Скачать книгу

że nie masz wystarczającej ilości witamin. Są liście mniszka lekarskiego, jedzcie – powiedział śmiejąc się Oleg, próbując trzymać ją za rękę z zieloną trawą w dłoni.

      Marina wstała na czworakach, wyrywając mu rękę, a jego oczy zaczęły zamieniać się w krowy lub kobiece cielaki. Chciała tylko uszczypnąć młodą zieloną trawę.

      Oleg odetchnął głęboko, chciał wspiąć się na drzewo lub polecieć na niego. Rzucił szkolny plecak na ziemię i wspiął się na drzewo. Widok z drzewa był odurzający. Spojrzał na krowę. Wciąż jadła trawę. Krowy urosły rogi przez włosy. Dżinsy rozciągnęły się i były gotowe do wybuchu w każdej chwili, ale miały mocne szwy. Marina stała na czworakach jak prawdziwa Burenka i nic w niej nie przypominało dziewczyny.

      Oleg był obok niej, naprawdę chciał być młodym bykiem! Był gotowy, by na niego wskoczyć, znał dobrze psy i wiedział o krowach. Już postawił stopę na kłębie młodej Burenka, ale coś go podniosło. Facet był zaskoczony, gdy znalazł go na swoim płaszczu, unosząc go ponad ziemię. Oleg chciał jeździć na nartach, śmiertelnie chciał być bykiem, ale jego skrzydła trzymały go ponad buszem, nie pozwalając mu się zbliżyć.

      Burenka podniosła głowę do Olega: był przystojny w płaszczu przeciwdeszczowym. Marina chciała zostać dziewczyną, miała dość bycia krową! Z trudem usiłowała stanąć na tylnych nogach, ale jej przednie kopyta tylko trochę spadły z ziemi i znów opadły na ziemię. Trawa nie wspięła się do gardła!

      Oleg poleciał na drzewo, zdjął płaszcz przeciwdeszczowy i zszedł na ziemię. Podszedł do krowy, która miała łzy w oczach i pocałowała ją. I, och, cud świata!

      Marina zaczęła przekształcać się w zwykłą dziewczynę. Po prostu przytulili się. Uczniowie chętnie powrócili do normalności. Wargi Mariny były zielone od trawy, ale śmiała się radośnie i nerwowo. I pocałował jej zielone usta. Czuli się tak dobrze, że przy niej śpiewał słowik. Jego magiczne tryle drgały echem w młodych sercach. Usiedli na ławce.

      – Co to było? – spytał Oleg.

      «Nie wiem, to pierwszy raz ze mną», odpowiedziała Marina, «wciąż się boję.

      – Trzeba myśleć. Przejdź przez tę transformację! Co czułeś, gdy byłeś krową?

      – Nic, jak trawa i wszystko.

      – Nie chciałeś byka?

      – Zdecydowanie chciałem czegoś, ale co dokładnie – nie mogłem zrozumieć. I poleciałeś na płaszcz przeciwdeszczowy i był niezwykle piękny.

      – I zastanawiałem się, jak cię pokonać, ale moje skrzydła nie pozwoliły mi się zbliżyć. Nie, nie chcę latać i polegać na pragnieniach skrzydeł lub dziwnego mózgu.

      – I nie chcę być kimś więcej niż krową!

      – A chciałeś?

      – Tak. Zawsze miałem burenka z rzęsami z kreskówki na moich oczach.

      – Racja, wyglądasz jak ona.

      «A chciałeś być spidermanem?» Wszystko jest z tobą jasne. Chcemy być ludźmi! Jesteś taka piękna i bez płaszcza przeciwdeszczowego!

      – A ty jesteś taki piękny!

      Marina i Oleg powoli przeszli alejką, po czym wrócili po swoje torby i biegli ku swojej miłości. Teraz w szkole zaczęli mówić, że Oleg i Marina są parą, ale wcześniej byli zwykłymi koleżankami z klasy. Nie jest jasne, jak uczniowie rozumieją miłość od pierwszego wejrzenia? W końcu oni sami tego nie przeoczyli!

      Oczy Olega i Mariny zaczęły świecić na widok siebie, już znały ich sekretne transformacje. Nie, nie wierzyli w transformację i bajeczność swoich osobowości, starali się o nich zapomnieć.

      Zbliżał się ostatni dzwonek w szkole, trzeba było się uczyć, a miłość wyszła na dalszy plan. Ostatni dzień szkolny był deszczowy i zimny. Dzieci w wieku szkolnym ustawiły się na ulicy. Przeszył je zimny wiatr. Dzieci w wieku szkolnym, nauczyciele i rodzice liczyli na ciepłą pogodę, każdy chciał coś znieść. Pierwsi równiarki po prostu zamarli z rodzicami. Pierwsza klasa odpadła z ostatniej klasy. Ta ostatnia klasa wyglądała na bardzo rozdrobnioną pod względem wzrostu i grubości uczniów ostatniego dnia szkoły.

      Reżyserka z włosami rozczochranymi przez wiatr powiedziała pożegnalną mowę, podsumowując następującymi słowami:

      – Najważniejsze w życiu jest znaleźć źródło pozytywnych emocji i sprawić, aby ciało i narządy wewnętrzne działały, tak aby nie grzechotały i nie stękały z lenistwa.

      Od młodszych i starszych uczniów uczyniły aktywistów głośnymi głosami. W tej uroczystej części zamrożenia skończyła się. Zamarznięte dzieci poszły tam, gdzie powinny być: kto jest na wakacjach i kto przygotowuje się na bal. Marina i Oleg poszli do szkoły, gdzie zostali poinformowani o harmonogramie egzaminów i jeszcze raz omówili plan na przyjęcie z okazji ukończenia szkoły.

      W niedzielę rano Marina siedziała w domu, próbując wyrazić cierpienie podczas poszukiwań strun. Grając trochę, dziewczyna rzuciła gitarę na krzesło, jej nowa melodia nie działała dzisiaj. Sześciostrunowa gitara zagrzechotała. Czyste dźwięki zniknęły, jakby nigdy nie istniały.

      Tak, matka, zaglądając do pokoju, zapytała:

      – Marina, kiedy dziś napełnisz łóżko?

      – Nigdy! – Marina krzyknęła i położyła się twarzą do dołu.

      Matka westchnęła ogłuszająco.

      Na gitarze struny drżały żałośnie.

      Drzwi się zatrzasnęły.

      Marina została sama w pokoju, nie licząc gitary leżącej na krześle. Oleg ją rzucił! Łkała żałośnie, łkając przez tydzień. Marina była przykro z samej siebie, tak szczupła!

      Uniosła się na łokciach, wyjrzała przez okno, zobaczyła szare niebo i znów uderzyła się twarzą w poduszkę – dziewczynę. Potem podskoczyła gwałtownie – prosta myśl uderzyła ją, że jej ukochany Oleg poszedł do jej przyjaciela! Oczywiście rzucił ją tak szczupłą i szczupłą! Łzy urazy natychmiast wyschły, pojawił się niezrozumiały uśmiech, wędrowała po twarzy Mariny, jakby myślała o zabawnym dowcipie.

      Oleg rzeczywiście miał własne problemy: jego rodzice się rozwiedli. Wybrał ojca. Jego matka dwa lata temu porzuciła go na rzecz ojca, a teraz wymieniali się apartamentami i wychodzili. W ogóle nie dbał o Marina, uczył się nowego mieszkania, nowej dzielnicy, nowego życia. W domu panował męski porządek – albo bałagan po przeprowadzce, który był dla niego absolutnie obojętny.

      Idealny porządek był w domu Mariny, można było pomyśleć, że kurz w ogóle nie istnieje, zawsze i wszystko w mieszkaniu świeciło! Rozkaz w mieszkaniu został wykonany przez matkę i babcię, która nie widziała niczego bez okularów, ale uznała to za fakt, że gitara żyje na krześle.

      Marina podniosła gitarę, przesunęła dłonią po strunach, przewracając akordy i zawołała:

      «Dlaczego nie mam strony, która by zrobiła to łóżko!»

      Gitara wyrwała się z rąk, zaczęła i zmieniła się w Olega lub bardzo podobnego gościa.

      – Strona gitarowa! – oddychała dziewczyna.

      – Tak,

Скачать книгу