Скачать книгу

że za bardzo się w to wkręcisz i to może być ona. Nie chcesz jej w tej grze, bo może być twoim kryptonitem. Zniszczy twoją tarczę ochronną. Od zawsze traktowałeś laski jak jednorazowe numerki do bzykania, a tu nagle masz z nią jakiś problem. Widzę to, K. Nie zaprzeczaj.

      – Dobra, masz mnie – przyznaję się. Co mam innego zrobić, skoro przejrzał mnie na wylot. – Nie chcę jej w naszej grze, bo mogę grać nieczysto, jeśli chodzi o nią.

      – Wiedziałem. – Uderza mnie w ramię. – Dobra, już nie nalegam. Mnie masz z głowy, ale Noah i Connor tak łatwo nie odpuszczą. Chodzą i ciągle nie mogą pojąć, czemu nie chcesz się na nią zgodzić. Wpadła im w oko, a wiesz, jak to jest. Tego, czego nie możesz mieć, chcesz najbardziej.

      – Wiem, ale ten temat jest zamknięty.

      Kończymy rozmawiać i ruszamy obaj na łowy. Muszę dziś zaliczyć, czuję się ostro naładowany.

      *

      Budzę się z laską obok siebie. Wczorajszej nocy zabrałem do siebie rudą, dla ścisłości – właśnie tę, którą wytypowałem do gry. Jeszcze jej nie zaczęliśmy, a już mam ją owiniętą wokół palca. Zastanawiam się, czy nie zmienić jej, bo jak dla mnie jest słaba w łóżku. A to jej obciąganie jest mierne. Leży rozwalona, choć już dawno powinna być daleko stąd. Wychodzę do łazienki, biorę szybki prysznic, a ona nadal śpi. Kurwa. Czy wieczorem nie dałem jej jasno do zrozumienia, że to tylko numerek?

      – Mała, czas na ciebie. – Zbieram jej rzeczy, a ta siada na łóżku z wywalonymi piersiami. Nie powiem, są niezłe, ale sztuczne. Uwierzycie, że większość z tych tu panienek ma sztuczne, silikonowe cycki? Nie chcę nawet myśleć, co jeszcze mogą mieć sztuczne.

      – Knox, chodź, jeszcze raz mnie przelecisz. – Wyciąga do mnie dłoń, zapraszając na jeszcze jedną rundkę. – Jestem mokra dla ciebie.

      – Megan, jeden numerek – przypominam jej. – Teraz musisz już iść. Nie każ mi wykopać twojego seksownego tyłeczka.

      Zniesmaczona, cmokając, zbiera się do wyjścia.

      – Na szafce nocnej masz mój numer – mówi i zamyka za sobą drzwi.

      Raczej już do niej nie zadzwonię. Gniotę kartkę z jej numerem i wrzucam ją do kosza.

      *

      Wchodzę do naszej wspólnej kuchni. Chłopacy pochylają się nad stołem. Większość wygląda tragicznie.

      – Widzę, że imprezka udana. – Śmieję się z nich.

      Sam nie zaszalałem, dzięki czemu dziś jestem w dobrym stanie. Dokładnie to samo tyczy się Artema i Nico. Artem uśmiecha się do mnie, wiem, że ma już kanarka w klatce.

      – Co tam, bracie? – pytam go.

      – Zajebiście, pisałem z nią całą noc. – Stuka palcami o wyspę.

      – Chociaż jednemu z nas wczoraj się poszczęściło. – Dołącza do nas Connor, zaraz za nim pojawia się Noah z Nico.

      – K, możesz jeszcze raz przemyśleć decyzję co do tej ciemnowłosej? – Noah nie daje za wygraną.

      – No właśnie, bracie, daj się przebłagać – popiera go Connor.

      Zerkam na Nico. Po wczorajszej rozmowie wie, jak się sprawy mają. Spogląda przepraszającym wzrokiem, ale pozostawia mnie samego z tym problemem.

      – Zapomnijcie, temat zamknięty. – Nie ugnę się.

      – Cholera, byłaby idealna do tej gry – mamrocze Noah.

      – Co nie? Dokładnie tak samo myślę – zgadza się z nim Connor.

      Czy oni zejdą już z tego tematu? Mam dość, a moja cierpliwość jest już na pograniczu.

      – Przestańcie o niej gadać. Nie widzicie, że podjął już definitywną decyzję? – ratuje mnie Nico.

      Temat znika tak szybko, jak się pojawił.

      *

      Robimy sobie mały trening na lodowisku. Na trybunach siedzi grupka dziewczyn, co nie uchodzi uwadze chłopaków. Zachowują się jak typowi naładowani testosteronem faceci. Popisują się, przez co trening przeradza się w walkę o to, kto zdobędzie więcej braw od lasek. Od kilku dni chodzę sfrustrowany i zaczynam się coraz bardziej łamać co do wpisania Lexi na naszą listę gry. Mam wolne jedno miejsce, bo zrezygnowałem z rudej. Kiepska w łóżku, co z całą pewnością nie zachwyciłoby żadnego z chłopaków, jeśli któryś z nich by ją wygrał. Dokładnie za tydzień mamy zaplanowane spotkanie na rozpoczęcie gry. Do tej pory mamy wybrać po jednej dziewczynie, a ja chwilowo jako jedyny nie mam żadnej kandydatki. Noah z Connorem od ostatniej rozmowy nie wspominają już o Lexi. Wiem, że byliby uradowani, gdybym ją dodał.

      – Coś cię gnębi, widzę to. – Nico zatrzymuje się obok mnie. – Śmiało, wal.

      – Zastanawiam się nad dodaniem do naszej gry Lexi – wyrzucam z siebie.

      – Lexi? O którą panienkę chodzi? Nie kojarzę żadnej Lexi. – Patrzy na mnie zaciekawiony.

      – To ta laska, co chciałeś z Noahem i Connorem, a ja się przed nią broniłem. – Kiwa głową na znak, że łapie, o kogo chodzi. – Mam jeszcze kilka typów. Jednak to ona mnie korci.

      – To po prostu ją wpisz.

      Jasne, to takie proste.

      – Dopiero w ostateczności, chyba że mnie do tego zmusi – mówię, zabierając krążek Noahowi i wbijając bramkę Vinnie'emu.

      Kończymy trening, a dziewczyny idą za nami pod szatnię. Biorę prysznic, ubieram się, zarzucam sprzęt na ramię i wychodzę.

      Podchodzi do mnie brunetka z czerwonymi pasemkami. Całkowicie nie w moim typie.

      – Cześć, ty pewnie jesteś Knox – zagaduje.

      – Pewnie tak, ale nie mam teraz czasu na pogawędki – zbywam ją.

      – Myślałam, że się zabawimy. – Zaskakuje mnie swoją otwartością.

      Nie powinno mnie to dziwić, w końcu nie pierwszy raz trafia mi się taka laska.

      – Maleńka, pomyliłaś się. – Mijam ją. – Nie jestem zainteresowany.

      Słyszę, jak za moimi plecami rzuca potok brzydkich słów, na co zaczynam się śmiać. Nie daj lasce tego, co chce, to cię wyzwie od najgorszych.

      LEXI

      Wczorajszej nocy miałyśmy się świetnie bawić, niestety…

      Po tym incydencie z boskim, mrocznym palantem odechciewa mi się imprezować. Mogłabym upić się jak Kim albo zabawiać się na parkiecie z przystojnymi kolesiami, ale chcę mieć jasny umysł, kiedy spotkam ponownie wielkiego pana „Ja tu rządzę”. Nie zostało mi nic innego, jak tylko zabawa w niańkę. Znając Lizzi, wiem, czego się po niej spodziewać, ale moje nowe przyjaciółki też potrafią bawić się na całego.

      Mimo że pomieszczenie jest ogromne, a ludzi tu jak mrówek, moje oczy cały czas odnajdują tego zarozumiałego, seksownego kolesia. Najchętniej sama kopnęłabym się w dupsko za te moje durnowate zachowanie zauroczonej i wzdychającej do palanta małolaty. Kurczę, kiedy przyparł mnie do ściany, moje ciało musiało na niego zareagować i całkowicie mnie zdradzić. W chwili, gdy zawisł nade mną i zaczął mi grozić, nazwijcie mnie głupią, ale niesamowicie mi się to podobało. Moje sutki boleśnie ocierały się o miseczki stanika przy każdym oddechu, przez co moją kobiecość zalewała fala potrzeby i stawałam się coraz bardziej mokra. Chcąc choć trochę sobie w jakiś sposób ulżyć, przylgnęłam do niego bardziej i wiłam się pod nim,

Скачать книгу