Скачать книгу

matematyki. W siódmej klasie usłyszała od nauczyciela, że jest kiepska z matematyki. Na szczęście dla świata, znaleźli się inni nauczyciele, którzy w nią uwierzyli.

      Sytuacja zmieniła się, kiedy w wieku lat piętnastu Maryam zapisała się na zajęcia z rozwiązywania problemów na Uniwersytecie Sharifa w Teheranie. Uwielbiała zadania matematyczne i poszła na matematykę zaawansowaną. Na studiach doktoranckich udowodniła kilka dotychczas nieudowodnionych teorii matematycznych. Miała całkiem inne podejście niż większość matematyków i pracowała niemal wyłącznie wzrokowo. Bez jej wkładu ta dziedzina nauki byłaby zawężona – uboższa, mniej wizualna i gorzej powiązana – a łatwo mogło do tego dojść, gdyby posłuchała nauczyciela, który wmawiał jej, że jest kiepska z matematyki.

      Kiedy Maryam zaczęła wykładać na Stanfordzie, często spotykałyśmy się i dyskutowałyśmy o nauczaniu matematyki. Miałam także przyjemność być przewodniczącą komisji podczas obrony doktorskiej jednego z jej studentów. Maryam umarła w wieku 40 lat, po długiej chorobie. Świat stracił niezwykłą kobietę, chociaż jej koncepcje pozostaną z nami na zawsze i będą poszerzać horyzonty matematyki.

      Niedawno Amerykańskie Towarzystwo Matematyczne poświęciło Maryam listopadowy numer swojego miesięcznika, a refleksjami na temat niebywałego wkładu Iranki w tę dziedzinę nauki podzieliła się między innymi Jenya Sapir, doktorantka, której obronę doktoratu widziałam, a która obecnie sama jest matematyczką. Oto, co napisała o Maryam:

      Na swoich wykładach Maryam malowała piękne, pełne szczegółów pejzaże. Opowiadając o pojęciach A, B i C, nie poprzestawała na tym, że z A wynika B, a z niego C – przedstawiała matematyczny krajobraz, w których A, B i C mieszkały razem i wchodziły ze sobą w różne skomplikowane relacje. Mało tego, stwarzała wrażenie, jak gdyby zasady wszechświata zgodnie pracowały na to, by A, B i C mogły zaistnieć. Kiedy wyobrażałam sobie jej wewnętrzny świat, często mnie zdumiewał. W mojej wyobraźni składał się z trudnych koncepcji z rozmaitych pól matematyki, mieszkających razem i wpływających na siebie wzajemnie. Obserwując ich relacje, Maryam poznawała prawdy leżące u podstawy jej matematycznego wszechświata 32.

      Świat pełen jest ludzi myślących inaczej – często bardziej twórczo – i z tego powodu zniechęcanych do podejmowania kariery sportowej, muzycznej, akademickiej czy innej. Tymczasem ci, którzy pomimo negatywnych sygnałów nie ustępują, często osiągają niezwykły sukces.

      Ale jak wiele osób nie idzie dalej, bo wierząc w negatywne opinie, porzuca obraną drogę i marzenia? Jedną z tych, która myślała inaczej i była wielokrotnie odrzucana, jest J.K. Rowling, autorka serii książek o Harrym Potterze – obecnie jedna z najbardziej wziętych pisarek w historii. Krótko po śmierci matki znalazła się w opłakanej sytuacji życiowej – świeżo rozwiedziona, samotnie wychowywała dziecko i żyła w biedzie, ale poświęciła się temu, co od zawsze było jej pasją: pisarstwu. Rowling (zwana też Jo), wysłała maszynopis Harry’ego Pottera dwunastu wydawcom i wszyscy odrzucili tę powieść.

      Już traciła wiarę w swoją książkę, gdy pewna redaktorka z wydawnictwa Bloomsbury przeczytała ten tekst i dała go ośmioletniej córce. Młoda czytelniczka zakochała się w powieści i namówiła matkę, żeby ją wydała. Książki Rowling sprzedały się na świecie w nakładzie ponad pięciuset milionów egzemplarzy, ona zaś stała się wzorem do naśladowania dla tych, którzy spotkali się z odrzuceniem, a jednak wierzą w swoje pomysły. Dzisiaj Rowling aktywnie działa na rzecz walki z biedą oraz wspiera ochronę praw dziecka. Uwielbiam wiele jej wypowiedzi, a moim ulubionym cytatem jest ten:

      Nie da się żyć bez ponoszenia porażek w jakiejś dziedzinie, chyba że żyje się tak ostrożnie, jakby się w ogóle nie żyło – co z kolei stanowi porażkę na całej linii.

      Kłopoty z uzdolnieniami

      Nauczyciele, wykładowcy akademiccy oraz rodzice utrzymujący przekonanie, jakoby tylko niektórzy potrafili opanować pewne dziedziny, szerzą dezinformację z ery myślenia o niezmienności mózgu. I chyba nie ma nic dziwnego w tym, że tak wielu ludzi wciąż hołduje tej idei, ponieważ większość żyła w czasach, gdy inne poglądy nie były znane. Błędne tezy o niezmienności mózgu niszczyły życie uczniów od najmłodszych po najstarszych – spisywano ich na straty w szkołach, na uniwersytetach i w domach; zmarnowano życie milionom dzieci, którym wmówiono, że do niczego nigdy nie dojdą. Medal ma jednak dwie strony. Teza o niezmienności mózgu miała też negatywne konsekwencje dla uczniów, których uznano za zdolnych. Na pozór jest to bezsensowne – w jaki sposób uznanie kogoś za zdolnego mogłoby mu zaszkodzić? Wspomniałam już o badaniu dowodzącym, że koncepcja uzdolnienia – zakładająca, że talent się dziedziczy w genach – jest szkodliwa dla kobiet oraz kolorowych studentów, ale w jaki sposób szkodzi tym, którym przypięto łatkę zdolniachów?

      Kilka miesięcy temu zwrócił się do mnie reżyser kręcący film na temat uzdolnień przedstawionych z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej. Uznałam, że zapowiada się to ciekawie, więc obejrzałam zwiastun, który mi przysłał. Z rozczarowaniem stwierdziłam, że końcowy wniosek brzmiał tak, iż więcej kolorowych studentów należy traktować jako uzdolnionych. Rozumiem celowość nakręcenia takiego filmu, ponieważ w programach dla uzdolnionej młodzieży istnieją wielkie dysproporcje ze względu na rasę. Chodziło jednak o znacznie większą stawkę – nieustającą praktykę przypinania etykietek zgodnie z koncepcją niezmienności mózgu.

      Postanowiłam wówczas zrobić własny film, przy pomocy mojej ekipy youcubed oraz wybitnej reżyserki Sophie Constantinou z wytwórni Citizen Film. Poprosiłam znanych mi studentów ze Stanfordu o ich refleksje na temat doświadczeń związanych z uznaniem ich za zdolnych33. Dwanaścioro z nich, występując przed kamerą, daje jednolity przekaz – mieli z tego korzyści, ale okupione pewną ceną. Studenci opowiadają, jak czuli, że mają w sobie coś szczególnego, lecz kiedy napotykali trudności, uznawali, że to coś się wypaliło. Mówią, że nauczyli się nie zadawać pytań – bo ich rolą było odpowiadanie na pytania innych. Opowiadają, jak próbowali ukrywać, że borykają się z jakimś problemem, by otoczenie nie doszło do wniosku, że oni jednak wcale nie są tacy zdolni. Na koniec pewna studentka, Julia, oświadcza zdecydowanie: Gdybym wychowała się w świecie, w którym nikogo nie szufladkuje się jako zdolnego, zadawałabym o wiele więcej pytań.

      Ruch uzdolnionych propaguje zacną ideę, by najlepszym studentom zapewniać bogate i ambitne warunki pracy, z czym się w pełni zgadzam. Tyle że robiąc to, utrwalają przekonanie, jakoby niektórzy studenci zasłużyli na to, bo mają talent raz na zawsze – jak gdyby dostali go w prezencie. I chociaż te programy podkreślają, że niektórzy studenci potrzebują szczególnie ambitnych materiałów, ponieważ osiągnęli najwyższy poziom, to całkowicie pomijają to, że inni studenci także mogą zajść równie daleko, jeśli będą usilnie pracować. Ich przekaz brzmi tak, że niektórzy urodzili się z potencjałem, do jakiego inni nigdy nie doszlusują. Moim zdaniem jest to szkodliwe zarówno dla tych, którzy dali sobie wmówić, że są niezdolni, jak i dla tych, którzy wyznają pogląd, że mają niezmienny umysł.

      Jednym z powodów, dla których etykietka człowieka zdolnego może być groźna, jest to, że ktoś taki spodziewa się, że wszystko będzie mu przychodziło bez wysiłku, a kiedy pojawiają się problemy, rezultat zwykle okazuje się katastrofalny. Przypomniano mi o tym latem zeszłego roku podczas rozmowy ze studentami na Stanfordzie. Mówiłam o badaniach nad rozwojem mózgu i o szkodliwości przypinania niezmiennych etykietek, gdy nagle Susannah podniosła rękę i powiedziała ze smutkiem: Pani opisuje moje życie.

      Następnie opowiedziała o dzieciństwie, kiedy była najlepsza w klasie z matematyki. Przerabiała

Скачать книгу


<p>32</p>

Eugenia Sapir Maryam Mirzakhani as Thesis Advisor w: Notices of the AMS 65/10 listopad 2018, s. 1229-30.

<p>33</p>

Film ten można obejrzeć na stronie http:www.youcubed.org/rethinking-giftedness-film. W chwili, kiedy to piszę, miał 62 tys. odsłon.