wyprowadzić nieliczne kobiety i dzieci oszalałe ze strachu i bólu po stracie najbliższych. Droga ewakuacji możliwa była jedynie w kierunku osady Zurne przebiegającym w pobliżu rowem melioracyjnym, dość głębokim, lecz bardzo wąskim. Na jego dnie można było poruszać się jedynie gęsiego, co wyraźnie spowalniało ucieczkę. Przerażeni uciekinierzy wpadali jeden na drugiego, powstał straszliwy zamęt i zator. Napastnicy dopadli Polaków, wrzeszcząc, przeklinając, i rozpoczęli kolejną rzeź. Robili to metodycznie, ciskali granaty i rozstrzeliwali skłębiony tłum. Ten, kto próbował wydostać się z rowu, wpadał z powrotem z rozwaloną siekierą głową. Padły dziesiątki uciekinierów. Zginęła pani Bagińska, upadając, zdążyła osłonić swym ciałem synka, który został raniony tą samą kulą. Tamże Ewelina Hajdamowicz, ratując swego rannego synka, dostała postrzał w oboje oczu i łuny pożarów były ostatnim zarejestrowanym przez nią obrazem. Po „udanej akcji” rezunów rów był pełen poległych męczeńską śmiercią.
Wraz z nastaniem świtu co odważniejsi mężczyźni pospieszyli do Lipnik. Już z daleka widać było ogrom tragedii, dopalające się domostwa, błąkające się, wyjące z bólu, okaleczone lub nadpalone bydło. Im bliżej, tym większy widać było chaos, zniszczenia i okropności trudne do opisania. Niewielu padło od kul, niektórzy leżeli bez głów, kończyn, poprzekłuwani widłami, zatłuczeni drągami… Dzieci znajdowano w studniach lub nabite żywcem na sztachety płotów, rozdarte… Wśród poszukujących szedł mój ojciec i brat Władysław. Domu rodzinnego nie było, tylko gorące zgliszcza. Nieopodal opłotków na zamarzniętym polu ojciec niespodziewanie dostrzegł charakterystyczny koc w kratkę, a w nim nieruchomego syna – Mirka, a wokół na śniegu dużo krwi. Tata był pewny, że jestem martwy, byłem blady, ale kiedy potrząsnął mną, otworzyłem oczy i powiedziałem: „tata, si” – co oznaczało ogień, i „buch” – czyli to, czego było dużo, a tłumaczyć nie trzeba. Tata pojmał błąkającą się krowę. Nadoił do ceberka mleka i w jakiejś ciepłej, od żaru tlącej się izbie po prostu wykąpał mnie w mleku. Natarł solidnie znalezionymi gałganami i tym sposobem przywrócił mnie do życia i na długie lata uchronił od przeziębień. Dopiero po południu odnalazła się ranna i zrozpaczona mama.
Polska wieś Lipniki i wiele podobnych polskich osad zostały starte z powierzchni ziemi, zniknęły z map, ale pozostała tam polska krew i kości poległych męczeńską śmiercią. W sercach Lipczan pozostał ból i rozpacz. Straciliśmy cały dobytek i dorobek życia rodziców, odczuwaliśmy strach, niepewność jutra i ból po stracie najbliższych. Staliśmy się tułaczami. Widmo głodu było silniejsze od rozsądku. Aby cokolwiek odzyskać z jesiennych zasiewów, ojciec z braćmi mamy wybrał się na nasze pola. Była to ostatnia podróż mojego taty na ojcowiznę. Wrócił konający z kulą w piersiach, którą wystrzelono z zasadzki, gdy wracali do domu. Wspaniały i wielce szanowany pan doktor Turkiewicz był bezradny, kula naruszyła osierdzie. Pamiętam ojca leżącego na łóżku za szklanymi drzwiami w szpitalu. Pierś miał opasaną bandażami. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego nie bierze mnie na ręce. Dlaczego podczas kolejnej wizyty mama rozbiła na schodach szpitala słoik z kompotem i dlaczego tak strasznie płakała? Podobno uspokajałem mamę: „Mama, cicho, tatuś śpi”. W mojej pamięci pozostał obraz pogrzebu, wszyscy bardzo płakali, a mama mdlała. Dopiero po latach zrozumiałem – zostaliśmy bez ojca, zostaliśmy półsierotami. Proboszcz ksiądz Rossowski w zaświadczeniu wydanym w dniu pogrzebu napisał: „Roman Hermaszewski, s. Sylwestra i Marii z Hutnickich, urodzony 10.11.1900 roku, zmarł z rany postrzałowej płuc w Bereznem dnia 28 sierpnia 1943 roku. Pozostawił żonę Kamilę, dzieci: c. Alinę, s. Władysława, c. Sabinę, c. Annę, c. Teresę, s. Bogusława i s. Mirosława”.
I tak rozpoczął się kolejny tragiczny rozdział naszej rodzinnej epopei. Po śmierci ojca mama przeżyła szok, ale nie załamała się, otrząsnęła się, miała przecież