ТОП просматриваемых книг сайта:
Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich. Wojciech Lipoński
Читать онлайн.Название Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich
Год выпуска 0
isbn 978-83-7976-655-0
Автор произведения Wojciech Lipoński
Жанр История
Издательство OSDW Azymut
Tak więc w trzecim roku panowania, tj. w 43 r. n.e., Klaudiusz nakazał czterem legionom: trzem znad Renu (II Augusta, XX Valeria Victrix i XIV Gemina) oraz jednemu z Pannoni (IX Hispana) wymarsz w kierunku Wysp Brytyjskich. Towarzyszyły im liczne oddziały pomocnicze. Razem armia rzymska miała ok. 40 000 żołnierzy, co – jak się oblicza – stanowiło jedną ósmą wszystkich sił wojskowych Imperium i co znacznie przekraczało realne potrzeby ekspedycji. Ten nadmiar bezpieczeństwa wiązał się jednak z faktem, iż Klaudiusz osobiście chciał wziąć udział w wyprawie, co prawda podążając z pewnym opóźnieniem za wojskiem, by dopiero wówczas, gdy sytuacja będzie przesądzona militarnie, wziąć udział w ostatecznym triumfie. Z myślą o tym ostatnim zabrano z Rzymu specjalne wyposażenie, w tym kilka… słoni! Dowódcą legionów i całości przedsięwzięcia został Aulus Plaucjusz, znany skądinąd bohater Sienkiewiczowskiego Quo vadis.
Do ekspedycji omal nie doszło z uwagi na niezadowolenie wojska. Wynikało ono z prostego faktu, iż legiony rzymskie były przypisane do danego terytorium, gdzie żołnierze otrzymywali przydziały ziemi, stałe domy, wchodzili w związki małżeńskie z miejscowymi kobietami itd. Stąd w tamtym okresie władcy Rzymu nad wyraz rzadko decydowali się na dyslokację kohort. Np. cesarz Tyberiusz w ciągu całego swego panowania, tj. przez blisko 24 lata, zaledwie raz zdecydował się zmienić lokalizację jednego tylko legionu. Rozkaz zdobycia Brytanii stawiający na nogi aż cztery legiony wywołał zrozumiałe poruszenie i prawie bunt, który tylko z najwyższym trudem udało się zażegnać.
Przeprawa armii podzielonej na trzy części przebiegała bez większych przeszkód. Legiony lądowały w rejonie dzisiejszego Richborough, w czasach rzymskich Rutupiae, niespełna 20 km na północ od Dover. Początkowo nie spotkały się z żadnym oporem. Dopiero w toku posuwania się na północny zachód, najpierw w kierunku Londynu, a następnie stolicy Catuvellaunów, czyli Camulodunum (Colchester) nastąpiła seria bitew i utarczek, z których dwie największe stoczone zostały przy przeprawach przez rzeki Medway i Tamiza. W jednej z bitew, nie wiadomo jednak której, zabity został Togodumnus. Jego brat Caractacus, już jako samodzielny władca i wódz, usiłował przeszkodzić Plaucjuszowi w jego zamiarach zdobycia Camulodunum, ten zaś chwilowo wstrzymał armię, oczekując na przybycie Klaudiusza z odwodami i… słoniami. Wkrótce stolica Catuvellaunów została zdobyta, sam zaś Caractacus musiał salwować się ucieczką, podczas gdy Klaudiusz odbywał tu swój triumf na słoniach.
W tej pierwszej fazie inwazji, częściowo skutkiem działań wojskowych, częściowo poprzez dobrowolne poddanie się, pod panowaniem Rzymu znalazły się terytoria zabrane niegdyś Icenom przez Caractacusa. Niebawem staną się sceną antyrzymskiej rebelii…
Aulus Plaucjusz pozostał w Brytanii jako namiestnik wojskowy i zarazem administracyjny. Pozostawał tu aż do 47 r. n.e., prowadząc z dużą energią i militarną sprawnością dalszy podbój wyspy. Jednym z jego głównych dowódców był legat jednego z legionów, Wespazjan, późniejszy cesarz rzymski, który „wziął udział w trzydziestu potyczkach z wrogiem. Podbił dwa bardzo potężne szczepy i przeszło dwadzieścia miast oraz wyspę Wektis (Wight) położoną niedaleko Brytanii”170. Prześledzenie kolejnych etapów inwazji jest jednak niemożliwe, gdyż poza wyspą Wight, zdobytą przez Wespazjana, źródła rzymskie nie wymieniają żadnych nazw.
Postępy militarne Rzymian, wbrew pozorom i łatwym ocenom niektórych historyków, nie były beztroską przechadzką w głąb wyspy. Odkrycia archeologiczne wokół największej na tym terenie i najtrudniejszej do zdobycia twierdzy celtyckiej, znanej dziś jako Maidencastle, nawet po blisko dwóch tysiącleciach wykazują niezwykłą zaciętość i dramatyzm walki. Ogromna liczba szkieletów poległych wojowników na urządzonym pospiesznie cmentarzu samymi tylko uszkodzeniami kości wskazuje na straszliwe skutki ówczesnej broni. Kręgosłupy łamane kamiennymi pociskami, odcięte mieczami czy toporami kończyny, czaszki zmiażdżone lub poprzebijane oszczepami nawet po wiekach robią wrażenie na rozkopanych stanowiskach archeologicznych. Łatwo wyobrazić sobie pełniejszy obraz czy to walki, czy pobojowiska po niej, gdy pole bitwy pełne było krwi i poszarpanych ludzkich członków czy wnętrzności.
W 47 r. Aulus Plaucjusz wrócił do Rzymu, gdzie jego dokonania uczczono pokazem gladiatorskim, podczas którego zabito wielu niewolników, co przyjął z zadowoleniem i bez jakiegokolwiek protestu (obraz jakże różny od odmalowanego przez Sienkiewicza nobliwego męża schrystianizowanej Pomponii i ojca przybranej córki Ligii). Zastąpił go Publiusz Ostoriusz Skapula. Otrzymał on w spadku do zarządzania teren dzisiejszej centralnej Anglii, otoczony wojowniczymi plemionami Ordoviców i Sylurów w Walii oraz Brigantów na północy. Ci ostatni zajmowali tereny od dzisiejszego hrabstwa Derby aż do wysokości zatoki Solway. Wśród Sylurów schronił się pobity Caractacus.
Skapula w 48 r. n.e. pokonał pierwszą rewoltę Icenów, dotychczas sprzymierzonych z Rzymem. Usiłował następnie podbić plemiona zajmujące teren dzisiejszej Walii, a więc oprócz Sylurów także Ordowików, Demetów i Deceanglów. Był jednak równocześnie niepokojony z północy przez Brigantów, plemię wyjątkowo liczne i bitne. W tym też roku rozpoczął się sławny pościg Skapuli za Caractacusem, który wystąpił do walki z Rzymianinem ponownie jako dowodzący połączonymi siłami Sylurów i Ordowików. Zachowały się wzmianki wskazujące na duży stopień świadomości etnicznej tych plemion, wśród których zarysowywały się podówczas początki państwowości. Przed przystąpieniem do walki Caractacus przypominał im zwycięstwa Brytów nad Juliuszem Cezarem. Poprzysiągł też wobec wojowników, że walczyć będzie z Rzymianami na śmierć i życie.
Niestety, historia nie dała Caractacusowi zbyt wielkich szans. Choć bronił się dzielnie, został pokonany w dwu kolejnych bitwach, po których schronił się wśród Brigantów. Miał nadzieję, że plemię to, dotychczas toczące nieustępliwą wojnę partyzancką z Rzymianami, pozwoli mu zebrać siły i uderzyć ponownie. Tymczasem Cartimandua, królowa tego ludu, zdecydowała, że nie będzie kontynuować walki. Co więcej, kazała pochwycić Caractacusa i wydała go Rzymianom. Ci zakuli go w kajdany i wraz z jego rodziną, pojmaną wcześniej, odesłali do stolicy Imperium. O losie „buntownika” miał zdecydować specjalny trybunał, na którego czele, jak się potem okazało, stanął sam Klaudiusz. Dzięki Rocznikom Tacyta zachował się zapis niezwykłego procesu, w tym przemówienia, jakie Caractacus wygłosił w swej własnej obronie:
Jeśli chcecie panować nad wszystkimi, to czy wynika z tego, że wszyscy mają przyjąć waszą niewolę? Jeśli zostałbym zdradzony i pochwycony na początku wojny, ani mój los, ani wasza chwała nie miałyby większego znaczenia: mógłbym być ścięty bez zwracania uwagi. Lecz teraz, jeśli zechcecie oszczędzić moje życie, byłby to przykład wyrozumiałości po wszystkie czasy171.
Przemówienie to niewątpliwie jest stylizowane przez Tacyta wedle reguł łacińskiej retoryki. Ale i tak wywołuje niezwykłe wrażenie, szczególnie fragmentem wypominającym Rzymianom chęć panowania nad innymi i zapytującym, czy wszyscy mają przyjmować niewolę: „Non, si vos omnibus imperitare vultis, sequitur ut omnes servitutem accipiant?”. W każdym razie poruszony tym został nawet Klaudiusz, skoro wydał wyrok uniewinniający, choć jednocześnie zakazał Caractacusowi powrotu do Brytanii. Resztę życia spędził on wraz z rodziną w Rzymie, gdzie wsławił się później
169
Ibid., s. 215.
170
Ibid.,
171