Скачать книгу

robiącymi interesa dla pana Boga, a ze szkodą wierzących biedaków. Wiedział wprawdzie dobrze, że księża czynią wiele dobrego, szczególnie dla najbiedniejszych, chorych, umierających, że pocieszają, radzą, podtrzymują – ale że w miarę swoich zasobów, w zamian za białe pieniążki pięknie błyszczące srebro, opłacające sakramenta, msze, rady, protekcye, przebaczenie grzechów lub ich pobłażanie, czyściec albo raj w miarę bogactw i szczodrości grześników.

      Ksiądz Raffin który znał swych ludzi nie obrażał się nigdy, roześmiał się.

      – Dobrze mój drogi opowiem mu tę małą historyjkę, ale ty chłopcze musisz przyjść na to kazanie.

      Cezar położył rękę jak do przysięgi:

      – Przysięgam że przyjdę, jeśli ksiądz proboszcz dla mnie to zrobi.

      – Zatem dobrze. A kiedyż ja mogę się z twoim ojcem zobaczyć?

      – Im wcześniej, tem lepiej, zaraz – jeśli łaska.

      – Będę za pół godziny, – przyjdę po wieczerzy.

      – Za pół godziny!

      – Zatem ułożone, – dowidzenia mój chłopcze.

      – Do zobaczenia, bardzo dziękuję.

      – Nie masz za co, mój chłopcze.

      I Cezar powrócił do swego domu, czując że wielki ciężar spadł mu z serca.

      Cezar Houlbrèque dzierżawił małą, bardzo małą fermę, nie byli bowiem bogaci, ani on, ani jego ojciec. Żyli marnie, sami, przy pomocy służącej, dziecka lat piętnastu, która gotowała im pożywienie, pilnowała kur, doiła krowy i robiła masło. Cezar był dobrym rolnikiem ale zamało mieli ziemi i zamało bydła, ażeby wydobyć więcej ponadto co dla nich samych było konieczne. Stary już wcale nie pracował. Ponury jak wszyscy głusi, rozbolały, pomarszczony i przygarbiony, łaził po polach podpierając się kijem, spoglądając na ludzi i zwierzęta wzrokiem twardym i nieufnym. Czasem siadał na brzegu rowu i trwał tak godzinami bez ruchu, zamyślony nad rzeczami, które niegdyś go obchodziły, nad cenami jaj lub zboża, nad deszczem lub słońcem, które pomagają lub przeszkadzają róść plonom. I dręczone reumatyzmem jego stare członki, chłonęły jeszcze wilgoć ziemi, tak jak wchłaniały w siebie od lat siedmdziesięciu wyziewy murów jego nizkiej chaty nakrytej wilgotnem poszyciem słomy.

      O zachodzie słońca powracał do domu, zasiadał zawsze na tem samem miejscu w kuchni i kiedy postawiono przed nim garnek gliniany z zupą, obejmował go swymi pokręconymi palcami i grzał obie ręce, zimą czy latem, zanim rozpoczął jeść; ażeby nic nie stracić, ani odrobiny gorąca zużytego ognia, który drogo kosztuje, ani jednej kropli zupy okraszonej nieco tłustością i solą, ani okruszyny chleba.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEBAAMBAQAAAAAAAAAAAQACBwUGCAME/8QAGgEBAQADAQEAAAAAAAAAAAAAAAECAwQFBv/aAAwDAQACEAMQAAAB8fwfHAkAiQCRESS5I0BEJkQEFkRIiMmiIwu0iFGMrVCmVQIyu0BJElyQgQCJkQWJEBESgoI0mZdWYXRIkRKoEogqkRKEIpGVSSWIyIAqiQgQikZXSCyQmVSFBdIEREBLEKAKGgIiIQAQNGRBZIhIgVSBdIGVSSNGkyoQgICaTKxAQLpAQRJQRRMKigoukwaAhNIAukyqiZXSZXSCgpKGT9EAFZIT82SkaTKoCB+iZUAUiEyqKCqQLAREQoLpMKm0yoRtEwqkAmV0mV0mV0gaMrtPzVFNGQEyukyukkVCMrCRpIiMLpIiUNJlcmiAgJYkhVTIm0woaECIyqSALpBVEQMm0JSkhQVQBUjCqaJNGSVSMrpMLsjImkiIAWiqFIwqIkkoaQBdJhY2goZNEZERQl1YCAKoCSgplUjSJhdIERBK2IEZXaRGVklUTKgGhTK6SIiECJciKQLpMqGgEyJk0QEKJAoRpBYhQXaYWEgMiIkmViAjK/ogCyaA2kZWAgNkCCpGkyaEwqSIAsKCxEYXSJtMgqBpAQIQEyukyoREJRuzJlUDSZXQyZt0mV0mVUgWA0AGkF3JmkCNIKgChpAiMy1RCKQgQmTYCKYXQERCZIyqaTCpGkwukyqKIAsZNpEC6TCggbQXSYVFBYyfqkZEjKhpIFiNJlcqp+iYXJlf0RQVMkC6QAQXaZIiEgEgNJAqiAKCaRPzVE0mFhTQGSUNoKpEYWNJlYRSUI

Скачать книгу