Скачать книгу

zauważył czym przyjechał Wysocki.

      Niestety żaden z zaparkowanych pojazdów nie spełniał jego oczekiwań.

      „No cóż, może dowiem się tego, gdy wrócimy” – pomyślał i skierował się w stronę parku miejskiego noszącego nazwę „Cygański Las”.

      Wysocki podążył za nim.

      Tuż przy wejściu do parku miały swój początek szlaki prowadzące w różnym kierunku. Chłopak, nie zatrzymując się ani na chwilę, poinformował swego kompana:

      − Pójdziemy zielonym szlakiem.

      − Ty prowadzisz – odrzekł Wysocki.

      Kuba wybrał zielony szlak, gdyż był on krótszy i prowadził dokładnie do schroniska na Koziej Górze. Spodziewał się, że tam zakończą całą wyprawę i następnie wrócą tą samą trasą.

      Wyprawy w góry to było to, co tak bardzo go pasjonowało. Zwykle przewodził każdej grupie, z którą wędrował po górskich szlakach. A teraz obmyślił sobie plan, jak zyskać połowę dnia dla siebie. Bo skoro tak niewielu spośród jego znajomych potrafiło dotrzymać mu tempa, to mieszkaniec Warszawy tym bardziej temu nie podoła.

      Przyśpieszył więc nieco kroku. Jednak ku jego zdziwieniu, Wysocki również przyśpieszył. Podążali więc obaj przez pewien czas szybkim marszem.

      − Cieszę się, że zgodziłeś się na tę wyprawę – powiedział Wysocki.

      − Drobiazg – odparł chłopak.

      − W towarzystwie to zawsze raźniej – Wysocki dodał po chwili.

      Jakub nie zamierzał podtrzymywać rozmowy dla zwykłej grzeczności. Jednak po pewnym czasie postanowił przekonać się, czy jego chytry plan ma szansę ziścić się, dlatego zagadnął:

      − Pan to chyba nie ma zbyt wiele okazji na wyprawy w góry.

      − Nie tak do końca. Podróżuję w różne miejsca w interesach. Nieraz miałem sposobność wędrować po górach w wolnych chwilach – odrzekł Wysocki. – Tylko wiesz, najczęściej są to takie spacerki powyżej 2500 metrów nad poziomem morza.

      Kuba spojrzał na swego kompana i tylko pomyślał sobie:

      „Spacerki powyżej 2500 metrów nad poziomem morza. Kto to jest?”

      I w tym momencie stało się dla niego jasne, że wyprawa potrwa aż do wieczora, z czego był wielce niezadowolony.

      Zwolnił nieco tempo, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas. Chciał skrócić wyprawę, wygląda jednak na to, że cały dzień spędzi w towarzystwie kogoś, o kim w ogóle nic nie wie. I niespecjalnie jest zainteresowany, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

      W przeciwieństwie do Kuby, Wysocki chciał nieco zaznajomić się, a może nawet zaprzyjaźnić z kompanem, którym przyszło mu wędrować po górach, dlatego zapytał:

      − Powiesz mi coś o sobie?

      − A co konkretnie chce pan wiedzieć? – chłopak odpowiedział pytaniem.

      − To, że jesteś najmłodszym pracownikiem w firmie Janka i że lubisz wyprawy w góry, to już wiem. A coś poza tym?

      „O co mu tak naprawdę chodzi? Może wszystko co powiem przekaże później szefowi?” – Kuba zastanawiał się w duchu.

      Wysocki zauważył jego zdumienie, więc dorzucił:

      − Bez obaw. Nie pytam po to, aby informować o tym Janka. Po prostu chcę poznać cię nieco lepiej, chociażby dlatego, że zgodziłeś się towarzyszyć mi w tej wędrówce.

      Chłopak milczał przez chwilę, zastanawiając się co ma powiedzieć. Nigdy nie przepadał za tym, aby opowiadać o sobie obcym ludziom. I nawet nie wpadł wcześniej na pomysł, żeby wymyślić sobie jakąś ładną historyjkę, którą mógłby podzielić się z nieznajomym.

      Nie wiedząc od czego zacząć, zaproponował:

      − To może najpierw pan opowie coś o sobie.

      − Dobrze, może tak być – przytaknął Wysocki, po czym rozpoczął swą opowieść:

      − Mieszkam w pobliżu Warszawy wraz z żoną i dziećmi. Moja firma ma siedzibę w Warszawie, jednak, jak już wspomniałem, często podróżuję w interesach. W ostatnim czasie skupiam się na południowej części Polski, stąd moja wizyta w Bielsku-Białej. Zresztą z Warszawy jest bardzo dobre połączenie pociągów InterCity…

      − Przyjechał pan do Bielska pociągiem? – Jakub przerwał mu, nie kryjąc przy tym swego zdziwienia.

      − Tak – odrzekł Wysocki. – Podróż zabiera mi nieco ponad cztery godziny, a w pociągu mogę dodatkowo pracować. Czasem wykonuję ważne telefony, ale najczęściej korzystam z mojego przenośnego komputera.

      − A w jaki sposób dotarł pan do Cygańskiego Lasu?

      − Jak to w jaki? Przyjechałem autobusem, kiedy ty już tam byłeś. Popatrzyłeś przez chwilę w moją stronę, a później odwróciłeś głowę. Domyśliłem się, że mnie nie rozpoznałeś.

      „To teraz wszystko jest jasne” – chłopak pomyślał nieco zawiedziony.

      − A co, spodziewałeś się czegoś innego? – Wysocki zapytał z uśmiechem.

      − W zasadzie, to tak. Nie sądziłem, że ktoś taki jak pan, korzysta z komunikacji miejskiej.

      − Jestem takim samym człowiekiem jak inni – skomentował Wysocki.

      Kuba nie miał ochoty na okazywanie uprzejmości i udawanie zadowolenia z wyprawy, z której gdyby tylko nadarzyła się okazja, wycofałby się. Dlatego też odrzekł nieco niegrzecznie:

      − Tego bym nie powiedział, przecież większość osób nie sięga panu nawet do pięt, biorąc pod uwagę pana status.

      − Nie odczuwam potrzeby, aby obnosić się na około swoim majątkiem – odrzekł Wysocki. – Wszystko co posiadam, osiągnąłem ciężką pracą. Musiałem naprawdę wiele przejść, aby stać się tym, kim jestem dzisiaj. Nikt mi niczego nie dał ot tak.

      Ścieżka, którą podążali, wyprowadziła ich z lasu na asfaltową drogę w rejonie hotelu Błonie. Po pokonaniu krótkiego odcinka, skręcili w prawo i ponownie weszli w las. Od tego miejsca szlak zmierzał wzdłuż nieczynnego toru saneczkowego.

      Jakub poczuł przypływ pozytywnej energii, bo właśnie w tym miejscu zaczynała się wspinaczka na Kozią Górę. Zapomniał już o niechęci do Wysockiego i postanowił skupić się na tym, co tak bardzo pasjonowało go.

      Poczuwając się do roli przewodnika uznał, iż powinien poinformować o kilku szczegółach wyprawy:

      − Teraz szlak będzie przeplatał się z torem saneczkowym i będzie prowadził nas w górę, momentami dość intensywnie. Miejscami widoczne będą charakterystyczne ruiny toru. Podążając za szlakiem dotrzemy do schroniska.

      Po tych słowach zamilkł, a jego twarz powoli rozjaśniała się.

      Wysocki również milczał, choć nie należał do osób małomównych, o czym Jakub miał dopiero przekonać się.

      Szli w górę, pokonując kolejne odcinki szlaku. W powietrzu unosił się wspaniały zapach drzew. A gdzieś w oddali dały się słyszeć głosy osób zbierających grzyby.

      − Ty też możesz wiele osiągnąć w swoim życiu – odezwał się Wysocki, a następnie dodał:

      − Masz w swoich oczach iskry.

      − Iskry? O czym pan mówi? – Jakub zapytał zdziwiony.

      − Oczy są odzwierciedleniem twojego wnętrza. Nawet jeżeli sobie tego nie uświadamiasz, to one i tak mówią o tobie bardzo wiele – wyjaśnił Wysocki. – Masz w sobie siłę, dzięki której możesz dokonać wielkich rzeczy.

      −

Скачать книгу