Скачать книгу

się z szoku.

      To było podłe z mojej strony. Czy moje kłamstwa nie zraniły już wystarczająco wielu osób?

      – Nie. Nie! Dziecko! Moje dziecko. Twoje dziecko. – Zerwała się z krzesła, wzburzona, i złożyła kościste ramiona w kołyskę, jakby trzymała w nich niemowlę. – Gdzie jest twoje dziecko? – zaczęła powtarzać, ignorując moje próby uspokojenia jej.

      Więc w końcu usiadłam i powiedziałam jej, że porzuciłam dziecko i męża, bo nie mogłam już dłużej znieść ukrywania przed nią prawdy. A może zrobiłam to tylko dlatego, bo wiedziałam, że następnym razem, gdy się zobaczymy, nie będzie nic z tego pamiętała? Naprawdę mam nadzieję, że kierował mną ten pierwszy powód.

      Gapiła się na mnie przez kilka bolesnych minut, a ja przygotowywałam się psychicznie na atak. Gdy w końcu się odezwała, zapytała, czy mam najnowszy rozkład jazdy autobusów.

      – Dobrze się czujesz? – pyta Jamie, bo wciąż stoję jak wrośnięta w ziemię pośrodku chodnika.

      – Jestem wykończona – mówię z bladym uśmiechem.

      – To może zamówimy coś do jedzenia, żebyśmy nie musieli gotować? – pyta, ale nie daje mi szansy na odpowiedź i kontynuuje: – Słuchaj, wiem, że nie umawialiśmy się dziś na sto procent i pewnie masz mnóstwo roboty, ale… cóż, tęskniłem za tobą. No i w końcu to powiedziałem. Tęskniłem za tobą. I lubię cię, do cholery. Bardzo. Jaki sens mają jakieś gierki i udawanie, że jest inaczej?

      Gapię się na niego, nie mogąc wydusić ani słowa, a on badawczo przygląda się mojej twarzy, zapewne szukając w niej śladów jakiejkolwiek pozytywnej reakcji.

      – No dobrze. Widzę, że się pomyliłem – stwierdza, gdy dalej milczę, po czym odchodzi, trącając mnie lekko po drodze.

      Powinnam za nim pójść, nie zasłużył na takie traktowanie. Chciał tylko spędzić ze mną miły wieczór, więc dlaczego nie mogłam mu tego dać?

      „Bo musisz iść. Teraz, natychmiast. Musisz iść i odzyskać swoją córkę. Za wszelką cenę”.

      4

      Wcześniej

      Gdy poznałam Sophie, nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Nigdy jej tego nie powiedziałam, chociaż raczej nie poczułaby się urażona. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że ona też za mną jakoś szczególnie nie przepadała.

      Pracowałam już w szkole przez rok, gdy dołączyła do zespołu – nowa, pewna siebie, świeżo wykwalifikowana nauczycielka. Chętnie jej wszystko pokazałam i pomogłam się zadomowić, ale szybko zdałam sobie sprawę, że jest powściągliwa, niekoleżeńska i nie pali się do zawierania przyjaźni ze współpracownikami, więc nie zamierzałam się narzucać. Właśnie poznałam Aidena i skupiałam się na nim i na pracy, dopóki któregoś dnia Sophie nie poprosiła mnie o pomoc w sprawie wyjątkowo trudnego ucznia, którego obie miałyśmy pod opieką.

      Sophie była jedną z najsurowszych nauczycielek, jakie znałam, ale nie dawała sobie rady z Ryanem Hartem. Ja też początkowo miałam z nim trudności, jednak z czasem nabraliśmy do siebie nawzajem szacunku. Nie potrafiłam jej wyjaśnić, jak do tego doszło.

      – Ciągle mi przerywa. Doprowadza mnie to do szału – przyznała. – Próbowałam już wszystkiego poza zabiciem go, więc co mam robić?

      Obie się zaśmiałyśmy, co było równie niestosowną reakcją jak sam jej komentarz, i tak zaczęła się nasza przyjaźń, bez której nie wyobrażam sobie życia.

      Teraz, siedem lat później, siedzę na sofie w jej salonie, zastanawiając się, jak to możliwe, że jej dom jest tak czysty i schludny, chociaż dopiero co urodziła bliźnięta. A ona siedzi obok mnie, bez wysiłku karmiąc piersią jednego z synów, podczas gdy drugi leży w huśtawce dla niemowląt i kopie nóżkami, jakby brał udział w zajęciach fitness.

      – Proszę, nie patrz tak na mnie – mówię, zmuszając się do uśmiechu.

      – Jak?

      – Ze współczuciem. Albo z poczuciem winy. Sama nie wiem.

      Sophie kręci głową.

      – Och, Farrah, tak mi przykro. Naprawdę trzymałam kciuki, żeby tym razem się udało. Nie mogę uwierzyć, że znowu do tego doszło. – Zerka na Jaspera leżącego w huśtawce – a może to Jensen?

      Mają już niemal pięć miesięcy, a ja wciąż nie potrafię ich odróżnić.

      – To nie twoja wina – zapewniam ją. – Proszę, nie czuj się z tego powodu źle.

      Wypowiadam takie frazy automatycznie, żeby ludzie nie czuli się skrępowani w moim towarzystwie, ale czy naprawdę tak myślę? Chciałabym, aby tak było, jednak nie jestem tego pewna.

      – Wiem – wzdycha Sophie, ocierając odrobinę mleka z podbródka Jaspera albo Jensena. – Ale czuję się okropnie, że sama nie byłam zbyt podekscytowana, gdy się dowiedziałam, że jestem w ciąży.

      To niedopowiedzenie. Wciąż pamiętam tamten lunch: weszłam do pokoju nauczycielskiego i zastałam Sophie we łzach. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie, nawet gdy zmagała się z trudnymi uczniami. Nie planowała tego i nie była w stanie się tego podjąć, wyznała mi, płacząc rozpaczliwie. Damien i ona mieli tyle planów, chcieli zrobić tak wiele rzeczy, zanim zostaną rodzicami. To byli właśnie tacy ludzie: para, która nie potrafiła usiedzieć spokojnie w miejscu i spędzała wszystkie szkolne przerwy za granicą. Szlak Inków w Peru był następny na liście.

      „Jestem za młoda”, argumentowała, chociaż dość szybko przyznała, że oczywiście trzydzieści dwa lata to wcale nie za młody wiek na posiadanie dziecka. „Ale wiesz, co mam na myśli. Nie jestem gotowa”. Potem mnie objęła i zaczęła przepraszać, mówiąc, jakie to niesprawiedliwe po tym wszystkim, co ja przeszłam.

      Mimo wszystko Sophie świetnie się odnalazła w roli matki i wychowywanie dzieci przychodzi jej na pozór bez wysiłku, chociaż urodziła bliźnięta.

      – No, ale popatrz teraz na siebie – mówię. – Jesteś wspaniałą mamą i kochasz ich nad życie.

      I znowu widzę tę minę: wyrzuty sumienia wymieszane z litością.

      – Ale to się stało w najgorszym możliwym momencie, czyż nie? – Przygryza wargę.

      Sama właśnie zaliczyłam drugie poronienie, więc trudno mi było znieść jej rewelacje, a jednak wciąż miałam nadzieję. Z samym zachodzeniem w ciążę najwyraźniej nie miałam problemów; to jej donoszenie sprawiało mi trudności. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że po tylu miesiącach wciąż będę się z tym zmagać.

      – To, co się ze mną dzieje, to nie twoja wina – mówię jej. Zerkam na Jensena czy Jaspera bawiącego się w huśtawce. Muszę zmienić temat, bo ta rozmowa nie służy żadnej z nas. – Dziwnie się będziesz czuła, gdy wrócisz do szkoły?

      Sophie rozumie moją potrzebę skierowania konwersacji na inne tory.

      – Naprawdę myślałam, że nie będę mogła się doczekać powrotu do pracy, ale wcale nie mam na to ochoty. Czy to nie dziwne? Kto by pomyślał, że znajdę szczęście w domu, oglądając bajki? Ale minęło pięć miesięcy i wdrożyłam się już w ten tryb. Właściwie to miłe, że nie muszę sobie zawracać głowy robieniem makijażu co rano. I przygotowywać materiałów na lekcje. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale opieka nad bliźniętami jest łatwiejsza niż radzenie sobie z trzydziestoma nastolatkami jednocześnie.

      Milknie, gdy dociera do niej, że nie damy rady uciec od tematu dzieci, niezależnie od tego, jak bardzo się staramy. Macierzyństwo to teraz cały jej świat.

      – A więc co tam słychać w szkole? – pyta w końcu.

      – Nic się

Скачать книгу