Скачать книгу

      Którzy dla siebie baczne strzegą serca,

      A łudząc panów usługi pozorem,

      Tuczą się na nich; podszywszy kieszenie,

      Żyją swobodnie. Tacy mają duszę,

      Do takich rzędu ja się także liczę.

      Bo tak jest pewna jak to, żeś Rodrygo,

      Będąc Murzynem, nie chciałbym być Jagiem.

      Idąc z nim, z sobą tylko samym idę;

      Niebo mi świadkiem, nie, nie dla miłości,

      Choć to jest pozór, lecz dla własnych celów.

      Bo kiedy moja zewnętrzna postawa

      Zdradzi rodzimą formę mego serca

      Znakiem wyraźnym, niezadługo potem

      Własne me serce przypnę do rękawa

      Na żer dla kawek. Nie jestem, czym jestem!

       RODERIGO

      Co za fortunę znajdzie grubowargi,

      Jeśli mu jego udadzą się plany!

       JAGO

      Wołajże, krzyczże; ze snu rozbudź ojca;

      Goń za nim w tropy, zatruj mu rozkosze;

      Trąb o nim w mieście, podszczuwaj jej krewnych,

      A chociaż żyje w szczęśliwym klimacie,

      Dręcz go muchami; choć radość radością,

      Przynajmniej tyle frasunku mu dorzuć,

      Żeby choć cząstkę blasku utraciła.

       RODERIGO

      To dom jej ojca. Głośno go zawołam.

       JAGO

      Niech głos twój będzie trwożny a wrzaskliwy,

      Jak kiedy w nocy, wśród ludnego miasta,

      Ujrzy kto nagle płomień buchający.

       RODERIGO

      Hola, Brabancjo! hej, panie Brabancjo!

       JAGO

      Wstawaj, Brabancjo! Złodzieje! złodzieje!

      Pilnuj twej córki, pilnuj twoich worków!

      Wstawaj! Złodzieje!

       BRABANCJO

       w oknie:

      Co się to ma znaczyć?

      Co za przyczyna tych krzyków ulicznych?

       RODERIGO

      Panie, czy w domu cała twa rodzina?

       JAGO

      Czy drzwi zamknięte?

       BRABANCJO

      Dlaczego się pytasz?

       JAGO

      Boś okradziony; ubierz się co prędzej;

      Pierś twa rozdarta, pół duszy straciłeś,

      Bo teraz, teraz, stary czarny baran

      Tryksa się z twoją bieluchną owieczką.

      Wstawaj! Chrapiących zbudź obywateli,

      Albo cię wkrótce diabeł zrobi dziadkiem.

      Wstawaj! powtarzam.

       BRABANCJO

      Czy głowę straciłeś?

       RODERIGO

      Czyli znasz głos mój, przewielebny panie?

       BRABANCJO

      Nie znam. Kto jesteś?

       RODERIGO

      Jestem Roderigo.

       BRABANCJO

      Tym gorzej. Czym ci raz już nie powiedział,

      Abyś się więcej przy mych drzwiach nie włóczył?

      Wszak ci z uczciwą otwartością rzekłem,

      Że ręka córki mojej nie dla ciebie.

      Teraz szalony wieczerzą i winem,

      Chcesz mnie, jak widzę, próżno niepokoić,

      Sen mój przerywać.

       RODERIGO

      Panie! panie! panie!

       BRABANCJO

      Ale bądź pewny, dość mam jeszcze wpływu,

      Aby ci z lichwą złość twoją zapłacić.

       RODERIGO

      Cierpliwość, panie!

       BRABANCJO

      Mówisz o kradzieży;

      Wszak to Wenecja, dom mój nie stodoła.

       RODERIGO

      Panie Brabancjo, przychodzę do ciebie

      W całej prostocie i szczerości ducha.

       JAGO

      Należysz, jak widzę, mój panie, do liczby ludzi, którzy nie chcą służyć Bogu, jeśli im diabeł to radzi. Przychodzimy oddać ci usługę, a ty, biorąc nas za łotrów, wolisz, żeby się twoja córka odstanowiła z afrykańskim ogierem; chcesz, żeby twoje wnuki rżały do ciebie; chcesz mieć rumaki za kuzynów, a za kuzynki klacze.

       BRABANCJO

      Kto jesteś? wyuzdany nędzniku!

       JAGO

      Jestem człowiek, który przychodzi powiedzieć ci, panie, że twoja córka i Murzyn robią teraz zwierzę o dwóch grzbietach.

       BRABANCJO

      Jesteś nędznikiem!

       JAGO

      A pan – senatorem!

       BRABANCJO

      Odpowiesz za to; znam cię, Roderigo!

       RODERIGO

      Za wszystko jestem gotów odpowiedzieć.

      Jeśli z twą radą, mądrym zezwoleniem,

      (Jak w części wierzę) piękna córko twoja,

      W tej chmurnej nocy, tej późnej godzinie,

      Sama, wątpliwej powierzona straży

      Najemniczego wioślarza gondoli,

      Biegnie w lubieżne objęcia Murzyna;

      Jeśli wiesz o tym, gdyś na to zezwolił,

      Wtedy, wyznaję, masz powód mnie łajać;

      Lecz jeśliś dotąd o niczym

Скачать книгу