ТОП просматриваемых книг сайта:
Seksowny kłamca. Christina Lauren
Читать онлайн.Название Seksowny kłamca
Год выпуска 0
isbn 9788381167383
Автор произведения Christina Lauren
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия Wild Seasons
Издательство PDW
Jak ona ładnie pachnie.
Jej dłonie przesuwają się po moich plecach, do szyi.
Logan milczy, ale widzę, że jej dobrze. Czuję to w jej palcach wplątanych w moje włosy, ruchach bioder i napiętych sutkach. Widać, że zaznała już przedtem dobrego seksu, wie, czego pragnie jej ciało. Chce, bym wszedł głęboko, chce, żebym mocno się do niej przycisnął i przesuwał. Teraz, jak już zaczęliśmy, Logan nie jest nieśmiała, wręcz przeciwnie, bierze, bierze i bierze to, co jej daję.
Kobiety czasami rozmawiają w łóżku, a jeśli nie one, to ja to robię. Teraz jednak słyszę tylko nasze oddechy; wciągane przez nią powietrze, silne wydechy i wspólne ruchy ciał. A potem mimowolne westchnienia nas obojga, kiedy przyśpieszam i zwiększam siłę nacisku. Jej piersi poruszają się pode mną, biodra unoszą się z kanapy. To ona posuwa mnie od dołu, narzuca tempo i rytm, jakiego potrzebuje.
Ponieważ zachowuje milczenie, jej orgazm całkowicie mnie zaskakuje; nadchodzi jak fala przyboju, a na wydany przez nią dźwięk – zduszony, pełen ulgi okrzyk – popadam w szaleństwo. Chcę go usłyszeć jeszcze raz, ale dłużej.
Nie przestaję, prowadzę ją dalej, aż dziewczyna jakby opada z sił pode mną, a wtedy ja staczam się na podłogę, pociągając ją za sobą – tym razem to ona siedzi na moich biodrach.
– Bierz – szepczę w nadziei, że zrozumie. Dzisiaj w nocy chcę, by poczuła całkowitą ulgę.
Blask jej oczu, kiedy na mnie spogląda, mówi mi, że tego właśnie potrzebuje. Uwielbia seks. Właściwie, do licha, wyjaśnienie, dlaczego kobieta z takim doświadczeniem i tak zmysłowa nie ma facetów na zawołanie, kompletnie mnie przerasta. Unosi biodra, zaczyna mnie ujeżdżać, po czym znów wpada w rytm, znów doprowadza się do punktu tuż przed końcem. Jej skóra błyszczy od potu, palce wbijają się w moją pierś, kark, chwytają mnie mocno. Niemal groźnie. „Za drugim razem ma być lepiej” – daje do zrozumienia jej ciało. „Bardziej. Dłużej. Mocniej”.
– O cholera – mówi, dysząc i w końcu – cholera – w końcu jest. Rozogniona, ściśnięta i wilgotna, tak cholernie wilgotna, że sama nabija się głębiej na mój penis. Z jękiem próbuję powstrzymać moje ciało, które chce się poddać i pragnie zakończyć tak gwałtownie, że pewnie zobaczyłbym wszystkie gwiazdy.
Ale wiem, że to jeszcze nie koniec.
Wpatruję się w gładki łuk jej szyi, wdzięczny prosty obojczyk, kiedy dziewczyna posuwa mnie teraz wolniej, opada niżej. Obserwuję jej szybko unoszące się i opadające piersi łapiące powietrze. Kompletnie się zatraciła. We mnie. Zaufała mi na jedną doskonałą chwilę.
Jest piękna, błyskotliwa, nieco nieufna, a mimo to jest tutaj, wpuściła mnie do siebie. Chcę na to zasłużyć. Boję się, że dojdę do końca gwałtownie i bez kontroli, że nie osiągnę spełnienia, bo ten lekki przedsmak, który mi właśnie daje, na pewno nie wystarczy.
– Dobrze? – wydobywam z siebie, przesuwając dłońmi po jej talii i wyżej, ujmując jej piersi.
Ona z wysiłkiem unosi głowę, w oczach ma pragnienie.
– Ustaw się za mną – mówi.
Bez słowa unoszę ją, pomagam uklęknąć, a potem znów się wsuwam, nie mogąc powstrzymać przeciągłego, niskiego jęku.
W pamięć zapadają mi linie mięśni na jej plecach, jej łechtaczka pod moimi palcami. Obsesyjnie próbuję zapamiętać sposób, w jaki się porusza, niezależnie od pozycji, dźwięk, jaki wydaje, dochodząc do końca.
Wiem, że po wszystkim odwiozę ją do domu, bo nie będzie chciała zostać. Ale w tej chwili seks jest dobry – doskonały – i za każdym razem, kiedy kontrolę nad jej mózgiem przejmuje ciało, które pada w chwili orgazmu, czuję, jak kruszy się kolejny kawałek mojej skorupy.
Chcę poznać ją od czułej strony.
Cholera. Od dawna nie pragnąłem czułości.
– Gdzie zniknąłeś wczoraj wieczorem? – pyta Dylan.
Zamykam drzwi samochodu i blokuję je pilotem.
– Pojechałem z kimś do domu. A wy co robiliście?
– Poszliśmy z powrotem do Dana. – Dylan otwiera drzwi do Freda. – Nie wiem, jak opisać to zioło, którym nas poczęstował, ale powiem ci tylko, że Jenny szczekała jak pies.
Idę za nim, niepewny, czy dobrze usłyszałem przez krzyki setki ludzi i dudnienie rytmicznej muzyki.
– Powiedziałeś, że Jenny szczekała jak pies?
Dylan kiwa głową, a jego blond czupryna podskakuje przy każdym ruchu. Prowadzi nas do baru. Na widok Logan za ladą serce mi podskakuje. Dziewczyna wygląda świetnie w wysoko, bezładnie upiętych włosach, z gołymi ramionami, w białej koszulce ukazującej doskonałe piersi, z twarzą bez makijażu oprócz lśniących ust. Nie przewidziałem, że może tu dzisiaj pracować, dlatego czuję się równocześnie jak idiota i dupek.
Mam nadzieję, że nie pomyśli, iż przyszedłem z jej powodu.
Ale cholera. Nie chcę, by myślała, że jej unikam. Nie chcę, żeby ona mnie unikała.
W myśli daję sobie mocny cios w szczękę.
– Hej, dziwaczko – wita się z nią Dylan, uśmiechając się szeroko.
Znają się?
Dziewczyna z uśmiechem unosi wzrok.
– Cześć, dziwaku.
Zachowuje się inaczej, niżbym oczekiwał po ostatniej nocy, więc chyba mnie nie zauważyła zza jego pleców… ale w tej chwili dziewczyna kładzie na ladzie dwie podstawki pod piwo; wtedy uświadamiam sobie, że wita mnie tak, jak każdego innego klienta. Czuję w środku dziwne napięcie, ale jednocześnie ulgę. Czego się spodziewałem? Że nagle z dziewczyny zdecydowanej na jednonocną przygodę zamieni się w miłośniczkę długich związków?
Dziewczyna kładzie dłonie na ladzie i spogląda na nas wyczekująco.
– Co wam podać?
– Coś na ząb – odpowiada Dylan. Dziewczyna śmieje się, sięga po czereśnię i rzuca ją w powietrze. Dylan łapie ją ustami i przeżuwa, mierząc ją rozbawionym wzrokiem.
A niech to cholera. Dylan nie tylko zna Logan, ale nawet ją lubi?
Przełyka i odzywa się:
– A teraz amaretto sour.
– Amaretto sour? – pytamy chórem Logan i ja.
– Jest doskonałe – upiera się Dylan.
– Odkryłeś w sobie wewnętrzną kobietę? – pytam.
Dylan kręci niedbale głową.
– London robi najlepsze amaretto sour. Poważnie. Spróbuj.
Otwieram usta, by zapytać, kto to jest London, kiedy Logan pochyla się i podaje mu kolejną czereśnię.
– O, dzięki.
Wszystkie mięśnie w moim ciele nagle przestają pracować, a mózg wyje na jałowym biegu.
Dziewczyna nie patrzy na mnie, lecz nie czekając na zamówienie, otwiera jakieś mało znane piwo IPA, stawia na barze i zabiera się do robienia drinka dla Dylana. Nawet gdyby po drugiej stronie pomieszczenia rozległ się huk wystrzału, nie byłbym w stanie oderwać od niej wzroku.
– London? – odzywam się, opierając łokcie na barze. Sięgam po piwo, upijam łyk, a ona unosi głowę i nalewa wstrząśnięty drink do szklanki.
– Hm? – odpowiada, rzucając szybkie spojrzenie